Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Dżambodżet: Czarną eLkę gram tylko dla legionistów!
Bodziach
Siedem lat temu powstał jeden z niewielu w tamtych czasach utwór muzyczny traktujący o Legii - "Czarna eLka", w wykonaniu Zjednoczonego Ursynowa. Jego autor, "Dżambodżet", ma za sobą pierwszą legalną płytę, a do końca tego roku powstanie drugi epizod "Królestwa Polskiego". Postanowiliśmy porozmawiać z muzykiem o Legii i nie tylko.
Od nagrania "Czarnej eLki" minęło już siedem lat. Skąd wziął się pomysł na ten kawałek i czy długo trwała jego realizacja?
Dżambodżet: "Czarna eLka" powstała jako jeden z tych utworów, które sam nazywam "żywiołami". Dostałem bit od Zbynia, producenta, z którym wtedy współpracowałem. Muzyka z miejsca skojarzyła się mi z historią Legii. Słuchając samego podkładu miałem przed oczami wydarzenia związane z Legią, potem przekułem je na słowa. Napisanie tekstu zajęło mi poranek, może ze dwie godzinki, ale gdy już skończyłem, wiedziałem, że jest to dobra robota. Jeszcze tego samego dnia pojawiłem się w studiu i najzwyczajniej w świecie nagraliśmy wokale. To wszystko.
Nie planowałeś realizacji teledysku do tego utworu?
- Planować może i planowałem, ale realizacja profesjonalnie wykonanego teledysku to spore koszta, dużo pracy i czasu. Jeżeli zgłosiłby się ktoś i zadeklarował pomoc przy realizacji, to wspólnymi siłami pewnie by się udało, ale sam przy kilkunastu projektach i stowarzyszeniu na głowie, nie byłem w stanie. W zeszłym roku montaż do "Czarnej eLki" zrobił PWSE, z którym współpracujemy jako Z.U. Klip mi się spodobał i dałem mu status "official video".
Słyszałeś zapewne kolejne produkcje HH o Legii - jak je oceniasz?
- Pewnie, śledzę "legijną twórczość". Kilka utworów jest naprawdę na duży plus, ale nie chcę bawić się w jurora i ich oceniać. Ogólnie to fajnie, że Legia jest inspiracją twórczą dla ludzi.
W "Czarnej eLce" rymujesz o roku 1993 i odebraniu Legii mistrzostwa Polski. Jak wspominasz tamtą sytuację? Myślisz, że są jeszcze szanse na odzyskanie tego tytułu?
- Pamiętam dobrze rok '93. Miałem wtedy 13 lat, ale swój stosunek do Legii sam sklasyfikowałbym jako fanatyzm. Piłkarze szli jak przecinak, golili każdego jak chcieli. Ten mistrz po prostu Legii się należał. Dziś mój stosunek do tego wydarzenia jest taki, jak w 1993 roku i 2005 roku, gdy pisałem tekst. PZPN to banda krętaczy i cwaniaczków rodem z głębokiego PRL-u. Niestety uważam, że odzyskanie tamtego tytułu będzie bardzo ciężkie. Niemniej jednak jestem tego samego zdania co w "Czarnej eLce" - "(...) a rok '93 do nas należy...".
Kiedy zacząłeś chodzić na mecze? Kto Cię namówił?
- Do przychodzenia na stadion Wojska Polskiego nikt mnie nie musiał namawiać. Przyszedłem sam! Mój tata trenował w sekcji zapaśniczej, oglądałem wszystkie mecze Legii w telewizji Top Canal, nie było dla mnie innego klubu niż Legia. Zacząłem chodzić na Legię sezon po kradzieży mistrzostwa, czyli w roku 1994 (Mistrz Polski), potem '95 (potrójna korona)... i tak zostało.
Kiedy zacząłeś nagrywać pierwsze kawałki i czy przed "Królestwem Polskim" wypuściłeś, choćby w podziemiu, jakąś płytę?
- Pierwsze teksty, jeżeli chodzi o te rapowe, napisałem około 1998 roku. Wcześniej też pisałem, ale raczej wiersze i tym podobne. Zanim w 2010 roku wydałem "Królestwo Polskie", wypuściłem dwa nielegale. Pierwszy w 2005 roku - "Zjednoczony Ursynów", i to na nim pierwszy raz ludzie usłyszeli "Czarną eLkę". Rok później wyszedł nielegal pod tytułem "Jestem Polakiem".
Jak oceniasz przyjęcie swojego pierwszego "legalnego" krążka?
- Wydanie tego albumu to jeden z największych moich życiowych sukcesów. Może i płyta nie uzyskała statusu złotej, może i nie było nominacji do "Fryderyka", ale nie dlatego robię muzykę. O wydanie tej płyty walczyłem ładnych kilka lat, cierpliwie zbierałem materiał, użerałem się z najróżniejszego kalibru przeszkodami, ale udało się! Udowodniłem samemu sobie, że bez wytwórni, sponsorów, menadżerów i medialnej promocji można narobić niezłego zamętu. Wystarczyło nie tracić wiary i nie poddawać się w kryzysowych momentach. Dziś codziennie dostaję maile z podziękowaniami, że tworzę taką a nie inną muzykę. Wielu ludzi jest mi wdzięcznych za tę płytę, a ja bardzo się cieszę wsparciem sympatyków. O to w tym chodzi.
O ile rapu coraz częściej słuchają dzieciaki, to chyba w Twoim przypadku, patriotycznego rapu, raczej ludzie bardziej "świadomi", starsi. Tak to wygląda na koncertach?
- Masz rację. W większości moimi słuchaczami są ludzie dojrzali mentalnie. Jak każdy zauważył, w swoich tekstach nie poruszam tematów imprezek, "ulicznictwa", nie przypominam też słuchaczowi w co drugim wersie co myślę o stróżach prawa. Zawsze starałem się wyjść poza nawias, nie chciałem być utożsamiany ze stereotypowym hip-hopcowcem, bo najzwyczajniej nim nie jestem. Tworzę muzykę patriotyczną, a rapu używam jako nośnika. Przedział słuchaczy Zjednoczonego Ursynowa jest naprawdę szeroki, od uświadomionych małolatów, do ludzi w wieku moich rodziców. Jest dobrze. Co do koncertów, to nie zagrałem ich jakoś nie wiadomo ile - jako Z.U. coś koło 30 - ale moja publiczność jest najlepsza z możliwych. Podczas koncertów często ze sobą współpracujemy, między utworami ja zarzucam hasła, a publika je podchwytuje. Coś jak z gniazdem i sektorem. Nieraz też gdy grałem w miastach jak Poznań, Toruń czy Katowice, ludzie - głównie kibice - pytali czy zagram "Czarna eLkę". Odpowiadam wtedy, że ten utwór jest "legijny" i gram go tylko dla Legionistów.
Kiedy możemy spodziewać się drugiej części trylogii "Królestwo Polskie"?
- Prace nad "KPe2" są już na ukończeniu, w przeciwności do "KPe1" staram się odpocząć od materiału przed ostatecznym jego miksem. Chcę spojrzeć na wszystko na chłodno i zrobić to najlepiej jak będę w stanie. Było już tyle "obsuw", że czas nie gra roli. W sumie to nie jestem zobowiązany żadnymi kontraktami i mam ten komfort, że nie gonią mnie terminy. Album wyjdzie jeszcze w tym roku, pewnie późną jesienią.
Skąd w ogóle pomysł na rozbicie tego "wątku" na trzy części? Co znajdzie się na trzeciej płycie i mniej więcej kiedy możemy się jej spodziewać?
- Dzięki "Królestwu Polskiemu" chciałem oddać hołd Polsce i wszystkim Polakom, którzy żyli i umierali w nią wierząc. Historia Polski to, wiadomo, już 10 wieków, a w każdym z nich sporo się działo. Staram się przełożyć te wydarzenia na muzykę lub zabarwić nimi teksty wedle możliwości. Jest tyle tematów w tym zakresie, tylu ludzi i wydarzeń, że jeden album byłby zbytnio wyrywkowy. W tryptyku mam dużo większe pole do popisu i nie jestem zamknięty w jakichś ramach. Poza tym, jak skończę, będę mógł powiedzieć, że stworzyłem trylogię muzyczną "Królestwo Polskie", a to już coś. Dla mnie to wiele znaczy, więcej niż nowiutkie sportowe auto czy walizka wypchana pieniędzmi. To dzieło, nad którym pracuje się latami, kawał życia. Na trzecim epizodzie możesz oczekiwać... a może lepiej poczekaj na drugi epizod, tam uzyskasz odpowiedź.
Wypuścisz jeszcze jakiś kawałek o Legii?
- A wiesz, że taki numer już powstał? Nazywa się "Kibole" i napisałem go pod wpływem emocji, wtedy gdy było największe ciśnienie i nagonka po finale w Bydgoszczy. Co prawda w tekście jest mowa o nieugiętej postawie kibiców i zachowaniu rządu, ale oczywiście przewijają się akcenty legijne. Zaprosiłem też na featuring dwóch legionistów robiących rap, których zapewne znacie. Ale na razie niech pozostanie tajemnicą o kogo chodzi.
Nagrywałeś z Dixonami jeden kawałek na ich pierwszą płytę, w którym zresztą "przemyciłeś" legijny przekaz ("...że Legia Warszawa mistrzem Polski jest"). Nie myśleliście o wspólnym legijnym utworze z Dixonami albo z Kafarem?
- Z Dixonami nagraliśmy ogólnie kilka wspólnych utworów. Szkoda, że wróciłem po dwóch latach do Polski o kilka tygodni za późno. Tak, bym się załapał na kawałek "Jedno miasto, jeden klub" nagrywany u Jarusa. Jak będzie w przyszłości, nie wiem sam. Przyszłość pokaże.
Po wyjeździe do Doniecka nagrałeś kawałek z synem Bosmana, "Kameleonem". Skąd pomysł na ten utwór? Czy utwór znalazł się na jakiejś płycie?
- "Donieck" to był właśnie jeden z żywiołów. Wszystko zaczęło się od tego, że Andrzej mi powiedział, że jego syn "Kameleon" ma zajawkę na rap i zapytał czy nie dałbym rady jakoś pomóc przy dojściu do studia. Był rok 2006, lecieliśmy jednym czarterem na Ukrainę, do Doniecka. Dogadaliśmy się co do zwrot i po powrocie nagraliśmy kawałek w studiu. Co do niewejścia na żadną oficjalną produkcję, to bardziej z mojej winy. Po tym Doniecku byłem w kiepskiej formie wokalnej i nie dało rady nic już "wykręcić" z tego numeru.
Byłeś także na Mistrzostwach Świata w Niemczech. W jednym z utworów wspominasz, że oprócz okolic stadionu, miałeś okazję "zwiedzić" tamtejszy dołek. Jak ocenisz traktowanie kibiców przez policję w Polsce i za granicą?
- Fakt, byłem na tamtym Mundialu, byłem też na kilku innych zagranicznych meczach i praktycznie wszędzie policja, tudzież ochrona, traktuje kibiców jak podludzi lub obywateli którejś tam kategorii. Jak tak dalej pójdzie, to kibicowanie będzie traktowane przez rządy na równi z terroryzmem.
Skąd zmiana ksywy na Sobiepan na ostatnich produkcjach?
- To nie zmiana, a raczej rozdzielność. "Dżambodżetem" nie przestałem być - i tak wiadomo o kogo chodzi. Pod dziełami swojego autorstwa podpisuję się jednak Sobiepan Ursynowski. Na KPe2 poświęciłem cały utwór pod tytułem "Jestem Sobiepanem", tam znajdziesz odpowiedź czemu podpisuję swoje dzieła tak, a nie inaczej.
Wywodzisz się z grupy Turyści 97, która sporo działała na stadionach przed kilkunastu laty. Jak wspominasz tamte "dzikie" czasy, wyjazdy? Jakie historie zapadły w pamięci?
- Faktycznie współtworzyłem grupę Turyści 97 i masz rację, że okres największego prosperity grupy to był okres "dzikich" lat '90. Długo by mówić co się działo, bo działo się wiele, a potencjalny młodszy kibic, nie tylko legionista, nie do końca może dziś pojąć tamte realia. Jednak wszystkich zainteresowanych zapraszam do drugiego numeru zina "Droga Legionisty", gdzie przybliżyłem trochę genealogię powstania grupy T'97 i jej działalność.
Turyści w tamtych czasach regularnie jeździli także na wyjazdy koszykarzy Legii, i to nie na tereny "przyjazne", ale np. do Chorzowa czy Rudy Śląskiej. Nie wydaje Ci się, że dziś trochę brakuje takiej organizacji - nienagłaśnianych nigdzie, trochę na spontanie, wyjazdów na kosza, na przykład do Rzeszowa czy Krakowa?
- Tak, wyjazdy na kosza to była fajna sprawa. W przerwie zimowej nic się nie działo, poza pucharem prezydenta m.st. Warszawa, więc wymyśliliśmy, że będziemy jeździć na kosza. Zbieraliśmy się w kilka, czasami kilkanaście osób i jechaliśmy. Na jeden wyjazd udało nam się ogarnąć autokar, gdzie w końcu pojechaliśmy w nadkomplecie. To był wyjazd do Krakowa, na Wisłę. Skończyło się na tym, że nie wpuścili nas do hali, a po drodze wiadomo - promocje i takie tam. Jak to w "dzikich" latach '90. Zgodzę się też z drugą częścią pytania - jeżeli ruszyłaby lepsza organizacja z tym koszem, to chętnych żeby przejechać się i wesprzeć koszykarzy pewnie by nie brakowało.
W zeszłym sezonie byłeś na przynajmniej jednym z meczów legijnego kosza. Jak oceniasz atmosferę na trybunach na Bemowie i zimą w hali Koło?
- Organizacja jest ekstra. Cały mecz jazda, doping elegancki!
Jak wygląda Twoja obecna aktywność legijna? Chodzisz/jeździsz na mecze regularnie? Czy koncerty, nagrywanie muzyki nie koliduje z meczami?
- Obecnie mam na głowie Stowarzyszenie Patriotyczne Z.U., któremu przewodzę, zespół, teksty, organizację najróżniejszych historii i to wypełnia mój cały czas, którego zresztą zawsze na coś zabraknie. Jeżeli jednak chodzi o Legię, to nawet podczas mojego występu na scenie, gdy równocześnie Legia rozgrywa mecz, zawsze staram się być na bieżąco z wynikiem. Nasze stowarzyszenie też ostatnimi czasy dwukrotnie wsparło akcję pomocy Kombatantów AK z terenów Białorusi i Ukrainy. Staram się pomagać wedle możliwości. Wiadomo, jak ma się (L) w sercu, to już do końca...
Wydawało się, że po Euro nagonka na kibiców przycichnie, ale tak się nie stało. Jak oceniasz niedawny pomysł policji i wojewody odnośnie zamknięcia Żylety?
- Nie chodzi tu o ocenę pracy Wojewody Mazowieckiego ani policji - tu chodzi o cały system i zamordyzm, jaki funduje nam ten rząd. Zmiana Wojewody, Prezydent Warszawy czy Komendanta głównego na innych nic nie da. W kraju trzeba zmienić cały ustrój. Kosmetyczne zmiany nic nie dadzą, bo to toczenie tego samego nowotworu, tylko tyle, że innymi rękami. Ludzi winnych obecnego stanu rzeczy trzeba jak najszybciej odsunąć od władzy, a następnie surowo ukarać. Stary system wypalić do cna, by móc stworzyć nowe struktury nieprzesiąknięte zgnilizną starego popeerelowskiego układu. Wtedy wróci normalność i na stadiony, i na ulice, i wszędzie. Jednak wiadomo, że łatwo powiedzieć, gorzej sprawa ma się z urzeczywistnieniem.
Nie wydaje Ci się, że przeciętny kibic z lat '90 znacznie różni się od obecnego?
- Nie tylko kibic, ale i cały system. W latach '90 panował chaos. System czy tam układ - niech każdy nazywa to po swojemu - był słaby, nieokrzepnięty. Kibice za to byli dużo silniejsi, a policja, ochrona czy inne wynalazki, to było to samo co ZOMO, nawet wyglądali tak samo. Każdy wiedział co ma robić. W tamtych czasach media nie robiły ludziom z mózgu takich wiórów jak dziś, no może w dużo mniejszym stopniu niż dziś GW, TVN czy inne gadzinowce. Nie było kamer na każdym rogu, pełnej inwigilacji. Inne czasy, ciężko zrozumieć ich realia nie znając ich z praktyki.
Z T'97 wywodzi się także Lewy z Napalm Grupy. Współpracujecie ze sobą?
- Mnie i Lewego możecie usłyszeć w jednym utworze na płycie Olka HDSa, w kawałku "Wars, Sawa", ale na pewno będą następne.
Rozmawiał Bodziach
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!