Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com
Czwartek, 10 maja 2012 r. godz. 08:55

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Bodziach: Legia to wartość sama w sobie

Fumen, źródło: To My Kibice

Sezon koszykarskiej Legii już za nami. Rozgrywki zakończyły się sukcesem zarówno pod względem sportowym, jak i organizacyjnym. Podopieczni Roberta Chabelskiego wywalczyli awans do II ligi mając u boku wiernych kibiców, którzy przez kilka miesięcy wspierali zawodników. Nie umknęło to uwadze zarówno lokalnych, jak i ogólnopolskich mediów. W ostatnim numerze "To My Kibice" ukazał się wywiad z Marcinem Bodziachowskim, wiceprezesem zarządu sekcji.

Sukces organizacyjny był tym bardziej okazały, gdyż sekcja nie należała do najmożniejszych. Wręcz przeciwnie, zarząd kilka razy oglądał złotówkę nim ją wydał. Niemniej jednak koszta stałe, które trzeba ponosić m.in. wynajem hali po rynkowych cenach, zakup wody i odżywek, a także przejazd na mecze i tak wymagały poświęceń. "Finanse to olbrzymi problem, szczególnie w pierwszym sezonie. Było na tyle późno, że całe rozgrywki rozegraliśmy głównie dzięki poświęceniu finansowemu paru osób z zarządu. Z własnej kieszeni trzeba było wyłożyć przynajmniej 30 tys. złotych, chociaż zawodnicy grali i grają nadal za darmo. (...) Przed sezonem 2011/12 udało się nam pozyskać sponsora - zainwestowała w sekcję firma Waryński i dzięki tym pieniądzom mieliśmy pewność startu w rozgrywkach" - mówi na temat pieniędzy "Bodziach".

Oczywiście sekcja chce z każdym sezonem piąć się jak najwyżej i płynnie pokonywać kolejne szczeble do najwyższej klasy rozgrywkowej, ale ponownie wszystko rozbija się o pieniądze. Na dzień dzisiejszy, by myśleć o awansie do I ligi, trzeba mieć zabezpieczenie, co najmniej na poziomie 100-150 tys. złotych na wynajęcie samej hali.

Oczywiście pieniądze to jedno, ale dzisiejsza koszykarska Legia nie miałaby racji bytu, gdyby nie kibice, którzy szczelnie wypełniali halę przy Obrońców Tobruku. Głośny, fanatyczny doping zwykle spotykał się z pozytywnym odbiorem obserwatorów, choć... zdaniem jednego "eksperta" legijni sympatycy kompletnie nie czują specyfiki basketu. "Fakt, wiele osób pewnie do dziś nie zna wielu przepisów tej dyscypliny, ale to nie jest najważniejsze. Na Łazienkowskiej może i wszyscy znają przepisy, przynajmniej podstawowe, gry w piłkę nożną, ale na boisko nie patrzy się cały czas, na wyjazdach w jakimś Wodzisławiu nawet prawie wcale. Nie gra piłkarzy jest najważniejsza. Podobnie jest na koszu – najważniejsza dla kiboli jest dobra zabawa, stworzenie wspaniałej atmosfery" – słusznie zauważa Bodziach.

Co ciekawe, to właśnie kibice, a nie pieniądze są niekiedy magnesem dla zawodników innych klubów! "Dostajemy sporo ofert od koszykarzy grających w wyższych ligach czasem o dwie klasy rozgrywkowe, którzy chcą przyjść do nas, bo ich marzeniem jest gra dla takich kibiców!" - zdradza na łamach TMK, Bodziachowski. Zresztą nie tylko sami koszykarze są pod wrażeniem atmosfery, ale również osoby zainteresowane sponsorowaniem sekcji. "Wiele firm bojąc się właśnie kojarzenia z kibolami, nie chciała z nami współpracować. Jednak są firmy, które doceniają fakt, że mimo III ligi, na trybunach są tłumy fanów i ci tworzą niesamowitą atmosferę – niespotykaną nigdzie indziej w Polsce. A na pewno nie na tym poziomie rozgrywek. Koszykarska Legia bez fanatycznych kibiców nie miałaby racji bytu. Legia to wartość sama w sobie i są na szczęście jeszcze osoby, które to rozumieją" - czytamy w wywiadzie.

Choć III liga to w znacznej mierze amatorka nie tylko na parkiecie, ale również... poza nim. "Jeden z naszych meczów na Kole pokrywał się z meczem Politechniki, z tym, że mieliśmy podpisaną umowę z halą na jej wynajem, więc kombinować musieli oni. Podczas rozmowy z Panią prezes 'Polibudy', ta zapytała, czy nie chcemy zagrać bezpośrednio po nich, to mogą pożyczyć nam kibiców" - uśmiecha się "Bodziach". "Czasami trzeba się tłumaczyć tu i ówdzie, dlaczego choćby kibice dopingują bez koszulek, uderzają rytmicznie w bandy, czy wbiegają na parkiet po zwycięskich meczach" - wymieniając kolejno.

Awans do II ligi stał się faktem. Co dalej z sekcją? "Krok po kroku, chcemy odbudować potęgę Legii. Wiadomo, że wiąże się to z koniecznością znalezienia większych pieniędzy, sponsorów, ale jesteśmy dobrej myśli. Naszym celem jest doprowadzenie Legii do mistrzostwa Polski, gry w europejskich pucharach. Nie patrzymy jednak krótkowzrocznie. Już teraz myślimy co zrobić, by za rok awansować wyżej" - zapowiada wiceprezes sekcji.

Cała rozmowa do przeczytania w najnowszym numerze magazynu To My Kibice.


przeczytaj więcej o: , ,


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!