Stanisław Olejniczak w meczu przeciwko gwiazdom NBA w maju 1964 roku - fot. Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Historia: Stanisław Olejniczak
Bodziach, źródło: plk.pl / Legionisci.com
Urodzony w 1938 roku w Zbąszyniu Stanisław Olejniczak był w latach 60. wspaniałym koszykarzem reprezentacji Polski i Legii Warszawa. Jak sam przyznaje, zaczynał od piłki nożnej i gdy był bliski gry w pierwszym zespole Obry Zbąszyn, do jego matki przyszły osoby, które powiedziały, że liczący w 1954 roku 16 lat i mierzący 187 centymetrów Olejniczak powinien grać w kosza.
"Byliśmy koszykarskimi samoukami. W sezonie 1954/55 drużyna rozpoczęła grę w C klasie. Koszykówka była też w technikum w Świebodzinie, 30 km na zachód od Zbąszynia. Matka wysłała mnie do technikum mechanicznego, ponieważ uważała, że muszę mieć zawód. Mój ojciec był ślusarzem, miał swój zakład. W 1952 roku wybuchła w nim butla z tlenem, ojciec zginął. Kończyłem wtedy szkołę podstawową. Matka powiedziała, że też powinienem być ślusarzem i wysłała mnie do Świebodzina - nie do ogólniaka tylko do technikum. Codziennie dojeżdżałem" - wspomina swoje pierwsze kroki Olejniczak w rozmowie z plk.pl.
Olejniczak wybrał się do Poznania na Politechnikę. "Jeśli tam się dostaniesz, mój kolega jest trenerem w Kolejarzu. Zgłoś się do niego" - mówił mu trener Janusz Patrzykont. W 1956 roku trafił do pierwszej drużyny Lecha. Co ciekawe swój debiut zaliczył przeciwko swojej kolejnej drużynie - Legii. "Byłem jednym z młodszych, którzy weszli do drużyny. Pamiętam mój debiut w lidze - to był luty 1957. Patrzykont w nagrodę, że trenowałem dużo i ambitnie zabrał mnie do Warszawy na mecz z Legią. Przy przesądzonym już wyniku wpuścił mnie na boisko i udało mi się zdobyć pierwsze dwa punkty w meczu ligowym" - wspomina Olejniczak.
W Poznaniu grał przez 7 lat, w 1958 roku zdobywając mistrzostwo kraju. Olejniczak debiutował w reprezentacji Polski w styczniu 1961 roku w Finlandii, kiedy reprezentował jeszcze barwy poznańskiej drużyny. Olejniczak nadal grał w Lechu, ale wobec braku widoków na powrót do zespołu Łopatki - najlepszego kolegi i gwaranta sukcesów, też zdecydował się na zmianę barw. Na ME do Wrocławia jechał jako zawodnik Lecha, ale po turnieju, późną jesienią 1963 był już graczem Legii Warszawa, z którą zdobył potem dwa mistrzowskie tytuły (1966 i 1969).
"Wtedy były tylko dwie możliwości zmiany klubu: studia albo wojsko. Nikt nie mówił o kontraktach. Ja już byłem dwa lata po studiach. W Poznaniu starałem się pracować, ale nie mogłem pogodzić ośmiogodzinnego dnia roboczego z treningami, wyjazdami itd. Jedyną możliwością było powołanie, oczywiście za moją zgodą, do okresowej dwuletniej służby wojskowej. Napisałem stosowne pismo i tym sposobem przeniosłem się do Warszawy. Po dwóch latach nie miałem zamiaru zostać w wojsku, ale okazało się, że ze względów zawodowych nie bardzo to się opłaca i już do końca pracowałem w resorcie obrony. W sumie ponad 30 lat" - opowiada plk.pl Olejniczak.
W Legii spędził 8 sezonów, do końca rozgrywek 1970/71, kiedy miał 33 lata, i zagrał w Legii 30 meczów. Jednym z największych sukcesów Olejniczaka były mistrzostwa Europy w 1963 roku, kiedy przyczynił się do pokonania w półfinale Jugosławii. "W 19. minucie wszedłem na parkiet, kiedy za 5 przewinień opuścił je Piskun. Skąd pomysł, że mam pilnować Koraca? Byłem uważany za dobrego defensora. Mnie bronienie sprawiało przyjemność. W reprezentacji i w drużynach ligowych zawsze przydzielano mnie, może nie do środkowego, ale do wysokiego zawodnika z obwodu, który dużo rzucał. W zespole Jugosławii był Korac, wiadomo - 'złota rączka'. Wysoki jak ja. Rzucał bardzo szybko, ustawiał się w korytarzu, po lewej stronie. Był leworęczny. Zawsze obracał się w prawą stronę i wciskał się pod tablicę. I tą lewą ręką zawsze przepychał. Robił to szybko, rzucał bardzo dobrze. 20 punktów w meczu nie było dla niego, wielokrotnego króla strzelców, problemem, Obrońca stojący za nim przy tych jego manewrach, często łapał faule. On się wpychał pod kosz, rzucał i trafiał, albo sędziowie odgwizdywali rywalowi przewinienie. Z osobistych, które wykonywał w charakterystyczny sposób, oburącz sprzed brzucha, zdobywał kolejnych kilka, kilkanaście punktów. W tamtym meczu, w którym, o dziwo, prawie przez cały czas to my prowadziliśmy, Jurek Piskun krył go niemal przez całą pierwszą połowę, dopóki nie spadł za faule. Wtedy ja wyszedłem na Koraca. (...) Uważałem że trzeba go przede wszystkim odciąć od piłki, bo im mniej podań dostanie, tym mniej będzie miał okazji do rzutu. Stawałem nie za nim, tylko z boku, dotykając piersią jego ramienia. I jedną rękę miałem ciągle przed nim. Po prostu utrudniałem podanie. Byłem ciągle blisko, z nieustannym ruchem rąk, ciągle aktywnie, żeby nie mogli mu dograć. I udało się tą drogą, bo grałem już potem całą drugą połowę, w jakiś sposób go zneutralizować, odciąć od pewnej liczby podań i okazji do rzutu. Nam z kolei w tym meczu udawała się jedna z wyuczonych zagrywek: po kilku podsłonach zawodnik ze skrzydła przebiegał z tyłu na łuk za linią rzutów osobistych i otrzymywał piłkę z drugiego skrzydła. Obrońcy mu pomagali. Jak dziś pamiętam - myślę, że się nie mylę - rzucałem z tego miejsca cztery albo pięć razy i wszystko trafiłem. Zdobyłem, tak jak Jurek Piskun, 10 punktów. Jeśli ze swojej strony dołożyłem oprócz dobrej obrony stuprocentową albo bliską bezbłędnej skuteczność z półdystansu, to wszystko to złożyło się na sukces. Myślę, że moja osoba była tego dnia bardziej zauważona, bo wszyscy patrzyli na Koraca - co zrobi, ile rzuci, ale wszyscy grali dobrze, walczyli. Każdy miał udział w tym sukcesie" - mówi Olejniczak.
"Zagórski budował drużynę bardzo systematycznie, zgrywał ją, cementował. Położył nacisk na wzmocnienie fizyczne zawodników, zgranie i ułożenie systemu gry. W tym ostatnim na pewno bardzo pomógł mianowany kierownikiem reprezentacji Władysław Maleszewski, były trener kadry. On prowadził Legię, która zawsze miała ułożoną grę. Pewne rzeczy, w końcu niewiele tych zagrywek było, grało się na pamięć. To przynosiło efekty. Również w reprezentacji" - mówił po latach. Dobry wynik z Wrocławia dał Polakom awans na Igrzyska Olimpijskie w Tokio. "Wiosną, kilka miesięcy przed mistrzostwami, pojawiła się raptem decyzja GKKFiT, że możemy pojechać na olimpiadę do Tokio tylko wtedy, jeśli we Wrocławiu będziemy co najmniej w czwórce. A przecież start w igrzyskach drużyna zapewniła sobie, zajmując 7. miejsce w turnieju olimpijskim w Rzymie. Urządzono nam jak gdyby drugie kwalifikacje. Czy odczuwaliśmy presję? Mistrzostwa są w Polsce - wiadomo, że jest napięcie. Chociaż gospodarzom ściany pomagają. Ale dziś uważam, że po dwóch latach treningów i sparingów byliśmy bardzo dobrze przygotowani fizycznie, tworzyliśmy zgraną drużynę, w której była dobra atmosfera. Rywalizacja w niej była typowo sportowa. Nikt nikomu nie zazdrościł. Każdy chciał pomóc, każdy drugiemu dobrze życzył" - mówił Stanisław Olejniczak.
W Tokio reprezentacja Polski wywalczyła wysokie, szóste miejsce, będąc o krok od czołowej czwórki. Olejniczak był już zawodnikiem Legii. Przed igrzyskami w Tokio, wiosną 1964 wystąpił w pamiętnych meczach z Amerykanami - "All Stars". Najpierw w barwach reprezentacji przeciwko olimpijskiej drużynie USA. 17 kwietnia w Łodzi w pierwszym oficjalnym meczu tych państw Polska wygrała 82-73. Dzień później w warszawskiej Hali Gwardii Amerykanie zwyciężyli 64-58. Olejniczak zagrał także przeciwko All Stars w barwach Legii w maju 1964 roku. "To jest moje najpiękniejsze koszykarskie zdjęcie. Wiem, że Russell przyjechał do Polski trzy lata temu z okazji mistrzostw Europy i oglądał tę fotografię wyeksponowaną na okolicznościowej wystawie w Katowicach" - wspominał.
Reprezentacyjną karierę Stanisław Olejniczak zakończył w 1966 roku. Karierę klubową skończył w 1971 roku. W Legii, z którą trzykrotnie stawał na podium mistrzostw Polski.
Imię i nazwisko: Stanisław Olejniczak
Data i miejsce urodzenia: 28.03.1938, Zbąszyn
W Legii: 1963-1971
Sukcesy w Legii: Mistrzostwo Polski 1966 i 1969
Wicemistrzostwo Polski: 1968
Zdobywca Pucharu Polski 1970
1/4 finału Pucharu Zdobywców Pucharów w sezonie 1968/69
Poprzednie teksty historyczne znajdziecie w dziale Historia
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!