Rok 2014 był rokiem Lucjana Brychczego, który obchodził jubileusz 60-lecia pracy w Legii - fot. Woytek / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Alfabet Legii 2014
Fumen, źródło: Legionisci.com
To już kolejna odsłona corocznego Alfabetu Legii, który podsumowuje rok od A do Z. Od Artura Boruca, który zapowiadał swój powrót na Łazienkowską do Pana Zbigniewa Korola, który odszedł od nas po 62 latach pracy w Legii. Kto zasłużył na swoją literę? Jakie wydarzenia zdominowały minionych 12 miesięcy? Zapraszamy do lektury.
Artur Boruc – wróci do Legii czy nie? To pytanie regularnie pojawiało się w kontekście byłego bramkarza stołecznego klubu. Gdy stało się jasne, iż 34-letni zawodnik nie ma szans na regularną grę w Southampton, zaczęły się spekulacje odnośnie przyszłości Artura. Jednym z potencjalnych pracodawców miała być Legia. Boruc wysyłał coraz mocniejsze sygnały za sprawą mediów. Dariusz Mioduski przyznał, że jest w kontakcie z legionistą. Na razie temat upadł, gdyż polski bramkarz świetnie spisuje się w AFC Bournemouth, a ponadto przedłużono jego wypożyczenie do końca sezonu. Aczkolwiek kto wie, co się stanie latem?
Brychczy Lucjan – 60 lat w Legii! Litera "B" może należeć tylko do Pana Lucjana, który również w 2014 roku świętował swoje 80 urodziny. Minionych dwanaście miesięcy ogłoszono rokiem "Kiciego". Z tej okazji zorganizowano szereg inicjatyw - powstała flaga poświęcona Brychczemu, na jednym z warszawskich bloków odsłonięto mural o wymiarach 28,5 x 11,2 metra, zaś oprawa "Veni, Vidi, Kici" przywitała zawodników przy okazji meczu z Lokeren. Ponadto została wydana książka wywiad-rzeka „Kici”, a także zrealizowano film dokumentalny "Mistrz Kici". Natomiast światło dzienne ujrzała strona LucjanBrychczy.pl. Za te wszystkie lata przy Łazienkowskiej fani mogli podziękować Panu Lucjanowi w specjalnej księdze, która została przekazana pod koniec grudnia wraz... z okolicznościowym piwem "Kici" warzonym specjalnie przez jednego z kibiców.
Cezary Trybański – po awansie koszykarzy Legii do I ligi stało się jasne, że zespół Piotra Bakuna potrzebuje wzmocnień. Jednak nikt nie oczekiwał prawdziwej petardy w postaci ściągnięcia Cezarego Trybańskiego! Nazwisko szczególne dla stołecznego basketu, gdyż właśnie tu uczył się koszykarskiego abecadła, aby z czasem wyruszyć na podbój NBA. Memphis Grizzlies, Phoenix Suns, New York Knicks czy Chicago Bulls, to nazwy, które działają na wyobraźnię fanów tego sportu. Ostatecznie po kilku latach zagranicznej tułaczki i przystanku w Starogardzie Gdańskim, "C-Tryb" wrócił do Warszawy, żeby pomóc Legii w awansie do PLK. Ponadto 35-letni środkowy ma być twarzą akademii, w której będą się szkolić młodzi adepci koszykówki.
Duda Ondrej - talent przez duże T. Szereg spotkań, negocjacji i nacisków, żeby tylko wyciągnąć Słowaka z Koszyc. Ondrej Duda nie ukrywał, iż chętnie przeprowadzi się na Łazienkowską, choć zimą pytały o niego inne zagraniczne kluby. Ostatecznie za 200-300 tysięcy euro trafił do Warszawy. Szybko dał się poznać jako zawodnik o nieprzeciętnych umiejętnościach. Przez kilka miesięcy zrobił postęp, który został dostrzeżony nie tylko przez selekcjonera dorosłej reprezentacji, ale również skautów zachodnich klubów. Już latem Anderlecht Bruksela miał zaoferować 3 miliony euro. O Dudę pytali również Club Brugge czy Olympique Marsylia. Ostatnie doniesienia o transferze były wręcz oszałamiające jak na polskie warunki. W grę wchodziło nawet 8 milionów euro. Jednak jak piłkarz sam zadeklarował, że chce jeszcze pozostać w Warszawie, aby nabrać umiejętności oraz doświadczenia.
Estończyk – miała Legia w składzie pewnego zawodnika, który swą grą regularnie irytował zarówno kibiców, jak i zawodników z drużyny. Doszło do tego, że sam Dusan Kuciak pokonał ponad połowę boiska, aby udzielić reprymendy koledze. O kim mowa? Henrik Ojamaa. Jeździec bez głowy, który bardzo często próbował samemu wykończyć akcję. Nie dostrzegał kolegów. Rzadko asystował, a jeszcze rzadziej strzelał bramki. Jednak mimo to trener Berg wystawiał go w wyjściowym składzie, a selekcjoner Estonii powoływał go do kadry. Do czasu. HB nie widział go składzie na kolejny sezon i przystał na jego transfer. Mówiło się o Cyprze, ale ostatecznie Ojamaa wylądował na wypożyczeniu w Motherwell. Zarówno Szkoci, jak i Legia chętnie sfinalizowałyby transfer definitywny, ale... sęk w tym, że kasa potencjalnego pracodawcy Henrika świeci pustkami. Jak to u Szkotów.
Frekwencja – zaledwie 17 980 kibiców zasiadało średnio podczas 24 spotkań Legii przy Łazienkowskiej w 2014 roku. To oznacza, że zajętych było zaledwie 58% krzesełek. Największym zainteresowaniem cieszył się wieńczący sezon mecz z Lechem Poznań (29 749 kibiców). Natomiast 8 699 fanów przyszło obejrzeć inaugurację ekstraklasy z GKS Bełchatów. I to właśnie na jesienne ligowe spotkania bilety najsłabiej schodziły (śr. 14 427), co oznacza spadek o 7500 szt. wobec wiosny! Ceny biletów, europejskie puchary, stawka ligowych potyczek oraz rotowanie składem zrobiły jednak swoje.
Gwałt - "Celtic przyjedzie, zgwałci pomoc Legii i strzeli sobie ze 2 brameczki. Później impreza na Starówce i lot do domu. W rewanżu 4-0." - tak miał wyglądać dwumecz z Celikiem Glasgow według Wojciecha Kowalczyka. Gwałt był i owszem, a i padło nawet sześć bramek, ale... to legioniści wystąpili w roli oprawców. Wynik 6-1 mówił sam za siebie, choć mogło być jeszcze bardziej okazale. I tylko ludzki błąd, a także sztywne przepisy i regulaminy sprawiły, że Legia zamiast do IV rundy, trafiła do Ligi Europy.
Henning Berg – norweski szkoleniowiec ma za sobą okrągły rok pracy przy Łazienkowskiej. Początkowo jego zatrudnienie oceniano dość chłodno, niepewnie, z rezerwą i ostrożnością. Oczywiście nie brakowało też negatywnych głosów. Jednak prezes Bogusław Leśnodorski był przekonany do wizji nakreślonej przez byłego gracza Manchesteru United. Efekt? W porównaniu do Legii sprzed roku, zespół zanotował progres. Drużyna obroniła tytuł w świetnym stylu nie schodząc wiosną z fotela lidera. Natomiast jesień to dominacja w Lidze Europy. Ekipa prowadzona przez Norwega nie tylko odniosła więcej zwycięstw od wybrańców Jana Urbana, ale też strzeliła więcej bramek poprawiając się jednocześnie w obronie. Dziś rzadko podważa się filozofię Henninga Berga.
ITI – pobożne życzenia wielu kibiców spełniły się na początku roku. Powód? Sfinalizowano zmiany w strukturze właścicielskiej Legii Warszawa. Co to oznaczało w praktyce? Klub został przejęty od holdingu ITI przez grupę kapitałową, której przewodzili Bogusław Leśnodorski oraz Dariusz Mioduski. Tym samym w ręce pierwszego trafiło 20 procent, a do drugiego 80 procent udziałów. Tajemnicą pozostawała kwestia zadłużenia, które jak wyliczył Ernst & Young wynosiło 200 mln złotych. Pieniądze na ich pokrycie miały zapewnić fundusze inwestycyjne. We wrześniu do wspomnianej dwójki dołączył Maciej Wandzel, który uzyskał 20 proc. od Mioduskiego.
Jagiellonia Białystok – ani to poważny rywal do mistrzostwa, ani to zespół, z którym Legia miewa regularne problemy na boisku. A mimo to w marcu pisano i mówiono sporo na temat potyczki obu klubów. Komisja Ligi podjęła decyzję o zamknięciu Żylety po meczu z Koroną Kielce. Zatem na kolejnym meczu, kibice prowadzili doping z trybuny Deyny. Pojawiła się oprawa nawiązująca do Żołnierzy Wyklętych. Pojawiły się flagi, "Panorama Warszawy", a także... zdobyczne płótna "Jagi". Nieśmiało, bo nieśmiało, ale fani z Białegostoku chcieli odzyskać co swoje, w efekcie doprowadzając do kilkuminutowej awantury. Konsekwencją wydarzeń na sektorach była decyzja przedstawiciela Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego m.st. Warszawy – zakończenie zawodów po 45 minutach. Ostatecznie gościom przyznano walkower, a Legii szereg kar z zakazem wyjazdowym i 100 tysiącami złotych włącznie.
Koszykówka - "Odrodzenie Potęgi" trwa. Hasło, które przyświecało grupie pasjonatów realizowane jest z sezonu na sezon. W 2014 roku sekcja koszykówki zrobiła kolejny krok do powrotu na szczyt awansując do I ligi (drugi poziom rozgrywek). To był przełomowy moment. Powiało profesjonalizmem. Najpierw ogłoszono powstanie spółki akcyjnej, której prezesem został Robert Chabelski (od 1970 roku w Legii). Pojawili się nowi gracze, którzy dają perspektywę walki o play-off. Koszykarze otrzymali dostosowany do ich potrzeb autokar. Natomiast mecze z ich udziałem pojawiły się w Orange Sport. Zapoczątkowano wiele drobnych działań i inicjatyw, które zebrane w całość dają obraz coraz bardziej profesjonalnie zarządzanego klubu. A dodać należy, iż nadal trwa remont hali na Bemowie, w której przez lata występowali legioniści. Cel na 2015 rok? Przede wszystkim miejsce w pierwszej czwórce. Zaś awans do PLK ma uświetnić 100-lecie istnienia Legii Warszawa.
Liga Mistrzów, Liga Europy - po zeszłorocznych doświadczeniach w Lidze Europy legioniści obrócili sytuację o 180 stopni. Rok temu legioniści wygrali tylko jeden mecz w grupie. Teraz pozwolili sobie tylko na jedną porażkę. Wtedy trafili do siatki tylko w potyczce z Apollonem. Teraz sposób na Dusana Kuciaka znaleźli tylko zawodnicy Lokeren i Metalistu. Owszem, najpierw były męczarnie z St. Patrick's w pierwszym meczu, ale później podopieczni Henninga Berga szli jak burza. Celtic Glasgow, FK Aktobe, Lokeren, Trabzonspor i Metalist Charków musieli uznawać wyższość warszawskiej jedenastki często przegrywając do zera. Wyjście z pierwszego miejsca w grupie i oczekiwanie na dwumecz w 1/16 finału Ligi Europy z Ajaxem Amsterdam.
Miroslav Radović – Ondrej Duda na każdym kroku podkreśla, iż "Radko je legenda". Sam zainteresowany nieco się dystansuje do tych słów, co nie zmienia faktu, iż 30-latek jest ważną osobowością w drużynie. To był jego rok! Siódmy sezon przy Łazienkowskiej, rozegranych 328 meczów i strzelonych 78 bramek mają swoją wymowę. Swą grą zachwyca nie tylko kibiców (wybrany na zawodnika roku w naszym plebiscycie), ale również jego wartość znają eksperci oraz rywale (nagroda dla Pomocnika i Piłkarza roku Ekstraklasy). Ku uciesze fanów, "Rado" przedłużył kontrakt z Legią do 30 czerwca 2018 roku i... niewykluczone, iż zakończy karierę w Warszawie. - Będę grał w Legii, dopóki będę się czuł na siłach - zapowiada Radović, który w styczniu otrzymał polskie obywatelstwo.
Napastnicy – niemal od początku roku wskazywano, że Legia ma problem z napastnikami. Marek Saganowski leczył kontuzję, Wladimer Dwaliszwili wchodził na plac z ławki rezerwowych. Tym samym w rolę strzelca musiał się wcielić... Miroslav Radović mając za plecami świeżo pozyskanego Ondreja Dudę. Z perspektywy czasu był to strzał w dziesiątkę. Lekiem na problemy w ataku miał być Orlando Sa, ale... od początku miewał kłopoty z aklimatyzacją. Niemniej jesienią Portugalczyk potwierdził swą przydatność do drużyny zdobywając regularnie bramki, choć często wchodził z ławki rezerwowych. A pomyśleć, że mógł latem odejść do Włoch lub do Grecji. Ostatecznie z Łazienkowską pożegnał się Dwaliszwili przeprowadzając się do Danii. Do zdrowia powrócił Marek Saganowski, który wskoczył do Klubu 100. Wsparciem dla linii ofensywnej miał być Arkadiusz Piech. Jednak nie zdołał się przebić do osiemnastki Legii ogrywając się od czasu do czasu w III-ligowych rezerwach. Mówiło się, że wróci do Lubina lub zostanie wypożyczony do Zawiszy Bydgoszcz. Ostatnio zaistniał... w Świdnicy w trakcie incydentu w szpitalu.
Ostrowska Marta - półtora roku trwała przygoda Marty Ostrowskiej na stanowisku kierownika Legii. Pierwotnie była traktowana jako ciekawostka przyrodnicza, wszak była pierwszą kobietą w ekstraklasie na tym stanowisku. A pamiętać należy, iż różne piłkarskie przesądy mówią, że płeć piękna przynosi pecha. I poniekąd tak się stało. A wszystko za sprawą Bartosza Bereszyńskiego i jego kary trzech spotkań w europejskich pucharach. Miał pauzować m.in. w dwumeczu z Celtikiem, a... wszedł na ostatnie trzy minuty w Edynburgu. I choć na boisku Legia udowodniła swoją siłę, o tyle wobec regulaminów była bezradna. Największą winą obarczono właśnie Ostrowską, która nie dopilnowała absencji "Beresia" - a raczej jego zgłoszenia na mecze z St. Pat's. Mało tego, gdy sam zawodnik zainteresował się tematem przed rywalizacją ze Szkotami, miał usłyszeć od pani kierownik: "Niczym się nie przejmuj, tylko graj. Od tamtych spraw jestem ja". A jak potoczyły się dalsze losy Legii oraz pani Marty, o tym już wszyscy doskonale wiemy... Chodzą słuchy, że ostatnio zasiadała w PKW i liczyła głosy w trakcie wyborów samorządowych ;)
Piłkarskie Przedszkola - wiosną ruszyły "Piłkarskie Przedszkola Legii", którego celem jest edukacja dzieciaków w wieku 3-7 lat poprzez zajęcia sportowe. Trzeba uczciwie przyznać, iż projekt cieszył i nadal się cieszy sporym zainteresowaniem. Bardzo szybko zrobiło się za ciasno na Łazienkowskiej, więc uruchomiono cztery inne lokalizacje. Grochów, Bemowo, Mokotów, Ursynów. Teraz również dam dzieciaki mogą spożytkować ogromne pokłady energii, a wszystko to w towarzystwie dwójki trenerów i pod patronatem najlepszego klubu na świecie.
Rotacja – jesienna gra na trzech frontach i mecze co 3-4 dni wymusiły na Henningu Bergu rotację w składzie. Z jednej strony naturalna kolej rzeczy - kartki, kontuzje, ale z drugiej odpowiednie szafowanie siłami kluczowych zawodników. W efekcie często na trybuny wędrowali gracze podstawowego składu, a na murawie mieliśmy okazję przyjrzeć się młodszym graczom. Doszło do tego, iż prezes Zawiszy Bydgoszcz protestował, gdy dowiedział się, iż na Superpuchar Legia wybiegnie w mocno rezerwowym składzie. Co ważne, rotacja składem często przynosiła pozytywne efekty, jak choćby wygrana 2-0 z Koroną Kielce. Warto podkreślić, iż szkoleniowiec nie lekceważył Pucharu Polski. Tym samym w Legnicy zameldowali się zawodnicy, którzy wcześniej toczyli boje w europejskich pucharach.
Sulejówek - obecnie III-ligowe rezerwy Legii rozgrywają swoje mecze w Sulejówku. Ponadto klub zorganizował dzień otwarty z licznymi atrakcjami. Niby pozornie nic, ale klub z Łazienkowskiej od dłuższego czasu stara się właśnie tam ulokować siedzibę Akademii. Śmiałe plany zostały rozrysowane na papierze. W zamyśle cały kompleks miałby powstać do 2018 roku. Niestety rzeczywistość jest nieco inna, gdyż nie wydano zgody na budowę ośrodka. Dariusz Mioduski wystosował list do burmistrza i radnych Sulejówka podkreślając zalety całego przedsięwzięcia. Jednak na chwilę obecną nie podano konkretów do publicznej wiadomości.
Tort – do tej pory legijnym królem tortów był Leszek Miklas. Jednak Marek Saganowski pozazdrościł byłemu prezesowi Legii. Po zdobyciu 100 bramki w ekstraklasie, napastnik Legii zorganizował imprezę, na której... postanowił zanurzyć swą twarz w torcie. Pewnie temat przeszedłby bez echa, gdy nie filmik wypuszczony przez Jakuba Rzeźniczaka do sieci. Całe wydarzenie zbiegło się z akcją Ice Bucket Challenge, której celem było wylanie na siebie lodowatej wody. Jednym z nominowanych był Bogusław Leśnodorski, który najpierw przyjął potężne wiadro lodu na siebie, po czym nawiązał do popisu "Sagana" i... Leszka Miklasa.
UEFA - oj ma się Legia z UEFA, oj ma. A może to europejska federacja ma się z Legią? Generalnie nie ma siły, żeby w czasie międzynarodowych rozgrywek nie było zastrzeżeń do obu stron. UEFA regularnie rozdaje kary za używanie pirotechniki, bójki i przejawy rasizmu. Zamyka trybuny, a nawet całe stadiony. Jednak największą krzywdą ze strony panów z Nyonu było w tym roku bezduszne podejście do przepisów. Oczywiście się rozchodzi o feralne trzy minuty Bartosza Bereszyńskiego i jego znikomy wpływ na grę, choć było już wszystko rozstrzygnięte. Mimo wielu próśb, pism, argumentów i odwołań ze strony Legii, UEFA podjęła decyzję o walkowerze na korzyść Celtiku Glasgow. Kibice bardzo szybko wyrazili swoje zdanie na temat działalności federacji poprzez stosowne oprawy oraz hasła. Dużą popularnością cieszyła się akcja #LetFootballWin odnosząca się do ducha sportu, a nie decyzji zapadających przy zielonych stolikach.
Wojciech Hadaj - spiker Legii z prawie 20-letnim stażem dwukrotnie mógł pożegnać się z pracą w minionym sezonie. Najpierw w trakcie meczu z Jagiellonią rzucił: "Kibice z Białegostoku... zajmijcie się swoim klubem. I tak nigdy nie będziecie mistrzem!". Prezes Leśnodorski miał uznać takie zachowanie za niestosowne, ale zamiast wyrzucić Hadaja na bruk... wyprodukowano koszulki z wizerunkiem spikera i owym hasłem w oficjalnym sklepie Legii. Druga "okazja" do pożegnania nadarzyła się po wypowiedzi, która ukazała się w wywiadzie dla Legia.com. "Jeśli za chwilę kibice wywieszą wielki transparent "Dziękujemy Hadajowi, chcemy nowego spikera" i on wisi na czterech czy pięciu meczach z rzędu, to ja rezygnuję" - mówił. I taka sytuacja miała miejsce. Sam zainteresowany słowa dotrzymał składając wypowiedzenie na ręce prezesa, ale Bogusław Leśnodorski nie wyraził zgody na taki ruch.
Zbigniew Korol - na pytanie, kto najdłużej pracuje w Legii, jeszcze do niedawna odpowiedzielibyśmy - Lucjan Brychczy. Błąd! Od 2 marca 1952 roku aż do 29 listopada 2014 roku związany z klubem z Łazienkowskiej był Zbigniew Korol. Ponad 62 lata pracy przerwała śmierć. Przez ten czas pełnił funkcje m.in.: Zastępcy Komendanta Ośrodka Sportowego, Zastępcy Sekretarza Generalnego Klubu do Spraw Organizacyjnych, członka Zarządu Sekcji Piłki Nożnej i w ostatnich latach prowadzącego Kronikę Klubową. "Zbigniew Korol był osobą krystalicznie czystą, nigdy nie załatwiał cudzych interesów, nigdy niczego dla siebie nie chciał. Najważniejsza była dla Niego Legia. Zapytany kiedyś w jaki sposób wytrzymał ponad 60 lat w Legii, odpowiedział: "Uodporniłem się. Legia to jest taka moja miłość od pierwszego... przekroczenia bramy stadionu przy Łazienkowskiej" - wspominał Go na łamach oficjalnej stron kustosz muzeum Legii, Wiktor Bołba.
Komentarze: (2)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!