Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Wiesław Wilczyński przedstawił dwie odmienne interpretacje umowy dzierżawy - fot. LegiaLive!
Wiesław Wilczyński przedstawił dwie odmienne interpretacje umowy dzierżawy - fot. LegiaLive!
Wtorek, 19 kwietnia 2011 r. godz. 13:31

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Politycy: Legia może sprzedać nazwę klubu, nie stadionu

Bodziach, źródło: Gazeta Wyborcza

Przed paroma dnami informowaliśmy o różnych poglądach miasta st. Warszawa i Klubu Piłkarskiego Legia w kwestii praw do nazwy stadionu przy Łazienkowskiej. Dziś ma dojść do spotkania urzędników miejskich z władzami ITI. KP Legia przekonuje, że umowa dzierżawy podpisana przez Kazimierza Marcinkiewicza daje mu prawo do zarabiania na sprzedaży prawa do nazwy. Radni z komisji sportu domagają się renegocjacji umowy i twierdzą, że Legia co najwyżej może sprzedać nazwę klubu.

Ostatnio sporo mówiło się o sprzedaży przez Legię praw do nazwy stadionu koncernowi PepsiCo. Marek Drabczyk potwierdził, że Legia prowadzi stosowne rozmowy, ale nie tylko z PepsiCo, a z kilkoma innymi firmami. Podczas poniedziałkowego posiedzenia komisji sportu radni zasypali Wiesława Wilczyńskiego, dyrektora biura sportu pytaniami, kto może sprzedać prawa do nazwy stadionu. Dyrektor przedstawił dwie odmienne interpretacje umowy dzierżawy.

"Bez względu na układ polityczny w komisji wszyscy byli zgodni, że prawo do nazwy leży po stronie miasta. Niestety umowa podpisana w 2008 r. przez ówczesnego komisarza Warszawy Kazimierza Marcinkiewicza z PiS w przeddzień jego abdykacji jest chora. Ma bardzo dużo braków" - powiedział Gazecie Wyborczej Piotr Kalbarczyk z PO. Przed trzema laty doszło do renegocjacji umowy i jak twierdzi Włodzimierz Paszkowski, urzędnicy miejscy uzgodnili wówczas z władzami Legii, że do rozmów na temat praw do nazwy powrócą dopiero, gdy pojawi się oferta.

Kalbarczyk uważa, że powinien zostać podpisany aneks do umowy, tak żeby przynajmniej Legia dzieliła się zyskami ze sprzedaży nazwy stadionu z miastem. Jego zdaniem, klub może jedynie czerpać w 100% zyski w przypadku sprzedaży... nazwy klubu bądź poszczególnych trybun stadionu. "Niech sobie Legia czerpie zyski ze sponsoringu, niech sprzeda nazwę klubu i gra jako Pepsi Warszawa. Niech sprzeda nazwy trybun albo i krzesełek. Ale prawo do sprzedaży nazwy stadionu, która znajdzie się na mapach i w przewodnikach ma, moim zdaniem, miasto. Powinno dojść do aneksowania umowy i skonkretyzowania tamtego zapisu. Nazwę można sprzedać, ale zyskami Legia powinna co najmniej podzielić się z samorządem" - mówi Gazecie Kalbarczyk.



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!