Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Wtorek, 19 maja 2009 r. godz. 12:15

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Roger we Wrocławiu usiądzie na ławce?

Bodziach, źródło: Polska the Times

W sobotę pisaliśmy, że Roger niebawem przejdzie z Legii do Feyenoordu za 300 tysięcy euro. Brazylijczykowi kończy się kontrakt wraz z końcem roku i nasz klub raczej nie dostanie więcej pieniędzy za swojego pomocnika. Po Euro mówiło się natomiast, że zawodnik zostanie sprzedany za... 5 milionów euro. Obecnie Legia nie może liczyć na wyższą sumę za Rogera, chyba że ten zdecyduje się przedłużyć umowę z Legią. W ostatnich meczach reprezentant Polski spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań, a zamiast podań otwierających drogę do bramki przeciwnika, coraz częściej przytrafiają mu się zupełnie niezrozumiałe zagrania.

W meczu z Polonią Bytom Roger zszedł boiska po 58 minutach, a trener nie ukrywał, że piłkarz po raz kolejny zagrał poniżej swoich możliwości. "Nie wiem, co z nim robić, jak go zmobilizować. Jednym potrzeba bata, z innymi trzeba rozmawiać, jednego poklepać po plecach, drugiego odesłać na ławkę. A jak postąpić z Rogerem? Każdy widzi, że gra dużo gorzej, niż potrafi. Urban ma twardy orzech do zgryzienia" - mówi Leszek Pisz, przed laty świetny rozgrywający Legii.

Jan Urban zastanawia się, czy w sobotnim meczu we Wrocławiu nie posadzić Rogera na ławce rezerwowych. Uczynił by to z pewnością, gdyby miał dla niego wartościowego zmiennika. Niewykluczone jest jednak rozwiązanie takie jak w ostatnich 30 minutach meczu z Polonią. Wtedy miejsce na prawej pomocy zajął Miroslav Radović, a Piotr Giza zszedł do środka. Rozwiązanie zdało egzamin, bowiem Giza miał udział przy drugim golu Paluchowskiego, a w doliczonym czasie gry sam wpisał się na listę strzelców.


przeczytaj więcej o:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!