Michał Kucharczyk próbuje usłyszeć co mają mu do powiedzenia fani gospodarzy :) - fot. Mishka / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 26. kolejki
Jeleń, źródło: Legionisci.com
112 640 – dokładnie tyle osób pofatygowało się w weekend na stadiony Ekstraklasy. Cieszy więc fakt, że przybywa koneserów futbolu na najwyższym poziomie. Wynik co prawda jeszcze nie może równać do topowych zachodnich lig, ale spokojnie – najpierw Polska, potem Europa, aż wreszcie Ekstraklasa zawojuje świat. Zapraszamy zatem na kolejny odcinek podsumowania tych wielkich wojaży.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1-2 Śląsk Wrocław
Śląsk w tym roku zdołał wygrać tylko raz, Termalice sztuka ta jeszcze się nie udała, także mecz otwarcia kolejki przypominał pojedynek strzelecki osób o znacząco zaburzonej umiejętności widzenia. Należało więc zdać się na intuicję, a ta pomogła piłkarzom Śląska już w 5. minucie, kiedy Morioka postanowił kopnąć piłkę w kierunku bramki miejscowych. Dopadł do niej Robert Pich i zrobiło się 1-0 dla Śląska. Nie zdziwiło to specjalnie piłkarzy Termaliki, bo kto jak kto, ale oni bycie lanym po tyłku opanowali ostatnio do perfekcji. Zaskoczyła ich natomiast sytuacja z 18. minuty, bo kto mógł się spodziewać, że najpierw Gergel trafi z wolnego w słupek, a potem Putiwcew wykorzysta niepoczytalność Pawełka i dobije na 1-1, strzelając pierwszą bramkę w tych elitarnych rozgrywkach. Remis zaspokoił ambicje „Słoników”, ale goście popatrzyli w tabelę stwierdzając, że w sumie to głupio byłoby spaść ze stadionem na 42 tysiące ludzi i męczyli bułę tak długo, aż w końcu Kokoszka dał im upragnione zwycięstwo.
VIDEO: Putiwcew wykorzystuje słynną dyspozycję Mariusza Pawełka
Wisła Kraków 3-2 Wisła Płock
Wisła zaczęła ten mecz od kombinacyjno-przypadkowej akcji, bo gospodarze w rozegraniu pokombinowali naprawdę dobrze, ale znalezienie się piłki w siatce było już czystym przypadkiem. Goście próbowali odpowiedzieć, jednak krakowskiej bramki z wielkim zapałem strzegł Łukasz Załuska. Skoro nie dało się zaskoczyć go konwencjonalnymi metodami, to czas na środki z górnej półki – pomyśleli piłkarze z Płocka i posłali w pole karne taką świecę, że w czasie lotu futbolówki można było pójść do kuchni, zaparzyć sobie kawę i skorzystać z toalety. Niestety nie okazało się to wystarczająco długim okresem dla bramkarza miejscowych, który postanowił zostać na linii, przez co spadająca piłka trafiła w nogę Krivca i mieliśmy remis. W czasie kiedy Załuska zastanawiał się nad tym co on też właściwie najlepszego uczynił, Mateusz Piątkowski postanowił sprawdzić, czy golkiper „Białej Gwiazdy” uczy się na błędach. Okazało się, że nie i napastnik przyjezdnych zwodem a'la Radović zabawił się z nim, dając płocczanom prowadzenie. W takiej sytuacji gospodarze także musieli sięgnąć po asa w rękawie i Semir Stilić za pomocą efektownego centrostrzału przelobował Seweryna Kiełpina. Dwie minuty później Bartosz strzelił na 3-2 i w wiślanym pojedynku górą okazał się zespół z Krakowa. Człowiek człowiekowi wilkiem, Wisła Wiśle także, a kiwi kiwi kiwi.
VIDEO: Załuska stwierdza, że wychodzenie z bramki jest passe
Piast Gliwice 3-2 Arka Gdynia
Piast ostatnio wbił Śląskowi 4 gole, więc piłkarze z Gliwic uznali, że i przeciw Arce można by trochę postrzelać, zwłaszcza, że ich sytuacja w tabeli jest równie ciekawa jak polskie komedie romantyczne. Gospodarze usiedli na „Śledziach” od początku meczu i dopięli swego w 30. minucie, dzięki uprzejmości Adama Marciniaka, który wybijał piłkę w taki sposób, że trafiła ona pod nogi Martina Bukaty, który kopnął ją prosto do bramki. Miło było przez prawie godzinę, ale w końcu w obronie Piasta gra Uros Korun. Słoweniec w polu karnym sfaulował Siemaszkę, do piłki podszedł Szwoch i wyrównał wynik spotkania. Znacząco ułatwił mu to Jakub Szmatuła, który zamiast bronić, zdecydował się na stanie w miejscu. Golkiper konsekwentnie trzymał się swoich założeń, bo identycznie postąpił przy strzale Siemaszki na 1-2. Goście pocieszyli się z prowadzenia całe 3 minuty, z remisu natomiast kwadrans, bo strzałem z rzutu wolnego wynik na 3-2 ustalił Badia. Piast pnie się w górę, Arka leci w dół. Jak śpiewał kiedyś Maanam: „Falowanie i spadanie”.
VIDEO: Marciniak niby interweniuje, ale jednak nie do końca
Zagłębie Lubin 0-1 Ruch Chorzów
Patrząc na drużyny grające w tym meczu nie można było spodziewać się fajerwerków i zgodnie z oczekiwaniami Zagłębie z Ruchem zafundowały nam potężną dawkę niewypałów. Strzały na bramkę oczywiście były, ale pech chciał, że najlepsze sytuacje dla Zagłębia mieli wykorzystać byli piłkarze Ruchu, którzy nie zamierzali krzywdzić swojej ex-drużyny i w najlepszych nawet sytuacjach konsekwentnie kopali tak, by przypadkiem nie trafić do bramki. Miłosz Przybecki widząc takie zachowanie lubinian sam postanowił brać z nich przykład, bo w sytuacji sam na sam z Polackiem efektownie przeniósł piłkę nad poprzeczką. Nie spodobało się to Jarkowi Niezgodzie, który oznajmił, że on nie zamierza być dla nikogo miłym i w 67. minucie kopnął na bramkę po raz pierwszy. Zrobił to jednak raz a dobrze, dzięki czemu „Niebiescy” pokonali Zagłębie i wskoczyli na 12. miejsce w tabeli. No, no, jeszcze trochę, a znajdą się w ósemce. Zresztą nasza liga jest zabawna do tego stopnia, że wcale się nie zdziwię jeśli Chorzów wywalczy sobie udział w pucharach.
VIDEO: Mazek ratuje byłych kolegów swoim wykończeniem
Pogoń Szczecin 0-0 Jagiellonia Białystok
Mecz w Lubinie skutecznie wprowadził nas w klimat ligowej siermięgi, dzięki czemu spotkanie w Szczecińskim Estadio da Gruz nie bolało już tak bardzo. Piłkarze obydwu zespołów muszą bardzo cenić sobie teatry, bo to co zaprezentowali było prawdziwym dramatem. Najlepszą okazję na gola miał Sheridan, ale – jak powszechnie wiadomo – strzał głową z piątego metra jeszcze nie musi nic znaczyć. Pogoń obudziła się w ostatniej minucie doliczonego czasu gry i niecałe 3,5 tysiąca widzów ryknęło z radości, kiedy Nadir Ciftci umieścił piłkę w bramce po asyście Frączczaka. Niestety obydwaj piłkarze zapomnieli o małym szczególe jakim jest spalony i z gola nie wyszło absolutnie nic. Zresztą najlepsze co wyszło piłkarzom „Portowców” i „Jagi” to wyjście z boiska.
VIDEO: Krótka radość Pogoni Szczecin
Korona Kielce 3-0 Cracovia Kraków
Trener Cracovii powiedział swoim piłkarzom przed meczem, że mają być jak pitbull, bulterier i Tommy Lee Jones w „Ściganym”. Poskutkowało od razu, bo Jakub Wójcicki już w 7. minucie wyleciał z boiska za faul w polu karnym. Jacek Kiełb nie uznał za stosowne trafić z 11 metrów, bo tak to przecież potrafi każdy głupi. Jakub Żubrowski chciał pokazać więc, że jest całkiem mądrym facetem, wobec czego zdecydował się na strzał z blisko 30 metrów i... spadającym liściem trafił pod poprzeczkę. Zawodnicy uznali, że takie otwarcie wyniku powinno zadowolić oczekiwania kibiców przynajmniej przez godzinę, więc bramki na 2-0 i 3-0 strzelili tuż przed końcem meczu. Najciekawszą sytuację obejrzeliśmy za to w ostatniej minucie spotkania. Abalo zagrał wzdłuż bramki do Kotarzewskiego, który zapisał się na kartach księgi zwanej Ekstraklasą platynowymi literami. Pomocnikowi Korony stojącemu na środku pustej bramki metr od linii, udało się kopnąć futbolówkę obok lewego słupka.
VIDEO: Kotarzewski dokonuje sztuki spudłowania z metra do pustej bramki
Lech Poznań 0-0 Górnik Łęczna
W Poznaniu nigdy chyba się nie nauczą, że im mocniej spinają na coś poślady, tym większego doznają później rozczarowania. Hucznie zapowiadane 95-lecie było mniej więcej tak huczne, jak potańcówka w domu spokojnej starości. Poznańscy fani chyba nie mogli zdecydować się czy oprawa przed meczem ma nawiązywać do tradycji Lecha, czy też może Amiki Wronki, więc przygotowali kartoniadę tak, by nikt do końca nie wiedział o co chodzi. Futboliści z kartoflanej krainy także nie bardzo łączyli fakty na boisku i mimo wielkich chęci nie potrafili strzelić bramki ostatniemu w tabeli zespołowi, który nie tak dawno dostawał od rywali „piątkę”. Skończyło się na 0-0, co dla Górnika jest sufitem, a dla Lecha podłogą.
VIDEO: 95-lecie Lecha huczne tylko z nazwy
Lechia Gdańsk 1-2 Legia Warszawa
Kibice Lechii wzięli przykład od poznaniaków i – podobnie jak oni – napompowali balonik oczekiwań do granic możliwości. Piłkarze „Biało-Zielonych” byli tak rozgorączkowani w swoich atakach, że do teraz nikt jednoznacznie nie może stwierdzić, kto jest autorem trafienia Lechii na 1-0. Lechistów tak podekscytowała wizja wygranej z Legią, że zupełnie zapomnieli o zabezpieczeniu tyłów. Mario Maloca po strzelonej bramce zachwycił się swoją grą do tego stopnia, że nie uznał za konieczne bronić, skoro tak dobrze idzie mu strzelanie. Najpierw nie upilnował Michała Kucharczyka, a potem był na tyle uprzejmy, że wyłożył mu gotową do strzału piłkę, którą „Kuchy” zapakował do bramki. Lechię koronowano jeszcze kilka miesięcy temu, ale po trzech porażkach z rzędu ochota na koronację jakoś wszystkim odeszła. Dusan Kuciak miał za ten stan rzeczy pretensje do dziennikarzy, którzy to okrutnie nakręcili gdańszczan do walki o mistrzostwo, a oni się chcą po prostu „bawić w piłkę”. Rzeczywiście, jak się ma na kontrakcie po 100 tysięcy złotych miesięcznie, musi być to naprawdę przednia zabawa.
VIDEO: Sympatyczny Maloca wykłada Kucharczykowi piłkę
Mem kolejki:
Wpis kolejki:
Autor: Jeleń
Twitter: @JelenLL
Komentarze: (0)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!