Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Poniedziałek, 24 listopada 2008 r. godz. 07:31

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Polska: Gdyby piłkarz Legii wiedział, że nie umie...

Rafał Romaniuk, źródło: Polska the Times

W piątek Legia Warszawa wygrała w Chorzowie 1-0 i na kilkanaście godzin awansowała na pozycję lidera ekstraklasy. To wystarczyło, by niektórym zagrzały się głowy. Dziwne to, tym bardziej że upału nie było, tylko... śnieżyca.
Tomasz Kiełbowicz wyszedł z szatni i wziął na stronę jednego z dziennikarzy. - Zastanów się, co ty wypisujesz. Czytam, że w jednym z meczów niby kopałem się w czoło. Jak tak można? To jest dziennikarstwo?
Reporter, gdyby nie był gapa, odpowiedziałby: - Panie Tomaszu, serdecznie przepraszam za nierzetelność. Pan się kopałeś w czoło nie w jednym meczu. Pan się kopiesz w każdym!

Bo gdyby tak wytężyć mózgownicę i przypomnieć sobie jego przyzwoity występ, to z głowy mogłaby zacząć wydobywać się para. Bo trzeba by sięgnąć do 2000 r., gdy Polonia Warszawa zdobywała mistrzostwo Polski. A to już prehistoria.

Kiełbowicz ma jednak w Legii całą masę naśladowców. I, by było jasne, o zbliżonych umiejętnościach. Kolejna scenka spod szatni po meczu w Chorzowie.

Martins Ekwueme. Wyszedł szybko, bo kąpać się nie musiał. Od siedzenia na ławce rezerwowych zmęczyć się trudno. Dla porządku statystyki Nigeryjczyka: występy w ekstraklasie w tym sezonie - dwa; dobre - zero. - Ej, bez przesady. Dlaczego wypisujecie, że jestem wielkim rozczarowaniem.

Nie minęło pięć minut, a z szatni wychodzi kolejny legionista. To już chyba jakaś zaraza zapanowała. Tym razem Panče Kumbev. Stopień wypocenia identyczny jak w przypadku Ekwueme. Do tej pory Macedończyk zapowiadał, że nie czyta gazet. Ale zaczął. I zaczął marudzić, że jak tak można krytykować i że dziennikarze to piłkę widzieli na wuefie.

Zawsze rozczula mnie proste powiedzenie: gdyby głupi wiedział, że jest głupi, to byłby mądry. A piłkarz Legii, gdyby wiedział, że nie umie grać w piłkę, toby się nauczył. Ale nie wie. I nawet nie spróbuje wiedzieć.

Można by moralizować o braku pokory, ale o tej cesze to trzeba przeczytać u Sokratesa, a nie w ulubionych przez piłkarzy tabloidach. Wystarczyłyby przyzwoitość i poczucie wstydu. Nie gram, nie wymądrzam się - to niby proste.

Nie jest jednak też tak, że piłkarze nie potrafią powiedzieć jednego mądrego zdania. - Argumenty pozostawiam na boisku - stwierdził ostatnio w wywiadzie dla "Polski" Maciej Iwański. I takiego wywiadu powinien udzielić Kiełbowiczowi i spółce. Jeszcze ciekawiej wypowiedział się kilka miesięcy temu Aleksandar Vuković.

Na pytanie, czy w związku z otrzymaniem polskiego obywatelstwa myśli o grze w reprezentacji, odpowiedział: - Panowie, znam swoją wartość. Pewnego poziomu nie przeskoczę. Kiełbowicz też nie przeskoczy. Różni się od Vukovicia głównie stopniem świadomości.



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!