Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Kadr z teledysku do utworu Mamy to w kodach DNA Deobsona
Kadr z teledysku do utworu Mamy to w kodach DNA Deobsona
Środa, 6 marca 2013 r. godz. 13:42

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Wywiad LL! z Deobsonem

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Chyba nie ma kibica Legii, który nie słyszałby utworu Deobsona "Mamy to w kodach DNA". Świetny tekst, ekstra teledysk - to wszystko sprawia, że nagrany w zeszłym roku utwór jest na tę chwilę najlepszym kawałkiem o Legii. Z Deobsonem rozmawiamy o hip-hopie, jego nadchodzącej drugiej solowej płycie oraz oczywiście Legii, na której mecze chodzi regularnie. Zachęcamy do lektury:

Większość legionistów dowiedziała się o Tobie jako raperze po wydaniu "Mamy to w kodach DNA". Powiedz jak wyglądały Twoje początki muzyczne, pierwsze nagrania - kiedy to było?
DEOBSON: Zaczęło się chyba w 2002 roku. Wróciłem po jednym z koncertów, które wtedy odbywały się w klubie Lokomotywa, i stwierdziłem, że spróbuję coś sam zrobić.

Masz już za sobą, jeśli się nie mylę, jeden album. Ile lat minęło od jego wydania... i dlaczego dopiero teraz szykujesz się do wydania drugiej płyty?
- Płyta wyszła w 2004 roku, jednak w tamtym okresie nie była najlepiej przyjęta i może dlatego zabrakło mi motywacji do dalszego działania. Z pewnością złożyło się na to kilka spraw, ale nie ma co wracać do tematu. Mamy 2013 rok. To zamierzchła przeszłość.

Powiedz czego na co dzień słuchasz?
- Różnie. Ostatnio trochę więcej rapu, ale bardzo lubię reggae, soul. Generalnie słucham tego co mi wpadnie w ucho. Jest bardzo dużo dobrej muzyki.

Słyszałem, że masz już większość materiału na nowy album. Możesz w przybliżeniu powiedzieć kiedy możemy się go spodziewać, ile będzie kawałków i czy znajdzie się na nim "Mamy to w kodach DNA"? A może będą jeszcze jakieś legijne akcenty na płycie?
- Mam już 11 nowych numerów, ale być może jeszcze coś napiszę. "Mamy to w kodach DNA" pojawia się na płycie jako bonus track. A kiedy wyjdzie płyta? Trudno powiedzieć, ale jak dobrze pójdzie, to jeszcze w pierwszej połowie roku. Nie chcę się jednak spieszyć, postaram się opanować mój brak cierpliwości i zrobić to porządnie, a nie na wariata.

Możesz zdradzić jacy goście się na niej pojawią? Kto wyda album?
- Z gości na pewno pojawią się moi dobrzy kumple, z którymi znamy się od lat i można ich było usłyszeć na pierwszej płycie, czyli Eskaubei i Tek', pojawią się także HuczuHucz, Shot, Piter, Aiwka, Ola Mielnik. Czekam jeszcze na zwrotki od kilku znajomych. Za skrecze będą odpowiedzialni DJ Ace i DJ Noriz, a większość bitów to sprawka Bob Aira. Będzie również PTK, który zrobił bit do "Mamy to w kodach DNA". Kto wyda płytę? Jeszcze nie wiem, prowadzę rozmowy w tej sprawie.

Twoja nowa płyta będzie dostępna w sklepach? Obecnie w dobie Internetu nie jest to standard.
- Powinna być, ale ostateczna decyzja nie została jeszcze podjęta.

Powiedz też na jakich płytach dogrywałeś się w ostatnim czasie?
- Dwie zwrotki nagrałem na płytę "Długa deszczowa jesień" moich kolegów ze Słupska Maz/Chok/Zielichowski. Dograłem się również na nowy materiał Shota, ale płyta nie jest jeszcze dostępna.

Długo myślałeś o nagraniu legijnego kawałka? Kiedy go zrealizowałeś i jak długo to trwało? Czy coś konkretnego sprawiło, że uznałeś, że to już czas?
- Już dawno o tym myślałem, ale nie mogłem się zebrać. W końcu stwierdziłem, że czas najwyższy to zrobić. Sporo pozytywnych emocji pojawiło się, gdy Legia zaczęła grać w Lidze Europy i to też na pewno był impuls do działania.

Słuchając po raz setny "Kodów DNA", zastanawiałem się, co najpierw powstało - tekst, czy muzyka do niego?
- Muzyka. Zawsze muszę mieć najpierw muzykę, dopiero później zaczynam pisać.

Teledysk, podobnie jak kawałek - najwyższych lotów. Jak doszło do współpracy z Toczy Videos, jak powstawał materiał, podczas jakiego wyjazdu/ów kręcono zdjęcia w specjalu? Finanse na wyprodukowanie klipu wyłożyło TZM '98?
- Z klipem było tak jak z samym numerem. Wiedziałem, że jeżeli mam to robić, musi to być zrobione porządnie. Mój kumpel z TZM '98 powiedział, że wykłada tyle i tyle pieniędzy, a znając budżet, mogliśmy się zgłosić do Toczy. Zdjęcia kręciliśmy w Krakowie i na Pucharze Polski w Kielcach. Chłopaki byli z nami również w Lizbonie, ale tam niestety nie udało się wnieść aparatu na stadion, więc jest tylko kilka krótkich ujęć z miasta.

Klip to w stu procentach robota Toczy Videos. Czy ustalaliście jak ma on wyglądać?
- Większość to nasze propozycje, czyli graffiti, konkretne spotkania wyjazdowe, załatwianie akredytacji na mecze.

Jak w ogóle trafiłeś na Łazienkowską? Domyślam się, że dzięki ojcu, bo to Jemu dedykujesz utwór/teledysk?
- Tata był fanem piłki nożnej, ale na Legii był tylko kilka razy, między innymi na pożegnalnym meczu Kazika Deyny. Zabrał mnie jednak na pierwszy mecz na stadion w Ursusie. Miałem kilka lat, ale pamiętam to do dzisiaj. Było to spotkanie reprezentacji juniorskich, ale ja się czułem jakbym uczestniczył w finale pucharu UEFA.

Jak wspominasz klimat lat 90. na Legii, sezon 93/94? Bo chyba i na trybunach, i na boisku zmieniło się wiele...
- Bardzo dużo się zmieniło. Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w tym co już nigdy nie wróci. Miałem wejście smoka, pierwszy sezon i od razu mistrz Polski, a pierwszy mecz na jakim byłem to derby z Polonią. Później Liga Mistrzów. Miałem wtedy 14 lat, więc pamięć może szwankować i niektóre rzeczy mogę wyolbrzymiać, ale tamten klimat był nie do podrobienia i zawodnicy to też była porządna ekipa. Piękne czasy.

Wspominasz, że kiedyś, gdy nie miałeś kasy, starsi kumple jakoś cię "przecisnęli". To chyba coś, co w obecnych czasach nie powróci i kto tego nie przeżył, nigdy tego nie zrozumie?
- Pamiętam, że często nie miałem pieniędzy, więc ustawiałem się przed kasami i prosiłem starszych kibiców, żeby mnie wzięli jako swojego syna. Wtedy takie akcje były możliwe. Czasami z kolegami przeskakiwaliśmy przez płot albo dawaliśmy drobne w łapę ochroniarzom. Na wyjazdach było podobnie, pamiętam jak w Łodzi ochroniarze brali wszystko jak leci, bo za duży tłum się wbijał i nie mieli czasu na sprawdzanie.

Kiedy po raz pierwszy pojechałeś na wyjazd i który z nich był najfajniejszy?
- Pierwszy wyjazd raczej standardowo, a więc Łódź na mecz z ŁKS-em. Sporo było fajnych wyjazdów, na początku jak zacząłem jeździć, to wszystko mi się podobało. Jak masz 15 lat i jeździsz po całej Polsce ze starszymi kumplami, to chłoniesz wszystko jak gąbka. Nie tylko te dobre rzeczy (śmiech). Jednak chyba najfajniejszy wyjazd to mecz ze Spartakiem.

Wspominasz o wygranej w Moskwie, w klipie są przebitki na nasz wyjazd samolotowy na Ligę Europy - wyjazdy po Europie za Legią chyba mają inny klimat? W jakich okolicznościach oglądałeś mecz Legii w Moskwie... i co się działo po bramce Gola? :)
- Wyjazdy po Europie mają inny klimat, jak dla mnie fajna sprawa, bo możemy się pokazać z dobrej strony poza swoim podwórkiem, gdzie wszyscy już nas dobrze znają. Dodatkowo jest okazja zobaczyć miejsca, do których być może nie wybrałbym się turystycznie. Mecz ze Spartakiem to niesamowita sprawa z wielu względów. Najpierw problemy większości kibiców z wjazdem do Rosji, później wyjście z metra przed stadionem, gdzie czekali na nas pełni nienawiści Rosjanie i w końcu szybko stracone dwa gole. Nic nie zapowiadało szczęśliwego finału tego dnia, ale to co poczułem po strzale Janka Gola jest nie do opisania. Nawet teraz jak o tym myślę, to mam ciarki na rękach. Po meczu pojechaliśmy na lotnisko, jednak czekając do rana na samolot nie mogłem usnąć. Położyłem się spać dopiero następnego dnia koło północy. Czułem się tak naładowany energią, że to nieprawdopodobne. Takich chwil się nie zapomina, dla takich chwil warto żyć i jeździć za Legią po Polsce i Europie.

W tekście utworu nawiązujesz do legijnej oprawy "Boże Chroń Fanatyków". To najlepsza Twoim zdaniem choreografia w historii Legii? Którą jeszcze byś wyróżnił jako tę NAJ?
- Jedna z najlepszych. "Witamy w Piekle" i "Nienawidzimy wszystkich" też miały moc.

Spodziewałeś się, że Twój kawałek zostanie tak dobrze odebrany? Setki tysięcy wyświetleń na YT, mnóstwo pozytywnych opinii. Na tę chwilę to legijny numer jeden...
- Wiedziałem, że to dobry numer, więc chyba trochę się spodziewałem, ale oczywiście było mi bardzo miło, gdy następnego dnia po wrzuceniu cały FB był tym zasypany.

Rozmawialiśmy z różnymi hip-hopowcami na temat legijnych kawałków i wszyscy zgodnie twierdzą, że wysoko zawiesiłeś poprzeczkę i teraz nie można nagrać nic słabszego, co nie jest łatwe. Jest szansa, że nagrasz jeszcze jakiś kawałek poświęcony Legii? Może coś w kolaboracji z kimś z licznego w końcu grona hip-hopowców legionistów? Miałeś może taką propozycję?
- Napisałem trzy dosyć długie zwrotki, więc wydaje mi się, że na chwilę obecną wyczerpałem temat, ale co będzie w przyszłości trudno przewidzieć.

"Mamy to w kodach DNA" zawsze leci podczas rozgrzewki koszykarzy Legii - na pewno pozytywnie ich nastraja do walki. Nie było tematu, żeby ten kawałek zagościł na Łazienkowskiej, np. pod koniec rozgrzewki piłkarzy? Nikt z klubu nie zwracał się z takim pytaniem?
- Nie wydaje mi się, żeby stary zarząd mógł wpaść na taki pomysł, ale kto wie, może nowy prezes będzie miał inną wizję? Na ostatnim meczu w Poznaniu leciał teledysk ekip z Wielkopolski i tam nikt nie miał z tym problemu, ale u nas wiadomo jak było. Nie ma sensu do tego wracać, całe szczęście, że kilka osób pożegnało się pracą na Łazienkowskiej.

Co roku Legia walczy o mistrzostwo Polski. Zdobędziemy mistrza w tym roku?
- Jeżeli w tym roku nie zdobędziemy mistrza, to uważam, że nasi piłkarze powinni zmienić zawód, albo rozejrzeć się za drużynami na zapleczu ekstraklasy. Postawmy sprawę jasno, fakt że nie ma mistrza od 7 lat to wielki wstyd i nie ma o czym dyskutować.

Powiedz, którego z piłkarzy obecnej Legii oraz z dawnych lat cenisz najbardziej?
- Z obecnej ekipy "Rado", ale mówię tu nie tylko o formie sportowej, ale o całokształcie. Ze starej Legii Leszek Pisz.

Pod koniec zimy skończył się protest. Cieszysz się z powodu powrotu kibiców na trybuny?
- Jasne, że się cieszę, że w końcu zapanowała normalność, bo ostatnie lata to ciągłe problemy. Nie chcę jednak chwalić dnia przed zachodem słońca, dopiero jeden mecz za nami [rozmawialiśmy przed meczem z GKS-em - przyp. B.].

Biorąc pod uwagę nagrywanie płyty, czy masz obecnie czas na wizyty na Łazienkowskiej? Jeździsz czasem na wyjazdy?
- Staram się być na każdym meczu, chyba że niefortunnie zaplanuję urlop w terminie, kiedy jest liga, ale staram się tego unikać. Nawet wtedy jednak szukam komputera z internetem. Często w hotelach ludzie się dziwią, bo biorąc pod uwagę różnicę czasu, potrafię w nocy przyjść i oglądać mecz Legii. Patrzą na mnie jak na szaleńca. Na wyjazdy jeżdżę, nie na wszystkie, ale staram się w miarę możliwości często, tym bardziej, że ostatnio wiele stadionów było zamkniętych dla kibiców gości.

W "Mamy to w kodach DNA" wspominasz o legendach Legii - Deynie, Brychczym. Nowy prezes chyba pozytywnie zaskoczył, nadając Panu Lucjanowi honorowy tytuł?
- Tak. Zaskoczył bardzo pozytywnie, wie jak sobie zrobić dobry PR.

W teledysku sporo scen kręconych jest na tle legijnych graffiti. Pod tym względem chyba Legia nie ma się czego wstydzić. Jak oceniasz legijne prace na murach? Masz swoją ulubioną?
- Jest bardzo dużo dobrych prac. W klipie wykorzystaliśmy pracę ekipy WFS. Chłopaki robią kawał dobrej roboty.

Nie brakuje też pirotechniki... Myślisz, że pomysł legalnej pirotechniki - z wiaderkiem i piaskiem, w wyznaczonych miejscach, który promuje prezes Boniek, ma szansę realizacji?
- Chyba nie o to nam chodzi (śmiech).

Jakiś fajniejszy pokaz pirotechniczny zapadł Ci w pamięci?
- Puchar Polski w Kielcach, totalny armagedon. Chłopaki się spisali.

Kiedyś z piro było łatwiej - bez problemu rozdawało się na starym stadionie kilka tysięcy ogni rzymskich, wszyscy odpalali, oprawy pokazywano w telewizji, były nagrody za oprawy... i nie było za to żadnych zakazów. Teraz to chyba niemożliwe?
- Raczej nie, ale zobaczymy, w którym kierunku to wszystko się potoczy.

Rapujesz "Stadionów nie zamienisz w teatry". Myślisz, że przy tej nagonce mediów - o których też wspominasz w tekście - uda się utrzymać "kibolskie zasady" na trybunach?
- Nie wiem czy się uda. Mam nadzieję, że nasze stadiony nigdy nie będą wyglądały jak te w Hiszpanii czy Anglii.

Rozmawiał Bodziach

Więcej o Deobsonie znajdziecie na jego profilu facebook.




przeczytaj więcej o: , ,


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!