Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. 2010-11-03  katemoka - fot. Legionisci.com
fot. 2010-11-03 katemoka - fot. Legionisci.com
Poniedziałek, 12 listopada 2012 r. godz. 16:39

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Kątem oka - 45. tydzień z głowy

Qbas

To pierwszą porażkę w lidze mamy za sobą. Oczywiście wkurzyliśmy się, bo przegrana z Jagiellonią u siebie po prostu nie przystoi. Jeszcze bardziej można było się wściec, gdy patrzyło się na styl gry naszych milusińskich, zwłaszcza w I połowie. Dużo "bulu", zero "nadzieji". Po przerwie było już lepiej i wydawało się, że powtórzy się historia i wygramy. No, ale tym razem na środku obrony mieliśmy Marko Sulera, który postanowił udowodnić, że za wcześnie trener skreślił Michała Żewłakowa. Błysnął też wojewoda.

Poniedziałek. Robert Błoński z "GieWu" udowodnił, że w tej redakcji sportowej są jeszcze dziennikarze z pomysłem i przeprowadził nietuzinkową rozmowę z Janem Urbanem, w której nasz trener porównywał Koseckich – Romana, z którym grał, i Jakuba, którego trenuje. Wyszło zgrabnie i zabawnie, widać było, że nasz szkoleniowiec dużą sympatią darzy obie "Kosy". Nie od dziś wiadomo, że Urban po prostu lubi dobrych piłkarzy i widocznie za takiego uważa też Kubę. Oby "Turbokrasnal" jak najczęściej dawał powody, byśmy i my tak uważali. Byle tylko podobno mocno buzujący pod kopułą gejzer z sodówką nie oderwał się od ziemi.

Wtorek. Masażysta Zbigniew Sęktas, który jest w Legii "od zawsze", zeznał, że pierwszy raz zdarzyło mu się, by piłkarz w trakcie spotkania go wyściskał. "Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłem. Widziałem, że Danijel "leci" zadowolony w kierunku ławki, ale tak jest często. I to z reguły kończy się tym, że zawodnik podbiega, żeby wziąć bidon. Ja do niego z tym bidonem, a on do mnie z objęciami" – no mistrzostwo. Bardzo sympatyczny gest tej naszej pasiastej mordeczki.

Środa. Najwyraźniej w klubowej dupce się pali, bo mądre głowy wymyśliły teraz rabatowy pakiet biletów na pozostałe mecze Legii w Warszawie. Bardzo to wszystko słuszne i ze wszech miar chwalebne, podobnie jak darmowe wejściówki dla grup dzieciaków, ale szkoda, że takie inicjatywy pojawiają się dopiero, gdy trwa tzw. protest grup kibicowskich i "Żyleta" świeci pustkami. Oczywiście "nie dało się" takich promocji wprowadzić wcześniej, no bo nie ma mowy, by się dało, skoro się nie da. Jak ma się dać, skoro się nie da? Logiczne?! Krótkowzroczność to grzech pierworodny decydentów naszego klubu, ale nie jedyny. Na spotkaniu z Piastem ktoś zakpił sobie z intelektu wszystkich zainteresowanych i podał na telebimie frekwencję dwukrotnie wyższą. Czyżby więc kłamczuszki? Tymczasem prasa doniosła, że "Jędza" miał iść za 1,5 mln euro do "czołowego włoskiego klubu", ale Legia żądała więcej. I bardzo dobrze. Artur jest w takiej formie i w takim wieku, że ktoś na pewno zapłaci za niego te 2 czy 2,5 mln euro. I z tego, co wiemy, to prawdopodobnie już zimą.

Czwartek. Trener Urban przestrzegał, by jego podopieczni uważali na kontrataki Jagiellonii, a tymczasem goście z Białegostoku w I połowie spotkania, jak na złość, grali piłką i rozprowadzali naszych atakiem pozycyjnym. Hitem dnia, a zarazem tygodnia była jednak decyzja wojewody o otwarciu całej "Żylety" na mecz z Jagiellonią. Motywowana była ona m.in. tym, że podczas meczu w Gdańsku nie było incydentów z udziałem kibiców Legii, którzy przecież nie wzięli udziału w tym spotkaniu. Jakby to podsumować najdelikatniej... BUAHAHAHAHAHAHA! No kabaret, po prostu kabaret.

Piątek. Tymczasem na "Żyletę" wróciło gniazdo, które, jak wiemy, wcześniej było samowolą budowlaną i z tej przyczyny zostało aresztowane. Gniazdo przeszło stylowy lifting – jest teraz zielone i ma nowe podwyższenia. Liczymy, że wiosną zamieszkają w nim bociany.

Weekend. Nie ma już w Dupoklasie niepokonanych drużyn – Legia i Górnik solidarnie przegrali. Ale i tak w sumie czołówka ligi ma sporo punktów. Zarysowała się wyraźna różnica między pierwszą piątką, a resztą magików. A po porażce nie ma co rozdzierać szat, tylko trzeba stuknąć w końcu Lecha przy Bułgarskiej i znów będzie pięknie. Z tym, że do tego przydałby się nam Piotrek Włodarczyk – ostatni strzelec bramki dla Legii w Poznaniu (w 2007 r.), a także autor trafienia, które dało nam ostatnią wyjazdową wygraną z "Kolejorzem" (aż 8 lat temu!). Ach ten "Włodar"... A skoro o napastniku mowa, to w kąciku "Ulubieńcy lat minionych" zaglądamy dziś do Ismaela Blanco, naszego wiosennego niewypału. Argentyńczyk gra teraz w 2. Bundeslidze i najzwyczajniej sobie nie radzi. Zero bramek w 11 meczach ligowych, w których wystąpił, mówi wszystko.

Zdjęcie tygodnia

fot. Mishka / Legionisci.com

Dawać bęben!

Qbas
fot. Legionisci.com


przeczytaj więcej o: ,


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!