Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Wtorek, 22 lipca 2008 r. godz. 08:27

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Odebrać Wiśle tytuł

Piotr Rocki, źródło: Super Express

Powiedziałeś niedawno, że nawet lubisz, gdy kibice wyzywają cię od łysych ch..., bo to cię mobilizuje do lepszej gry. Ostro...
Piotr Rocki: To prawda. Nieraz bluzgali na mnie z trybun, a ja, na przekór, grałem wtedy jeszcze lepiej. Bo nie jestem z takich, którzy pękają, jak tylko coś im nie idzie. Niektórzy piłkarze mają bajeczną technikę, świetny strzał i w ogóle wszystko mają świetne, ale wystarczy, że pięć tysięcy kibiców rywala ryknie coś przeciw nim i już są ugotowani. Najlepiej wtedy nie wychodziliby z domu przez wiele dni. Ja jestem charakterny i czegoś takiego się nie boję. Ale dobrze, że pogodziłem się z kibicami Legii, bo ta sytuacja była nieprzyjemna dla obu stron.

W pogodzeniu z fanami pomógł ci ten piękny gol na 2:1. Wojciech Kowalczyk powiedział, że od czasów Deyny nikt takiego gola dla Legii nie strzelił. Mierzyłeś czy ci zeszło?
- Lubię strzelać takie gole. Opłaciło się to, że przed tym meczem zostałem po treningu z Kubą Wawrzyniakiem i ćwiczyliśmy takie wrzutki i strzały z boku pola karnego. Kątem oka zobaczyłem, że bramkarz Wisły wyszedł z bramki, a dwóch naszych piłkarzy wbiega w pole karne. Podciąłem więc piłkę tak, żeby przelobowała Juszczyka i żeby ktoś ewentualnie dobił ją do siatki. Ale... sama wpadła (śmiech).

Przed meczem doszło do spięcia z kibicami Legii.
- Na rozgrzewce dostałem od nich kilka jobów, ale starałem się nie wymiękać. Najpierw były wyzwiska, jednak potem krzyknęli: "Podejdź, przeproś, wybaczymy". No to podszedłem. Podniosłem rękę na przeprosiny i usłyszałem pierwsze oklaski. To było miłe i potrzebne obu stronom. Załatwiliśmy to po męsku. Nikt nie został poniżony.

W konflikcie z kibicami Wojciech Kowalczyk, legenda Legii, stanął po twojej stronie. To rzeczywiście kumpel z podwórka?
- Obaj wychowaliśmy się na warszawskim Bródnie, mieszkaliśmy kilkanaście bloków od siebie. Trochę graliśmy nawet razem, ale potem "Kowal" trafił do pierwszego zespołu Legii, a ja do Polonii. Zresztą do Legii przymierzałem się potem raz jeszcze, ale znów nie wyszło. Dopiero za trzecim razem się udało.

W meczu z Wisłą grałeś bardzo ostro. Mówią nawet, że za ostro.
- Dla swojego zespołu byłbym w stanie zagryźć. Walczak jestem i tyle. Nie odstawię ani ręki, ani głowy. A Legia będzie grać coraz lepiej. I mamy dużą ochotę odebrać Wiśle tytuł.


przeczytaj więcej o:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!