|
Warszawa - Wtorek, 27 lutego 2018, godz. 20:30 Ekstraklasa - 25. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
0 (0) |
|
Jagiellonia Białystok
- 44' Novikovas (k)
- 88' Świderski
| 2 (1) |
Sędzia: Daniel Stefański Widzów: 12939 Pełen raport |
|
|
Ukąszeni przez pszczoły
Jagiellonia zdominowała Legię w hitowym spotkaniu 25. kolejki i pokonała ją bez większego wysiłku 2-0. Gracze Romeo Jozaka byli gorsi od swoich rywali w każdym elemencie gry. Goście zaprezentowali się bardzo dobrze jako drużyna i wygrywając rozsiedli się na fotelu lidera tabeli. Gole dla "Jagi" zdobyli Anvydas Novikovas oraz Karol Świderski. O tym wieczorze trzeba szybko zapomnieć...
Pierwsza akcja Legii mogło już jej przynieść prowadzenie. Z prawej strony mocno piłkę w pole karne wstrzelił Marko Vesović, ale żaden z jego kolegów z drużyny nie zdołał zamknąć jego dogrania. Za moment Eduardo dograł do Domagoja Antolicia. Ten będąc przed bramką Mariusza Pawełka posłał futbolówkę wysoko ponad poprzeczką. W 10. minucie bardzo nieodpowiedzialnie zachował się Vesović ostro faulując na skrzydle jednego z rywali. Za chwilę po centrze z rzutu wolnego o krok od strzelenia gola był Roman Bezjak, lecz jego próbę z najbliższej odległości odbił Malarz.
Kwadrans po rozpoczęciu spotkania czerwoną kartką został ukarany Domagoj Antolić. Chorwacki pomocnik bardzo ostro zaatakował Przemysława Frankowskiego i wyrzucenie go z boiska nie mogło dziwić. Za moment gości znów sprawili Legii wiele problemów. Runje dostał podanie i mając przed sobą tylko bramkarza z Warszawy trafił wprost w niego. Trzy minuty potem Jagiellonia wyszła na prowadzenie. Przemysław Frankowski dostał podanie ze środka pola i zdobył bramkę. Wkrótce sędzia zweryfikował jednak wszystko dzięki systemowi VAR i... gola anulował!
Jagiellonia przejęła pełną dominację. Gracze Ireneusza Mamrota zdominowali legionistów, którzy nie potrafili nawet wyjść z własnej połowy. Dwukrotnie Malarz ratował swój klub - najpierw po strzale Guilherme, a potem po uderzeniu Anvydasa Novikovasa. No cóż... o grze Legii nie można było powiedzieć kompletnie nic dobrego. Mogło wydawać się, że piłkarzy "Jagi" było na placu gry przynajmniej o kilku więcej. Tuż przed przerwą Malarz sfaulował pędzącego Romana Bezjaka i Daniel Stefański podyktował rzut karny. "Jedenastkę" na gola zamienił Novikovas i wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie. W pełni zasłużenie.
Pierwsza połowa zakończyła się najniższym wymiarem karem. Brak celnych strzałów po stronie "Wojskowych" było bardzo wymowne i w pełni oddawało przebieg wtorkowego spotkania.
Na drugą połowę obydwie drużyny wyszły bez zmian w składzie. Obraz gry nie uległ żadnej poprawie na korzyść Legii, która nadal niemal nie istniała na boisku. Wkrótce białostoczanie mogli ponownie pokonać Malarza. Bezjak mocno uderzył z ostrego kąta, jednak bramkarz z Warszawy zachował się bezbłędnie.
Po godzinie gry znakomita kontra gości. Prostopadłe podanie do Novikovasa, ten podcina piłkę obok interweniującego Malarza i trafia zaledwie w słupek. Potem było źle, ale... W 70. minucie przebudziła się Legia! Oddając pierwszy celny strzał na bramkę Pawełka! Co prawda nie stanowiło ono żadnego zagrożenia, no ale na pewno warto to odnotować. Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu wynik ustalił Karol Świderski. Napastnik wykorzystał podanie ze skrzydła i głową zaskoczył golkipera Legii.
Autor: Wiśnia