Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Środa, 24 marca 2010 r. godz. 12:40

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Wino, owoce morza i interesy

Woytek, źródło: Dziennik Gazeta Prawna

W prasie ukazał się kolejny artykuł na temat lóż vipowskich na powstających w Polsce stadionach. W dzisiejszym wydaniu "Dziennika Gazeta Prawna" znajdujemy wypowiedź członka zarządu Legii Warszawa Marka Drabczyka, który odpowiada w klubie za budowę nowego obiektu. "Jeżeli firma X posiada jedną z zaledwie 40 lóż, to na pewno może się czuć wyróżniona. Każdy, kto ma obok siebie loże, wie, że jest w dobrym towarzystwie. Ale tu chodzi nie tylko o prestiż.

Również o chęć wykorzystania swojego potencjału biznesowego w ciekawych okolicznościach. Klienci loży przychodzą na dwie godziny przed meczem, aby napić się wina, zjeść owoce morza, a przy okazji ze swoimi partnerami biznesowymi celebrować kontrakt" - mówi Drabczyk.

Legia przeprowadziła badanie, w którym sondowano zainteresowanie firm 39 lożami na nowym stadionie. "Odpowiedzi brzmiały: proszę mi opisać, co to jest" - mówi Drabczyk. Nie traci jednak optymizmu i jest przekonany, że klub znajdzie klientów na loże, które będą kosztowało ok 250 tys. zł rocznie. "Otrzymaliśmy już kilkanaście zapytań od ludzi, którzy wiedzą, co to jest business club na stadionie, i mówią: jak będziecie to robić, to weźcie nas pod uwagę" - dodaje członek zarządu Legii.

"Każdemu się już znudziło robienie biznesu w kolejnym hotelu, w kolejnej sali konferencyjnej czy nawet wyjeżdżanie do kolejnych ośrodków spa. Na meczu w ciągu dwóch, trzech godzin można załatwić znacznie więcej niż na całodziennych negocjacjach. Bo mamy tu sprzyjające warunki" – mówi DGP Marek Drabczyk.

Cały artykuł znajdziecie w Dzienniku Gazeta Prawna.


przeczytaj więcej o: , , ,


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!