Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Rzeźniczak: Do Realu tylko na zakupy
Woytek, źródło: Informacja prasowa Arskom Group
- Czy odszedłbym do Realu? Taka oferta chyba każdego zabrałaby z Legii. Ja na razie do Realu się nie wybieram, chyba że na zakupy – powiedział Jakub Rzeźniczak na spotkaniu z kibicami Legii w ramach nowego cyklu „B(L)iżej Legii”, sponsorowanego przez Fortuna zakłady bukmacherskie.
W pierwszej części spotkania, na którym pojawiło się prawie 100 osób, obrońca Legii rozdawał autografy i pozował do zdjęć.
Kibice dostali bony na 50 zł do realizacji w oficjalnym sklepie klubowym, a potem przenieśli się do Sports Baru, by zadać pytania „Rzeźnikowi”. Na końcu wzięli jeszcze udział w konkursie, w którym do wygrania była koszulka Legii z podpisami piłkarzy.
Poniżej przedstawiamy pytania do Rzeźniczaka i odpowiedzi, których udzielił zgromadzonym kibicom.
Na blogu Rzeznik25.pl podałeś 17 zasad żywieniowych, którymi się kierujesz. Wspomniałeś, że jest dzień, kiedy pozwalasz sobie na zjedzenie tylko tego, na co masz ochotę. Co to jest? Może coś z fast-foodów?
- Nie, nie – fast food już dawno skreśliłem. Codziennie staram się jeść zdrowo, a czasem pozwalam na polskie potrawy – pierogi, jakiś makaron. Normalnie unikam pszenicy, więc takie dania odpadają. Czasem są też ciasta – zależy, na co mam ochotę. Jedzenie musi być zdrowe, ale powinno też sprawiać przyjemność.
Czy świętowaliście w jakiś specjalny sposób zwycięstwo z Lechem Poznań?
- Nie, wiedzieliśmy, że w drugiej połowie zagraliśmy słabo i to nie dawało nam spokoju. Cieszyła nas tylko radość kibiców, dla których była to bardzo ważna wygrana.
Jaki jest twój ulubiony klub obok Legii? Kto jest twoim ulubionym piłkarzem?
- Real Madryt i Cristiano Ronaldo. Zdania są podzielone – część lubi Ronaldo, część Messiego, ja wybieram pierwszą opcję.
Pierwszy gol w barwach Legii – jak go zapamiętałeś?
- Pamiętam pierwszego gola, ze Stalą Sanok w Pucharze Polski. To była bramka na 3:1. Ważne trafienie, bo na wyjeździe był moment, że przegrywaliśmy już 0:1 i gdyby nie nasze gole, byłoby kiepsko. Niesamowita radość, każda bramka cieszy, tym bardziej w takim momencie. Obrońcy zazdroszczą napastnikom, że mogą okazywać na boisku radość częściej niż my.
Oferta z Realu zabrałaby cię z Legii?
- Taka oferta chyba każdego zabrałaby z Legii. Ja na razie do Realu się nie wybieram, chyba że na zakupy spożywcze.
Jakie jest twoje największe marzenie piłkarskie?
- Marzeń mam naprawdę sporo – są związane z piłką klubową, jak choćby awans do Ligi Mistrzów. Do tej pory się nie udało, w tym roku było blisko, ale czegoś zabrakło. I chciałbym też zagrać na mistrzostwach Europy albo na mistrzostwach świata. Na razie muszę na stałe zadomowić się w reprezentacji, aby potem myśleć o dużych turniejach. Ale to takie moje marzenia.
Jak wspominasz zawodników z przeszłości, jak można ich porównać – choćby mentalnie - do obecnych graczy?
- W porównaniu do czasów, gdy przychodziłem do Legii, różnica jest wielka. W tamtych okresie pojęcia takie jak „psycholog” czy „dietetyk” były obce - każdy jadł, co chciał i kiedy chciał. Teraz idziemy w zachodnim kierunku. Wystarczy popatrzeć, jak wygląda stadion teraz i jak wyglądał wtedy. Podobnie jest z mentalnością piłkarzy, którzy są bardziej świadomi choćby w kwestii kontrolowania tkanki tłuszczowej. We współczesnym futbolu fizyczność, to jak się prowadzisz na co dzień, odgrywa większą rolę. Zawsze mówiłem, że głowa to 50 procent sukcesu i to podtrzymuje. Zawodnik słaby psychicznie może mieć świetne umiejętności, ale ciężko będzie mu odnieść długotrwały sukces.
Jakie masz szanse na grę w kadrze Adama Nawałki?
- Każdy chciałby grać w reprezentacji. Selekcjoner przyjeżdża na mecze i nas obserwuje, ja powiem szczerze, że w tamtej rundzie byłem w lepszej formie niż obecnie i niekoniecznie jest to forma na reprezentację.
Czy miałeś moment zawahania w Legii?
- Jestem w klubie bardzo długo i przeżyłem kilku zawodników, którzy grali na moim miejscu. Nie miałem nigdy momentu zawahania się, nie poddałem się, bo nigdy się nie poddaje. Mam takie podejście, że wiem, iż ciężka praca musi zostać doceniona. Dlatego robiłem swoje, pracowałem na treningach i nawet trener podkreślał, że moja forma jest dobra, ale nie tylko ja byłem w wysokiej dyspozycji. Najważniejsze to pracować nad sobą, walczyć o swoje. Piłka nożna to taki sport, że ze względu na kontuzje innych członków zespołu każdy ma szansę w końcu się pokazać.
Czego najbardziej nie lubisz na boisku?
- Najbardziej nie lubię przegrywać. Moment, kiedy przegrywamy, a nie zasłużyliśmy na porażkę – wtedy to wszystko najbardziej boli. Gdy remisujesz albo przegrywasz mecz, tak jak niedawno ze Śląskiem Wrocław na wyjeździe, choć byłeś lepszy na boisku, to boli najmocniej.
Astiz nie gra z powodu kontuzji, ale na rundę mistrzowską powinien wrócić. Boisz się o miejsce w składzie?
- To będzie komfort dla trenera, gdy będzie miał trzech zdrowych stoperów. Astiz nietypowo złapał uraz, biegnąc na treningu skręcił kostkę. Ciężko to było przewidzieć. Na treningach robię co mogę i staram się nie dać pretekstu trenerowi, aby mnie zmienił, gdy Astiz dojdzie do formy. Dla przykładu podam, że był taki moment, gdy Bartek Bereszyński doznał kontuzji nosa i Łukasz Broź zaczął świetnie grać. Teraz występuje w pierwszym składzie. Ja na razie nie myślę czy wypadnę ze składu, czy nie. Jeśli Inaki będzie lepszy, on będzie grał. Ja mam robić swoje i tak to postrzegam.
Co chcesz robić po zakończeniu kariery? Jakie masz plany?
- Powiem szczerze, że nie mam sprecyzowanych planów, bo chcę jeszcze z 10 lat pograć w piłkę. Może pójdę w kierunku odżywiania i dietetyki, w przyszłym roku akademickim może pójdę w tym kierunku i tu się będę rozwijał. Jest jeszcze trochę czasu, aby podjąć decyzję w tym zakresie. Kiedyś myślałem, że po zakończeniu kariery piłkarskiej zostanę trenerem albo menedżerem piłkarskim. Ale świat piłki się zmienia i zapotrzebowanie na konkretne profesje też się zmienia. Zobaczymy, poszukam swojej szansy.
Za którego trenera było w Legii lepiej – Urbana czy Berga?
- To niewygodne pytanie. Ale ciężko powiedzieć. Zawodnik jest najbardziej zadowolony, kiedy gra regularnie. Z trenerem Urbanem i trenerem Bergiem świetnie mi się pracuje. Mogę powiedzieć, że trener Urban był dla mnie przełomowym szkoleniowcem, bo to on przestawił mnie na prawą obronę za swojej pierwszej kadencji. Z trenerem Bergiem za długo nie pracujemy, więc na szersze oceny i wnioski przyjdzie jeszcze pora. Na pewno inny jest styl jego pracy – pracujemy więcej nad taktyką. Więcej zajęć jest czysto taktycznych i odpraw, które często mamy.
Z kim trzymasz się w Legii?
- Mam dobre relacje ze wszystkimi kolegami. Ostatnio trzymam się na przykład z Łukaszem Broziem, któremu pomagałem zadomowić się w Warszawie. A ogólnie spośród piłkarzy koleguje się z Marcinem Komorowskim, który gra w Tereku, a wcześniej był w Legii.
Kto był dla ciebie wzorem w dzieciństwie?
- Jak byłem mały, wzorowałem się na Paolo Maldinim, a z polskich piłkarzy na Jacku Zielińskim i Tomaszu Łapińskim.
Chciałbyś zagrać przeciwko Cristiano Ronaldo? Umiałbyś go pan powstrzymać?
- Jeszcze nigdy nie miałem przyjemności grać przeciwko tak dobremu piłkarzowi. Jego gry nie trzeba analizować. To byłoby niesamowite przeżycie, ale jak pokazał przykład meczu Polska-Portugalia, kiedy Grzesiek Bronowicki powstrzymał CR7 na Stadionie Śląskim, wszystko jest możliwe. To tylko piłka, sport, który jest nieprzewidywalny i mogłoby mi się udać go powstrzymać!
Co chciałbyś zmienić w grze Legii? I jaki jest obecnie najlepszy atut Legii?
- Na razie chyba dobrze nam idzie, co widać po sytuacji w tabeli. Przewaga wygląda imponująco, szkoda tylko że punkty będą zaraz dzielone. Atuty – gra ofensywna i forma Radovicia, który strzela gole, asystuje, a jego współpraca z Dudą wygląda świetnie. Ten duet może być bardzo groźny nie tylko w lidze, ale też w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. Do poprawy mamy grę w drugiej połowie, wiele osób zarzucało nam, że nie utrzymujemy koncentracji przez cały mecz. Pracujemy nad tym i analizujemy błędy. Chcemy w kolejnych spotkaniach robić progres.
Jak reagowałeś na wyzwiska kibiców Widzewa i czy miałeś z nimi jakieś nieprzyjemne sytuacje?
- W trakcie meczu rożne wyzwiska się zdarzały. Do Łodzi jeżdżę często i jeżeli już spotykam fanów Widzewa na mieście bądź w sklepach, to życzliwie do mnie pochodzą i mają nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócę do Widzewa. Kibice najczęściej są mocni w grupie, indywidualnie to wygląda już inaczej. Nie miałbym nic przeciwko, jeśli kibic osobiście przyjdzie i powie mi kilka złych rzeczy, możemy wymienić parę zdań. Kiedyś mieliśmy w klubie samochody oklejone napisem „Seat partnerem Legii Warszawa”, pojechałem nim do Łodzi i w samochodzie, który zatrzymał się obok mnie, siedziało dwóch osiłków – jeden z nich powiedział, że zaraz wysiądzie i mi odklei ten napis. To był ostatni raz, kiedy tym samochodem pojechałem do Łodzi…
Jak dogadujecie się z Kuciakiem?
- Werbalnie – Kuciak widzi nas, jak się ustawiamy, i dyryguje nami, koryguje też nasze pozycje. My z kolei możemy korygować piłkarzy, którzy są przed nami. Komunikacja w dzisiejszym futbolu bardzo pomaga – także w koncentracji na spotkaniu. Wtedy nie ma czasu na inne myśli, człowiek koncentruje się tylko na tym, co dzieje się na boisku, jak jesteśmy ustawieni, jak można pomóc kolegom obok.
Masz swoją ulubioną przyśpiewkę?
- Ulubionej nie mam, ale moja ukochana, Edyta ma swoją – dotyczy Ruchu Chorzów. Nie mogę jej tu jednak zacytować (śmiech).
„25” to dla ciebie znaczący numer?
- Teraz jestem bardzo związany z tym numerem. Otrzymałem go przypadkowo – byłem młody i nie mogłem go sobie wybrać, po prostu taki mi przypadł. A potem tak zostało. Zaakceptowałem go i teraz traktuje jak swój.
Czy lepiej ci się gra z „Żyletą” czy bez?
- Zależy, gdzie ją sobie włożę. A tak na poważnie – nie muszę mówić jak ważna jest gra przy pełnej „Żylecie”, która robi wspaniałe oprawy i daje niesamowite wsparcie. Dzięki niej wygrywamy mecze. Do ostatnich sekund przegrywaliśmy spotkania, a dzięki tej adrenalinie, emocjom, wygrywaliśmy w końcówce. Piłka nożna jest dla kibiców, za każdym razem, gdy wychodzimy na boisko i słyszymy „Sen o Warszawie”, przechodzą nas ciarki. Dla takich chwil warto żyć, trenować i grać w piłkę. To fajne, że możemy dawać radość kibicom, ale też często kibice dają radość nam.
Na których stadionach najbardziej nie lubisz grać? Może na Widzewie?
- Są stadiony, na których nie lubię występować – najbardziej na Ruchu, to najgorszy stadion i najgorsza atmosfera. Na Widzewie lubię grać, tam się wychowałem i uważam stadion za fajny. Jestem wychowankiem Widzewa, mam sentyment i lubię tam grać. Aha, nie lubiłem jeszcze występować na Odrze Wodzisław, bo zawsze… pachniało tam kiełbaskami.
Najlepszy piłkarz Legii?
- Miro Radović.
Przychodząc do Legii wyobrażałeś sobie, że spędzisz w niej tyle lat?
- Jako 17-letni chłopak nie myślałem tak dalekosiężnie. Nie wybiegałem tak daleko w przyszłość, nie myślałem, co będzie za dziesięć lat. Gdyby ktoś powiedział, że tak to będzie wyglądało, to bym nie uwierzył. Przez te dziewięć lat wydarzyło się mnóstwo ciekawych rzeczy, lepszych i gorszych, ale wszystko idzie w świetnym kierunku. Legia zawsze chciała i chce być najlepsza. Kiedy tu przychodziłem, prym w lidze wiodła Wisła, teraz to się zmieniło. Teraz my jesteśmy pierwsi w lidze i dyktujemy tempo.
Jak oceniasz ostatnie transfery klubu?
- Największe wrażenie zrobił na mnie Duda. Wszedł z biegu i prezentuje wysoką formę. Za rok czy za dwa to będzie jeden z najlepszych zawodników w ekstraklasie.
Czy jesteście zintegrowani, czy spędzacie czas ze sobą poza boiskiem?
- Czasy się zmieniają, zawodnicy są zupełnie inni, każdy inaczej spędza czas. Jak przychodziłem tutaj do Legii, wychodziliśmy w miasto, na imprezy. Teraz jest doba Internetu, paparazzich, a kiedyś tego nie było. Zawodnicy nie bali się gdzieś wyjść i po treningu, gdy było wolne, można było pójść na dyskotekę czy piwo. Teraz większość chłopaków po prostu się boi, woli siedzieć w domu i się nie narażać. Nie można nikogo zmuszać, aby integrował się z zespołem. Jeśli ktoś woli siedzieć w domu, nikt mu tego nie zabroni.
Czy odszedłbyś z Legii do zagranicznego klubu, gdybyś miał pewność, że zagrasz w pierwszym składzie?
- Tej pewności nigdy się nie ma, zawsze jest pewne ryzyko. Jak przychodziłem do Legii z Widzewa, mówiono mi, że tam nie zagram, bo stawiają na doświadczonych. Jak przechodzi się do lepszego klubu, lepszej ligi, to po to, aby się rozwijać. Tak jak Rafał Wolski, który nie grał w Fiorentinie, a teraz powoli zaczyna wchodzić do drużyny, w której rywalizacja jest bardzo duża. Jeśli już wyjeżdżać, to do lepszego klubu, lepszej ligi, gdzie trzeba walczyć o swoje miejsce.
Nie tylko fizyczność, ale też psychologia decyduje o wyniku. Czy jest taki zawodnik w polskiej lidze, który potrafił cię wyprowadzić z równowagi?
- Akurat mnie nikt nie starał się wyprowadzić z równowagi. W życiu prywatnym jestem spokojny, ale na boisku jestem nerwowy, wybuchowy. Czasami przygadałem sędziemu czy innemu zawodnikowi. Kiedyś jeden z rywali był znany z tego, że podchodził i rozwiązywał rywalom sznurówki na boisku… Różne są metody, ale ja nie uciekam się do takich zagrywek.
Śpiewacie coś czasami w szatni?
- Różnie to bywa, ale wodzirejem jest najczęściej Daniel Łukasik, który czasami coś zarzuci i można to później obejrzeć też na legia.com, gdzie są kulisy z meczów.
Kto zagra w pucharach w przyszłym sezonie i kto spadnie z ekstraklasy?
- Lech i, albo Wisła, albo Pogoń Szczecin do pucharów, a spadną Widzew i Podbeskidzie.
Co sądzisz o reformie rozgrywek?
- Z naszego punktu widzenia jest zła, bo jesteśmy pierwsi obecnie i mamy sporą przewagę nad resztą. Ale nie mamy na to wpływu. Równie dobrze mogliśmy być na drugim miejscu i mówić, że reforma jest dobra. Ciężko to oceniać, trzeba po prostu wygrywać mecze – jeśli jest się najlepszym w Polsce, wygra się w każdym systemie. Musimy wygrywać, zdobyć jak najwięcej punktów i sięgnąć po mistrzostwo.
Kiedyś w Legii była brazylijska kolonia, teraz też jest sporo zawodników mówiących w innych językach. Czy to nie powoduje podziałów?
- Dużo łatwiej jest im się komunikować między sobą, bo mają podobny język. Trzymają się razem. Tak samo jak Ljubo trzymał się na przykład z Rado. Ale nie mamy z tym problemu, nie widzę żadnych podziałów w drużynie. Bariera językowa może trochę jest, ale znamy język angielski i zawsze można się dogadać. Nie ma zatem to większego znaczenia.
Jak oceniasz Martę Ostrowską?
- Bardzo dobrze. Marta uczyła się swojego stanowiska, ale od początku doskonale wywiązuje się z obowiązków. Wszystko jest bardzo dobrze zorganizowane. To była duża zmiana, bo odkąd pamiętam to kierownikiem był mężczyzna, a teraz jest kobieta i wychodzi jej to świetnie. Jesteśmy zadowoleni, ona chyba też.
Najlepsze mecze, najbardziej niezapomniane?
- Z Lechem Poznań w Bydgoszczy, a drugi niezapomniany to wygrana 3:2 ze Spartakiem na wyjeździe. Tego spotkania też nie zapomnę, szczególnie tego, co się działo po nim.
Jak ci się układały relacje z Arturem Jędrzejczykiem?
- Chyba tak jak wszystkim, czyli bardzo dobrze, bo to wielki optymista, wiecznie uśmiechnięty chłopak. Często robił nam żarty i dbał o atmosferę, prawdziwa dusza towarzystwa. Zawsze było wesoło, miał wisielczy humor. Artur w każdej sytuacji umie znaleźć pozytyw i wywołać uśmiech.
Nie licząc Legii, gra jakich zawodników z polskiej ligi podoba ci się najbardziej?
- Marco Paixao ze Śląska. Na kadrze bardzo dobrze wyglądał też Mateusz Zachara z Górnika. Poza tym Paweł Olkowski, prawy obrońca. To chyba tyle, co mi przychodzi do głowy.
Z kim z Legii grało ci się świetnie w przeszłości?
- Miałem sentyment o Rogera Guerreiro, można mu było podać piłkę i wiedziało się, że on jej nie straci. Był bardzo pozytywnie nastawiony, wesoły, uczył się polskiego. A na boisku dawał niesamowitą jakość.
Jesteś łodzianinem czy warszawiakiem?
- Czuje się bardziej warszawiakiem, bo właściwie całe dorosłe życie spędziłem tutaj. Jak przychodziłem do Warszawy z Łodzi, nie do końca zdawałem sobie sprawę ze skali animozji między Widzewem i Legią. Miałem 17 lat i to był duży przeskok. Również pod względem jakości gry – w Widzewie o walczyłem utrzymanie, a tu od razu o mistrzostwo. Ale dałem sobie jakoś radę i cieszę się z tego wyboru. Z perspektywy czasu to była bardzo dobra decyzja. Legia dała mi bardzo dużo, tak samo przywiązałem się do Warszawy jako miasta. Jak skończę grać w piłkę, prawdopodobnie tutaj zostanę.
Wróćmy do tematu Realu. Lepiej jest grać w Legii czy siedzieć na ławce w Madrycie?
- Wydaje mi się, że lepiej siedzieć na ławie w Realu. Krytykowało się Jurka Dudka, że siedział na ławie w Realu, ale wiele osób oddałoby wszystko, aby być na jego miejscu. Żeby być w tym klubie, trzeba być wybitną jednostką, taką jak Jurek. Poszedł do Realu w wieku 34 lat jako spełniony piłkarz, miał nadzieję na grę. Ale pozycja bramkarza jest zupełnie inna. Jurek kilka meczów rozegrał i kiedy był potrzebny, spisywał się świetnie, wszyscy byli z niego zadowoleni. Każdy polski zawodnik chciałby być na jego miejscu. I zresztą nie tylko polski.
Uprawiasz inne sporty poza piłką nożną?
- Chciałbym spróbować jazdy na nartach, ale mamy zakaz jeżdżenia na nartach, motorach, i to pole manewru jest ograniczone. Czasami lubię zagrać w kosza, jak jest wolna chwila, a ostatnio kupiłem sobie rower, więc może kolarstwo… Na rowerze pozwalają, po chodniku, w kasku!
Chciałem zapytać o twoje zdanie na temat Lucjana Brychczego, nadal doprowadza bramkarzy do łez na treningach?
- To niesamowite, że potrafi strzelać w „okienka” bramkarzom, bierze udział w treningach i czasami śmiejemy się nawet, że mógłby zagrać na boisku i przesądzić o zwycięstwie. Ma świetną technikę, u trenera Urbana prowadził treningi techniczne, z piłką robi niesamowite rzeczy.
Gdybyś był trenerem Legii, jaki skład byś wystawił?
- Taki sam jak trener Berg, trener wystawia zawsze najlepszy skład.
Cieszysz się z powrotu Marka Saganowskiego? Wreszcie Legia będzie miała na boisku jakiegoś napastnika…
- Legia ma kilku napastników, ale „Sagan” jest jeden, niepowtarzalny. Podoba mi się taki typ napastnika, nigdy nie odpuszczający, jeżdżący na tyłku, walczący. Z przodu taki zawodnik jest nam potrzebny. Bardzo fajnie, że Marek wrócił po kontuzji – nie jest już najmłodszy, ale ciężko pracował, aby wrócić i na pewno pomoże nam jeszcze mocno w walce o mistrzostwo!
Komentarze: (10)
Uffffffff Kuba kamień z serca bo ja już myślałem że ty do Realu idziesz:(
Jako podajacego pilki czy do koszenia trawy i mycia WC to bys sie nadawal ;-) w Realu naycz sie porzadnie grac tutaj ''wujek''
Rzeźniczak pochwal się co za ulubioną przyśpiewkę o Ruchu ma Twoja ukochana?:)
Rzezniczak sie zgodzil i tez spotkal sie z kibicami ! LEGIA !!!
Kuba nie gadaj że chodzisz do reala , pod Leclerkiem Cie widuje :p
Pozdro (L)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!