Świętujemy 250 odcinków Kątem oka
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Kątem oka - 9. tydzień z głowy
Qbas, źródło: Legionisci.com
Z głowy mamy 9 tydzień w 2015 r., przy okazji którego okazało się, że „KO” pojawi się na LL! po raz 250. Parę lat temu przegapiliśmy setny odcinek, przed dwoma laty przegapiliśmy pięciolecie, ale przy ćwierć tysięcznym nie wypadało odpuścić. Jakby nie patrzeć, to zacna liczba. Zatem wszystkiego dobrego drodzy czytelnicy. Fajnie, że jesteście i czytacie.
„Kątem oka” zaczęło pojawiać się w 2008 r. Był to okres wielkiej smuty w Legii: słabe wyniki, amatorszczyzna klubowych działaczy, a nade wszystko wojna ITI z kibicami z „Żylety”. A wszystko w sosie braku perspektyw na lepszą przyszłość. Nie brakowało więc tematów do wyśmiewania, wyszydzania i krytyki. Bez wątpienia było śmieszno, ale z drugiej strony też i straszno. Może nie wszyscy dobrze pamiętają te czasy, ale wierzcie, że na same wspomnienia skóra cierpnie. Zwłaszcza, gdy je sobie zestawimy z teraźniejszością. Im mniej tematów do pisania o Legii tym trudniej. Ale lepiej dla nas, choć bywa w ogóle nieśmiesznie, a czasem po prostu wychodzi klasyczny tekstowy zakalec. Z doświadczenia też wynika, że lepiej nie napisać „KO”, niż pisać je na siłę.
„KO” siłą rzeczy musiało się nieco przekształcić. Po paru latach zyskało znak graficzny, a przy tym pojawiły się działy „Zdjęcie tygodnia”, „Ulubieńcy lat minionych” i „To było grane”. Do tekstów załączane są filmiki. Jest jakby bardziej multimedialnie. Rok temu „KO” pojawiło się także na Facebooku pod nazwą „Kątem oka codziennie”, gdzie możecie na bieżąco spoglądać na świat kątem oka. Ba, zaczęto nawet kserować „KO” na jednym z portali o klubie z wronieckim rodowodem grającym obecnie w Poznaniu.
Chciałbym, byśmy razem doszli do 500, a jeśli dojdziemy do 1000, to… Nie… Wtedy już nikt nie będzie czytał starca.
Poniedziałek. Legia lizała rany po remisie 0-0 w Kielcach, a tymczasem w prasie fetowano skuteczność Arkadiusza Piecha, którego oddaliśmy na wypożyczenie do Bełchatowa. Facet w Legii nic nie grał, nic nie strzelał, a dla GKS zdobył już 4 bramki (stan na dziś), choć dwie z ewidentnych spalonych. Tak to już czasem bywa. Są ludzie, którzy do Legii po prostu nie pasują. Lepiej czują się w mniejszych klubach, tam gdzie są pewniakami, a presja nie doskwiera. Co parę lat to przerabiamy: za duże pieniądze sprowadza się czołowych graczy Dupoklasy. Teraz Piecha, wcześniej Grzelaka, Gizę, a jeszcze dawniej Śrutwę. Jeśli nie pamiętacie tego ostatniego, to był gwiazdą Ruchu, trafił do nas zimą 1999 r. i po roku wrócił na Cichą. Czasem trafiał do siatki, raz nawet dubeltowo...
A kto pamięta, że Śrutwa jest też kominiarzem?
Wtorek. Legia wykonała kolejny krok w dobrą stronę. Na podstawie umowy z Erikssonem wkrótce na wszystkich trybunach Legii będzie dostępny bezpłatny internet dla kibiców. Wprawdzie nie bardzo wiadomo po co kibicom internet w trakcie meczu, ale lepiej go mieć niż nie mieć. Choć podejrzewam, że za fejsbukowanie na „Żylecie” będzie można oberwać butem ;-).
Środa. Cała uwaga skupiona była już na rewanżu z Ajaksem. Mieliśmy być spokojni, zmotywowani i pewni siebie. I ta pewność emanowała wręcz z Michała Żyry. Nasz najlepszy skrzydłowy i najbardziej utalentowany polski zawodnik od czasów Roberta Lewandowskiego był wprawdzie świadom, że zawiódł w I meczu przeciwko Holendrom, ale... "...nie chodziło tylko o tę jedną okazję, bo w całym meczu powinienem się zaprezentować dużo lepiej, tym bardziej że zabrakło Miroslava Radovicia. A ja wiem, że jestem człowiekiem, który może i powinien go zastąpić. Mam ku temu umiejętności, dlatego po meczu byłem tak zdenerwowany na siebie, że nie mogłem spać". Nie ma co już strzelać do Michała, on sam dostatecznie mocno się kompromituje. I tylko ten brak snu może martwić...
Czwartek. Tyle było gadania o rozwoju, wyciąganiu wniosków, doświadczeniu i pewności siebie, a skończyło się zupełnie, jak w spotkaniu przeciwko Steaule. Po parunastu minutach 0-2 i koniec złudzeń. Porażka z Ajaxem była o tyle bolesna, że legioniści w rewanżu sprezentowali gościom wszystkie bramki. O tym meczu napisaliśmy wszystko, zresztą nie tylko my. Ale godna uwagi jest postawa Michała Kucharczyka. Najpierw wszedł na zupełnie inny poziom piłkarstwa:
co zostało szybko poddane szczegółowej analizie Franciszka Smódy:
A potem „Kuchy” błysnął w strefie wywiadów:
I mniejsza o to, że panowie się nie zrozumieli. Taka reakcja Michała, bez względu na okoliczności, to smakowity kąsek, a stwierdzenie „fatalny to ty jesteś” już weszło do kanonu.
Piątek. Na konferencji przed meczem z Podbeskidziem Henning Berg wypowiedział się bardzo mądrze o rywalizacji w europejskich pucharach. Esencją jego wywodu było: „Bardzo łatwo jest mówić, co było źle, co było nie tak. Łatwo jest nas teraz krytykować. Legia to zespół, który traktuje rozgrywki europejskie bardzo poważnie. Nie ma w Polsce wielu klubów, które regularnie grają w europucharach. Legia w ostatnich latach odniosła w Europie zdecydowanie największe sukcesy, jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko ekstraklasowe zespoły”. Jeszcze parę lat temu cała Dupoklasa grzęzła po szyję w pucharowym bagnie, by nie powiedzieć o czymś jeszcze bardziej nieprzyjemnym, a teraz Legia regularnie gra w Lidze Europy, ba, nawet wygrywa grupę. I wciąż jest krytykowana. Zgoda, trenerowi nie udało się przygotować odpowiednio piłkarzy na dwumecz z Ajaxem, ale czy to rzeczywiście był priorytet?
W Krakowie zaś Cracovia zmierzyła się z Lechem, a bohaterem bezbramkowego spotkania został Maciej Skorża. Maciuniowi praca trenerska mocno rzuca się na nerwy:
Tylko dlaczego warszawski spisek nie pomógł, gdy to pan Maciunio, zwany również Benedyktem, prowadził Legię i zamiast zdobywać tytuł dwukrotnie efektownie przerżnął mistrzostwo? To pewnie też wina sędziego, że Hamalainen nie umie z dwóch metrów posłać piłki do pustej bramki… EEEEJ!
Weekend. Cała Ekstraklapa postanowiła zagrać dla Legii (pewnie w ramach tego spisku) i w efekcie do remisu Lecha remisik dorzucił Śląsk, a Jagiellonia i Wisła przegrały swoje mecze. „Wojskowi” przed spotkaniem z Podbeskidziem wiedzieli, że niezależnie od wyniku pozostaną na fotelu lidera. Uznali jednak, że najwyższy czas odskoczyć trochę od reszty stawki i, mimo przeciętnej gry, pewnie opędzlowali gości 3-0. A teraz przed nami same fajne mecze – Śląsk, Śląsk, Wisła, Lech. To piłkarsko najciekawszy marzec od lat.
W „Ulubieńcach lat minionych” przypominamy Donga Fangzhuo. Wspominamy go dlatego, że podobno gra w Hebei China Fortune, czyli w klubie, do którego dołączył Miro Radović. „Rado” wprawdzie zaprzecza, by był tam Dong, ale w sumie mógł go nie poznać. Nie widzieli się kilka dobrych lat, prawie wszyscy do siebie podobni, a i „Rado” nie musiał zapamiętać Chińczyka, bo i niby z jakich powodów? No chyba, że wciąż gra w poprzek boiska, co było jego cechą charakterystyczną w Warszawie. W każdym razie Dong trafił na Łazienkowską w 2009 r. z famą zawodnika grającego w Manchesterze United. Ówczesne, szczęśliwie minione władze Legii wiązały z napastnikiem wielkie plany, nie tylko sportowe, a może i zwłaszcza pozasportowe. Przeczytajcie sami. Leszek Miklas musiał brać wtedy mocne proszki. My też poszliśmy za trendem i przygotowaliśmy specjalne Kątem oka. Nie próżnowali też internauci:
Słowem: kabaret.
To było grane
20 lat temu liga wznowiła rozgrywki po przerwie zimowej. Broniący tytułu legioniści swą walkę o kolejne mistrzostwo rozpoczęli w Krakowie, ale nie z Cracovią, czy Wisłą, bo tych w ogóle w Ekstraklasie nie było! „Wojskowi” pojechali na Suche Stawy, gdzie po ciężkim boju wygrali z Hutnikiem, ówcześnie przez kilka lat najlepszym klubem spod Wawelu. Gola zdobył Adam Fedoruk. Oczywiście wąsaty. Nie ma filmiku z tego meczu, ale za to jest ze spotkania Legia – Stomil, które odbyło się 18 marca 1995 r., i w którym Fedoruk również trafił do siatki.
Zdjęcie tygodnia
Kto wypina tego… łubudu!
Qbas
Twitter: QbasLL
KO na FB
Komentarze: (7)
Po tej lekturze aż dech zaparło i jak tu napisać komentarz?
Myślę sobie tak, że Ty Qbas jesteś szczęśliwym człowiekiem, bo robisz rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność.
Pisząc dla nas odnoszę wrażenie, że jest to Twój sposób na aktywne spędzanie wolnego czasu.
Dzięki za dotychczas i realizuj się dalej.
Wszystkiego najlepszego!
Spoko, a da gdzieś radę poczytać odcinek pierwszy?
Skorza jak typowy poznanski kompleks.Sedzia z Warszawy Hahaha.
Już ładnych kilka miesięcy tam siedzi, więc zdążył się przyuczyć. Pojętny chłopina jest:)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!