|
Poznań - Niedziela, 1 października 2017, godz. 18:00 Ekstraklasa - 11. kolejka |
|
Lech Poznań
- 13' Gajos
- 38' Trałka
- 65' Makuszewski
|
3 (2) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Szymon Marciniak Widzów: 36829 Pełen raport |
|
|
To jest dramat
Kompromitacja, beznadzieja, dramat... Brakuje słów aby opisać niedzielny "występ" piłkarzy Legii na stadionie w Poznaniu. Ekipa Romeo Jozaka została rozbita przez Lecha Poznań i w pełni zasłużenie wraca do Warszawy bez punktów. Gole dla zwycięzców zdobyli Maciej Gajos, Łukasz Trałka i Maciej Makuszewski. Trudno sobie przypomnieć podobny blamaż na tym obiekcie.
Legia Warszawa fatalnie zaczęła niedzielny mecz. Lech przeważał i z biegiem czasu zdobywał coraz więcej placu gry. W 13. minucie ich ataki przyniosły skutek. Z prawej strony wprost na głowę Macieja Gajosa dośrodkował Robert Gumny, a pomocnik bardzo ładnym strzałem pokonał Arkadiusza Malarza. Pierwszy kwadrans upłynął pod znakiem przewagi gospodarzy, którzy całkowicie zdominowali podopiecznych Romeo Jozaka. Potem mistrzowie Polski nadal byli tłem dla przeciwników. W 27. minucie indywidualną akcją popisał się Darko Jevtić. Szwajcar przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i finalnie jego mocne uderzenie poszybowało ponad poprzeczką. Minuty mijały a obraz gry nie zmieniał się. Wkrótce lechici po raz kolejny pokonali golkipera z Warszawy. Tym razem wrzutkę ze stałego fragmentu gry zamknął Łukasz Trałka, który głową podwyższył prowadzenie swojego klubu. Legioniści mieli olbrzymie problemy z przedostaniem się pod pole karne Lecha. Kilka minut przed przerwą ta sztuka im się udała. Wszystko jednak za sprawą dośrodkowania z rzutu rożnego, po którym bliski szczęścia był Maciej Dąbrowski wespół z Michałem Kucharczykiem. Piłka po odbiciu się od tego pierwszego została wybita z linii bramkowej. Na przerwę obydwie drużyny zeszły przy zasłużonym prowadzeniu gospodarzy.
Na drugą połowę Legia wyszła zmotywowana i udawało jej się od czas do czasu oddalić grę od własnego pola karnego. Na niewiele się to jednak zdawało, ponieważ nadal brakowało jakichkolwiek strzałów. W 65. minucie gospodarze uderzyli ponownie. Maciej Makuszewski urwał się obrońcom i w sytuacji sam na sam spokojnie pokonał bezradnego Arkadiusza Malarza. Legia wyglądała beznadziejnie dramatycznie. Wkrótce swój klub uratował już tylko bramkarz stołecznej drużyny. Po wrzutce z rzutu rożnego główkował jeden z niższych na boisku Maciej Gajos i ekwilibrystyczna parada zapobiegła utracie kolejnego gola. W 84. minucie Szymon Marciniak odgwizdał rzut karny dla gości, lecz po wideoweryfikacji VAR zmienił swoją decyzję. Powtórki pokazały, że akurat w tym wypadku jedenastka faktycznie była bardzo wątpliwa. Sędzia doliczył do regulaminowego czasy gry sześć minut, przez co skazani byliśmy na jeszcze dłuższe oglądanie tych wątpliwej jakości popisów.
Autor: Wiśnia