Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Alfabet Legii 2010
Fumen
Podobnie jak rok temu, tak i w 2010 roku przy Łazienkowskiej nie było nudno. Stadion rósł z dnia na dzień i latem mogliśmy cieszyć się z jego otwarcia i wizyty Arsenalu Londyn. Zakończony konflikt pozwolił na powrót dopingu na Łazienkowską. Meczem z Den Haag pokazaliśmy kolejny raz, że "Cała Legia zawsze razem" nie jest pustym sloganem. Żałować można słabej postawy piłkarzy zarówno wiosną, jak i jesienią. Te wszystkie wydarzenia ułożyły się w tradycyjny Alfabet Legii.
Arsenal Londyn – od ponad czterech lat na Łazienkowską nie zawitał żaden znaczący klub europejski. Okazja do powąchania zagranicznego futbolu przez duże F nadarzyła się przy okazji otwarcia trzech trybun zmodernizowanego stadionu, "o jakim każdy z nas marzył". Wówczas do Warszawy przyjechał wspomniany Arsenal, a wizytę "Kanonierów" zawdzięczamy zapisie w umowie transferowej Łukasza Fabiańskiego do Londynu. "Fabian" i spółka ściągnęli na trybuny komplet widzów, którzy obejrzeli widowisko zakończone wygraną gości. Niewątpliwie istotną kwestią jest powrót dopingu na trybuny, który był efektem zawartego porozumienia na linii klub – kibice. Obyśmy w najbliższych latach gościli ekipy pokroju Arsenalu, ale już w europejskich pucharach.
Boże chroń fanatyków oraz Born To Be Wild - dla wielu "tylko" dwie oprawy, które pojawiły się przy Łazienkowskiej. Jednak w tym przypadku należy pamiętać, że ważna jest przede wszystkim jakość, a nie ilość. Aby zrealizować obie prezentacje, potrzebne było wsparcie kibiców, którzy wrzucali pieniądze do puszek przed meczami w Warszawie. Pierwotnie fani spodziewali się atrakcji podczas pojedynku z Lechem Poznań, ale kolejny raz poznaliśmy siłę hasła "Cała Legia zawsze razem" i na oprawę poczekaliśmy do meczu przyjaźni z Den Haag. Czy było warto czekać? - to chyba pytanie retoryczne. Zanotowaliśmy powrót w wielkim stylu, który został doceniony przez całe środowisko kibicowskie w Polsce.
Chinyama Takesure i Choto Dickson – duet piłkarzy, bez których ciężko wyobrazić sobie jedenastkę Legii. A jednak. Przez urazy, których nabawili się obaj piłkarze, sztab szkoleniowy musiał się nieźle nagimnastykować, aby godnie zastąpić wspomnianą dwójkę. W efekcie "Chiniego" zobaczyliśmy na murawie w mijającym roku tylko pięciokrotnie! Natomiast "Dixi", jak tylko pojawił się na boisku, to wkrótce musiał pauzować z powodu drobnych urazów. W efekcie na przestrzeni 12 miesięcy wybiegł na plac gry zaledwie 13 razy. Nie przeszkodziło to w spekulacjach transferowych. Zdaniem mediów, "Skała z Zimbabwe" był już po słowie z Fenerbahce. Ostatecznie Choto pozostał przy Łazienkowskiej i z Takesure może regularnie odwiedzać gabinety lekarzy. Pozostaje jedynie życzyć szybkiego powrotu do pełni zdrowia.
Den Haag – mecz z naszymi przyjaciółmi będzie można wspominać latami. Nie było to zwykłe spotkanie z zachodnim klubem. Przede wszystkim był to mecz charytatywny dla Wojtka, który był prekursorem zgody z holenderską ekipą, a dziś boryka się z trudną sytuacją finansową i jeszcze większymi problemami zdrowotnymi. Współorganizatorem meczu było Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa i, jak przyznał sam prezes Paweł Kosmala, SKLW zdało egzamin bardzo dobrze. Mecz bez kart kibica, wspomniana oprawa, mnóstwo pirotechniki, koncert, zbiórki pieniędzy, przyjaźń na murawie i na trybunach, ale przede wszystkim szczytny cel - tak w kilku słowach można opisać to spotkanie.
Entuzjazm – niemal każdy dzień wiosny przynosił wieści o trwających pracach na stadionie przy Łazienkowskiej, przy jednoczesnych gorszych informacjach z rozgrywek ligowych. Mistrzostwo uciekało, a europejskie puchary stały pod znakiem zapytania. Jednak od nowego sezonu wszystko się miało zmienić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nowy stadion, nowi zawodnicy za 10 milionów złotych, nowe nadzieje, że oto nadchodzi nasz czas! Na dzień dobry Legia przegrała 5-6 z Arsenalem, co mimo wszystko uznano za dobrą monetę przed startem ligi. Niestety, balon pękł bardzo szybko. Entuzjazm i optymizm zmieniły się w realizm i pesymizm. Zespół Macieja Skorży zbierał regularnie baty, ale dzięki dość brzydkim i szczęśliwym zwycięstwom udało się wydźwignąć na trzecie miejsce w tabeli. Na szczęście już przerwa, będą nowi zawodnicy, nowe nadzieje, że wiosną nie wszystko stracone, a w maju...
Flagi – wiosną ten element praktycznie nie występował na Łazienkowskiej. Nie licząc transparentów na cześć Donga Fangzhuo lub tych mówiących o tym, że jedziemy na tym samym koniu. Flag brakowało również na wyjazdach. Sytuacja zmieniła się od zawartego latem porozumienia. Na trybunach pojawiły się płótna, zarówno te dobrze znane kibicom w Warszawie, jak i te zupełnie nowe – jak choćby dzielnicowa "Ursynów". Niestety, jedna z flag zmieniła właściciela. Podczas powrotu ze Szczecina "Visitorsów" przechwycił Widzew. Pożegnanie z płótnem nastąpiło przy okazji jesiennego spotkania w Łodzi.
Guantanamo – tak potocznie określany jest stadion Legii. Wiosną kibice przechodzili szczegółowe kontrole i nagrywanie kamerą przez ochroniarzy, zarówno przy wejściu, jak i na samych trybunach. Po zmodernizowaniu obiektu proceder pozostał, choć nie jest już tak nachalny jak wcześniej. Cały stadion jest naszpikowany nowoczesnym monitoringiem, a ochroniarze dokładnie weryfikują wnoszone przedmioty. Szczególnie dotyczy to fanów gości. Do historii przeszły wyrzucane kanapki kibicom Lecha przez ochroniarzy. Sympatycy "Kolejorza" nie pozostali dłużni i zaprezentowali oprawę odnoszącą się do wspomnianego Guantanamo, odpalając przy tym pirotechnikę.
Herb – po niespełna trzech latach herb z 1957 r. ponownie stał się oficjalnym znakiem Legii. Jednocześnie w komunikacie klubu pojawiła się informacja, iż dla celów marketingowych będzie nadal używane logo, zwane potocznie "trumną". Jednak realia bardzo szybko pokazały, iż dla kibiców herb jest tylko jeden. W efekcie pamiątki z czarną tarczą stanowią coraz mniejszą część asortymentu klubowego sklepu, a herb z 1957 r. stale wypiera ten wprowadzony przez ITI. Co prawda fani mogą natknąć się na "trumnę" m.in. na opakowaniu napoju energetyzującego, kartach kibica czy w niektórych mediach, ale kwestią czasu powinno być zastąpienie logo znakiem, z którym identyfikują się kibice.
Iwański Maciej – sporo się działo wokół pomocnika Legii w minionym roku. Wiosną w trybie natychmiastowym opanował sztukę wrzucania piłki w pole karne po stałych fragmentach gry. Cudowna przemiana nastąpiła po odejściu Jana Urbana. Gdy stery objął Maciej Skorża, "Ajwen" był wymieniany w trójce pewniaków do opaski kapitana. Ostatecznie tego zaszczytu dostąpił nowo pozyskany Ivica Vrdoljak. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po serii słabszych meczów atmosfera w szatni stawała się coraz cięższa. Dla poprawienia rezultatów oraz sytuacji w szatni szkoleniowiec odsunął m.in. Iwańskiego do Młodej Legii. Po miesięcznej banicji 29-letni zawodnik został przywrócony do składu. Maciej Skorża wiąże z piłkarzem duże nadzieje, a niedawno zawodnikowi zaproponowano nowy kontrakt. Z "Ajwenem" wiąże się również temat wyrzucenia z reprezentacji. Pomocnik Legii prowadził ze Sławomirem Peszko długie Polaków rozmowy i bynajmniej nie przy zielonej herbacie.
Jóźwiak Marek - dyrektor sportowy Legii, który przejął obowiązki zwolnionego w marcu Mirosława Trzeciaka. Co prawda, pole manewru byłego obrońcy Legii nie było tak wielkie jak poprzednika, ale to właśnie na "Bereta" spadła odpowiedzialność za transfery. Efekt? Wiosną szukał chętnego na Miroslava Radovicia. "Chcemy, by w czerwcu trafili na Łazienkowską zawodnicy o wielkich umiejętnościach technicznych, którzy potrafią grać widowiskowo" – zapowiadał w mediach. I owszem, trafiło sześciu wspaniałych, z czego na dobrą sprawę sprawdził się tylko jeden, Ivica Vrdoljak. Teraz Jóźwiak nadal szuka, testuje, sprawdza, negocjuje. Jednak lista jego sukcesów nie jest bogata. Wręcz przeciwnie, liczba zawodników, którzy z różnych przyczyn nie trafią do Legii, a są w kręgu zainteresowań klubu, stale się wydłuża.
Koniec – 26 lipca 2010 roku zostało podpisane porozumienie pomiędzy KP Legia Warszawa a Stowarzyszeniem Kibiców Legii Warszawa. Tym samym obustronny konflikt został oficjalnie zakończony! W umowie zostały zawarte kwestie współpracy dotyczące m.in. organizowania opraw meczowych, a także wyjazdów. Jednocześnie na stadion przy Łazienkowskiej powrócił głośny doping, a także wspomniane oprawy. Jednocześnie klub, jak i SKLW pokazali jesienią, że potrafią ze sobą współpracować, jak choćby przy organizacji meczu charytatywnego z Den Haag, czy też w sprawach dotyczących budowy pomnika ś.p. Kazimierza Deyny. Pozostaje wierzyć, iż kolejne miesiące współpracy będą jeszcze bardziej owocne.
Legioniści – .com :) najpopularniejszy serwis kibicowski w Polsce.
Morientes Fernando – symbol serii transferów Legii pod tytułem "Kto miał przyjść do Legii, ale...". Pod koniec sierpnia Eurosport zażartował sobie z kibiców, informując o rzekomym transferze byłego gracza Realu Madryt na Łazienkowską. Okazało się to marnej jakości plotką. Później pisano o przenosinach do Warszawy Roberta Piresa i Sylviana Wiltorda. Okazuje się, że Marek Jóźwiak rozmawiał z menedżerami na ten temat. Niestety, Polska to jeszcze nie wymarzony kierunek transferowy, zarówno dla wyblakłych gwiazd, jak i graczy pokroju Jonga Tae-se, Mattiego Galona czy Razaka Omotoyossi, którzy również byli przymierzani do Legii.
Nazwy trybun – Żyleta przeniesiona na łuk od strony Łazienkowskiej, dawna Kryta w remoncie. Pozostałe trybuny nowego stadionu nie nosiły żadnych imion. W związku z tym, z inicjatywy SKLW, kibice wybrali nazwy dla poszczególnych części zmodernizowanego obiektu. Fani zdecydowali, iż od trybuna od strony ul. Łazienkowskiej, na której znajduje się młyn, będzie nosiła nazwę Żyleta. Swoją nazwę zachowała Kryta. Trybunę od ulicy Czerniakowskiej nazwano im. Kazimierza Deyny, natomiast sektor znajdujący się przy kanałku Piaseczyńskim nosi imię Lucjana Brychczego.
O ile wybór fanów nie wzbudził kontrowersji, o tyle prawa do nazwy stadionu Legii okazały się kwestią sporną. Zarówno władze miasta, jak i klubu twierdzą, iż to oni powinni decydować o tym, jak zostanie nazwany obiekt. Dla sympatyków sprawa jest jasna – stadion Wojska Polskiego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Oczyszczenie – zajęcie 4. miejsca przez Legię na koniec sezonu 2009/10 musiało skutkować zmianami. Zmianami na lepsze, przesiewem piłkarzy, którzy nie sprostali wymaganiom, a także nie rokowali dobrze na przyszłość. Już wiosną byliśmy świadkami zmiany w sztabie szkoleniowym, a także na wyższych szczeblach. Mirosława Trzeciaka zastąpił Marek Jóźwiak, a na ławce trenerskiej zasiadł Maciej Skorża ze swymi pomocnikami. Czystka dotknęła również samych piłkarzy. W 2010 r. z Łazienkowską pożegnali się m.in. Piotr Giza, Bartłomiej Grzelak, Tomasz Jarzębowski, Wojciech Szala czy Marcin Mięciel. Bliscy pożegnania z Warszawą byli także Miroslav Radović, Maciej Iwański i Jakub Wawrzyniak, ale im postanowiono dać kolejną szansę. W najbliższym czasie piłkarze mogą raczej spać spokojnie, gdyż najbliższe sprzątanie w Legii zapowiadane jest dopiero na koniec sezonu.
Pomnik – jeżeli któryś z byłych piłkarzy Legii zasługuje na pomnik, to taką postacią bez wątpienia jest ś.p. Kazimierz Deyna, wybitna postać nie tylko warszawskiego, ale również polskiego futbolu. Pamiątkowa tablica na fasadzie stadionu to za mało, aby upamiętnić "Kakę". Z budową pomnika czekano do powstania nowego stadionu Legii. Zmieniona przestrzeń wokół obiektu dała nowe możliwości. Powstał Komitet Budowy Pomnika Kazimierza Deyny, w skład którego weszli m.in. przedstawiciele klubu oraz kibiców, następnie ogłoszono konkurs na projekt, a decydujący głos w ostatecznym wyborze wyglądu monumentu mieli fani. Obecnie trwa zbiórka funduszy na realizację projektu.
Reprezentacja – zaledwie czterech legionistów miało okazję zagrać w 2010 roku w reprezentacji Polski. Największym zaufaniem Franciszka Smudy cieszył się Maciej Rybus. Skrzydłowy warszawskiego zespołu zaliczył 10 spotkań, spędzając na murawie średnio 45 minut. Do czasu afery alkoholowej na powołania mógł liczyć Maciej Iwański. Ariel Borysiuk oraz Artur Jędrzejczyk dostali swoją szansę podczas grudniowego zgrupowania w Turcji. Trzeba przyznać, iż kolejne miesiące nie nastrajają optymistycznie jeśli chodzi o udział legionistów w kadrze. Szkielet Legii oparty jest przede wszystkim na obcokrajowcach (Astiz, Vrdoljak, Radović), natomiast pozostali podopieczni Macieja Skorży nie osiągnęli póki co poziomu, który pozwoli im na zadomowienie się w reprezentacji Polski.
Sekcje – stan legijnej siatkówki, koszykówki czy hokeja daleki jest od ideału. Najlepiej w 2010 roku zaprezentowali się gracze walczący na lodzie, ocierając się o możliwość gry w najwyższej klasie rozgrywek. Znacznie gorzej było u siatkarzy. Wydawało się, że związanie z dzielnicą Białołęka będzie nowym, lepszym rozdziałem dla Legii. Niestety, w październiku gruchnęła wiadomość, że zespół został wycofany z rozgrywek. Powód od lat ten sam – brak sponsora. Z problemami finansowymi borykali się również koszykarze. W minionym sezonie skończyli grę na trzecim miejscu, ale... od końca. Brak perspektyw na lepsze jutro pod rządami Waldemara Kijanowskiego sprawił, że sprawy w swoje ręce wzięli pasjonaci, kibice oraz ci, którym dobro legijnego basketu leży na sercu. Zarejestrowano Stowarzyszenie "Zieloni Kanonierzy" i zgłoszono zespół do rozgrywek III ligi. Pomyślne rozmowy z KP Legia pozwoliły na występowanie pod nazwą "Legia" i z właściwym herbem. Efekt? Legioniści skutecznie walczą o powrót na II-ligowe parkiety.
Trenerzy – mijający rok stał pod znakiem roszad na ławce trenerskiej w Legii. W połowie marca z pracą rozstał się Jan Urban, którego zastąpił Stefan Białas. Były gracz stołecznej drużyny poprowadził warszawski zespół do końca rundy wiosennej, a Legia pod jego wodzą zajęła 4. miejsce w tabeli. Oznaczało to, że w kolejnym sezonie legioniści będą walczyć o prymat tylko na krajowym podwórku. Jednocześnie Białas przekazał ster Maciejowi Skorży, który według różnych źródeł, już wiosną był po słowie z Legią. Efekt pracy Skorży to 3. miejsce na koniec jesieni z trzypunktową stratą do lidera, jednak druga strona medalu to serie wstydliwych porażek, a także nie najlepsza atmosfera w szatni przy Łazienkowskiej.
USA – po nieudanym sezonie piłkarze Legii udali się na tournee do Stanów Zjednoczonych. Podczas tygodniowego pobytu za "wielką wodą" podopieczni Stefana Białasa wzięli udział w Sister Cities Cup organizowanym przez Chicago Fire. Stawkę uzupełniły ekipy Crvenej Zvezdy Belgrad oraz Paris Saint-Germain. Po porażce z Serbami i wygranej z gospodarzami turnieju, legioniści zajęli trzecie miejsce. Z kolei w październiku na mecz towarzyski do Chicago udała się reprezentacja Polski, jednak żaden z piłkarzy Legii nie znalazł się w gronie powołanych.
Wiek – w piłkarskim światku pokutuje przekonanie, że jeśli piłkarz prezentuje dobry poziom, to nie powinno się zaglądać mu w metrykę. Świetnym tego przykładem był Tomasz Kiełbowicz. Zarówno wiosną, jak i przede wszystkim jesienią, sztab szkoleniowy mógł liczyć na niespełna 35-letniego gracza. Jego asysty niejednokrotnie przesądzały o losach meczu. Na przeciwnym biegunie mamy Michała Kucharczyka. Pierwotnie mało kto chciał zaufać 19-letniemu napastnikowi, ale gdy Maciej Skorża postawił na niego, ten zrewanżował się zaangażowaniem i walką na boisku. Żałować można, iż do poziomu Kucharczyka nie dorównał Marijan Antolović. 21-letni bramkarz pokazał, że musi jeszcze się sporo nauczyć i nabyć boiskowego doświadczenia. W tym przypadku czas gra na jego korzyść, a jeśli ma się odpowiednie umiejętności, to przykład Kiełbowicza pokazuje, że wiek nie gra roli.
Zakupy – tanio kupić, drogo sprzedać. Ta zasada panuje również przy Łazienkowskiej. Problem w tym, że przede wszystkim trzeba kupić wartościowych graczy, którzy coś wniosą do zespołu. Niestety, w minionych 12 miesiącach nie było pod tym kątem najlepiej. Przede wszystkim działacze przy Łazienkowskiej chcieli kontraktować dobrych graczy, za których nie trzeba płacić. W życiu nie ma jednak nic za darmo i w Warszawie musiano sięgnąć do kieszeni. Przełom maja i czerwca w Legii był "na bogato". Wydano łącznie 10 milionów złotych na sześciu graczy. Rekordzistą okazał się Ivica Vrdoljak kupiony z Dinama Zagrzeb za 6 "baniek". Nieco tańsi byli Alejandro Cabral, Bruno Mezenga (obaj wypożyczeni), Srda Kneżević, Manu oraz Marijan Antolović.
Żyleta – w tym roku minęło 25 lat od powstania flagi "Żyleta jest zawsze z Wami". Geneza jej powstania związana jest z reklamą żyletek Iridium-Polsilver, która w latach '80 wisiała nad centralnym sektorem trybuny odkrytej. Kiedy reklamę usunięto, w jej miejsce autor płótna, Jacek Sitek powiesił flagę ze wspomnianym hasłem. Przez lata była wieszana w centralnym miejscu trybuny odkrytej, która z czasem została nazwana Żyletą. I choć dziś młyn legionistów przeniósł się na trybunę od strony Łazienkowskiej, to flagi nie może zabraknąć na honorowym miejscu.
przeczytaj więcej o: alfabet Legii
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!