Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
W piątek ma nie być wulgaryzmów. Ale nie będzie też dopingu. Czy na stadion wróci Staruch? - fot. Legia LIVE!
W piątek ma nie być wulgaryzmów. Ale nie będzie też dopingu. Czy na stadion wróci Staruch? - fot. Legia LIVE!
Czwartek, 7 sierpnia 2008 r. godz. 08:24

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Fani też mają dość protestu

źródło: Życie Warszawy

Kibice Legii zamierzają w piątkowym meczu z Polonią ograniczyć swój protest. Nie będą znieważać właścicieli klubu. Jeśli to zrobią, będą mogli oczekiwać od zarządu zaproszenia do rozmów. "Podkreślamy, że warunkiem wyjściowym do wszelkich rozmów jest całkowite zaprzestanie wyzwisk pod adresem właścicieli i zarządu Klubu. Dopóki nie ustaną wulgaryzmy i obrażanie, dopóty nie będzie żadnych rozmów" – napisał kilka dni temu zarząd KP Legia w liście otwartym do ŻW, będącym odpowiedzią na artykuł "Mamy dość tego protestu".
W artykule z 24 lipca zerwanie z wulgaryzmami było postawione na pierwszym miejscu wśród postulatów, które muszą spełnić fani stołecznej drużyny, jeśli chcą zakończyć spór z zarządem.

Wszystko wskazuje na to, że kibice dojrzeli do próby zakopania topora wojennego. Ustalili, że podczas piątkowego meczu derbowego z Polonią nie będą obrażać osób związanych z KP Legia. To pierwsza próba zaprzestania protestu w takiej formie. Fani od roku siedzą cicho na meczach, a podnoszą się sporadycznie – wyłącznie po to, by wyrazić swoją niechęć do właścicieli klubu.

Piłkarze wychodzą z cienia
Czy to oznacza koniec protestu? Do tego jeszcze daleka droga. Fani zespołu z Łazienkowskiej na meczu z Polonią nie będą obrażać właścicieli, ale nie będą też dopingować drużyny.
Choć brak zorganizowanych śpiewów jest efektem konfliktu na linii kibice – zarząd, najbardziej cierpią piłkarze.

Zawodnicy zniecierpliwieni jakimkolwiek brakiem poprawy tej sytuacji postanowili sami spotkać się wczoraj z kibicami i dowiedzieć się od nich o motywach protestu.
"Nie wiedzieliśmy, o co chodzi, a przecież brak dopingu właśnie w nas bije najmocniej. Chcemy walczyć o najwyższe cele, a bez wsparcia fanów o to ciężko. Gdy gramy w ciszy, tracimy atut własnego boiska" – mówi jeden z podopiecznych Jana Urbana, prosząc o zachowanie anonimowości. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele wszystkich grup kibicowskich z Żylety oraz trzech zawodników stołecznego klubu.

Punkt sporny – "Staruch"
"Wszyscy jesteśmy już zmęczeni sytuacją, która od roku panuje na naszym stadionie. Dlatego postanowiliśmy, że podczas piątkowego meczu z Polonią przestaniemy obrażać właścicieli klubu. Chcielibyśmy posunąć się znacznie dalej i ponownie prowadzić doping, ale to nie zależy tylko od nas. Stawiamy jeden warunek. Na stadion musi zostać wpuszczony "Staruch" (człowiek, który przed rozpoczęciem protestu prowadził doping – przyp. red.). To możliwe. Owszem, ma on dwuletni zakaz sądowy, ale po pierwsze – jest on nieprawomocny, po drugie – nie został wydany za udział w ubiegłorocznych awanturach w Wilnie, a za odpalenie racy podczas meczu z Wisłą Kraków w maju 2006 roku" – argumentują kibice Legii. "Bez "Starucha" na stadionie nie będzie wulgaryzmów, ale nie będzie też dopingu" – zapowiadają kibice.

Protest kibiców na Łazienkowskiej przeszkadza już wszystkim. Nic dziwnego, że próby jego zakończenia podejmują kolejne osoby.

"Kowal" wchodzi do gry
"Patrząc na to, co się dzieje, nie mogłem siedzieć z założonymi rękami. Tak jak wszyscy chciałbym, by znów nasz stadion tętnił życiem, a mecze ubarwiały te fantastyczne oprawy, z których słynęli kibice Legii. Chciałbym podjąć się mediacji między zwaśnionymi stronami" – mówi były piłkarz stołecznego klubu, ulubieniec kibiców Wojciech Kowalczyk. "Gdy tylko to zaproponowałem, zgłosiło się jeszcze kilku chętnych do załatwienia tej sprawy. Moi koledzy z założonej przez klub organizacji Legia Champions – Leszek Pisz, Jacek Zieliński i inni – podchwycili mój pomysł. Wszyscy mamy już dość wyzwisk pod adresem właścicieli klubu czy niepotrzebnych wypowiedzi działaczy dotyczących kibiców własnej drużyny. Chcemy, by tak jak za dawnych lat o tym, że przy Łazienkowskiej jest mecz, wiedzieli wszyscy w promieniu kilkunastu kilometrów od stadionu" – kończy "Kowal".

Jeśli kibice w piątek spełnią swoje zapowiedzi, następny ruch będzie należał do działaczy. Wczoraj prezes Leszek Miklas nie znalazł czasu na rozmowę z ŻW.


przeczytaj więcej o: , , ,


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!