Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej

Poniedziałek, 4 czerwca 2012 r. godz. 15:51

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

WFS: Mamy inny styl malowania niż za granicą

Bodziach, źródło: Droga Legionisty

Warsaw FanaticS, czyli WFS, to grupa zajmująca się legijnym graffiti. Ich prace znane są i budzą uznanie w całej Polsce. Nawet ekipy kibicowskie z drugiego końca świata podpatrują graffiti wykonane przez WFS. W pierwszym numerze "Drogi Legionisty" ukazał się wywiad z tą grupą.

"Przez cały okres działalności przewinęło się 9 osób, obecnie grupa liczy kilka osób, najwięcej miała 5, ale liczba nie stanowi większego problemu. Wiekowo mamy niezły przekrój, bo od około 18 do 30 lat" - mówią DL grafficiarze.

Skąd grupa bierze pieniądze na farby? "Na samym początku środki były własne, jednakże na dłuższą metę nie dałoby rady wykładać tak dużych kwot z własnej kieszeni. Co jakiś czas wydajemy różnego rodzaju gadżety, z których całkowity zysk idzie właśnie na farby. Stawiamy na jakość, a co za tym idzie, to musi niestety kosztować" - mówią WFS-i.

Przygotowanie efektownych graffiti wymaga czasu, w związku z czym WFS stawia na prace wykonywane 'na legalu'. "Od jakiegoś czasu staramy się, żeby wszystkie nasze produkcje były legalne. Namalowanie postaci, skomplikowanego tła i liter pochłania sporo czasu, więc dodatkowa adrenalina związana z obserwacją czy policja nie nadciąga, nie jest nam potrzebna" - wyjaśniają na łamach DL.

Czym różnią się prace WFS od graffiti ekip z zagranicy? "Kibice w Polsce mają zupełnie inny styl malowania niż za granicą. Przykładowo w Niemczech jest bardzo dużo graffiti z nazwami poszczególnych grup, a nie z samą nazwą klubu. U nas w kraju spory nacisk stawia się na obecność herbu danej drużyny, za granicą niekoniecznie. (...) Generalnie nie mamy czego się w Polsce wstydzić w tym aspekcie, wręcz przeciwnie" - mówią.

Legijni grafficiarze zachęcają wszystkich do obserwowania swoich okolic, bowiem prace często są niszczone przez kibiców innych drużyn. "Okolice graffiti są patrolowane, wiadomo - wszystkich się nie upilnuje. Jest to zajęcie dla wszystkich zainteresowanych tematem. Często apelujemy, by 'rzucić okiem' na swoją okolicę. Dzięki temu znaczna część naszych prac pozostanie nieruszona. Co do niszczenia przez nas - nie mamy czego niszczyć. Sąsiadki mają dwie prace na stadionie, z czego jedna jest co jakiś czas 'bombardowana'" - mówią.










przeczytaj więcej o: ,


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!