Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Środa, 11 kwietnia 2012 r. godz. 23:02

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Legioniści o meczu

Fumen i Qbas

Nacho Novo: Pewnie był to mój najlepszy mecz w Legii. Strzeliłem gola, poczułem się od razu lepiej i pewniej w drużynie. Zagrałem dziś długo i udało się przełamać. Byłem ostatnio zdołowany, ciągle po głowie chodziły mi te niewykorzystane okazje, które przecież normalnie bez problemu strzelam. Dla piłkarza najważniejszym jest dochodzenie do sytuacji strzeleckich, ale brakowało mi ich wykończenia.

Musiałem poukładać sobie wszystko w głowie i udało się w końcu trafić. Bardzo się cieszę z tej bramki. Mam nadzieję, że zdobędę kolejne i wszyscy będą postrzegali mnie jako ważny element Legii. Jestem bardzo zawiedziony, że nie zagram w finale. Rzeczywiście dotknąłem piłkę ręką, ale wydaje mi się, że to dlatego, że się poślizgnąłem. Nie było to celowe. Sędzia był daleko od całej sytuacji i być może dlatego błędnie ją zinterpretował.

Jakub Wawrzyniak: Prowadzenie 1-0 nas troszeczkę uśpiło i efekcie rywale doprowadzili do remisu. Zrodziły się niepotrzebne emocje, bo nerwy to za duże słowo. Taka nutka niepewności, brak potwierdzenia zdecydowanej wyższości. Bardzo bym chciał, abyśmy powrócili na zwycięską ścieżkę. Przed nami wyjazdowy mecz z Widzewem, właśnie jesteśmy w finale Pucharu Polski i tak naprawdę zmierzamy małymi kroczkami do upragnionego celu. Droga do niego prowadzi m.in. przez wygraną w Łodzi, choć to nie jest łatwy teren.
Nie czułem zaskoczenia, że trener postawił na mnie, a nie na Tomka Kiełbowicza. Zresztą szczerze mówiąc, nie daję powodów, żeby ze mnie zrezygnować i nie musi oznaczać to, że w lidze usiądę na ławce.

Ivica Vrdoljak: Trener przed meczem mówił, że Arka przyjechała nie po to, żeby po prostu rozegrać mecz, ale walczyć o awans. Nie mieli presji i chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Natomiast my musieliśmy walczyć do samego końca. Taka jest stara prawda, która potwierdziła się również dzisiaj. Owszem, wkradło się w drugiej połowie pewne rozprężenie i gdynianie mieli swoje szanse, ale nie na tyle, by poważnie nam zagrozić.
Awansowaliśmy do finału, ale tak na dobrą sprawę, to... walka się dopiero zaczyna. Najważniejsze jest to, że udało się wygrać i to my zagramy w Kielcach. Nie oznacza to, że teraz odpuścimy ligę. Absolutnie nie, bo każdy mecz jest dla nas najważniejszy. Jednak chcę studzić emocje, bo za wcześnie mianuje się nas mistrzem Polski. Oczywiście chcemy sięgnąć po dublet i nie widzę opcji, aby stało się inaczej.

Janusz Gol: Wygraliśmy mecz, wystąpimy w finale i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Po przerwie zagraliśmy zbyt rozluźnieni i Arce udało się to wykorzystać. Mimo to jednak kontrolowaliśmy przebieg meczu i w końcu strzeliliśmy zwycięską bramkę. W końcówce staraliśmy się rozsądnie gospodarować siłami ze względu na spotkanie ligowe.

Michał Żyro:Przed nami finał z Ruchem, ale już skupiamy się na meczu z Widzewem, więc trudno powiedzieć czy dojdzie do powtórki z ligi. Mecze pucharowe to inne rozgrywki i na nich koncentrowaliśmy się niezależnie od ligi. Dziś kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku, wygraliśmy, jesteśmy w finale, aczkolwiek szkoda tej straconej bramki. Spotkanie było ostre, zarówno Arka, jak i my się nie oszczędzaliśmy. Przy tak fantastycznej publiczności musimy dawać z siebie wszystko.



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!