Dariusz Dziekanowski - fot. Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Biblioteka legionisty: Dariusz Dziekanowski. Dziekan
Fumen, źródło: Legionisci.com
Dariusz Dziekanowski pisał swoją piłkarską historię m.in. na rodzimych i brytyjskich boiskach. Po zakończeniu zawodniczej przygody przeszedł na drugą stronę barykady, wcielając się w rolę szkoleniowca. Mając za sobą bagaż doświadczeń, spisał swe wspomnienia przy pomocy Arkadiusza Nakoniecznika. Efektem tej współpracy jest książka "Dariusz Dziekanowski. Dziekan", która ukazała się w maju tego roku.
Książka od pierwszych stron wprowadza czytelnika w świat piłki nożnej. Początkowo jest to jedynie świat podwórkowego kopania, który wkrótce zmienia się w coś poważniejszego. W ślad za tym idą pierwsze sukcesy, pierwsza sodówka, a także wszelkie przywileje i zagrożenia, które wiązały się z byciem wyróżniającą się postacią Gwardii Warszawa. Przykład? Powroty z imprez na podwójnym gazie, na które... albo przymykano oko, albo wykorzystywano przeciwko piłkarzowi – w zależności od interesu klubowych działaczy. Blaski i cienie dawnego systemu.
Dziekanowski niemal od samego początku powtarza o swych marzeniach – jednym z nich była gra w Legii. Jednak jego droga na Łazienkowską wiodła przez łódzki Widzew, gdzie nie cieszył się uznaniem szatni. I choć autor uważa, że pod względem piłkarskim jego czas w Łodzi należał do naprawdę niezłych, o tyle atmosfera... Cóż, najlepiej sytuację oddaje słynny wywiad, w którym padły o uchylaniu szyby i oddychaniu stołecznym powietrzem. Oczywiście sam "Dziekan" dziś mocno żałuje tych słów i nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak mógł tak wówczas postąpić. Zresztą, to nie jedyny raz. Czytelnik może odnieść wrażenie, że gdyby autor mógł zmienić czas... Żal, refleksja, niedowierzanie w swoje młodzieńcze postępowanie regularnie wylewają się z kartek książki. W efekcie dostajemy ku przestrodze porcję wskazówek. Ot, taki wujek dobra rada.
Pewnym paradoksem jest, że choć w połowie lat 80. trafił do ukochanego klubu, to... pod kątem jego relacji z szatnią wcale nie było lepiej niż w poprzednich ekipach. Trzech dobrych kumpli, w tym Maciej Szczęsny, a reszta to koledzy z pracy. Przy okazji oberwało się Legii z czasów Janusza Wójcika i Pawła Janasa, do której powrócił z Wysp Brytyjskich. Gorszy się na ówczesny poziom profesjonalizmu i litry alkoholu, które przelewały się przez jego kompanów z zespołu. Zapomniał wół jak cielęciem był?
"Dziekan" wyraźnie odżywa w Celtiku Glasgow, do którego trafił w 1989 roku. Optymizm bije z poszczególnych zdań. Zachwytów nie ma końca – inny świat, inna kultura, lepsze relacje w całej organizacji, a także podejście do wykonywanego zawodu. I choć przyznaje, że po pewnym czasie mógł iść do lepszej ligi, to ostatecznie osiadł w Szkocji i wypadł ze składu. Co ciekawe, piłkarz mógł inaczej pokierować swoją karierą, gdyby w 1987 roku uciekł do Bayeru Leverkusen. Okazja ku temu nadarzyła się podczas jednego z meczów reprezentacji Polski. Górę nad pieniędzmi wzięły inne wartości, którymi kierował się wówczas 25-letni zawodnik. Zamiast tego, kolejnym przystankiem był Bristol City. Być może statystyki nie są imponujące, ale Dziekanowski zyskał tam powszechne uznanie i szacunek.
Podróż przez poszczególne kluby to jedna część książki. Pozostałe strony zajmują wspomnienia najlepszych i najważniejszych bramek. Kilka słów pada pod adresem bramkarzy, których spotkał na swojej drodze – zarówno jako zawodnik, jak i szkoleniowiec. I właśnie punkt widzenia "Dziekana" jako członka reprezentacji Polski prowadzonej przez Leo Beenhakkera jest pewną wartością dodaną tej książki.
Życie prywatne? Jeśli ktoś liczy, że Dariusz Dziekanowski dokonał istnego obnażenia swojej przeszłości, swych problemów, a także miłosnych relacji, będzie srogo zawiedziony. Wszystko sprowadza się do ogólników i wyświechtanych frazesów. Ot, takie prawo autora.
Czy "Dariusz Dziekanowski. Dziekan" to pozycja obowiązkowa? Dla młodych kibiców może być to pewne źródło wiedzy o piłkarzu, który zachwycał pół Polski w latach 80. Dość powiedzieć, że wspomnienia niektórych fanatyków Legii o grze Dziekanowskiego nadal wzbudzają szybsze bicie serca. Dla sympatyków starszej daty będzie to podróż w czasie, która niejednemu odświeży pamięć. Bez prania brudów, bez wyciągania tajemnic szatni. Po prostu krok po kroku, z jednego klubu do drugiego...
Tytuł: Dariusz Dziekanowski. Dziekan.
Autor: Dariusz Dziekanowski, Arkadiusz Nakoniecznik
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 400
Więcej recenzji książek w dziale Biblioteka legionisty.
Komentarze: (19)
Dziekan! Byłeś Bogiem na Ł-3. Gdzie są chłopcy z tamtych lat...
Wczoraj skończyłem czytać "Dziekana" i moje zdanie na temat tej książki jest takie, że nudą wieje z każdego rozdziału, wszystko pisane bardzo ogólnikowo, żadnych pikantnych szczegółów a wiemy że tych miał niemało.Taka autobiografia ale pisana bardzo asekuracyjnie, bez podawania nazwisk czy sytuacji za to autor każe nam sie zastanawiać o kogo i o co chodzi. 30 stron opisywania swoich bramek, następne 30 stron opisywania swoich trenerów kolejne 30 stron to jego złote rady dla młodych piłkarzy itd. W porównaniu do "Szamo", "Kowala", "Spalonego" czy chociażby "Zasypanego" to zwykła czytanka.
jeden z najlepiej wyszkolonych technicznie piłkarzy jakich widziałem na żywo w Legii po Deynie i Okońskim
Dla mnie najlepszy piłkarz Legii jakiego pamiętam. Mniej więcej wtedy kiedy przychodził zacząłem kibicować Legii. Do dziś nie mogę zrozumieć jak nie zdobyli z taką paką choć jednego tytułu... Co do książki - trochę przesłodzona, dla mnie za mało poświęcono w niej miejsca Legii z drugiej połowy lat 80.
Legia- Olimpia Poznan 3:1, nie pamietam roku....hattrick w kilka minut :)...przegrywalismu 0:1...
do abc
dokladnie, jestem ciekaw czy posiada ktos w archiwum fotke z transparentem na starej zylecie
' Kowal dzieki za wszystko' :PPP
Pamiętam jak Dziekan przychodził do Legiunii i bramkę z Bałtykiem Gdynia przyjął piłkę głową potem klatką piersiową i przepiękny wolej i GOLLLL ! Ale też pamietam jak się zakiwał i potrafił z piłką w aut wyjechac , pamiętam też przestrzelony karny w PP w Łodzi . Ale i tak " Śpiewają miasta śpiewają wioski najlepszy piłkarz to Dziekanowski !!! a zaraz po nim Roman Kosecki który dla Legii strzelał brameczki "
Przeczytałem i tyle - ogólnikowa, wszystkie opisane historie są powszechnie znane, poza tym w każdej opowieści wszyscy są winni tylko nie Dziekanowski.
Kim wy się podniecacie. Dwulicowy alkoholik...
W meczu z Bałtykiem, przyjął piłkę najpierw na klatę, później kolanko i potem petarda pod poprzeczkę. Pamiętam jak dziś. Bramka od strony ul. Łazienkowskiej.
Dziekan,Dziekan idolu nasz,pokaż chamom jak w piłkę grasz...śpiewaliśmy,pamiętam jak strzelałeś Albanii :)
A w Gdansku to cie docenili.....pycha,karne przy słupeczku,Nie dałeś z siebie wszystkiego. Marysin taki sam....w Polsce nienawidzili prawie jak Kazia,to śpiewaliśmy,a Zabrze....,sprzedałeś?Dykta he,he
po co to komu,Zawidzkiej zazdrościli,to taki pierwszy Beckham wtedy...taki medialny a i mało pił,zmarnowana kariera mimo wszystko,21 gramów..
Do Prazanin. Byłem na tym meczu tez mi utkwił w pamieci. Lewa ,prawa noga i bodajze z głowki . Pieknie ich załatwił
Legia - Olimpia Poznań 3:1
Dziekanowski 23,24.27 min.
1988 - 05 - 07 24 kolejka Ligi Polskiej
Najszybszy hat trick w Polsce :)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!