Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Jakub Wawrzyniak - fot. turi
Jakub Wawrzyniak - fot. turi
Poniedziałek, 6 lipca 2009 r. godz. 08:56

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Wawrzyniak: Nic nie dało mi takiego kopa do pracy

Woytek, źródło: Dziennik

"Wszystko przemawiało za tym, że w najgorszym przypadku zostanie podtrzymana kara trzech miesięcy dyskwalifikacji. Wciąż nie dostałem pisemnego uzasadnienia wyroku, więc nie wiem, czym się kierowano, podwyższając mi karę aż do roku" - mówi w wywiadzie z Dziennikiem Jakub Wawrzyniak. "Chcę powiedzieć „dziękuję” tym wszystkim ludziom, którzy nazywają mnie koksiarzem i uważają, że powinienem być zawieszony dożywotnio. To właśnie dzięki temu, że takie osoby też istnieją na świecie, jestem zmotywowany, ci ludzie pobudzają mnie do pracy" - dodaje piłkarz.

"Być może będę musiał stawić się w Grecji 8 lipca. Moi prawnicy robią jednak wszystko, by do tego nie doszło. Ja już odpowiedziałem za trzy mecze i dostałem roczną dyskwalifikację. W tej chwili, dopóki sprawa nie jest w Grecji zamknięta, nie mogę powiedzieć nic więcej. Spokojnie czekam na to, co się wydarzy, natomiast nie wyobrażam sobie, by wydział dyscypliny dał mi jeszcze wyższą karę niż rok. Załóżmy, że tak się dzieje, i co? Ja odwołuję się do sądu drugiej instancji – tego samego, który zawiesił mnie na rok! To jakiś absurd" - tłumaczy Wawrzyniak.

Zawodnik po otrzymaniu uzasadnienia wyroku będzie miał 10 dni na odwołanie się do Trybunału Arbitrażowego przy MKOl w Lozannie i zamierza skorzystać z tej możliwości. Wawrzyniak liczy na złagodzenie kary.

"Od pierwszego dnia, kiedy wykryto u mnie ten stymulant, bo nie można tego nazwać dopingiem – chyba że złośliwie – nie ukrywałem, co brałem. Co więcej, dałem do przebadania w laboratorium ten specyfik, żeby udowodnić, że na pewno nie stosowałem go jako środka pobudzającego, bo 4-metylo-2-hexoanamina ma m.in. takie zastosowanie. Złożyłem pismo z prośbą o to, by zbadano, jak duża zawartość tego środka była w moim organizmie. A dlaczego to zrobiłem? Bo ja nigdy nie brałem tego w dniu meczu, tylko najwcześniej na 30 godzin przed spotkaniem. Ci, którzy znają się na sporcie, doskonale wiedzą, że jeżeli sportowiec chce się pobudzić, to robi to na godzinę bądź dwie przed zawodami, a nie na 30 godzin. Komisja grecka odmówiła mi jednak tego badania. Idźmy dalej. Środek, który zażywałem, to stymulant, który nie widnieje na liście środków zakazanych – możecie szukać, gdzie chcecie. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) przedstawia dwie listy środków dopingujących – jedną, na której znajdują się bardzo silne środki, takie jak efedryna czy testosteron, i drugą, na której znajdują się środki zakazane, ale dozwolone do pewnych objętości w organizmie, i tam również tego nie ma. Ta substancja nigdzie nie widnieje – jest czymś nowym i miałem strasznego pecha, zażywając ją. Jest oczywiście przepis, że wszelkie środki farmakologiczne są zakazane i za to odpowiada sportowiec. Ja nie zgłosiłem zastosowania tego środka i to jest mój wielki błąd. Ale w życiu by mi nie przeszło przez myśl, że w czasie zrzucania tkanki tłuszczowej można się dopingować. Takie specyfiki są stosowane w niemal wszystkich klubach" - opowiada obrońca Legii.

Wawrzyniak może liczyć na klub z Łazienkowskiej, który nie zostawi go samego. "Legia próbuje się dowiedzieć, jak można mi pomóc, ale wszyscy musimy poczekać na werdykt z Grecji. Gdy tylko go dostanę, złożę apelację w Lozannie. Mam nadzieję, że do końca sierpnia cała sprawa się zakończy" - wierzy Wawrzyniak.

"Zawsze staram się wyciągać wnioski ze złych doświadczeń. Jeszcze nigdy w czasie mojej przygody z piłką nic nie dało mi takiego kopa do pracy jak ta sytuacja. Wiem, że mogę jeszcze zrobić karierę. Teraz czytam o sobie różne rzeczy w internecie. Chcę powiedzieć „dziękuję” tym wszystkim ludziom, którzy nazywają mnie koksiarzem i uważają, że powinienem być zawieszony dożywotnio. To właśnie dzięki temu, że takie osoby też istnieją na świecie, jestem zmotywowany, ci ludzie pobudzają mnie do pracy" - kończy piłkarz.



fot. turi



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!