Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Franciszek Smuda i Jan Urban podczas konferencji prasowej po meczu Lech - Legia. W niedzielę ponownie spotkają się ich drużyny - fot. Legia LIVE!
Franciszek Smuda i Jan Urban podczas konferencji prasowej po meczu Lech - Legia. W niedzielę ponownie spotkają się ich drużyny - fot. Legia LIVE!
Piątek, 3 października 2008 r. godz. 08:34

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Nerwy Smudy kontra spokój Jana Urbana

źródło: Polska the Times

Jeden jest niezwykle nerwowy, ekspresyjny. Co czwarte jego słowo to przekleństwo. Potrafi zrugać nie tylko piłkarzy, ale także sędziów i dziennikarzy. Nie bał się pójść na wojnę z kibicami. W czasie meczu cały czas stoi przy linii bocznej, podskakuje, macha rękami. Zdarzyło mu się kilka razy cisnąć bidonem o ziemię. Nie lubi garniturów. Ubrany jest zazwyczaj w dresy. Drugi jest spokojny. Jeśli stoi przy linii, to zazwyczaj nieruchomo, przyglądając się grze swoich podopiecznych, od czasu do czasu krzyknie coś do zawodników, nieraz spojrzy w kierunku arbitra i rozłoży ramiona w geście "o co chodzi?".
W rozmowach nie boi się powiedzieć, co naprawdę myśli, ale mówi bez emocji, ważąc słowa. W Hiszpanii nauczył się, że trener podczas meczu lepiej prezentuje się w garniturze.

Niedzielne spotkanie Lecha z Legią to nie tylko walka o ligowe punkty i mistrzostwo kraju. To również pojedynek dwóch czołowych polskich trenerów - Franciszka Smudy i Jana Urbana. Obaj są potencjalnymi kandydatami do objęcia kiedyś schedy po Leo Beenhakkerze. Smuda ma jeszcze nadzieję, Urban - już był wymieniany w gronie kandydatów, choć sam na razie mówi, że najpierw chce popracować kilka lat w klubie.

Podczas niedawnego spotkania Lecha z Piastem Gliwice miała miejsce następująca scena. "Franz" stał na linii wyznaczającej strefę dla trenerów. Siedzący za ławką kibice poprosili go, by przesunął się krok w lewo, bo zasłania im bramkę. Smuda wysłuchał próśb i przesunął się o pół metra. Oznaczało to jednak, że musiał wyjść za wyznaczoną strefę. Na to z kolei zareagował arbiter techniczny, nakazując mu powrót do strefy. Znów odezwali się jednak kibice. Arbiter był jednak głuchy na ich prośby i znów rozkazał Smudzie powrót w wyznaczone miejsce.

- Idę, bo ten ch… się nie odczepi - rzucił trener Lecha. O takich osobach jak Smuda mówi się "prawdziwek" - mówi to, co myśli, albo zanim pomyśli.

- Smuda ma iskrę bożą do trenowania. Świetnie rozumie się z piłkarzami. Jedną z jego najlepszych cech jest to, że zawsze wierzy w sukces. Ta wiara udziela się drużynie. Efekt jest taki, że pod jego okiem dobrzy piłkarze bardzo szybko dochodzą do formy. Trener daje im bowiem na boisku swobodę - mówi Marek Citko, niegdyś największy ulubieniec Smudy, z którym pracował w Widzewie i Legii.

- Na pytanie o kontrowersyjną naturę szkoleniowca Citko odpowiada: - Nie wszyscy musieli go kochać, ale to dlatego, że Smuda tworząc zespół, szuka ludzi, którzy nadawać z nim będą na tych samym falach. Ci, którzy nie rozumieją jego filozofii, odpadają. To taka selekcja naturalna. Efekt jest taki, że tworzy się paczka, zgrana nie tylko na boisku, ale i poza nim. To najlepszy trener w Polsce. Już dawno powinien zostać selekcjonerem naszej kadry - nie ma wątpliwości Citko.

Co mówi o Urbanie? - Mam wrażenie, że jemu brakuje trochę poweru. No i te transfery... Zupełnie nie wiem, po co ściągał do zespołu piłkarzy, którzy siedzą teraz na ławce albo na trybunach - twierdzi były reprezentant Polski.

Najwięcej o Urbanie trenerze mogą powiedzieć piłkarze Legii. To jest bowiem jego pierwsza praca w roli szkoleniowca zespołu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Przedtem pracował z młodzieżą Osasuny Pampeluna, a potem z rezerwami klubu. Był jednak o krok od objęcia posady trenera pierwszej drużyny.

Jednym z kilku piłkarzy obecnej Legii, którzy pracowali i z jednym i z drugim szkoleniowcem, jest rozgrywający Legii, a wcześniej Zagłębia, Maciej Iwański.

- Mam taką zasadę, że nie wypowiadam się o trenerach. Kiedyś powiedziałem kilka zdań, ktoś je źle przekazał, potem zostały jeszcze gorzej zinterpretowane i miałem nieprzyjemności. Powiem tylko, że obu trenerów bardzo lubię i szanuję - ucina.

Oporów nie ma Jakub Rzeźniczak. - Trener Smuda jest bardziej impulsywny od Urbana. Co do zajęć, to u tego pierwszego było znacznie ciężej. W dyskusji ze Smudą zawodnik stał na straconej pozycji. Z Urbanem można porozmawiać - mówi "Rzeźnik".

Po pierwszych tygodniach piłkarze byli zachwyceni, że zamiast biegać po górach cały czas trenują z piłką. Urban chętnie bierze udział w gierkach, demonstruje zagrania, żartuje z piłkarzami. Większość zawodników podkreśla, że traktuje ich sprawiedliwe. Jesteś w formie, to grasz. - To taki swój chłop - mówią zgodnie.


przeczytaj więcej o: ,


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!