Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej

Niedziela, 1 listopada 2009 r. godz. 09:01

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Dzień Wszystkich Świętych

Redakcja

W nieustannym biegu za codziennym sprawami rzadko kiedy mamy czas na chwilę refleksji. 1 listopada, gdy odwiedzamy groby naszych najbliższych i zapalamy znicze, sprzyja zatrzymaniu się i wspomnieniu tych, którzy odeszli od nas. Pamiętajmy wówczas o legionistach, którzy grają już na niebiańskich boiskach i o kibicach, którzy ich tam wspierają. W ostatnim roku legijne grono znów się pomniejszyło.

Sławomira Rutkę do Legii ściągnął podczas przerwy zimowej sezonu 1998/99 ówczesny trener "wojskowych" Jerzy Kopa. Przy Łazienkowskiej urodzony w Pionkach obrońca miał duże problemy z wywalczeniem miejsca na boisku. Gdy Legię prowadził Dariusz Kubicki Rutka zaliczył dwa występy w Pucharze UEFA w meczach przeciwko Vardarowi Skopje. Na tym jego przygoda ze stołecznym klubem się zakończyła. 22 lutego lutego ciało Rutki zostało znalezione w jego mieszkaniu. Miał niespełna 34 lata. 24 lipca Legia rozegrała towarzyskie spotkanie z Koroną Kielce, z którego dochód został przekazany rodzinie tragicznie zmarłego piłkarza.

Chyba nie było chłopca, który w latach 50-tych nie chciał być Stanisławem Królakiem. To on jako pierwszy Polak wygrał w 1956 r. Wyścig Pokoju. W latach 50-ych Królak był niekwestionowanym idolem nastolatków nad Wisłą. Ludzie tłumnie gromadzili się przy radioodbiornikach by posłuchać jak Polak radzi sobie na trasie. Do legendy przeszły ciosy, które rowerową pompką Królak miał rzekomo zadawać zawodnikom radzieckim. Inna wersja mówiła o pompkowych pojedynkach z kolarzami z Czechosłowacji. Wszystko miało się dziać w tunelu przed wjazdem na stadion. Dla kibiców stał się jednak swojskim herosem, który atakuje ZSRR. A jak w końcu z tą pompką było? "Jak zaprzeczam, to mi nie wierzą. To przestałem zaprzeczać" - przyznawał sam kolarz. Na swój ostatni etap wyjechał 31 maja. Miał 78 lat.

Choć Waldemar Makarewicz związany był z Ełkiem, to jego serce biło przede wszystkim dla warszawskiej Legii. W jego sercu było też miejsce dla dzieci, którym Makarewicz, kawaler Orderu Uśmiechu, starał się zaszczepić miłość do „wojskowych”. Dopóki mógł, regularnie bywał z wychowankami mazurskich domów dziecka na Łazienkowskiej. W 1998 r. otrzymał tytuł Ełczanina Roku. 1 sierpnia serce Makarewicza przestało bić. Miał 69 lat.

Jerzy Wojnecki w Legii występował w sezonie 1997/98 i w rundzie jesiennej sezonu 1998/99. Początki przy Łazienkowskiej miał całkiem udane. Mirosław Jabłoński stawiał na "Wojnę" w 22 meczach ligowych i wszystkie urodzony w Nowym Sączu zawodnik rozpoczynał w wyjściowym składzie. Gdy Jabłońskiego zastąpił Jerzy Kopa, notowania Wojneckiego znacząco spadły i zimą 1998 r. musiał opuścił Warszawę. Zginął w wypadku samochodowym 3 października. Miał 34 lata.

W tym czasie zadumy, gdy odwiedzamy cmentarze, pamiętajmy o piłkarzach i kibicach Legii, których nie ma już pośród nas. Wspomnijmy o wszystkich chwilach euforii, radości i niezapomnianych przeżyć, które nam dali. Bo tak długo jak oni żyją w naszej pamięci, tak długo jest pośród nas ich najbardziej wartościowa cząstka. Wieczny odpoczynek racz im dać Panie...



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!