Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Mishka / Legionisci.com
fot. Mishka / Legionisci.com
Czwartek, 5 kwietnia 2012 r. godz. 14:21

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Szczęsny: W Legii harowałem, a inni balowali

Bodziach, źródło: weszlo.com

Wojciech Szczęsny zanim trafił z Legii do Arsenalu, wcale nie przeżywał zainteresowania znanego angielskiego klubu jego osobą. "Muszę ci powiedzieć, że podjęcie decyzji o transferze do Arsenalu zajęło mi sporo czasu. Długo rozmyślałem zanim zaakceptowałem kontrakt. Widzisz... Ja wtedy byłem wielkim, zapalonym fanem Legii. Gra w piłkę w jakimkolwiek innym miejscu na świecie dla mnie nie istniała. Poza Legią nic nie istniało!" - mówi w rozmowie z weszlo.com Szczęsny.

Podchodził do wszystkich zajęć bardzo poważnie, tymczasem starsi zawodnicy przy Łazienkowskiej bardziej skupiali się na życiu nocnym i tym, kto, ile i gdzie wypił. "Wstawałem codziennie o 6:30, jechałem z przymusu do szkoły, a później dwoma autobusami na treningi. Tyle że z wielką przyjemnością. Harowałem dzień po dniu, widząc jednocześnie jak inni koledzy opuszczają treningi, imprezują, chodzą na domówki. Wkur... mnie te ich teksty o tym, ile wypili i do której balowali. Mnie to kompletnie nie interesowało, bo jedyną świętą rzeczą była piłka. Liczyło się tylko boisko i treningi. Na swoją pierwszą w życiu imprezę poszedłem dopiero w Anglii, gdzie nauczyłem się, że jest czas na pracę i czas na zabawę. Wracając do czasów, kiedy ważyły się losy transferu do Arsenalu... Byłem jeszcze dzieckiem, nie myślałem racjonalnie. Sytuacja była zbyt dojrzała jak na mój wiek. Na szczęście o wszystko bardzo troszczył się tata. Gdyby nie on, nie byłbym tu gdzie jestem. Poza tym z Legii łatwo też się nie było wyrwać" - mówi w rozmowie z Weszło.

Dziś Szczęsny jest wdzięczny Mariuszowi Walterowi, bo jak przekonuje, to tylko dzięki niemu z Łazienkowskiej puszczono go do Londynu. "(...) Tata się mocno wkurzył i zagrał pokerowo. Poszedł do prezesa Waltera i powiedział, że mam życiową szansę, że teraz albo nigdy! No i pan Walter okazał się człowiekiem bardziej ludzkim, życzliwym, rozumiejącym sytuację ojca, którego syn może znaleźć się w piłkarskim Oksfordzie. Prawdę mówiąc w tamtym czasie był to bardziej problem Macieja Szczęsnego niż Wojtka. Ja byłem zafiksowany na Legię. Na szczęście ojciec Walter zrozumiał ojca Szczęsnego. I tak droga do Arsenalu została otwarta. Prawda jest taka, że gdyby nie Mariusz Walter nigdy, podkreślam, nigdy nie przeszedłbym do Arsenalu. Tu nawet nie chodziło o jego wyczucie biznesowe, a zwyczajne, ludzkie zachowanie" - mówi Szczęsny.



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!