Kątem oka
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Kątem oka - 27. tydzień z głowy
Qbas, źródło: Legionisci.com
Miniony tydzień był niezwykle udany dla Besnika Hasiego. Został bowiem prawdopodobnie pierwszym szkoleniowcem w historii Legii, który w swym debiucie zdobył medal. Wprawdzie porażka aż 1-4 z Lechem u siebie chluby nie przynosi, to jednak fakty są niezaprzeczalne. Gratulacje. Poza tym nie działo się zbyt wiele, jeśli nie liczyć pomeczowej histerii wśród niektórych kibiców i słów Nikolicia, który jest już gotowy na sportową emeryturę u szejków lub Chińczyków.
Poniedziałek. Gruchnęło! Zaprzyjaźniona ekipa z legia.sport.pl chciała dowiedzieć się czegoś o transferze Dudy, a wyciągnęła coś, na co wielu z nas czekało – Masłowski odchodzi z Legii! Niby tylko na wypożyczenie, ale nie oszukujmy się. On, podobnie jak Szwoch, już nigdy dla nas nie zagrają. Oczywiście szkoda, bo klub wyłożył na niego wielkie pieniądze (choć nie tak wielkie, jak się powszechnie podaje). Kto wie, jakby potoczyła się jego historia, gdyby Radović nie odszedł do Chin. Na zgrupowaniach zimą 2015 r. Serb zaakceptował Masłowskiego, ich współpraca wyglądała obiecująco. Wydawało się, że były gracz Zawiszy może, podobnie jak Duda, zostać nowym synkiem „Rado”. Zapowiadano nawet, że zwolnione z powodu kontuzji Słowaka miejsce w wyjściowym składzie zajmie właśnie „Masło”. No a potem mieliśmy wielki transfer za Wielki Mur. No i…
Masłowskiemu zabrakło taty, kogoś przy kim mógłby grać, na kim się oprzeć. W zamian za to Berg spróbował oprzeć zespół na nim, a to nie ten typ zawodnika, który z buta wjedzie na boisko i zacznie swoje rządy. Inna sprawa, że o Michale mówi się, że jest marudny, a już najczęściej powtarzanym określeniem jest „hipochondryk”. W każdym razie: „all the best”, jak to się przyjęło mówić.
Wtorek. Jak donosi brytyjski Daily Star, Dudą (Ondrejem, nie Andrzejem) interesuje się m. in. Manchester United i Arsenal, a osiągnięcie 5 mln euro za słowackiego pomocnika nie będzie żadnym problemem. Może i Anglicy wiedzą lepiej, ale my nadal modlimy się o opchnięcie Dudy gdziekolwiek. W klubie też dmuchają na zimne i tym razem nie zamierzają rozpowiadać, gdzie to go nie sprzedamy. I dobrze. Najwyższy czas się rozstać. Legia chce zarobić na inwestycji w Słowaka, a on sam chce grać w lepszej lidze, gdzie może przestanie tatuować sobie emotikony.
Środa. Hasi opowiadał, że boisko Legii bardziej przypomina plażę. Niby ze śmiechem, ale widać było, że nie jest zadowolony. Oczywiście stan murawy pozostawiał dużo do życzenia, ale po pierwsze po koncercie Bocelliego nie było kiedy nad tym popracować, bo zaraz po nim było spotkanie świadków Jehowy, po drugie nie przesadzajmy, bo na Euro 2016 niektóre boiska wyglądały znacznie gorzej, a po trzecie wreszcie, problem ten można łatwo rozwiązać:
Jest to w końcu powszechnie praktykowana metoda w krajach znacznie bardziej rozwiniętych od naszego…
Czwartek. Dla Legii niemożliwe nie istnieje, dlatego należało się spodziewać porażki w spotkaniu o Superpuchar z regularnie lanym w tym roku Lechem. Zwłaszcza zważywszy na sytuację w klubie. Niemniej jej rozmiary były dość frapujące i to z nimi najtrudniej się pogodzić. No, ale nie ma też co załamywać rąk. Jako mistrz i zdobywca Pucharu Polski doskonale powinniśmy wiedzieć, że nie Superpuchar jest najważniejszy. Pogadamy na koniec nowego sezonu. Ciekawe tylko, czy Hasi wciąż będzie naszym trenerem?
Jedyne, co tak naprawdę może niepokoić po tym meczu, to relacje w drużynie. Widać było, że zawodnicy mają wzajemne pretensje, czego najlepszym przykładem było zachowanie Brzyskiego, który w końcówce zbluzgał Malarza i wyglądało to bardzo nieprzyjemnie. Swoją drogą Brzyski wyraźnie nie ma po drodze z bramkarzami. Z Kuciakiem też się szarpał.
Piątek. Nikolić oświadczył, że nie wyklucza gry w ZEA albo w Chinach. Oczywiście perspektywy zarobków, jakie może tam otrzymać sprawiają, że trudno się temu dziwić. Tym bardziej, że król strzelców Dupoklasy zamierza zakończyć reprezentacyjną przygodę. Problem w tym, że nic konkretnego w jego sprawie się jeszcze nie dzieje i wciąż nie wiadomo, czy, a jeśli tak, to kiedy „Niko” opuści Legię. Bardzo to denerwuje trenera Hasiego, który, co oczywiste, chciałby w końcu wiedzieć na kim będzie mógł oprzeć grę swojego zespołu. Albańczyk kazał więc serbskiemu Węgrowi szybko się określić.
W piątek też odbył się zamknięty trening Legii. Ukryci przed wścibskimi nosami pismaków legioniści w spokoju mogli więc pobiegać i pograć w siatkonogę. Strach pomyśleć, co się będzie działo, gdy dojdzie do treningów taktycznych. Wstrzymany ruch przy Łazienkowskiej? Zakłócenia komórek? Wyłączenie z ruchu strefy powietrznej? Jeśli słyszeliście coś o tym, że Hasi jest dziwakiem, to słyszeliście dobrze. Jak to mówią obeznani w legijnych realiach, Albańczyk to połączenie Wdowczyka ze Skorżą. Niczego dobrego więc to nie wróży, ale poczekajmy. W końcu nie zatrudniono go w Legii tylko dlatego, że jest kumplem dyrektora Żewłakowa.
Weekend. Pojawiają się wieści o zainteresowaniu polskich klubów drugo- i trzeciorzędnymi zawodnikami Legii. Masłowski do Piasta, Kopczyński lub Vranjes do Arki. Tymczasem w sprawie ściągania piłkarzy do klubu totalna cisza. Jakby zapanowała zmowa milczenia. Ci co mogą wiedzieć nie wiedzą, a ci co wiedzą, powiedzieć nie chcą. Szczelność. Widać, że w tym zakresie Legia wyciąga wnioski. No chyba, że nie dzieje się nic, o czym warto byłoby informować. A to już byłoby niepokojące. Z klubu dobiegają jednak wieści, że wzmocnienia będą, ale zależą one od tego, kto z drużyny odejdzie. Akurat to jest logiczne. Tymczasem Kosecki nie znalazł się w kadrze na mecz w Mostarze. Przy obecnych możliwościach kadrowych Legii świadczy to bardzo źle o formie Kuby, który blado wyglądał już na zgrupowaniach. Łatwiej już nie będzie, więc pora szykować się na ostatki „Kosy”. W którym momencie zaczęło iść nie tak?
W cyklu „Ulubieńcy lat minionych” przypominamy dziś Miroslava Radovicia. Wybór był prosty, bowiem „Rado” pojawił się na meczu o Superpuchar i był bardzo zawiedziony tym, co zobaczył.
Dzień potem rozmawiałem z Kubą Rzeźniczakiem, który opowiadał o tęsknocie drużyny za Radoviciem. No i co by nie mówić, to Serb by się dziś Legii przydał. A jeśli nawet nie on, to ktoś jego pokroju.
To było grane.
8 lipca 2007 r. kibice Legii, również przy wsparciu ochotniczych oddziałów pancernych, podjęli próbę przyłączenia Wilna do Polski. Pamiętamy!
Zdjęcie tygodnia
Łukasz Trałka w pracy. Żniwa 2016.
Autor: Qbas
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB
Komentarze: (9)
MISTRZ NAD MISTRZE! spadłem z krzesła ze śmiechu :D
"8 lipca 2007 r. kibice Legii, również przy wsparciu ochotniczych oddziałów pancernych, podjęli próbę przyłączenia Wilna do Polski. Pamiętamy!"
Czy na zbója Trałkę znajdzie się wreszcie jakieś lekarstwo? Skoro sędziowie tego nie widzą, to może odpłacać mu pięknym za nadobne...
Już zapomniałem, że było coś takiego jak "kątem oka" uwielbiam tą serię, dobrze że wróciła :)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!