Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Woytek
fot. Woytek
Poniedziałek, 11 listopada 2013 r. godz. 13:00

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Słabe początki połów, ale wygrana nie podlegała dyskusji

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Legia w sobotę pokonała GTK Gdynia, wzmocnione zawodnikami z ekstraklasy. Legioniści rozpoczęli spotkanie w składzie Holnicki-Szulc, Motel, Podobas, Zapert, Cechniak. Nasz zespół słabo rozpoczął zarówno pierwszą, jak i drugą połowę spotkania, ale mimo wszystko, przez większość pojedynku kontrolował wynik. Najlepiej w naszym zespole zaprezentowali się Cechniak i Jaremkiewicz.

Sam początek meczu nie zwiastował najlepiej. Niecelne rzuty Cechniaka i Motela, straty Podobasa i "Hola", prowadzenie gości 2-0, ale po przeszło dwóch minutach gry "Pepe" trafił trójkę, wyprowadzając nas na prowadzenie. Przez pierwszych 5 i pół minuty to goście mieli przewagę, a Legia po raz kolejny na prowadzenie wyszła w szóstej minucie, znów za sprawą Podobasa. Nasz zespół złapał wiatr w żagle i szybko zaczął powiększać przewagę. Najpierw Motel trafił za 3, później Podobas i Koźluk trafili za 2. W odpowiedzi Paredes "sypnął" trójkę, ale już w kolejnej akcji to samo uczynił Motel. Ten sam zawodnik raz jeszcze w I kwarcie wszedł na kosz przeciwnika, ustalając wynik pierwszej partii 23-13.

Legioniści nie zamierzali odpuszczać, a nakręceni dobrą passą, utrzymywali przynajmniej 10-punktowe prowadzenie. Nieźle w tej partii prezentował się Rafał Piesio. Krystian Koźluk, który grał na pewno odważniej niż w meczu z Kutnem, został skarcony blokiem przez Daniela Grujicia. Od 16. minuty dobrą passę miał Tomek Jaremkiewicz. Nasz doświadczony zawodnik najpierw rzucił za 3 punkty, w kolejnej trafił z półdystansu, a w następnej wykorzystał dwa rzuty wolne. Rozpędzony Jaremkiewicz został zastąpiony przez Podobasa. Po minucie znowu doszło do zmiany obu zawodników i chwilę później "Jarem" trafił spod kosza, wyprowadzając nasz zespół na prowadzenie 41-29. Przed przerwą goście odrobili jeszcze cztery punkty za sprawą Żołnierewicza. W ostatniej akcji I połowy legioniści nie potrafili zdobyć punktów - najpierw niecelnie rzucał z dystansu Zapert, po chwili niecelnie dobijał Jaremkiewicz. Do przerwy Legia prowadziła 41-33 i wydawało się, że wygrana tego dnia przyjdzie naszej drużynie nader spokojnie.

O tym, że wcale tak nie musiało być, przekonaliśmy się w pierwszych minutach drugiej części gry. Co prawda na początku drugiej części meczu punktowali Podobas i Cechniak, to później nastąpiła lepsza seria przyjezdnych, którzy od stanu 45-33, doprowadzili do remisu 46-46 (25 minuta). Legioniści w tym czasie rzucali niecelnie, trafili piłkę, czy też popełnili błąd 24 sekund. Po słabej serii, legioniści zagrali przez kilka minut zdecydowanie lepiej - zarówno w ataku, jak i obronie. W ciągu trzech minut, po 12 punktach z rzędu, nasz zespół ponownie wyszedł na wyraźne prowadzenie 58-46. Przed IV kwartą za sprawą Jaremkiewicza i "Jawora", nasz zespół powiększył jeszcze przewagę do 14 punktów.

Najwyższe prowadzenie Legii udało się osiągnąć w 32. minucie, po trójce Jaremkiewicza (65-50). W ostatniej partii meczu przewaga legionistów długo utrzymywała się na poziomie 10 punktów. Goście nie rezygnowali i po pięciu punktach z rzędu doprowadzili do stanu 69-61, ale czasu mieli już niewiele - mniej niż półtorej minuty. Stąd też kolejne akcje legionistów były szybko przerywane faulami. I chociaż legioniści nie trafiali z najwyższą skutecznością (4/6 ostatnich rzutów wolnych), to przyjezdni ani razu już nie trafili do naszego kosza i mecz zakończył się wygraną 73-61.

Pewną, a gdyby nie słaby początek spotkania i przestój na początku drugiej połowy, zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej okazałe. Cieszy powrót do zdrowia wszystkich graczy, dzięki czemu nasz sztab szkoleniowy ma większy wybór, a kłopoty bogactwa mogą tylko podnosić poziom wszystkich zawodników, a co za tym idzie - także drużyny. W sobotę jedynym graczem z meczowej 12, który nie wyszedł na parkiet, był Bartek Ornoch. Poza kadrą znaleźli się tymczasem Piotrek Nawrot i Bartek Bojko. Kolejny mecz Legia zagra za tydzień w Suchym Lesie. Jakikolwiek inny wynik niż pewna wygrana, trzeba będzie uznać za niespodziankę.


przeczytaj więcej o: ,


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!