Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com
Środa, 21 marca 2012 r. godz. 07:42

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Relacja z trybun: Dzięki za walkę! ;)

Bodziach

Po bardzo emocjonującym, pełnym walki spotkaniu, Legia awansowała do półfinału Pucharu Polski. Z taką grą i zaangażowaniem już dziś można rezerwować bilety do Lizbony na przyszłoroczny finał Ligi Mistrzów. Jak ktoś po meczu z Polonią narzekał na brak bramek, dziś się doczekał. I to aż dwóch, z czego całej jednej dla walczącej na całego Legii. Brawo, brawissimo!
Relacja z trybun

Bez względu na rywala
Abstrahując od wtorkowej gry naszych piłkarzy, szkoda że tak mało osób pofatygowało się na stadion. Wiadomo, rywal był jaki był, pora też pewnie nie najlepsza dla młodszych (ale trzeba się przyzwyczaić - w Lidze Mistrzów gra się jeszcze później), ale z klubem jest się na dobre i na złe. Nie tylko na meczach z Lechem, Dyskopolo, czy europucharach.

Przyjezdni przyzwoicie
Trybuny, nie licząc Żylety, były mocno przerzedzone. Kibice gości zajęli tylko górną część przeznaczonego dla nich sektora. Jak na trzecioligowców zaprezentowali się nieźle. 470 osób, w tym oczywiście zgody, 12 flag i sporadyczny doping - nie było źle. Niejedna ekipa z ekstraklasy nie może się pochwalić takim wyjazdem. Fani Gryfa ubrani byli w jednakowe czarne bluzy z napisem "To my Kaszebe".

Na PP inne oflagowanie
Jeszcze przed meczem rozpoczął się festiwal chamstwa. Gości przywitano paroma przyśpiewkami o chamach, budowie metra i karmieniu czworonogów. Chyba daliśmy tym samym gryfitom argument, nawiązując do ich oświadczenia przed meczem u nich, by faktycznie uważali nas za swojego (największego) wroga. Trener Skorża na boisku wystawił kilku rezerwowych zawodników. Kibice natomiast, w zdecydowanej większości wywiesili flagi, które na co dzień nie wiszą przy Łazienkowskiej. I tak było dobrych kilkanaście płócien z legijnych FC - Chełmża, Siedlce, Mińsk Maz., Brodnica, Płońsk, Żyrardów, Grudziądz, Szczecinek, Radomsko, Sandomierz, Pruszków, Pułtusk, Grodzisk Maz., Kwidzyn. Na bębnach tym razem szansę dostali nasi młodzi bębniarze, którzy spisali się bardzo dobrze. Warto przy okazji dodać, że dzisiaj na płocie zadebiutowała flaga "Grudziądz", a swój drugi mecz (debiut na Dyskopolo) zaliczyło nowe płótno OFMC.

Opanujcie wzruszenie
Jeszcze przed meczem kibice gości próbowali odpowiedzieć na zaczepki legionistów wulgarnymi przyśpiewkami, na co Wojtek Hadaj zareagował dobrym tekstem: "Kibice Gryfa, opanujcie wzruszenie" ;) Przed meczem tradycyjnie odśpiewaliśmy "Sen o Warszawie", a później ruszyliśmy z dopingiem jak należy. Mniejsza liczba osób na trybunach sprawiła, że nie było problemów z mobilizacją - kto miał śpiewać, ten śpiewał. Wobec mniejszej liczby osób, bardzo dobrze niósł się dźwięk bębnów i ogólnie doping wypadał całkiem przyzwoicie. Tym bardziej, że odświeżonych zostało kilka rzadziej śpiewanych pieśni.

"Detektyw Rutkowski"
Gra na wysokim poziomie, sprawiła że jedna z piłek wylądowała na górnej trybunie wschodniej. Dziwnym trafem futbolówka nie wróciła na boisko, wszak na boisko nie można przecież niczego rzucać! Od razu do akcji ruszył "detektyw Rutkowski", ubrany dla niepoznaki w pomarańczową koszulkę lidera. Wszyscy odetchnęli z ulgą i poczuli się bezpiecznie. Wszak było pewne, że ten łotr, który zechciał przywłaszczyć sobie piłkę wartą 429 złotych, a może i więcej, bo w PP piłki mogą być bardziej wartościowe (szczególnie w ćwierćfinale), nie może pozostać bezkarny. Łobuzy z Żylety skandowały co prawda "Piłka nożna dla kibiców", ale przecież wszyscy wiedzą, że stadion to teatr i trzeba umieć się zachować. Na spektakl się nie spóźnia, płaszcz oddaje się do szatni, kawę zamawia się z wuzetką, a w trakcie przedstawienia trzeba się zachowywać jak należy. KULTuRA musi być! Gdy wydawało się, że śledztwo nie przyniosło rezultatu, do akcji wkroczył gospodarz domu, Bogusław Anioł. Czym prędzej prześledził tor lotu piłki, wziął pod uwagę siłę i kierunek wiatru, grawitację, podzielił wszystko przez zero i wyszło mu od razu, który przestępca złamał prawo. Trafił w dziesiątkę. 15 lat, to chyba wymierna kara dla złodzieja!

Świetny efekt na dwa głosy
W cieniu całej afery na dzikim wschodzie, na boisku toczył się zacięty, a jakże, mecz. Oj działo się co niemiara. Fani co i rusz aplauzem dawali wyraz swojego zadowolenia z boiskowych wydarzeń. A mecz jest najważniejszą ze sztuk! W końcówce pierwszej połowy, już serio, na trybunach zrobiła się zajebista atmosfera. Zapominając o tym z kim i jak gramy, fani wkręcili się na maksa w pieśń "Ole ole, ole ola...". Wychodziło to naprawdę konkretnie. Co więcej, powstała nowa wersja pieśni, którą warto praktykować na kolejnych meczach (zupełnie serio!). Początkowo szydercza grupa na górnej trybunie Żylety we własnym gronie, dla zabawy, śpiewała tę pieśń na dwa głosy, po czym... kilkaset osób z górnej trybuny przyłączyło się do tego. Mieliśmy jakby efekt echa. "Ole ole, OLE OLE, Ole ola, OLE OLA, i tylko Legia, Legia Warszawa, WARSZAWA!" - niosło się po trybunach przez kilkanaście minut. Bez kitu, trzeba to przyjąć.

Ciejka mistrzem karnych
W przerwie na Łazienkowskiej odbywa się konkurs, w którym strzela się rzuty karne jednemu z bramkarzy młodzieżowych roczników Legii. Właściwie w każdym bierze udział Konrad Ciejka. Trzeba przyznać, że albo gość ma mega farta, albo nikt nie wysyła sms-ów do konkursu (obstawiam odpowiedź B, ale mogę się mylić - wybieram pół na pół). I tak dziś zwyciężył po raz setny. Propozycja zupełnie serio, tym bardziej mając w pamięci to co zrobił Ljuboja w Bielsku (kto strzelał kiedykolwiek karnego na bramkę ligową, wie że to dziecinnie proste - serio), aby konkursowego rekordzistę zgłosić na wszelki wypadek do rozgrywek PP i wpuszczać na boisko w ostatniej minucie dogrywki. Na karne.

Oszczędziliśmy zgody Gryfa
Na meczu z Gryfem fani śpiewali kilka rzadziej śpiewanych pieśni, jak "Legia, Legia gol lalalalalala", "Glory glory alleluja" (zaczynając od "...gwizdek sędziego rozpoczyna wielki mecz, Miro Radović i już jeden zero jest"), "Najwspanialszy klub na świecie", czy "Ja kocham Legię lalalalala". Szkoda, że w drugiej połowie przez dłuższy czas nie było takiej "wkrętki" jak w pierwszej. Mimo to, legioniści nie szczędzili gardeł. Piłkarze grali aż miło, nie było więc w ogóle mowy, by ktoś śpiewał na pół gwizdka. Nie brakowało oczywiście kolejnych wrzutów na Gryf i Arkę. Tym razem, w drodze wyjątku (z ciężkim sercem), oszczędziliśmy zgody ekipy z Wejherowa, znaczące na kibicowskiej mapie Polski niemało - Orkan Rumia, Kaszubię Kościerzyna... Ale pamiętajmy, łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Bez skojarzeń do transparentu pikników za czasów protestu ;)

Dzięki za walkę
Piłkarze Gryfa wyszli w tym meczu na prowadzenie i szczerze cieszyli się z tego osiągnięcia. W sumie nie ma się im co dziwić. Walczyli, dostali nagrodę. Ba, niewiele brakowało, by wpakowali naszym fantastycznym zawodnikom za "milion pięćset sto dziewięćset", drugiego gola, ale Skaba w ostatniej chwili wyłapał piłkę. "Hej Legio dzięki za walkę" - prześmiewczo pod koniec meczu skandowali niektórzy szydzący kibice. Skąd to się wzięło, nie wiemy. Na pewno to jakiś jednorazowy wybryk, za który szybko można wlepić jakiś zakazik, sąd grodzki, albo wyrok w zawiasach. Przecież piłkarze wypluwali płuca, aby tylko dowieźć korzystny wynik (w pierwszym meczu wygrali aż 3-0 moi mili) do końca meczu. Co więcej, ta sztuka im się udała! Wynik 1-1 z zespołem pokroju Gryfa, postrachu trzeciej ligi, musiał robić wrażenie i to było słychać po bramce. Eksplozja radości większa niż przy goli na 1-0 w meczu z Valencią. Oj, działo się. Mecz co prawda jeszcze chwilę trwał, ale w tym momencie, nikt już nie spoglądał na boisko. Wszyscy byli właściwie myślami przy fecie na Starówce. 1-1 z Gryfem, przecież o tym będą mówiły nasze wnuki i praprawnuki. Ambicją i zaangażowaniem wyciągnęli w tym arcy trudnym meczu na 1-1. Szacunek na wieki!

Niepotrzebne wspólne śpiewy
Po meczu spora część kibiców nagrodziła piłkarzy gwizdami. Inni klaskali. Z jednym się zgadzam - z dopingiem do końcowego gwizdka. Ale później, za taką manianę, powinna być ostra reakcja. Tymczasem z piłkarzami, jakby nigdy nic, odśpiewano "Ole ole" i przybito piątki. Ta tradycja jest bez sensu i powinna mieć miejsce tylko po naprawdę dobrych i ważnych meczach. Doping w trakcie całego meczu należy ocenić naprawdę nieźle. Mimo kaszany granej przez piłkarzy, kibice bawili się w najlepsze. Szkoda, że takiego zaangażowania jak dziś nie było na meczu z Dyskopolo. Okazja do poprawy pojawi się już w sobotę. A co ciekawe, dla GKS-u niełatwym zadaniem będzie pobicie liczby wyjazdowej Gryfa :)

Frekwencja: 12345
Kibiców gości: 470
Flagi gości: 12

Doping Legii: 8
Doping Gryfa: 6

Autor: Bodziach


przeczytaj więcej o: ,


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!