Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Na Łazienkowską doping wrócił już na stałe - fot. Mishka
Na Łazienkowską doping wrócił już na stałe - fot. Mishka
Sobota, 22 sierpnia 2009 r. godz. 20:25

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

SKLW: Walczymy o herb i trybunę ultras

Woytek

Przed rewanżowym meczem z Broendby Kopenhaga Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa wydało komunikat zachęcający do dopingu. Jednocześnie kibice poinformowali, że do 30 lipca miało zostać podpisane porozumienie z klubem, ale tak się nie stało z powodu braku odpowiedzi ze strony działaczy. Czy coś zmieniło się przez ostatnie dwa tygodnie? Czy są prowadzone rozmowy? O to spytaliśmy Michała Wójcika z SKLW.

"W tej chwili nie prowadzimy z klubem żadnych rozmów. Ostatni nasz kontakt z władzami Legii miał miejsce 2 miesiące temu. Rozmowy z ITI i KP Legia rozpoczęły się w kwietniu i trwały do wakacji. Już na samym początku jasno określiliśmy, że kibiców interesuje tylko i wyłącznie całościowe porozumienie, określające współpracę klubu z kibicami na wszystkich płaszczyznach: od organizacji uczestnictwa kibiców Legii w meczach wyjazdowych, poprzez oprawy, utworzenie trybuny ultras na nowym stadionie z przystępnymi cenami, po powrót do herbu z 1957 roku. Taką deklarację kibiców otrzymała mediująca w konflikcie przewodnicząca Rady Warszawy p. Ewa Malinowska–Grupińska, a za jej pośrednictwem ITI. W pierwszych dwóch kwestiach porozumieliśmy się dosyć szybko. SKLW między innymi zobowiązało się wziąć na siebie pełną odpowiedzialność, także finansową, za wyjazdy. Określone zostały także zasady przygotowywania opraw. Natomiast gdy chcieliśmy uzyskać zapewnienie od właścicieli, że nastąpi powrót do herbu, który od 50 lat jest znakiem rozpoznawanym w całej Europie, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Podobnie rzecz ma się z cenami biletów" - opowiada Wójcik.

"Chcemy postawić sprawę jasno. W tej chwili walczymy o dwie rzeczy: trybuna ultras z przystępnymi cenami biletów oraz powrót do herbu. Nie wymagamy i nie wymagaliśmy od działaczy, aby herb wrócił natychmiast, ale chcieliśmy uzyskać zapewnienie, że tak się stanie w określonym przez klub czasie. O tym, że ceny nie są dobrze skalkulowane, świadczy obecna frekwencja, gdy klub nie potrafi zapełnić 5-tysięcznego stadionu, a najdroższe miejscówki pozostają puste" - mówi kibic z SKLW.

"Nie wyobrażamy sobie, żeby taka sytuacja miała miejsce na nowym stadionie. Zawsze chcieliśmy, aby był doping, ale zdecydowaliśmy się zaprzestać jego prowadzenia na początku protestu, żeby zwrócić uwagę na fakt, że pewne kwestie pomiędzy klubem a kibicami wciąż nie zostały uregulowane" - podkreśla Wójcik.

Wielu kibiców zastanawia się, dlaczego po dwóch latach ciszy na Łazienkowską powrócił doping, mimo iż fani wciąż natrafiają na przeszkody ze strony klubu np. problemy z wnoszeniem flag i elementów opraw. Czy oznacza to, że milczący protest był błędem?
"Formę protestu należy dostosowywać do sytuacji. Wszyscy kibice wiedzą, że nie jesteśmy dogadani z klubem. Na początku rozmów klub na wszystkie nasze propozycje odpowiadał pozytywnie, więc na trybuny powrócił doping. Ze strony KP pojawiały się też pozytywne zmiany, jak np. wprowadzenie "eLki" na koszulkach piłkarzy. Jednak im szliśmy dalej, działacze odsuwali kluczowe kwestie zapewniając, że będą one rozwiązane w późniejszym terminie. Jak widać, nie zostały uregulowane do dziś. Natomiast jeżeli ludzie mają przychodzić na stadion, musi być na nim atmosfera godna Legii Warszawa. Z tego przedstawiciele klubu doskonale zdają sobie sprawę. A w każdym razie powinni" - kończy Michał Wójcik.

Kością niezgody nie są już zakazy dla ultrasów nałożone po Wilnie przez klub, ponieważ te zostały zdjęte w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

Kibice nie wiedzą jak i czy w ogóle potoczą się ewentualne rozmowy z klubem w sprawie dwóch najważniejszych obecnie kwestii, ale bez względu na to co będzie się działo, zamierzają prowadzić doping. "Musimy to robić na jak najwyższym poziomie, bo przecież nie dopingujemy dla właścicieli, tylko dla piłkarzy i ku chwale Legii Warszawa" - zapowiada przedstawiciel SKLW.



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!