Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
 Nemanja Nikolić, Guilherme, Thibault Moulin i Aleksandar Prijović - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
Nemanja Nikolić, Guilherme, Thibault Moulin i Aleksandar Prijović - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
Niedziela, 19 marca 2017 r. godz. 09:07

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Słowo na niedzielę: Najemnik

Qbas, źródło: Legionisci.com

Dziś o sprawie, o której miałem już dawno napisać. Gdy w styczniu w złej atmosferze Prijović odchodził z klubu pojawiło się wiele nieprzyjemnych komentarzy. Moją uwagę przykuło zwłaszcza jedno określenie: najemnik.

Tak, Prijović to najemnik. I to taki, co nie może długo usiedzieć w jednym miejscu. Najemnik jak … każdy inny piłkarz grający w Warszawie, czy innym mieście. Nikt nie gra u nas dlatego, że kocha Legię. Grają, bo mają najlepsze warunki w kraju, a często lepsze niż mieliby na niepewnym terenie za granicą. Tak samo, jak w Poznaniu, czy Gdańsku grają ci, dla których pobyt w tych klubach jest szczytem na dany moment ich kariery.

W zawodowym futbolu nie ma w tym niczego złego. Taka jest kolej rzeczy. Wszyscy chcielibyśmy mieć kupę utalentowanych wychowanków albo chociaż chłopaków z Mazowsza, którzy wygrywaliby tytuł dla Legii w każdym sezonie. To jednak po pierwsze mrzonka, zwłaszcza, gdy akademia to, zdaniem obecnego selekcjonera rosyjskiej kadry, przedszkole. Po drugie zaś długo byśmy takich zawodników u siebie nie utrzymali, bo rychło zostaliby rozkupieni przez kluby z lepszych lig. Tam dostaliby może niewiele więcej pieniędzy, ale mogliby na co dzień rywalizować z poważnymi rywalami, a nie ścierać się ładnie opakowaną amatorszczyzną w ekstraklasowym wydaniu.

W Legii płaci się piłkarzom duże pieniądze, porównywalne, a nawet większe niż w większości klubów Belgii, Holandii, czy części Bundesligi. I to akurat bardzo dobrze. Czymś przecież musimy skusić graczy pokroju Ofoe, Moulin, Guilherme, czy Necida. Założenie gry w Lidze Europy, to zdecydowanie za mało. Liga Mistrzów? No lepiej. Ale bez wątpienia najlepiej po prostu zaoferować wysoką pensję i takież premie. Odjidja nie gra tutaj, bo mu się uśmiecha bujać na mecz do Chorzowa, zwłaszcza, że nigdy wcześniej nie słyszał o takim miejscu, a pewnie na podobnym stadionie nigdy nie grał. Guilherme nie zasiedział się w Warszawie, bo mu się tak bardzo miasto podoba, a Moulin nie przyciągnął żywiołowy doping. Przyszli tu dobrze zarabiać, grać przy tym w europejskich pucharach i przy okazji się wypromować. Tak jak zrobili to choćby Nikolić, czy wspomniany Prijović. I w tym też nie ma niczego złego.

Piłkarze uprawiają futbol dla pieniędzy. Jeśli nie chcą odejść, mimo lepszych ofert, to na pewno nie jest nimi przywiązanie do barw klubowych. Wystarczy wspomnieć przykład Radovicia, który w 2012 r. mógł trafić do AS Monaco. Wtedy był to wprawdzie drugoligowiec, ale nie oszukujmy się – świat i ludzie, proponowali bajeczne warunki, zwłaszcza w porównaniu do ówczesnej Legii. Czemu więc został? „Rado” nie wie tego do dzisiaj. Gdy więc nadarzyła się okazja, to wyjechał zarabiać do Chin. I też dobrze, zwłaszcza, że wrócił i jest jednym z najlepszych graczy w lidze.

Ciekawym przypadkiem jest też Borysiuk, który rok temu po latach gry w Niemczech, Rosji i Gdańsku zawitał do Warszawy, promowany (również przeze mnie) jako „swój”. Pograł (kiepsko) parę miesięcy, zdobył mistrzostwo, wyjechał do drugiej ligi angielskiej, gdzie przepadł i bez mrugnięcia wrócił do … Gdańska. Podobnie zresztą Kuciak. Moim zdaniem nie można mieć do nich żadnych pretensji. Wiadomo, że emocje kibicowskie często przeszkadzają w realnej ocenie, ale nikt z tych piłkarzy nie brał z Legią ślubu. Byli tutaj, bo było im dobrze. Odeszli, bo uważali, że gdzie indziej będzie im lepiej. I tylko Jędrzejczyk, choć mógł grać w lepszej lidze, wybrał znowu Legię. Nie założyłbym się jednak, że zostanie tutaj na zawsze.

Jedynym zawodnikiem, którego nie umiem sobie wyobrazić poza naszym klubem jest oczywiście Rzeźniczak. Składa się na to wiele elementów i nie mam przy tym na myśli jego umiejętności, bo pewnie poradziłby sobie w kilku lepszych ligach. W dużej mierze facet po prostu wie, gdzie jest jego miejsce w świecie, wrósł w Warszawę i Legię, z nimi wiąże z nią plany na przyszłość.

Grają więc dla nas najemnicy. Ba, grają w klubach na całym świecie. Najemnik w futbolu stracił wydźwięk pejoratywny.

Autor: Jakub Majewski "Qbas"
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!