Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Krzysztof Gawara - fot. Legionisci.com
Krzysztof Gawara - fot. Legionisci.com
Poniedziałek, 28 listopada 2011 r. godz. 11:13

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Gawary wspomnienia z Legii

Bodziach, źródło: weszlo.com

Krzysztof Gawara w Legii spędził kilkanaście lat - był piłkarzem i trenerem. Prowadził zespół rezerw, był także asystentem pierwszego trenera, a przez ponad miesiąc pierwszym szkoleniowcem Legii. Gawara, który ostatnio pracował w IV-ligowym Huraganie Wołomin, bardzo dobrze wspomina współpracę z Dariuszem Kubickim.

"Z Darkiem współpracowało mi się świetnie. Zresztą ten okres był bardzo owocny – Legia grała ładnie dla oka, a Włodarczyk i Saganowski strzelali wiele bramek. Ale najciekawiej było za trenera Okuki. On w czasie treningów i odpraw mówił do piłkarzy mieszaniną różnych języków. Wiadomo, jak to Serb, angielskim nie władał najlepiej. Jako piłkarz spędził cztery lata w Szwecji i ten język dość dobrze znał. Do tego odrobina rosyjskiego i kilka polskich słów, które podłapał. Ktoś musiał te jego wypowiedzi tłumaczyć i padło na mnie" - mówi w rozmowie z Weszło Gawara.

Za najbardziej zmarnowany talent Legii Gawara uznaje Mariusza Zganiacza. "On przyszedł do nas, gdy Legia była w kryzysie, od początku się wyróżniał i szybko zaczął ćwiczyć z pierwszą drużyną. Ale o dziwo 'sodówka' mu nie odbiła bo ciągle ciężko pracował i był bardzo uczynny. Mariusz na pewno mógł osiągnąć więcej" - mówi.

Za kadencji Gawary w rezerwach Legii trenował Robert Lewandowski, którego oddano do Znicza Pruszków. "Robert Lewandowski miał pecha. W tamtym okresie trafili też do nas Adrian Paluchowski i Jakub Polniak. Ta trójka ze sobą rywalizowała w rezerwach, a pierwsza drużyna napastników nie potrzebowała. Tam dominowali wtedy obcokrajowcy. Robert uderzenie już wtedy miał świetne, i to z obu nóg, do tego bardzo dobry timing w grze głową. Ale umówmy się, sprinterem to on nigdy nie był i nie jest, tak? Po prostu są dwa typy piłkarzy – jeden jest szybki, błyskotliwy, świetny technicznie i tu zdecydowanie łatwiej jest w bardzo młodym wieku odkryć przyszłą gwiazdę. A drugi rodzaj to chociażby przykład Roberta" - mówi na temat obecnego zawodnika Borussii Dortmund.



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!