Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Niedziela, 25 listopada 2007 r. godz. 12:25

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Jak "Ryba" w wodzie

Tomek Janus, źródło: własne

Jeszcze dwa tygodnie temu Macieja Rybusa znali tylko najwięksi fanatycy, pilnie śledzący rozgrywki Młodej Ekstraklasy. Dziś "Ryba" jest już znany chyba wszystkim fanom Legii. Ma już za sobą debiut w Pucharze Ekstraklasy, a dzięki zmianie przepisów mógł zagrać także w meczu ligowym. I choć nie zdobył w nich bramki, to pokazał, że potrafi grać na wysokim poziomie. Tak przebojowego wejścia do drużyny nie było już dawno. "To bardzo młody chłopak, ale już po pierwszych treningach z nami pokazał, że ma talent" – uważa Aleksandar Vuković.
Mimo całego zamieszania Rybus chyba nadal nie zdaje sobie sprawy, co się dzieje wokół niego. Nie może to dziwić, bo ostatnio rzeczy wokół niego pędzą niczym kolejka w wesołym miasteczku. "Jeszcze w czwartek trenowałem w dresie drugiej drużyny, w piątek dostałem strój pierwszej i trener zdecydował, że pojadę na mecz" – opowiada sam piłkarz, który po zejściu z murawy zmienia się z boiskowego zawadiaki w spokojnego nastolatka. "Na razie jestem trochę stremowany i w szatni siedzę cicho. Starsi koledzy trochę ze mnie żartują, ale wszystko w granicach normy" – wyjaśnia swoją metamorfozę "Ryba".

Nie omija go także wątpliwy przywilej młodych, czyli zbieranie piłek po treningu i noszenie sprzętu. Po meczu z Polonią Bytom Rybus był najbardziej zapracowanym legionistą. Kilka razy kursował między szatnią i autokarem, ciągnąc za sobą torby ze sprzętem. "Ktoś to musi zrobić, a ja jestem najmłodszy" – godzi się ze swoją dolą "Ryba".

Na boisku koledzy nie zważają jednak na jego wiek. Nie może to dziwić, bo Rybus na boisku czuje się jak "Ryba" w wodzie. Już w ligowym debiucie mógł strzelić gola. Po podaniu Piotra Gizy uderzył jednak tuż obok bramki. "Trochę się wystraszyłem i uderzyłem za wcześnie. Mogłem jeszcze trochę poprowadzić piłkę i dopiero strzelać" – samokrytycznie przyznaje piłkarz. Zapomina jednak dodać, że na pokazanie swoich walorów, dostał od trenera Jana Urbana zaledwie kilka minut. Nawet epizodyczny występ powinien jednak cieszyć Rybusa, który nawet w meczach Młodej Ekstraklasy nigdy nie zagrał od początku spotkania. "Dla takiego chłopaka szansa gry w meczu ligowym to wielkie przeżycie. Teraz wszystko zależy od niego" – kwituje postawę młodszego kolegi "Vuko".



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!