Legioniści w Neapolu - fot. Hagi / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Relacja z trybun: Wybuchowo pod Wezuwiuszem (VIDEO)
Bodziach, źródło: Legionisci.com
Wyjazd do Neapolu od samego początku zapowiadał się dość interesująco. Bynajmniej nie ze względu na wciąż teoretyczne szanse naszych piłkarzy na awans do 1/16 finału LE. Od początku wiadomo było, że nie będzie to wypad typowo wakacyjny, a na mieście może być ciekawie. Dróg do Neapolu było wiele. Ze względu na tanie połączenia lotnicze, mnóstwo osób wybrało loty do Rzymu, Bolonii, Bergamo, a także bezpośrednio do Neapolu.
Część osób podróżowała furami i busami prosto z Warszawy. Niestety nie wszystkim dane było dotrzeć do celu podróży - policja na lotnisku aresztowała część osób podróżujących z Warszawy do Rzymu.
Wielu kibiców Legii do Neapolu zaczęła zmierzać dopiero w dniu meczu. Zbiórka zaplanowana była na Monte Cassino, gdzie ponad 200 fanów z Łazienkowskiej złożyło na cmentarzu wieniec w kształcie herbu naszego klubu. Po odśpiewaniu hymnu narodowego, udaliśmy się do naszych samochodów i w kolumnie ruszyliśmy w stronę Neapolu.
fot. Mateusz M.
Po ponad godzinie jazdy, dojechaliśmy na obrzeża Neapolu, gdzie na przygotowanym parkingu zostawiliśmy auta i stąd mieliśmy zostać przewiezieni na stadion Sao Paolo, na którym swoje mecze rozgrywa SSC Napoli. Zanim wsiedliśmy do autobusów, wszyscy zostali skrupulatnie przeszukani przez policję (włącznie ze zdejmowaniem butów), przy wejściu do autobusów sprawdzano bilety i dokumenty tożsamości, a także robiono pamiątkowe zdjęcia. Gdy już byliśmy gotowi do odjazdu, kierowcy zamknęli drzwi, włączyli ogrzewanie i w takich warunkach czekaliśmy na odjazd około godziny. Od razu wiadomo było, że na początek spotkania nie zdążymy. Podobnie kolejne autokary, wiozące kibiców Legii bezpośrednio z Rzymu.
W tym czasie dochodziły nas informacje, że Napoli dymi z policją pod stadionem, rzucając w nich petardami. Ponoć z tego powodu na stadion nieco spóźnieni dotarli nasi piłkarze. W momencie rozpoczęcia meczu na naszym sektorze znajdowała się skromna grupa osób, która dotarła bezpośrednio na stadion. Legioniści przez całą pierwszą połowę dojeżdżali pod sektor gości i po kolejnej skrupulatnej kontroli (m.in. macanie po jajach), można było podejść do bramek. Na wejściu zabierane były paski od spodni (łącznie zabrano ich ok. 300), zapalniczki, a także koszulki z hasłami (w tym ostatnie koszulki NS-ów "Ultras"), które nie pasowały miejscowym. W tym celu zatrudnili nawet tłumaczkę, która wyjaśniała co oznaczają poszczególne hasła na kibicowskiej odzieży. Część osób, zupełnie bez powodu, miała nieprzyjemność poznania zwyczajów włoskiej psiarni. Uderzenia z kasku w głowę, czy zakuwanie w kajdanki bez powodu - to praktyki carabinieri. Rzeczy zabrane podczas kontroli osobistej, lądowały na ziemi (paski, zapalniczki oraz... łyżeczka), zaś koszulki, szaliki i bluzy były układane obok na murku.
Zajęliśmy dolny sektor na trybunie dla przyjezdnych, z którego widoczność była na pewno gorzej niż z góry, a do tego nie było możliwości dobrego wyeksponowania flag - przed sektorem wisiała siatka, następnie znajdowała się pleksi, a za nią jeszcze banery reklamowe. Stąd też nasze płótna (w tym Zagłębia i BKS-u), zostały rozłożone na krzesełkach. Miejscowi utworzyli dwa młyny za obiema bramkami, które dopingowały osobno. Ci zasiadający z naszej lewej strony, machali flagami na kiju, ci z prawej, siedzący wyżej od nas - na piętrze, wywiesili m.in. płótna Lokomotivu Płowdiw oraz Borussii Dortmund. Nie brakowało również napinaczy, pokazujących różne gesty, w tym podcinania gardła oraz rzucania w nasz sektor butelkami i piro. W drugą stronę nie leciało nic, bowiem sektor gości na stadionie w Neapolu oddzielony jest siatką nie tylko od strony murawy, ale i z góry. Frekwencja na całym stadionie była marna i wyniosła niespełna 8 tysięcy.
Od samego początku w naszym dopingu dominowały hasła skierowane do miejscowych. "Napoli merda, merda, merda" - ten okrzyk skandowaliśmy najczęściej w trakcie meczu, co doprowadzało do furii miejscowych, a także potęgowało różne gesty z ich strony. Miejscowi jeśli odpowiadali, to po włosku, tak że nie dało się tego wyłapać. My zaś pieśni o włoskim klubie tworzyliśmy na poczekaniu, znając doskonale podstawowe słownictwo w tej kwestii - merda, putana, czy vafanculo. Nie zabrakło także śpiewanych po polsku okazjonalnych okrzyków "Maradona, Maradona, syn pękniętego kondoma", czy "J... Napoli, ich cała Legia pier...".
Najgłośniej śpiewaną legijną pieśnią było "Jesteśmy zawsze tam", a zdecydowanie najlepiej wychodziła ona nam pod koniec spotkania. Na pewno brakowało megafonu i bębna, który lepiej zgrał by nasz doping. Jeśli chodzi o gospodarzy, wokalnie nie zaprezentowali niczego nadzwyczajnego - dopingowali z przerwami i niezbyt głośno. Lepiej pod tym względem pokazali się w Warszawie.
Pod koniec meczu odśpiewaliśmy hymn narodowy, a później śpiewaliśmy jeszcze kilka minut po końcowym gwizdku. Piłkarze podziękowali za doping, a my skupiliśmy się na "pozdrawianiu" miejscowych. Napoli tymczasem zaczęło "zabawę" w opuszczanie trybun i szybki powrót na nie. Wyglądało to dość zabawnie, choć chyba ich intencje były takie, by nas nastraszyć. Nie udało się. Rzucili jeszcze jedną racą w stronę murawy, a ekipa z drugiego młyna odpaliła również jedną racę i od razu położyła ją na ziemi. Tak dziś wygląda kolebka ultras.
Mało kto spodziewał się przed tym meczem, że piłkarze wywalczą awans do dalszych gier, więc zaskoczenia wielkiego nie było.
Po meczu po około godzinie zaczęto wypuszczać pierwsze nasze grupy z sektora do autobusów, którymi przewieziono nas na parking na przedmieściach Neapolu. Stamtąd każdy ruszył już w swoją stronę, a do Warszawy wracaliśmy od piątkowego poranka. Na lotniskach, szczególnie w Rzymie była wzmożona kontrola. Policja cały czas obserwowała warszawskich kibiców, a nawet... eskortowała ich na płytę lotniska. Część osób postanowiła sobie przedłużyć pobyt we Włoszech, tak by wrócić dopiero na niedzielny mecz z Piastem. Będzie to ostatnie spotkanie na naszym stadionie w tym roku, piłkarsko też mecz o coś, do tego z udziałem przyjezdnych. Chyba nikogo namawiać nie potrzeba.
Tak właśnie dobiegła końca nasza przygoda z europucharami w obecnym sezonie. Trzeba przyznać, że dawno nie mieliśmy tak atrakcyjnego sezonu, jeśli chodzi o wyjazdy. Na trzech z sześciu meczów - w Albanii, Ukrainie i we Włoszech, nie brakowało przygód, a takie właśnie wyjazdy najbardziej wspomina się po latach. Oby kolejny sezon pod tym względem był jeszcze ciekawszy. Tymczasem możemy skupić się na ligowych rozgrywkach. W tym roku pozostały nam już tylko dwa mecze - w niedzielę z Piastem i za tydzień wyjazd do Kielc.
Frekwencja: 7922
Kibiców gości: 817
Flagi gości: 4
Autor: Bodziach
Komentarze: (27)
Ktoś oddaje pasek czy koszulkę na wejściu to pogratulować...
jakie 4 flagi jak widać przynajmniej 5: Reprezentacyjna, Legia Fans, Warriors, ZS, BKS
Ta klatka wygląda skandalicznie. Wymagają od nas kultury itd a stwarzają warunki, w których nawet zwierzęta wstyd by bylo trzymać...
Na kontroli autokarów pod miastem zabierali paski, zapalniczki, magnesy na lodówkę, wodę, napoje itd. Zresztą co Ty możesz wiedzieć jak Ciebie tam nie było. Osobiście przypomniał mi się pierwszy Bukareszt.
A ja za klatke jestem wdzieczny bo przynajmniej nie dolecialy do Mnie butelki z sikami
@Lfan nie byłeś, to nie pisz głupot. Ja byłem w grupie, która ze stadionu wyszła o 23:15.. to chyba rekompensata, za to że weszliśmy pod koniec 1 połowy ;)
Jeżeli chodzi się na mecz 2x na roku na stadion narodowy z wymalowaną twarzą, to co ty człowieku możesz wiedzieć
Czy jest ktoś kto wszedł ok 70 minuty a po meczu siedział na stadionie ponad 2 godziny? Fajna sprawa...
apeluję o zorganizowanie koleżeńskiej zbiórki na pomoc dla naszych braci którzy niestety zostali we Włoszech na dłużej
było 6 flag: Legia Fans, Warriors, reprezentacyjna, płótno Zagłębia Sosnowiec (BB'97) oraz dwie flagi BKSu Bielsko-Biała (brytyjka i South Boys)
Możesz As wyjaśnić o co Ci chodzi? 150 osób nie weszło? Wiadomo ile poszło biletów na nasz sektor?
Szacun za doping jak zwykle mobilizacja w trudnych warunkach.
Prośba do kumatych o założenie postu na forum poświęconego zrzutki dla tych co nie wrócili z Neapolu (najlepiej nr. konta bank)
Monitorowi znawcy lub 1-jezdni. NIE SMIECIC IDIOTYZMAMI.
Wiadomo co miało być i co było.
Jaka godzina po meczu? Autokary ruszyly ok 23:30. Na ten plac z zydowska synagoga dowiezli nas o polnocy...
Bukareszt pierwszy byl podobny fakt ale takich cyrkow z wyjściem nie bylo dawno ( wypuszczali po 2 osoby...).
Warto bylo by dodac ze trafione auto bylo w Rzymie, przez lazio, nozownicy pier..
Wyjazd pelen wrazen.
bęben był tylko nie został wpuszczony na stadion podobnie jak megafon
Bęben ponoć mocno wk..iony. Jeszcze jeden raz go nie wpuszczą i zmienia profil na pielgrzymko-oazowy. Tych to wszędzie wpuszczają.
Czy ktoś ma informacje jak można pomoc tym, którzy nie wrócili ? Zrzutka? Specjalne konto etc..? Ewentualnie paczki? Czy moze rodzinom?Cała Legia Zawsze Razem
Oj mam nadzieje ze kiedys trafimy na dortmund lub bulgarow z plowdiwa.
Pomoc mozna np. w ten sposob, ze kupujesz cos w Ł3 bo calosc dochodow idzie na chlopakow
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!