Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Piątek, 26 września 2008 r. godz. 08:07

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Czekam na kolejną szansę

Martins Ekwueme, źródło: Polska the Times

We wtorek zagrał Pan przez 72 minuty w meczu Pucharu Polski z Wisłą Płock. I-ligowiec napsuł Wam trochę krwi. Wygraliście dopiero po dogrywce [2:1 - red.].
Martins Ekwueme: W dzisiejszej piłce nie ma już łatwych przeciwników. Uważam jednak, że mimo iż Wisła pierwsza strzeliła gola, nasza dominacja nie podlegała dyskusji. Prowadziliśmy grę. Mieliśmy wiele sytuacji do strzelenia gola, ale brakowało skuteczności.

Świetną okazję miał też Pan, gdy minął trzech obrońców Wisły i znalazł się sam na sam z bramkarzem. Jednak przegrał Pan ten pojedynek.
- Niestety, starałem się, chciałem jak najlepiej, lecz tym razem się nie udało.

Dwa gole udało się za to zdobyć Maciejowi Iwańskiemu, który zastąpił Pana na boisku.
- Trzeba przyznać, że Maciek miał świetne wejście i udały mu się dwa ładne strzały. Bardzo się z tych bramek wszyscy cieszymy. Przecież dały nam awans do kolejnej rundy Pucharu Polski.

Jest Pan zadowolony ze swojego występu?
- Nie jestem trenerem, zatem nie mi oceniać, jak zagrałem. Dałem jednak z siebie sto procent i myślę, że nie było tak źle.

W tym sezonie gra Pan w Legii bardzo mało. Zero meczów w lidze, dwa w Pucharze Ekstraklasy i ten wtorkowy z Wisłą. Co się dzieje?
- Nic, po prostu konkurencja jest duża i trener Jan Urban w tej chwili stawia na innych. Ja cieszę się, że mogłem pograć w meczach pucharowych, a teraz znów będę dawał z siebie wszystko na treningach i czekał na kolejną szansę.

Jednak chyba za wielu ich Pan nie dostanie. W Legii jest Pan dopiero szóstym kandydatem do gry w środku pola [po Rogerze, Iwańskim, Aleksandarze Vukoviciu, Arielu Borysiuku i Piotrze Gizie - red.].
- Nie czuję się od nikogo gorszy. Wiadomo, że każdy ma swoje lepsze i słabsze strony. Trenerowi do koncepcji pasują teraz inni piłkarze i ja to szanuję. Na treningach bardzo się jednak staram, dobrze się czuję, chyba nieźle wyglądam. Szkoleniowiec wszystko widzi. Wierzę, że w końcu wywalczę miejsce w jedenastce Legii.

Nie chciał Pan odejść z Legii latem, wiedząc, że ma Pan silną konkurencję i czeka Pana ławka rezerwowych lub nawet miejsce na trybunach?
- Myślałem o tym, by zmienić klub. Miałem kilka propozycji. M.in. z ŁKS Łódź, Polonii Warszawa, Arki Gdynia, a nawet z zagranicy. Po rozmowach z dyrektorem sportowym Mirosławem Trzeciakiem i trenerem Urbanem uznałem jednak, że dobrze dla mnie się stanie, gdy zostanę. Liczyłem się z tym, że będzie ciężko, ale wierzę w swoje możliwości.

Nie lepiej było wrócić do byłego klubu, stołecznej Polonii? Tam pewnie i grałby Pan więcej, i był w tej chwili liderem ekstraklasy...
- Sądzę, że moje miejsce jest w Legii i tu chce zapracować na swoją szansę. Polonia to już zamknięty rozdział. Mam tam kolegów i miło wspominam okres gry w Czarnych Koszulach, lecz to wszystko. A tym pierwszym miejscem Polonii w ligowej tabeli wcale bym się nie sugerował. Przecież minęło dopiero sześć kolejek.

Kto będzie Waszym najtrudniejszym rywalem w walce o mistrzostwo Polski?
- Każdy następny przeciwnik.

Rozmawiał Paweł Drażba


przeczytaj więcej o:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!