Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Kątem oka
Kątem oka
Środa, 13 listopada 2013 r. godz. 21:46

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Kątem oka - 45. tydzień z głowy

Qbas, źródło: Legioniści.com

Tydzień, jak tydzień. W Europie bęcki ze zblazowanym Trabzonsporem, w Dupoklasie wymęczona wygrana z naćpanym prochami na potencję Widzewem. Podobno panowie piłkarze są zmęczeni. Widać to zwłaszcza po „Skabiszonie”, dla którego to już najwyższa pora, by sobie odpoczął. Do leżakowania nadaje się wprawdzie jeszcze kilku, ale ich nie ma już kim zastąpić, podczas gdy do bramki wraca Dusan Kuciak.

Poniedziałek. Miro Radović przedłużył kontrakt z Legią o kolejne 3 lata. Jakoś tak właśnie 3 lata temu rozmawialiśmy z nim i śmiał się wtedy, że niedługo w klubie będzie dłużej niż „Babcia”. „Babcia” to Jacek Magiera. Ciekawe więc, co teraz do powiedzenia ma „Rado”, który już chyba na dobre zapuścił korzenie w Warszawie? Jak tak dalej pójdzie, to sam zostanie „Prababcią”. Zresztą, co mu się dziwić? Wiadomo, poważne kluby nie biorą poważnych piłkarzy z niepoważnej ligi. Te mniej poważne nie biorą zaś (prawie) 30. latków. Zostają więc kluby niepoważne, a tam nie bardzo jest sens iść, nawet za większe pieniądze. Ale jakby tak trafił się szejk na stare lata…

Wtorek. 30. urodziny świętował Inaki Astiz, obecnie nieustannie kontuzjowany. Jak to ktoś zgrabnie wyliczył z 29 piłkarzy Legii zgłoszony do rozgrywek, 24 miało już przynajmniej jedną kontuzję w tym sezonie. W tym wszystkim jest masa urazów mięśniowych. Kogo winić? Dawniej za wszystko winiło się dr Machowskiego. Teraz jest inny doktor i cisza. Nie słychać też jakoś, by ktoś ostro krytykował Cesara Sanjuana-Szklarza. To co? Samo tak się zrobiło? Pech? Jako, że nie znam się na tym, to się oczywiście wypowiem. Można ściąć drzewo. Taką mam koncepcję.

Środa. Gdy trener przeciwników zastanawia się jak tu być kurtuazyjnym i pochwalić za coś Legię, to chwali jej kibiców. Szkoleniowiec Trabzonsporu uczynił to dwukrotnie. Zaraz po przylocie i zaraz po meczu. Skoro facet nie potrafił nawet docenić jednego z naszych fantastycznych wślizgów to powinno dać do myślenia wielu marzycielom, którzy sądzą, że ci nasi zawodnicy to tacy wspaniali, tylko trener zły. Owszem, trener bywa zły, gdy widzi jakich ma arcymistrzów, a ci najwspanialsi są tuż po wypłacie.

Czwartek. Bęcki od Turków wydawały się niemożliwe. Legioniści za przeciwników mieli bowiem ekipę zaangażowaną w grę, jak aktorka porno w dialogi. Tylko Aykut Demir znów śmigał z agresją, jakby wcześniej zajrzał do Łodzi i nałykał się tabletek u widzewiaków. Nasze mordeczki były jednak tak oszołomione swą przewagą i perspektywą wygranej, że postanowiły same sobie zrobić krzywdę i przegrać mecz nie do przegrania. Jak to powtarzaliśmy już wielokrotnie – niemożliwe nie istnieje. Na szczególną uwagę zasłużył oczywiście Skaba, który zrobił pajaca przy pierwszym golu, ale drobna uwaga należy się też Koseckiemu. Drogi „Romku”, skoro już zamierzasz grać w tym Espanyolu Barcelona, to zacznij przynajmniej szybko biegać. Trochę lipa, że nie wyprzedzasz 31. letniego Bosingwy…

Piątek. Wprawdzie o Fortunie na koszulkach dowiedzieliśmy się w czwartek, ale w piątek doszło do przedłużenia umowy z Adidasem. Prezes Leśnodorski podpisał dwie świetne umowy za ogromne, jak na dupoklasowe realia, pieniądze. Nic dziwnego, że potem śmigał niezwykle zadowolony w modnej legijnej bejsbolówce i cmokał, jaka to świetna kasa. W klubie wszystko wygląda coraz bardziej profesjonalnie i stabilnie. Legia staje się pożądaną marką i jeszcze grubszy hajs zgarnie za kolejną sprzedaż praw do marketingowego wykorzystania nazwy stadionu.

Weekend. Legia ograła pokraczną ekipę RTS, choć problemów nie brakowało. Po pierwsze, łodzianie nażarli się środków na potencję i biegali, jak konie. Gdy w 2000 r. słusznie zapomniany ówczesny mistrz kraju grał w eliminacjach Ligi Mistrzów przeciwko Dinamo Bukareszt to wszyscy Rumuni mieli erekcję przez kilka dni, co podobno było efektem zastosowania przez nich jakichś dziwnych środków. Jakby nie patrzeć, to „wydimali” najstarszą drużynę na świecie. Po drugie, Helio Pinto wystraszył się wielkiego Murzyna Lafrance`a, a przecież on niewiele różni się od szwagra naszego dzielnego Portugalczyka, który również gra w Legii. Po trzecie, Michał Kucharczyk, podobnie, jak w meczu przeciwko Trabzonsporowi, dużo biegał. Jak tyle biega, to może zostanie biegaczem? Być kiepskim biegaczem to chyba lepiej niż być żadnym piłkarzem? E, nie. Kiepski biegacz nie zarabia 40 tys. zł miesięcznie. Suma summarum, skórę uratował nam duet Tomo&Tomo. Pierwszy Tomo podawał, drugi Tomo strzelił i utrzymaliśmy pozycję lidera. Mamy teraz tyle samo punktów, co w poprzednim sezonie po 16. kolejkach (a nawet, jak zauważył ktoś w komentarzu, o punkt więcej!). Dobry zwiastun. Tym bardziej, że wokół same ogórki, konkurencji właściwie żadnej… A wracając do Tomo&Tomo, to są najlepszym przykładem, że by zyskać uznanie nie trzeba udawać, że jest się legionistą z krwi i kości. Goście przyszli tu zarabiać pieniądze i dobrze wykonywać swój zawód. Tylko tyle i aż tyle.

W kąciku „Ulubieńcy lat minionych” zaglądamy do Artura Boruca, który niedawno puścił spektakularnego gola, tzw. „kuszczaka”:



Wiecie kto to jest? Wiecie kto to jest?! To jest Boruc! On może wszystko. Jak mu przyjdzie ochota puścić sobie takiego gola, to puszcza. I tak jest najlepszy. Bo to właśnie Artur Boruc.



To było grane

Niemal co do dnia 10 lat temu Legia grała z Widzewem w Łodzi i również wygrała 1-0 po golu niezapomnianego Stanko Svitlicy. Przypadek? W barwach Widzewa grali wówczas byli legioniści: Robakiewicz, Mosór i Włodarczyk, a ponadto Rafał Pawlak, aktualny trener RTS oraz Bogdan Zając, obecny asystent selekcjonera Nawałki. W naszej drużynie grali zaś niezmordowany „Sagan” i legendarny „Magic”. Warto przypomnieć, bo młodzież może tego nie pamiętać, że wówczas jeszcze na róg „Niciarki” wpuszczano kibiców gości, którzy byli bombardowani przez lokalsów kamieniami i fragmentami stadionowego gruzu. Co mądrzejsze ekipy wyjazdowe zabierały takie rekwizyty:
fot. Bodziach / Legionisci.com

A zdjęcie wykonał kolega Bodziach, znany obecnie bardziej jako pan prezes Bodziach!

A tu filmik z meczu:



Nie ma to tamto, w Łodzi czas się zatrzymał. Tylko frekwencja niższa, nie ma świeczek, a pod zegarem już firanek nie wywieszają. No i żadnych emocji bez kibiców Legii.

Zdjęcie tygodnia

fot. Mishka / Legionisci.com

Dziwny gość ten Mielcarz. Cieszy się, że tylko 0-1?

Qbas
fot. Legionisci.com


przeczytaj więcej o: ,


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!