Legioniści od A do Z
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Legioniści od A do Z: Cwaniak Kosecki
Małgorzata Chłopaś, źródło: Legionisci.com
"Często słyszę głosy, że jestem cwaniakiem i... muszę się z tym zgodzić. Jestem spokojny, kulturalny, uśmiechnięty i pomocny, ale kiedy coś mi nie pasuje lub ktoś nadepnie mi na odcisk potrafię się odwdzięczyć. (...) Mam o sobie wysokie mniemanie, bo lepiej myśleć o sobie pozytywnie niż samemu się dołować" - mówi w rozmowie z portalem Legionisci.com Jakub Kosecki. Rozmowa z "Kosą" jest początkiem naszego nowego cyklu: "Legioniści od A do Z". Zapraszamy!
Atmosfera. Zarówno ta tworzona przez kibiców podczas naszych meczów, jak i ta w szatni. Gramy zespołowo i każdy się ze sobą dobrze dogaduje. Fajny klimat z szatni przenosimy na boisko. Duża w tym zasługa trenera Urbana, który potrafi nas podbudować pozytywnym słowem. Ja też staram się mieć wpływ na atmosferę w zespole. Jestem taki mały wariacik, który swoją cegiełkę do tego dokłada. Ale nie tylko ja. Jest "Rzeźnik", jest "Sagan". Tego jak sobie żartujemy na razie nie zdradzę. Powiem tylko, że obrywali nawet trenerzy.
Bramki. Nie ma co ukrywać - strzelałem ważne gole i chyba nikt nie będzie z tym polemizował. Najważniejsza dla mnie bramka to ta zdobyta na Lechu. O tym meczu wiele się mówiło i moje trafienie sprawiło, że grało nam się łatwiej, a całe spotkanie wygraliśmy i to na dużym spokoju. Wydaje mi się zresztą, że trzy punkty zdobyte w Poznaniu zaważyły na późniejszym sięgnięciu przez nas po mistrzostwo Polski.
Cwaniak. Często słyszę głosy, że jestem cwaniakiem i... muszę się z tym zgodzić. Jestem spokojny, kulturalny, uśmiechnięty i pomocny, ale kiedy coś mi nie pasuje lub ktoś nadepnie mi na odcisk potrafię się odwdzięczyć, a ten ktoś nie może liczyć na moją pobłażliwość. Mściwy nie jestem, ale swoje na boisku robię i staram się udowadniać, że boiskowe cwaniactwo się opłaca. Różni ludzie zarzucają mi, że jestem pozerem. Niech nadal to robią. Ja jestem taki jaki jestem i nie zamierzam się zmieniać. Uważam zresztą, że taki styl gry jak mój przynosi drużynie korzyść. Zdarza się, że rywale jeszcze przed pierwszym gwizdkiem starają się mnie prowokować, pytają czy zamierzam cwaniakować i pajacować. Mówią mi do ucha niemiłe rzeczy, ale nie biorę tych słów do siebie. Wiem, że jak w kolejnej akcji pokażę przeciwnikowi kto jest lepszy i go przechytrzę, to na koniec nie będzie miał nic do gadania. A wtedy ja mrugnę, wymownie się uśmiechnę lub rzucę odpowiednią uwagę. I po sprawie.
Dziennikarze. Taka ich praca, że muszą nas oceniać. Sprawa jest prosta - jak zagrasz dobrze, to napiszą o tobie dobrze. Zagrasz źle - dostaniesz kiepskie noty. Niestety nie wszyscy piłkarze tak to odbierają i jest to dla nich wielki problem. Ja z tym kłopotu nie mam, podchodzę do tego z uśmiechem - w życiu zdarzają się gorsze nieszczęścia niż to, że ktoś napisze o tobie, że jesteś słaby. Boli mnie jedynie kiedy ktoś pisze lub mówi o nas, że nie mamy jaj. W takim razie ja bardzo chętnie zaproszę takiego człowieka do szatni, aby mu udowodnić, że te jaja mamy.
Ego. Zarzuca się mi, że mam o sobie wysokie mniemanie i jest to prawda. Mam o sobie wysokie mniemanie, bo lepiej myśleć o sobie pozytywnie niż samemu się dołować. Wystarczy, że w Polsce każdy każdego próbuje zgnoić. Ja sam robię z siebie kozaka i to mi pomaga. Tak, uważam, że jestem kozakiem. Ludzie mogą różnie reagować na podobne deklaracje, jednak ja - jak już kiedyś mówiłem i tego się trzymam - mam to w dupie i zawsze będę miał to w dupie. Nie zawsze czułem się kozakiem, to się we mnie narodziło w pewnym momencie mojego życia. Zarzucano mi, że nie umiem grać w piłkę, musiałem jeździć po wypożyczeniach i udowadniać, że jest inaczej. I robiłem to! Jestem kozakiem. Czy jest dobrze, czy źle - staram się być taki sam.
Familia. W polskiej piłce jest mafia Koseckich. Dużo się o nas mówi i pisze, a ja się z tego powodu bardzo cieszę. Często są to co prawda bzdury, ale zarówno ja, jak i mój tata przyjmujemy to na luzie. Wiemy kim jesteśmy, znamy swoją wartość. Ostatnio nawet licytowaliśmy się, który z nas jest bardziej kontrowersyjny. Oświadczyłem, że ja mam przed sobą długą karierę i na pewno jeszcze nie raz go przebiję. Niebawem do naszej mafii Koseckich dołączy kobieta mojego życia, która wspiera mnie na dobre i na złe. Rodzina powiększy się, a po ślubie, kto wie, może pojawi się jeszcze jeden mały Kubuś?
Gej. Często słyszę głosy, że jestem gejem lub pedałem, a to ze względu na styl mojego ubioru. Nie chodzi tu już nawet o anonimowe internetowe wpisy. Zdarza się, że z podobnymi opiniami spotykam się na mieście, zwłaszcza kiedy jestem poza Warszawą. Jestem rozpoznawalny i niektórzy ludzie lubią rzucić pod moim adresem niewybredny komentarz dotyczący mojej fryzury czy ubrania. Mam to głęboko w dupie. Ja do gejów nic nie mam. Moja Ola ma wśród znajomych gejów, znam ich i uważam, że to bardzo sympatyczni ludzie. Jeśli ktoś wyzywa kogoś od gejów, kiedy ten ktoś gejem nie jest, lub w ogóle obraża gejów to uważam, że jest to patologia. Komentarzami na temat mojego wyglądu się nie przejmuję bo każdy wygląda tak, jak wygląda. Mam taki styl a nie inny, fryzury też mam różne. Nie czepiam się ludzi ubranych inaczej niż ja i nie oceniam nikogo za wygląd. W Polsce wyolbrzymia się takie tematy. Komuś nie podoba się, że ktoś ubiera się kolorowo, inaczej, wówczas można usłyszeć, że mu odbiło, a kto mnie zna, ten wie, że w rzeczywistości jestem sympatyczną i skromną osobą.
Hiszpania. Wymarzona liga, dobry do życia kraj. Wiem, że jestem bardzo blisko spełnienia marzenia i zagrania tam, i nadal będę ciężko na to pracować. Na razie mam kontrakt z Legią, ale prezes na pewno nie będzie hamował mojego rozwoju. Tym bardziej, że nie zamierzam odejść do byle jakiego klubu. Stawiam sobie wysokie cele i wiem, że ta Hiszpania jest na wyciągnięcie ręki.
Idole. Jako dzieciak miałem piłkarskich idoli i nadal ich mam. Największy to Zlatan Ibrahimović. Dla mnie Szwed to bez wątpienia najlepszy piłkarz na świecie i zawsze będę się na nim wzorował. Jego zachowanie a nawet wypowiedzi w mediach są niesamowite. Chłopak pokazuje, że ma charakter, jaja i nie boi się odważnie mówić tego, co myśli, a ludzie to akceptują. Mam nadzieję, że w Polsce też tak kiedyś będzie. Czytałem autobiografię Zlatana i po tej lekturze zacząłem podchodzić do życia tak, jak on - trzeba brać wszystko na luzie i mieć świadomość swojej wartości. Co by się nie działo wiedz, że jesteś kozakiem. Tak konfliktowy jak Zlatan może nie jestem, ale zdarzają się rzeczy, które nie wychodzą na światło dzienne, a zostają w szatni między nami.
Jazda samochodem. Uwielbiam jeździć samochodem, to część mojego życia. Często podróżuję z narzeczoną, ale nawet krótka samotna droga na trening to moment na przemyślenie pewnych rzeczy. Ja, auto i dobra muzyka. Prawdą jest, że w ostatnim roku miałem dużo samochodów i myślę, że będę często je zmieniał. Lubię sportowe auta i szybką jazdę, ale jestem uważnym kierowcą i staram się przestrzegać przepisów. No ale nie ukrywajmy - czasem depnę w gaz.
Kurdupel. Denerwuje mnie to słowo. Na to, że jestem mały, nie mam wpływu. Jeśli ktoś zarzuca mi braki techniczne, powie że jestem słaby - OK, nie ma problemu, to są rzeczy, która można poprawiać i udoskonalać podczas treningu, co zresztą często robię. Kurduplem natomiast będę zawsze i nic na to nie poradzę, że jestem mały. Denerwuje mnie to, ale szukam pozytywów. Najmniejsi piłkarze są obecnie jednymi z najlepszych na świecie i to mnie podbudowuje. Tak czy owak określania mnie tym słowem można sobie darować.
Legia. Klub, na którym się wychowałem, i który jest najbliższy mojemu sercu. Zawsze byłem legionistą i nie jest to żadne lizanie dupy czy wazelina, bo i takie głosy słyszę. Zresztą niech sobie mówią co chcą. Zawsze kibicowałem Legii, bo mój tata grał w Legii, miałem kolegów legionistów i jeździłem na Żyletę. To że Legia jest mi bardzo bliska staram się pokazywać na boisku, walcząc w jej barwach. Jako ostatni staram się schodzić z boiska nawet po porażkach. Nie uciekam, nie unikam konfrontacji z mediami kiedy idzie nam źle.
Lechia. Tam zagrałem swoje pierwsze minuty w Ekstraklasie, sporo temu klubowi zawdzięczam.
Lans. Co tu dużo mówić - lubię się lansować. Nie boję się krytyki i tego, że ktoś powie o mnie "lanser", "odbiła mu sodówka". Lepiej się czuję, kiedy mam na sobie żółte czy różowe buty niż zwyczajne czarne.
Łzy. Czasem się pojawiają. Płakałem po meczu ze Steauą Bukareszt w Warszawie. Dałem z siebie wszystko, tak bardzo zależało mi na awansie do Ligi Mistrzów, ale się nie udało. Emocje wzięły górę i łzy popłynęły.
MUKS Kosa Konstancin. Klub mojego dzieciństwa, w którym trenowałem siedem lat pod okiem mojego taty. Dużo się tam nauczyłem, wyszalałem i przeobrażałem z dzieciaka w mężczyznę. Nadal bywam na ich meczach. Tata jest prezesem Kosy, więc często rozmawiamy o klubie, grają w nim również moi koledzy.
Niezwyciężony. Do swojego zawodu zawsze podchodzę bardzo profesjonalnie. Powtarzam sobie: dasz radę, poradzisz sobie, jesteś niezwyciężony, jesteś zwycięzcą (śmiech). Psychika jest w piłce nożnej szalenie ważna. Jeśli boisz się czegokolwiek lub kogokolwiek, to twoje umiejętności błyskawicznie zjeżdżają o kilka poziomów - spadają od załóżmy 100 do 40 procent. Ze złym nastawieniem gra się o wiele, wiele gorzej. Ja wychodzę na boisko naładowany, pewny siebie, z przekonaniem o tym, że jestem niezwyciężony i poradzę sobie z każdym rywalem. Nawet kiedy nie idzie, nie załamuję się. Wyciągam pozytywne wnioski i idę dalej.
Narcyz. Tak, jestem nim, nie ma co się nad tym dłużej rozwodzić.
Oczko w głowie. Jestem czyimś oczkiem w głowie, ale na razie nie powiem na ten temat nic więcej. Za wcześnie by o tym mówić, jednak kiedyś zdradzę szczegóły.
Ola. Moja dziewczyna, narzeczona, przyszła żona i mama moich dzieci. Do końca życia.
Pajac. To akurat śmieszne określenie mojej osoby. Jeśli ktoś uważa, że jestem pajacem, to jest śmiesznym człowiekiem.
Przyjaciele. Mam przyjaciół. Otaczam się ludźmi, którzy tak jak ja są pewni siebie i nie dają sobie w kaszę dmuchać. Moi przyjaciele wierzą w siebie i dążą z całych sił do sukcesu.
Roman. Romek. Roman to mój tata, niegdyś świetny piłkarz. Romek - tak nazywają mnie żartobliwie koledzy.
Romantyk. Kwiatuszki, kolacyjka, śniadanie do łóżka. Jestem jaki jestem, ale kiedy ktoś mi zawróci w głowie i sprawia, że jestem szczęśliwy, dopingując mnie z całych sił, to umiem się odwdzięczyć. Taka jest moja Ola. Dla niej jestem romantykiem.
Skurwysyn. Przyzwyczaiłem się, że przeciwko sobie mam wiele osób. Zdarza się, nie wiem dlaczego, że mówią o mnie per "skurwysyn". Jeśli jesteś legionistą i ruszasz poza Warszawę to dla wielu ludzi jesteś właśnie skurwysynem. To się tyczy nie tylko mnie, ale i innych kolegów z drużyny. Ja wolę inne słowo na "S" - superkozak (śmiech).
Tatuaże. Lubię je, są i będą częścią mojego życia. Mam kilka dziar i kilka kolejnych projektów do zrealizowania, ale na razie zachowam je w tajemnicy. Żałuję, że nie zrobiłem niczego w czasie trzytygodniowej przerwy związanej z kontuzją. Na razie na przedramieniu mam krzyż, wstążkę i napis Amat Victoria Curam, poprzedni to napis Per aspera ad astra.
UEFA Champions League. Na razie niespełnione marzenie, ale wierzę, że zagram w fazie grupowej tych rozgrywek. Mam nadzieję, że z Legią.
Wariat. Jestem małym wariatem. Zgadzam się, że nie jestem spójną osobą, bo często rzeczy jakie o sobie mówię są sprzeczne, ale nic nie poradzę na to, że taki po prostu jestem - pełen sprzeczności. Ludzie w Polsce boją się podejmować działanie, ponieważ obawiają się złych komentarzy na swój temat. Po mnie to na szczęście spływa. Tu niestety kiedy ktoś osiągnie sukces to często słyszy się, że to brudna kasa, że zarobił ją nielegalnie lub ktoś mu coś załatwił. Zamiast usiąść i pokombinować jak zarobić duże pieniądze, ludzie daliby sobie odciąć rękę, byleby tylko temu drugiemu już się dobrze nie wiodło. Żyliby bez ręki, ale szczęśliwi, że i temu drugiemu nie jest dobrze. Na świecie jest za dużo złych emocji i negatywnych opinii. Ktoś nie zna kogoś, ale pisze o nim, że jest pedałem czy kutasem. Dla innego sensem życia jest krzyczenie, że Legia to kurwa. Dla mnie to jest patologia.
Zwycięzca. Można powiedzieć, że jestem zwycięzcą. W młodej ekstraklasie byłem najlepszym zawodnikiem. Gdy poszedłem do ŁKS zostałem najlepszym młodym zawodnikiem, byłem w jedenastce sezonu i wybrano mnie odkryciem I ligi. Poszedłem do Lechii, z którą wywalczyłem utrzymanie. Wróciłem do Legii i zdobyłem mistrzostwo Polski oraz Puchar Polski. Tak, zasługuję na to miano.
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!