Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Młyn Hajduka Split - fot. Bodziach / Legionisci.com
Młyn Hajduka Split - fot. Bodziach / Legionisci.com
Środa, 20 sierpnia 2014 r. godz. 16:27

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

LL! on tour: Hajduk Split - Szachtior Karaganda

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Zagraniczny urlop bez meczu nie ma sensu, więc jak co roku po znalezieniu kwatery w Chorwacji w ruch poszły terminarze lig i europucharów. Tak się dobrze złożyło, że w Splicie rozgrywano właśnie spotkanie Ligi Europy, będące jednocześnie meczem ostatniej szansy.
Fotoreportaż ze Splitu - 30 zdjęć Bodziacha

fot. Bodziach / Legionisci.com

W pierwszym spotkaniu Hajduk przegrał bowiem w Karagandzie 2-4. Nie było się nad czym zastanawiać - trzeba było ruszyć w 160-kilometrową trasę. Początkowo łudziłem się, że uda się tego dnia zaliczyć dwa mecze LE w tym samym mieście, bowiem po losowaniu zarówno Hajduk, jak i RNK Split (grali z Czernomorcem Odessa) mieli być gospodarzami drugich meczów, w terminie kiedy właśnie przebywałem w tym kraju na urlopie. Ostatecznie w przypadku RNK zamieniono gospodarza, o co zapewne zabiegała policja.

Trudno, mecz Hajduka był na pewno ciekawszy, a wynik pierwszego spotkania bardzo mnie ucieszył, bo od razu typowałem, że będzie mobilizacja i dobra atmosfera. Początek meczu zaplanowano na czwartek na 19:30. Wraz z Michałem zostawiliśmy rodziny na plaży i ruszyliśmy z odpowiednim zapasem czasowym w stronę Splitu. Po dwóch godzinach mogliśmy już szukać miejsca do zaparkowania w okolicy stadionu, co nie należało do rzeczy łatwych. Po bilety ruszyliśmy nie do kas biletowych przy Poljudzie, tylko do sklepu Hajduka w centrum miasta. Okazało się, że nie my jedyni wpadliśmy na podobny pomysł i w kolejce przyszło nam spędzić przynajmniej 45 minut. W między czasie Japończycy zagadnęli nas - niczym z "Misia" - "przepraszam, a za czym ta kolejka?", licząc że może natrafili na kolejne muzeum, czy teatr, którego nie mieli na mapie. Nic z tego. "W życiu bym do teatru nie poszedł" ;)

fot. Bodziach / Legionisci.com

Do zakupu biletów nie potrzeba żadnych kart kibica i dotyczy to nie tylko obcokrajowców. Za bilet na trybunę prostą zapłaciliśmy około 45 złotych, z kolei wejściówki na młyn kosztowały 30 zł, a najdroższe bilety 65 złotych. Ceny jak najbardziej w porządku, ale należy pamiętać, że obiekt Poljud do cudów techniki i nowoczesności nie zalicza się od wielu lat.



Po zakupie biletów zmierzamy z buta na stadion, raz po raz mijając spore grupki wystrojonych w barwy klubowe kibiców. W tym względzie wyróżnialiśmy się z tłumu, bo jako nieliczni, takowych nie posiadaliśmy. Przy okazji dwa słowa o sklepiku Hajduka, który mieliśmy okazję zobaczyć. Lokal usytuowany jest przy jednej z głównych ulic miasta i rozmiarami przypomina bardziej dawny sklepik "Bosmana" przed Krytą, tyle że można wejść do środka. Ochroniarz stojący przy wejściu wpuszczał po dwie osoby, aby nie było tłoku. Pamiątek nie ma zbyt wielu - szaliki, koszulki, bluzy - podstawowe rzeczy, bez jakiegoś wyszukanego wyboru. Sklep Legii to przy tym wielki supermarket. Niestety brak też jakichkolwiek wydawnictw klubowych, na szczęście to powetowaliśmy sobie w pobliskim antykwariacie.

Wróćmy jednak pod Poljud, gdzie doszliśmy dość szybko. Była to dla mnie kolejna wizyta na tym stadionie i byłem pewien, że mając już bilety, bez problemu wejdziemy na stadion w kilka minut. Stąd ustawiliśmy się jeszcze na zewnątrz stadionu w kolejce po tutejsze hot-dogi (z ajwarem) i cevapcici (podawane w bułce hamburgerowej). Niestety co do czasu wejścia na obiekt, mocno się przeliczyliśmy. Fakt, że na Ligę Europy przyjdzie wielokrotnie więcej osób nie był żadnym zaskoczeniem. W sumie to właśnie na to liczyliśmy. Co zmieniło się od poprzedniego roku, co sprawiło, że wejście trwało niezmiernie długo? Nowe bramki z czytnikami kodów kreskowych. Przy takiej liczbie osób, Chorwaci mieli olbrzymie problemy z wejściem, bo większość biletów nie działała. Wtedy jeden z ochroniarzy przytykał przygotowany "prawidłowy" kod, by wpuścić delikwenta dalej. Jakby nie można było zwyczajnie przerywać biletów, by udrożnić wejścia. W kolejce na stadion spędziliśmy kilkanaście pierwszych minut meczu. W między czasie gospodarze zdobyli gola na 1-0. Ktoś z miejscowych stojący w pobliżu miał lokalną relację na żywo i co chwila informował, co wydarzyło się na boisku. Rozumieliśmy wszystko bez problemu. Co kilka minut zwiększała się złość kibiców w stronę ochrony. Jedna z kobiet w żółtym kubraku nawet zaczynała prowokować, pokazując "chodźcie, chodźcie". Jestem pewien, że "w naszym klimacie" na reakcję nie musiałaby długo czekać i cała grupa wjechałaby z bramką (trudno nazwać 'bramą' jeden kołowrotek i dwóch podstarzałych ochroniarzy). Po głowie chodziło mi tylko, że niby tacy "niepokorni", a w kolejce poza tym, że sobie pokrzyczeli pod nosem, to potulni jak baranki...

W końcu udało się dopchać do wejścia, zaraz za nim zakupując napoje chłodzące, bo temperatura przekraczała 30 stopni. Tego dnia na stadionie, mimo że w menu widniało piwo, gospodarze nie mogli go sprzedawać (nawet bezalkoholowego). Zajęliśmy miejsca na murku, na samej górze stadionu, nie sprawdzając nawet jakie miejsca przydzielono nam na biletach. Frekwencja była niezła, szczególnie że miałem w pamięci zeszłoroczny mecz ligowy. Prosta i młyn wypełnione prawie do ostatniego miejsca. Prześwity były tylko na trybunie "głównej".

fot. Bodziach / Legionisci.com

Goście z Kazachstanu przyjechali w kilkanaście osób ze sporą sektorówką, którą rozłożyli na krzesełkach. Żadnych prób podejmowania dopingu nie usłyszeliśmy. Inna sprawa, że było ich więcej niż Hajduka w Karagandzie. Młyn "Torcidy" tradycyjnie zasiadł w sektorze za jedną z bramek (za drugą są tylko miejsca dla niepełnosprawnych). Przez całe spotkanie dopingowali głośno, ale "miazga" była tylko w momentach, gdy do dopingu przyłączał się cały stadion (kilka razy w meczu). Może byłoby lepiej, gdyby doping prowadziła cała trybuna za bramką, a nie niespełna połowa trybuny. Spora radość zapanowała na całym stadionie, gdy Hajduk zdobył gola na 2-0, a ten wynik dawał Chorwatom awans do kolejnej rundy.

W drugiej połowie gospodarze zaprezentowali trzy transparenty, nawiązujące do święta narodowego (Dnia Zwycięstwa), które obchodzono w całym kraju dwa dni przed spotkaniem. Cały stadion odśpiewał pieśń związaną z wojną o niepodległość, gdy w 1995 roku armia chorwacka zwyciężyła Serbów. Liczyliśmy po cichu na jakiś bardziej okazały pokaz pirotechniczny, tym bardziej, że Hajduk lubuje się w odpalaniu rac na meczach europejskich pucharów. Tym razem było bardzo skromnie - jedna raca, jedna świeca i strobo, a do tego wszystko odpalane pojedynczo, w różnych momentach meczu. Największe wrażenie robił doping, ale tylko momentami. Bez dwóch zdań przy Łazienkowskiej jest znacznie głośniej (większy młyn i pozostałe trybuny częściej włączają się do śpiewów), nawet na meczach ligowych.



Na boisku bywało nerwowo, bowiem Kazachowie mieli swoje sytuacje na zmianę wyniku. Nie wykorzystali ich, a rywali dobił, ustalając wynik na 3-0 w ostatniej minucie Sandro Gotal. Od tego momentu na całym stadionie trwała fiesta. Nikt nie siadał na krzesełkach, wszyscy śpiewali to samo, co zresztą możecie obejrzeć na jednym z filmików. Warto zaznaczyć, że Hajduk przez prawie cały mecz nie skandował żadnych haseł, a ich doping składał się tylko z melodyjnych pieśni. Ciekawie było także przy jednej ze zmian, gdy zawodnik Hajduka schodzący z boiska został nagrodzony brawami przez cały stadion, a jego zmiennik został solidnie wygwizdany. Prawdopodobnie taki miejscowy Ojamaa.

Po meczu świętowano awans z piłkarzami, po czym tłum kibiców w dobrych humorach opuścił stadion. Na trybunach dało się zauważyć sporo "wczasowiczów", głównie Słowaków. Atmosfera na meczu niezła, o niebo lepsza niż na meczach ligowych (pewnie nie licząc meczów z Dinamo i Rijeką), ale na polskich stadionach bywa głośniej. Fajnie byłoby kiedyś sprawdzić możliwości wokalne przy okazji wyjazdu Legii na Hajduka, ale... wszystko w rękach łysego z UEFA. Niby jest to możliwe, bowiem Hajduk powalczy o fazę grupową Ligi Europy z Dnieprem Dniepropietrowsk.

Fotoreportaż ze Splitu - 30 zdjęć Bodziacha

Poprzednie kibicowskie relacje ze stadionów Polski i świata w dziale Na stadionach.



Komentarze: (10)

arrinera, 20.08.2014 17:09:04 - *.warszawa.vectranet.pl

fajny wypad do chorwacji, gratuluje, A co wy rac chcieliście ? przecież uefa by ich poćwiartowała

marian, 20.08.2014 17:53:47 - *.dynamic.chello.pl

no tak są wakacje, a więc nie mogło jak każdego roku relacji z h..jduka

O(L)ECKO, 20.08.2014 18:04:06 - *.135

Pewnie,że fajny. Pamiętam wypad do Splitu w 94 r. autokarem w 34 osób, oj działo się. Pozdro dla wyjazdowiczów na LM.

Marcino, 20.08.2014 20:03:09 - *.jmdi.pl

Bodziach, zasadnicze pytanie: co tam tak mało policji i stewardów ? U nas na każdym rogu czai się policja, a tam ? Pusto coś.

df, 20.08.2014 20:20:26 - *.dynamic.chello.pl

Bodziach w zeszłym roku też byłeś w Chorwacji i także robiłeś LL Tour z meczu Hajduka Split? Fajna sprawa :)

Bodziach, 20.08.2014 21:15:28 - *.jmdi.pl

do Marcino: policji malutko, nawet wokół stadionu. generalnie nie reagują na takie bzdury jak picie piwa w drodze na stadion (wszyscy tam to robili), czy masowe przechodzenie na czerwonym świetle. ochrony nawet na samym stadionie prawie nie ma. policji wokół stadionu kilkanaście sztuk.

df: bywam tam często (w wakacje), chociaż bardziej mam chrapkę na ligę bośniacką, najlepiej derby Sarajewa/Mostaru :)

ZSZ, 20.08.2014 23:02:37 - *.static.szczecinek.net.pl

3 lata temu też wykorzystaliśmy pobyt w Cro na mecz Hajduk-Stoke. O biletach nie było mowy (to była ostatnia runda eliminacji i tylko 1-0 dla Stoke u siebie). Stąd mega zaintersowanie. Było nas 5 z Chorwatem. Chodziliśmy od ludzi do ludzi żebrząc o bilety. Cudem kupiliśmy 2 bilety i co ciekawe - kolesie wzięli po cenie zakupu, mimo że po chwili wokól nas było ze 20 osób chętnych na te 2 bilety! Ale mamy 2 bilety, a nas 5... I co? Na te 2 bilety wchodzimy w 5 osób za 100kuna w łapę u stewarda! Wtedy stadion cały, doping miazga, dużo rac. No i piwo na legalu było :-) Po meczu nasz Chorwat na widok każdego policjanta w rynsztunku nucił im po polsku znaną przyśpiewkę "Białe kaski robią laski" :-))
Cro to pięęęęękny kraj :-)

zibi85, 21.08.2014 08:14:45 - *.net.cybernetwmw.com

Ruska scena dużo ciekawsza od tych ustaszy... Spartak & Crvena!!!

też tam byłem, 22.08.2014 22:50:11 - *.neoplus.adsl.tpnet.pl

Pierwsze pytanie do Bodziacha: czy poza Chorwacją uznajesz coś?
drugie: który region CRO najbardziej ci przypadł (miejscowość?)

Bodziach (LL!): Kibicowsko czy wypoczynkowo? Kibicowsko na pewno jest sporo bardziej interesujących miejsc w Europie. Na wakacje to moje ulubione miejsce - strasznie nie lubię hoteli na tysiąc osób, a tu od groma fajnych, spokojnych apartamentów. Region? Im dalej na południe Chorwacji tym lepiej, chociaż w tym roku byłem w okolicach Zadaru (czyli zdecydowanie nie południe) i było super. Nie byłem jeszcze np. na Peljesacu, czy na Korculi, ale na bank tam pojadę. Hvar bardzo polecam, Brac również spoko :). W sumie, to pierwszy raz byłem w Cro na lądzie (wcześniej 2x Brac, 1x Hvar, 1x Rab ze względu na 3-miesięczne dziecko, Rabu nie polecam nikomu). Inna sprawa, że Chorwacja z roku na rok staje się coraz droższa, bo jest coraz bardziej popularna niestety...

też tam byłem, 23.08.2014 20:12:11 - *.neoplus.adsl.tpnet.pl

Ja mam na rozkładzie Brac i Gradac. Ale to już 7-6 lat temu. Dalmacja jest super, ale w rejonie Dubrovnika jest już słabiej. Podjechalem też do Kotoru w Czarngórze, widziałem Mostar, Sarajevo. Bośnia jest bardzo ciekawa a stolica piękna, orientalna. Następnym razem trase ustal przez Vukovar, Bośnię z noclegiem i dopiero CRO. Aha, widziałem Hajduk Nk Zagreb.

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!