Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Kątem oka
Kątem oka
Wtorek, 4 października 2011 r. godz. 09:42

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Kątem oka - 39. tydzień z głowy

Qbas

Piękny tydzień za nami. Tak grającą i tak zwyciężającą Legię chcielibyśmy oglądać zawsze. Nasi milusińscy dostarczyli nam masy emocji przed długą reprezentacyjną przerwą. Wrażeń nie brakowało i w czwartek, gdy do ostatnich sekund ważyły się losy boju o być albo nie być w walce o awans z grupy Ligi Europy, i w niedzielę, gdy rozpędzeni legioniści zmietli niemrawą Wisłę. Fajnie, naprawdę fajnie.

Poniedziałek. Uwagę przykuła ciekawa wypowiedź Macieja Szczęsnego, który ocenił, że Dusan Kuciak był faulowany w akcji, po której padł zwycięski gol dla Groclinu... yyy... Polonii. I nie trzeba bacznie przyglądać się powtórkom, by zgodzić się z ojcem Wojtka Szczęsnego. Ale cóż, bywa. Legia zagrała wtedy marnie i nie ma sensu usprawiedliwiać tego błędem sędziego. Natomiast w poniedziałkowym sparingu z Mazowszem Grójec piękną bramkę z połowy boiska zdobył Moshe Ohayon. Jak Izraelczyk potem przyznał, już dwa razy w karierze próbował takich strzałów w meczach oficjalnych, ale zawsze trafiał w poprzeczkę. Trzeba więc próbować powtórzyć wyczyn ze spotkania z grójczanami w którymś z meczów ligowych lub pucharowych!

Wtorek. 400 tys. PLN może zarobić Legia, jeśli obroni Puchar Polski. Fajnie byłoby zatriumfować ponownie, zwłaszcza, że mecz finałowy odbędzie się na Stadionie Narodowym w Warszawie. Ciekawe tylko, co będzie, jeśli, odpukać, powtórzy się historia z Bydgoszczy? Wojewoda zamknie stadion?

Środa. Rafał Wolski przyznał, że zdążył już zapoznać się z panią sodówką i w okresie przygotowawczym nie przykładał się jak należy do treningów. Dobrze więc się stało, że małolat został sprowadzony na ziemię, a jeszcze lepiej, że z tej ziemi się podnosi. Jak kiedyś śpiewał kabaret OT.TO "Woda sodowa/ nic a nic nie boli po niej głowa/ Dla dorosłych zdrowa i dla młodzieży/ No chyba, że uderzy". Natomiast dziennikarze naszej ulubionej gazetki na "F" w pocie czoła wyliczyli, że gdyby Legia pozbyła się kilku niepotrzebnych utrzymanków, oszczędziłaby ok. 200 tys. miesięcznie. Oceniając gabaryty Kostiantyna Machnowskiego, sądzę, że nawet więcej. Zwłaszcza na jedzeniu. A tak swoją drogą: kto bogatemu zabroni?

Czwartek. Piękny mecz Legii przeciwko Hapoelowi. Nie byliśmy lepszą drużyną, a mimo to wygraliśmy mecz, który musieliśmy wygrać. Przypomniało się spotkanie sprzed 16 laty w Lidze Mistrzów z Rosenborgiem Trondheim. Mało kto już pewnie pamięta, że wówczas Legia też bardzo długo była bezradna, przegrywała, a do tego fatalnie grał nasz ówczesny lider – Leszek Pisz. Po czym nagle strzelił dwa piękne gole, a do tego bramkę życia zdobył Rynio Staniek i Estadio WP eksplodowało radością. Podobnie było w czwartkowym spotkaniu. Dla takich meczów, dla takich emocji warto kibicować, warto przeżywać lata rozczarowań, warto żyć. I to właśnie one odróżniają nas od tych wszystkich Śląsków, Koron, Polonii, GKS-ów czy innych Lechii (w Gdańsku wciąż największym wydarzeniem w historii pozostają baty od Juventusu Turyn w 1983). To nimi mierzy się wielkość klubu.

Piątek. Cały dzień przysłoniła wiadomość, że nasza ulubiona Turi zdała egzamin na prawo jazdy! I to za pierwszym podejściem! Skromnie wspomnę, że pierwsze nauki pobierała podczas hiszpańskiego zgrupowania pod mym czujnym okiem. Poza tym Maciej Skorża wyjątkowo kurtuazyjnie (nawet jak na siebie) wypowiadał się o Wiśle. Twierdził, że po klęsce w Twente zespół na pewno się pozbiera i nie ma co liczyć na łatwą wygraną. Taa, my już w czwartek wieczorem wiedzieliśmy, że stukniemy gości z Krakowa i to bez kłopotów. Po prostu ekipa Białej Gwiazdy gra ostatnio fatalnie, a do tego wypadły jej dwa zęby trzonowe – Maor Melikson i Patryk Małecki. Lepsza okazja na pokonanie wiślaków nie mogła się nadarzyć. Musieliśmy to wygrać!

Sobota. Ariel Borysiuk bardzo żałował sytuacji, w której otrzymał żółtą kartkę w Bełchatowie, a w efekcie czego musiał pauzować w meczu przeciwko Wiśle. "Borys" zrzucił to na karb młodzieńczej naiwności, po czym stwierdził, że w sumie już wcale taki młody nie jest. Chłopie, masz 20 lat! A tak poważnie, to fajnie, że Ariel rozsądnie ocenia siebie i swoje zachowania. W końcu gra w Ekstraklasie od czterech lat i trudno nazywać go małolatem.

Niedziela. Wygraliśmy z Wisłą tak wyraźnie i z takim opanowaniem boiskowych wydarzeń, że aż trudno w to uwierzyć. Super sprawa. No i ten szalony Maciek Rybus. 5 asyst w 3 ostatnich meczach. Słabo!? Szkoda tylko, że potem w studio Kazimierz Węgrzyn próbował opowiadać bajki o przewadze Wisły w pierwszych 20. minutach, bo jeszcze co głupsze jednostki mogły w to uwierzyć. Natomiast trener Maaskant na konferencji plótł już takie farmazony, że nawet kibice z Krakowa pytali, jakimi rozweselaczami się wspomaga. Nam jednak takie specyfiki są niepotrzebne, bo mordeczki same się cieszą!

Zdjęcie tygodnia



Kubuś Żewłakow wprawdzie jest synem Michała, ale z tym strzelaniem bramek to chyba wdał się bardziej w wujka Marcina.

Qbas


przeczytaj więcej o: ,


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!