fot. Woytek / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Relacja z meczu: Sukces rodził się w bólach
Fumen
Niedzielny wieczór. Hala na warszawskim Bemowie i decydujące starcie pomiędzy Legią a Basketem Poznań. Stawką zawodów był awans do II ligi. Po zwycięstwach odniesionych w piątek i sobotę, podopieczni Roberta Chabelskiego byli już jedną nogą w wyższej klasie rozgrywkowej. Dzisiaj trzeba było postawić kropkę nad „i”. Udało się, choć sukces rodził się w bólach.
Legioniści nie potrafili wejść w mecz. Co prawda Michał Świderski zdobył pierwsze 4 punkty, ale rywale odpowiedzieli dwiema trójkami i po chwili było już 8-4 na korzyść Basketu. Owszem, gospodarze zdołali odrobić straty, żeby po chwili ją nieco roztrwonić. Na domiar złego szybko zaczęli łapać faule i w pierwszych 10 minutach często oglądaliśmy zawodników na linii osobistych. Ostatecznie po pierwszej kwarcie było 19-17.
Druga część spotkania to ciągłe balansowanie na styku 2-4 punktów na rzecz jednej, bądź drugiej ekipy. Poznaniacy często szukali drogi do kosza przez penetracje. Z kolei podopieczni Roberta Chabelskiego zmuszeni byli do oddawania rzutów z dystansu z racji podwajania. Przy stanie 25-30 sygnał do odrabiania strat dał wspomniany „Świder”. Od stanu -5 legioniści zrobili serię 11-2, wychodząc na skromne prowadzenie. Cóż z tego, skoro rywale mieli sporo miejsca w ataku, żeby rzucić się do odrabiania strat. Ostatecznie do przerwy na tablicy widniał remis 36-36.
Po zmianie stron Legia miała nadal spore trudności, żeby złapać odpowiedni rytm. Mało tego, to Basket zdobył 6 punktów z rzędu. Z pomocą przyszli kibice, którzy starali się ich deprymować. Powiodło się, gdyż ze stanu 42-44 zrobiło się 50-44. Wydawało się, że niesieni dopingiem gospodarze rozstrzygną losy spotkania już w tej odsłonie. Wydawało się, że za agresją w obronie, przyjdą łatwe punkty w ataku. Nic z tego. Kwarta kończy się skromnym prowadzeniem legionistów 53-50.
Ostatnie 10 minut, to powiększenie przewagi przez Legię do siedmiu punktów. Radość z dominacji nie trwała długo, gdyż Stopierzyński i spółka zniwelowali stratę celnymi rzutami za 3 punkty oraz z linii osobistych. Mało tego. Zaczęliśmy się gubić w ofensywie. Sam Michał Świderski nie zdołał opanować dwóch podań pod kosz i zamiast wprowadzić spokój w szeregi swej ekipy, zrobiło się nieco nerwowo, gdyż na tablicy było 61-60 na nieco ponad 3 minuty do końca. Można było się zastanawiać, dlaczego „Świder” nie powędrował na ławkę, skoro gubi się w prostych akcjach. Odpowiedź przyszła natychmiastowo. Najpierw akcja za 2 pkt. i dwie trójki zamknęły usta krytykantom. Zaufanie trenera się opłacało, gdyż zrobiło się 71-63 i było już jasne, że zwycięstwo do nas należy. Ostatecznie spotkanie zakończyło się rezultatem 73-67 i wraz z końcową syreną rozpoczęła się prawdziwa feta!
Wspólne tańce, śpiewy kibiców z zawodnikami na parkiecie. Na Roberta Chabelskiego polała się niemal cała butelka szampana za sprawą Michała Świderskiego. Radości nie było końca. Jeszcze tylko pamiątkowe odcinanie siatki i koszykarze mogli spokojnie udać się na zasłużone świętowanie. Legia Warszawa w II lidze!
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!