Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Czwartek, 13 listopada 2008 r. godz. 15:44

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Musimy wygrywać, żeby walczyć o najwyższe cele

Piotr Rocki, źródło: sportowefakty.pl

Legia zagrała w Bełchatowie bardzo przeciętne spotkanie. Co się stało?
Piotr Rocki: Czy przeciętny to mógłbym się spierać. Na pewno brakowało nam sytuacji. Pierwsza połowa obfitowała w akcje zarówno nasze i Bełchatowa, gra cały czas była otwarta. Na nasze nieszczęście PGE GKS wykorzystał swoją sytuację ze stałego fragmentu gry i Łukasz Garguła został bohaterem meczu. Podsumowując mieliśmy swoje okazje po błędach przeciwników i wielka szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy. Mecz mógł skończyć się zupełnie inaczej.

Chcieliście chyba za wszelką ceną zmazać "plamę" po porażce z Polonią Bytom?
- W Bytomiu zagraliśmy bardzo ciężkie spotkanie. Rafał Grzyb na pewno strzelił bramkę swojego życia, która nie ukrywajmy, że nam się także bardzo podobała. Co więcej to trafienie będzie się liczyło w przeróżnych statystykach, bo takie oglądamy. Po tamtej porażce myśleliśmy, że w Bełchatowie zagramy dobry mecz, ale niestety rzut wolny w wykonaniu Garguły okazał się dla nas końcem marzeń o komplecie punktów.

Trzynaste w historii spotkanie PGE GKS z Legią, 13. kolejka Ekstraklasy. Czy przysłowiowa "trzynastka" będzie was teraz prześladować?
- Myślę, że nie. Jesteśmy profesjonalistami i mamy za silną kadrę żeby wierzyć w przesądy. W najbliższym meczu chcemy to udowodnić, a jeżeli chcemy walczyć o czołówkę to musimy wygrywać. Pierwsza i druga wpadka nie są jeszcze tragedią. Mamy cztery punkty straty do lidera. Czy to dużo czy to mało, to musimy wziąć się w garść. Pokażemy jeszcze, że był to tylko wypadek przy pracy.

Takesure Chinyama nie wykorzystał swoich sytuacji, a było blisko...
- Chinyama to bardzo dobry zawodnik i szkoda, że nie udało mu się trafić do siatki Bełchatowa…

Już od kilku lat pod koniec rundy jesiennej Legia odnosi porażki w meczach, które powinna spokojnie wygrywać. Co się dzieje?
- Na pewno nie można mówić o żadnym kryzysie. W Bełchatowie był bardzo ciężki teren. Mieliśmy kilka sytuacji i zabrakło tylko wykończenia. Dobra obrona gospodarzy i szybkie kontry pozwoliły dowieźć im korzystny wynik do końca.

Jadąc do Bełchatowa braliście pod uwagę, że przegracie w tak łatwy sposób?
- Graliśmy chyba troszkę za bardzo z tyłu, a stracona bramka podcięła nam skrzydła. Przyjechaliśmy tutaj powalczyć o zwycięstwo, ale wiedzieliśmy, że PGE GKS jest na fali, musimy się z nimi liczyć i w najgorszym wypadku możemy nie zrealizować swojego celu.

Bardzo miło gra się chyba przy takim dopingu jaki zafundowali wam warszawscy kibice.
- Tak oczywiście. Należy jednak pamiętać, że w piłce oprócz bramek, czyli skuteczności liczy się też gra dla oka, której dzisiaj raczej nie zabrakło.

W przerwie spotkania trener Jan Urban użył mocnych argumentów czy raczej rozmawiał z zespołem w psychologiczny sposób?
- Mnie w przerwie nie było w szatni, ale widać było, że tchnął w zespół nowe siły, była determinacja i walka.

Rozmawiał Amadeusz Makosch


przeczytaj więcej o:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!