Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Mishka / Legionisci.com
fot. Mishka / Legionisci.com
Piątek, 23 marca 2018 r. godz. 10:33

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Budynek czy budowla? Oto jest pytanie!

Woytek i Qbas, źródło: Legionisci.com

Po publikacjach w „Pulsie Biznesu” i „Fakcie” dotyczących problemów Legii Warszawa S.A. z działaniami Urzędu Dzielnicy Śródmieście dotyczącymi rozliczeń podatku od nieruchomości, postanowiliśmy dużo dokładniej przyjrzeć się problemowi i poukładać ciąg zdarzeń, które w efekcie doprowadziły do wszczęcia śledztwa przez Prokuratora Okręgowego w Warszawie w sprawie przestępstwa popełnionego na szkodę Legii przez pracowników Urzędu Dzielnicy Warszawa Śródmieście. Zdobyliśmy komentarz klubu w tej sprawie i przedstawiamy dużo więcej szczegółów.

Jak to się zaczęło

Legia dzierżawi stadion od m. st. Warszawy. Od 2006 r. Legia posiada umowę dzierżawę z miastem na okres 23 lat i za użytkowanie stadionu płaci rocznie 4,6 mln czynszu, rachunki za media (ok. 5 mln) i podatek od nieruchomości. Podatek ten pobiera m. st. Warszawa za pośrednictwem Urzędu Dzielnicy Warszawa Śródmieście. Pełną stawkę podatku klub płaci od momentu oddania do użytku całego stadionu, czyli od 2011 roku. Zgodnie z prawem klub określa kwotę w deklaracji podatkowej na podstawie wyliczeń podatku za:
1. grunt, na którym znajduje się teren dzierżawiony (73.667 m2);
2. budynki, którym jest stadion bez głównego boiska i biura (48.984,77 m2);
3. budowle, za którą Legia przyjmuje murawę stadionu oraz boiska boczne (wartość: 16 041 388 zł).

Klub o pomoc w wyliczeniach zwrócił się do ekspertów Deloitte, których analizy poparte zostały stanowiskami renomowanych profesorów kilku polskich politechnik oraz Akademii Górniczo-Hutniczej, którzy są jednocześnie rzeczoznawcami budowlanymi. Obliczenia dały kwotę 1,5 mln zł rocznie i za lata 2011, 2012, 2013, 2014, 2015, 2016 i 2017 klub tyle przekazywał do Urzędu Dzielnicy Warszawa Śródmieście. Legia twierdzi, że przez szereg lat wyliczenie zawarte w deklaracji nie było w żaden sposób podważane ani weryfikowane przez urzędników. Klub przyjmował więc, że prawidłowo wywiązał się ze swego obowiązku podatkowego.

Problem nie jest nowy!

Rano 31 października 2014 na łamach Gazety Wyborczej wypowiedział się Maciej Wandzel. Były współwłaściciel klubu już ponad 3 lata temu mówił o problemie, z którym boryka się klub. Oznacza to, że od samego początku dzierżawy włodarze z Łazienkowskiej musieli liczyć się z tym, że tego typu sytuacja może prędzej czy później się pojawić. - My sami chcemy płacić ponad 1,5 mln zł, miasto chce 4,54 mln zł. To jest groźny precedens i przejaw krótkowzrocznego fiskalizmu. Rozumiem interes budżetu miasta, ale to wszystko jest nielogiczne. Chcielibyśmy wypracować jakiś kompromis. (...) Podatki trzeba płacić. Są dwa typy podejścia do tego: albo stadion traktuje się jak budynek użytkowy, czyli płaci się relatywnie niską stawkę od jego powierzchni, albo uważa się go za budowlę i wtedy płaci się procent od tego, za ile go zbudowano. My jesteśmy jedynym stadionem w Polsce, który przez miasto traktowany jest właśnie jako budowla - mówił Maciej Wandzel w rozmowie ze sport.pl.

Tego samego dnia w godzinach południowych właściciele i zarząd Legii po królewsku ugościli na stadionie prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Ówczesne władze mocno pracowały nad tym, by polepszyć stosunki z miastem. W zwykły nie meczowy dzień najwyższa władza stolicy miała możliwość obejrzenia reprezentantów wszystkich sekcji klubu, specjalnie w tym celu ściągniętych na Łazienkowską. Zaprezentowane zostały także zmiany, które zaszły w klubie. Legii bardzo zależało na tym, by nastąpiło nowe otwarcie w relacjach z urzędnikami. Można się domyślać, że oprócz współpracy na polach marketingowym i wizerunkowym, głównym daniem była właśnie kwestia czynszu i podatku za dzierżawę stadionu.

Mimo nierozstrzygniętych prawomocnie wątpliwości prawnych przez lata klub deklarował niższą stawkę podatku (ok. 1,4 mln). Tak robiło ITI, tak robiło trio Mioduski-Leśnodorski-Wandzel i tak samo nadal chce robić obecny właściciel.

Niestety problem z klasyfikacją nie powstał ani w 2016, ani w 2014 roku, a zaraz po oddaniu stadionu do użytku czyli na początku 2011 roku.
15 marca 2011 roku organ podatkowy wezwał Legię do złożenia korekty deklaracji podatkowej uzasadniając, że nie zostały wykazane wszystkie przedmioty podlegające opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości. Nie zgadzały się także prawidłowe podstawy opodatkowania. Klub złożył wyjaśnienia poparte informacjami z WOSiR, określającymi stadion jako budynek, ale 16 maja 2011 urząd śródmiejski wszczął postępowanie mające na celu określenie prawidłowej wysokości zobowiązania.

Legia przedstawiła wówczas ekspertyzę rzeczoznawców budowlanych, na której się opierała. Urząd zatrudnił swojego biegłego - panią mgr Małgorzatę Skąpską, której opinia była rozbieżna z tą zaprezentowaną przez klub. Ostatecznie w dniu 25 kwietnia 2012 r. decyzja prezydenta m.st. Warszawy określiła wysokość zobowiązania podatkowego w sposób niekorzystny dla klubu.
10 maja 2012 roku Legia złożyła odwołanie od tej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO) ze względu na naruszenie przepisów m.in.:
- wadliwe oparcie decyzji podatkowej na opinie biegłego, który był rzeczoznawcą majątkowym i nie posiadał wiadomości specjalnych w zakresie norm budowlanych oraz podatkowych,
- nierozpatrzenie całego materiału dowodowego zebranego w sprawie i dowolną jego ocenę,
- przedstawienie niekompletnego uzasadnienia faktycznego,
- prowadzenie postępowania w sposób naruszający zasadę zaufania do organów podatkowych;
- złe sklasyfikowanie stadionu jako budowli zamiast budynku.

Dopiero w 11 maja 2015 roku SKO uchyliło decyzję organu podatkowego i przekazało sprawę do ponownego rozpatrzenia, ale główne wnioski nie były korzystne dla klubu! W decyzji czytamy m.in.:
"brak jest podstaw do przyjęcia tezy, że stadion Legii stanowi budynek na gruncie u.p.ol. Obiekt ten jest budowlą, chyba że zostaną wykazane przy wykorzystaniu dowodu z opinii biegłego, że ze względu na szczególne cechy można mówić o istnieniu dwóch obiektów budowlanych w obrębie inwestycji stadionu".

Przerwany sen urzędników? Niekoniecznie

Według ostatnich informacji klubu Urząd Dzielnicy Warszawa Śródmieście zaczął się zajmować sprawą podatku od nieruchomości za rok 2011 dopiero w grudniu 2016 roku. Nie możemy tego uznać za prawdę, ponieważ już w 2011 r. urząd wezwał klub do korekty deklaracji (chciał, by klub płacił wyższy podatek), a potem sprawa toczyła się też przez cały 2015 i 2016 rok. Na przykład w lipcu 2016 urząd zlecił opinię techniczną rzeczoznawcy budowlanemu, który to zakwalifikował stadion w całości jako budowlę. W listopadzie 2016 roku Legia podtrzymała swoje stanowisko, a urząd swoje.

Urzędnicy uznali, że stadion jest budynko-budowlą, choć to pojęcie nie występuje w polskim prawie. Stwierdzili też, że Legia powinna płacić znacznie wyższy podatek (podatek od budowli, który liczony jest od wartości obiektu) od większej części stadionu. Innymi słowy dla klubu niekorzystnym finansowo jest uznanie trybun za budowlę, bo musi za to zapłacić co roku aż 2% wartości budowli, która to wartość wynosi ok. 175 mln zł. Z kolei oczywistym jest to, że największą wartość całej inwestycji przy Łazienkowskiej 3 stanowi sam stadion, a nie płyty 3 boisk. Dlatego też Legia chce płacić 2% podatku za boiska, które wycenione są znacznie niżej (ok. 16 mln zł) oraz podatek od powierzchni stadionu za każdy metr kwadratowy jako budynku. Podatek od budynku od jego powierzchni w Warszawie w 2018 roku wynosi 23,10 zł za 1m2 powierzchni użytkowej, więc kwota oscylowałaby w granicach 1 mln złotych rocznie.

Według klubu osoba powołana do oceny tej sprawy w 2011 roku nie miała uprawnień biegłego rzeczoznawcy budowlanego. Sytuacja na linii dzielnica-klub była tak zła, że w listopadzie 2016 Legia zdecydowała się zgłosić problem prezydent Warszawy. Hanna Gronkiewicz-Waltz przychyliła się do wniosku, wyłączyła panią Małgorzatę Branicką-Eytner (naczelnik wydziału budżetowo-księgowego dzielnicy Śródmieście) z postępowania oraz upoważniła burmistrza Dzielnicy Bemowo do przeprowadzenia postępowania podatkowego. Bemowo, chcąc mieć czas na wykonanie analizy, zawiadomiło Mazowiecki Urząd Skarbowy o możliwości popełnienia przestępstwa skarbowego przez Legię, przez co termin przedawnienia uległ zawieszeniu. Z kolei Mazowiecki Urząd Skarbowy wszczął śledztwo w sprawie podania nieprawdy przez Legię w deklaracji podatkowej od nieruchomości za 2011 rok.

5 mln wyparowało z konta

Przez cały rok 2017 roku pracował zespół biegłych powołany przez urzędników z Bemowa, odbyły się wizje lokalne, rozmowy z klubem i architektami, które potwierdziły stanowisko Legii. Do końca roku nie została jednak wydana prawomocna decyzja. Urzędnicy z dzielnicy Śródmieście postanowili nie czekać i ustalili, że podatek za 2012 rok powinien wynieść... 4,54 mln zł. Oznacza to, że wrócili do swojej interpretacji z 2016 roku, która została podważona i przejęta do analizy przez Bemowo. Wcześniej jednak (5 grudnia) złożyli doniesienie do Mazowieckiego Urzędu Celno-Skarbowego (MUCS) o możliwych nieprawidłowościach ze strony Legii, co pozwoliło im zawiesić bieg przedawnienia, które następowało miesiąc później. Urzędnicy śródmiejscy popełnili jednak błąd i wraz z decyzją o wysokości podatku (14 grudnia) nadali rygor natychmiastowej wykonalności, uzasadniając to faktem, że termin przedawnienia jest krótszy niż 3 miesiące. Było to o tyle bezsensowne działanie, że dwa tygodnie wcześniej sami ten bieg przedawnienia zawiesili, składając doniesienie do MUCS, o czym zresztą poinformowali Legię. Dodatkowo burmistrz Czubaszek wysłał swoją decyzję o wysokości podatku za 2012 rok do urzędu Bemowa, które jeszcze procedowało nad podatkiem 2011. "Do wykorzystania służbowego" - napisano w piśmie przewodnim. - W ten sposób urzędnicy ze Śródmieścia chcieli wpłynąć na decyzję w sprawie, która została im rok wcześniej zabrana - grzmi Jarosław Jankowski z zarządu klubu.

Mimo to jeszcze przed świętami śródmiejski urząd (miasto ma uprawnienia komornicze i specjalną komórkę egzekucyjną) zabrał z konta stołecznego klubu 5 mln zł. Pod pismem egzekwującym zajęcie kwoty podpisała się pani Branicka-Eytner, która rok wcześniej była wyłączona z tego postępowania. - To jest skandaliczne, choć nie jest bezprawne - mówi prof. Tomasz Siemiątkowski z kancelarii Głuchowski Siemiątkowski Zwara.

Tymczasem w 27 lutego 2018 organ podatkowy z Bemowa orzekł ustalając podatek za rok 2011, że stadion jest budynkiem, a boiska budowlą, czyli przychylił się do interpretacji stołecznego klubu (kwota podatku 1,4 mln zł). Legia odwołała się od decyzji dzielnicy Śródmieście nadającej rygor natychmiastowej wykonalności do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Sprawa została rozpatrzona w trybie pilnym ze względu na istotny interes społeczny i po dwóch miesiącach SKO uchyliło tenże rygor. Pieniądze wróciły więc na konto Legii, ale dopiero po kolejnych dwóch tygodniach i bez odsetek (60 tys. zł - klub będzie dochodził ich na drodze sądowej). Legia zaskarżyła też samą decyzję o wysokości podatku do SKO, ale na razie nie wiadomo jakie będzie rozstrzygnięcie, bo sprawa procedowana jest w innym trybie. Co więcej biuro ratusza uchyliło całą decyzję egzekucyjną już po fakcie.

Legia idzie na wymianę ciosów

W pewnym momencie klub przestał w ogóle rozmawiać z dzielnicą Śródmieście. Pozytywna decyzja SKO w kwestii rygoru natychmiastowej wykonalności spowodowała, że klub postanowił działać mocniej.

- W pewnym momencie poczuliśmy się bezradni, okradzeni i na skraju wytrzymałości. Postanowiliśmy przygotować doniesienie do prokuratury - mówi Jankowski. W doniesieniu Legia wskazała uchybienia urzędników, czyli nadanie rygoru natychmiastowej wykonalności, pobranie pieniędzy oraz - co najważniejsze poświadczenie - nieprawdy przez urzędnika, a także nadużywanie uprawnień. 9 marca prokuratura wydała decyzję o wszczęciu śledztwa. - W prokuraturze będziemy zeznawać, opowiadać o całej sprawie i dokładać kolejne rzeczy, o których na razie nie mówiliśmy - mówią prawnicy reprezentujący Legię.

22 marca Legia zwróciła się do prezydent Warszawy o wyłączenie burmistrza dzielnicy Śródmieście Krzysztofa Czubaszka i wszystkich urzędników mu podległych ze wszystkich postępowań podatkowych dotyczących Legii oraz o przeniesienie decyzji ze Śródmieścia do innej dzielnicy. Ponadto Legia złożyła do przewodniczącego komisji rewizyjnej rady dzielnicy Śródmieście wniosek o zbadanie tego, jak działa urząd w tym aspekcie.

Budynek czy budowla?

Dochodzimy do naszym zdaniem najważniejszego pytania w całej sprawie, które może zaważyć na przyszłości Legii. Brzmi ono następująco: Czy stadion jest budowlą czy budynkiem? Jeżeli uznać go za budynek - Legia może spać spokojnie, jeżeli uznać go za budowlę - będzie bardzo źle.

Urzędnicy śródmiejscy realizując czynności określone przepisami, mają prawo do naliczania podatku wg zasad, które uznają za obowiązujące. Niestety nie mogą ich komentować. - Organ podatkowy nie ma możliwości ujawniania informacji dotyczących prowadzonych postępowań ani ich komentowania - stosownie do art. 294 Ordynacji zobligowany jest do przestrzegania tajemnicy skarbowej - poinformował w czwartek Krzysztof Czubaszek, burmistrz Dzielnicy Śródmieście m.st. Warszawy.

Więcej zdradza Legia: - Dzielnica Śródmieście próbuje w stadionie znaleźć elementy budowli, zakładając prawnie, że może istnieć coś takiego jak budynko-budowla. Zdaniem Legii wyrok NSA temu przeczy. SKO na razie nie rozstrzygnęło ile Legia ma płacić, ale wskazało, że nie można iść w kierunku uzasadniania, że to może być budynko-budowla.

Zajrzeliśmy do wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 7 marca 2017 roku (sygnatura akt: II FSK 295/15). Okazuje się, że owszem sąd orzekł w nim, że faktycznie nie ma budynko-budowli, ale stwierdził, że stadion jest budowlą i nie jest to akurat informacja korzystna dla Legii. W przedmiotowej sprawie spółka dzierżawiąca obiekt skarżyła decyzję prezydenta miasta w sprawie sposobu naliczania podatku (sprawa dotyczy Zagłębia Lubin i decyzji prezydenta miasta Lubina).
"Spółka powołała się przy tym na opinię rzeczoznawcy budowlanego, zgodnie z którą stadion spełnia definicje budynku (zadaszone trybuny i budynek główny) jak i budowli (płyta boiska)." - czytamy w uzasadnieniu NSA, a więc jest to sytuacja porównywalna do tej z Warszawy.

Tymczasem Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że:
"Zdaniem organu podatkowego, zadaszone trybuny na stadionie piłkarskim spółki muszą spełnić cztery warunki, by móc zostać uznane za pełniące rolę budynku lub jego części. Mianowicie:
a) być trwale związane z gruntem;
b) być wydzielone z przestrzeni za pomocą przegród budowlanych
c) posiadać fundamenty;
d) posiadać dach.
(...)
Prezydent Miasta stwierdził, że tylko niektóre z tych warunków są spełnione, w zakresie trwałego związania z gruntem czy posiadania fundamentów. Natomiast trybuny te nie są wydzielone z przestrzeni za pomocą przegród budowlanych ze wszystkich stron. Również zadaszenie nad trybunami nie spełnia wymogów dachu, bowiem nie osłania ze wszystkich stron przed wpływami atmosferycznymi.
(...)
Stadion piłkarski spółki zaliczony został do V kategorii obiektów budowlanych, to jest obiektów sportu i rekreacji, takich jak: stadiony, amfiteatry, skocznie i wyciągi narciarskie, kolejki linowe, odkryte baseny i zjeżdżalnie, o której mowa w załączniku do ustawy."
(...)
Stadion piłkarski nie jest budynkiem ponieważ nie spełnia definicji budynku zawartej w 1a ust. 1 pkt 1 u.p.o.l., nie posiada bowiem wszystkich koniecznych elementów pozwalających uznać go za budynek. Przede wszystkim nie posiada dachu. Nie można zakwalifikować go jako budynek ponieważ został wprost wymieniony w ustawie Prawo budowlane jako budowla w art. 3 pkt 3 ("budowla sportowa") w związku z załącznikiem do tej ustawy."


W powyższej sprawie wyrok jest oczywiście ostateczny i, jak widać, istotne było pozwolenie na użytkowanie stadionu. Wynika z niego, że obiekt został zaliczony do kategorii V obiektów budowlanych. Jak to wygląda w przypadku Legii Warszawa? Bardzo podobnie.

Śródmiejscy urzędnicy podnoszą argument, że w 2008 roku projektowi i pozwolenie na budowę stadionu została przypisana budowlana kategoria V. Urząd poprosił wyjaśnienia Biuro Geodezji i Katastru, które dla odmiany stwierdziło, że są przy Łazienkowskie 3 są budynki "107 - budynki oświaty, nauki i kultury oraz sportowe odpowiadające klasie budynków XV wg. Polskiej Klasyfikacji Obiektów Budowlanych tj. budynki sportu i rekreacji jak: hale sportowe i widowiskowe, kryte baseny.

Taka informacja nie rozwiała wątpliwości urzędników, którzy zlecili wykonanie opinii technicznej. Rzeczoznawcza budowlany jednoznacznie ocenił, że stadion jest w całości budowlą i wszystkie opinie przedstawione przez Legię nie zostały potraktowane jako dowody w sprawie, bo urząd powołał się na art. 197, w którym jedynie organ podatkowy może powołać takiego biegłego. Głównym wnioskiem wynikającym z opinii rzeczoznawcy było: "Stadion Legii nie spełnia czwartej przesłanki, nie jest wydzielony z przestrzeni za pomocą przegród budowlanych oraz nie posiada dachu, a jedynie otwarte lekkie zadaszenie membranowe, które nie spełnia klasycznej roli dachu i nie chroni całkowicie przed warunkami atmosferycznymi". Za przegrodę nie uznano balustrady oddzielającej boisko od trybun. Dodatkowo decyzje Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego z 27 lipca 2010 roku (nr IOT/221/U/2010) i 9 maja 2011 (nr IOT/173/U/2011) zezwalają na użytkowanie stadionu Legii - kategorii V obiektu wg prawa budowlanego.

Przy Łazienkowskiej twierdzą, że dokumentacja projektowa i pozwolenie na budowę mówiły o budynku. Ponadto w ewidencji budynków prowadzonej przez urząd miasta (Biuro Geodezji i Katastru), która jest podstawą do opodatkowania, wskazuje się, że to jest budynek (informacja z 31.08.2016 roku).

- Tymczasem pani Branicka-Eytner z dzielnicy Śródmieście chciała, aby z ewidencji wykreślić stadion Legii jako budynek. Po co tam była, na jakiej podstawie? Czy to nie jest przekroczenie uprawnień? Jaka jest motywacja tej pani? Naczelnik wydziału budżetowo-księgowego nie ma kompetencji do tych czynności, które ona wykonuje - twierdzą prawnicy pomagający klubowi.

Dzielnica Śródmieście starała się wykazać, że dane z Biura Geodezji są nieaktualne i powołała na pisma z Biura Architektury i Planowania Przestrzennego oraz Wydziału Architektury i Budownictwa Dzielnicy Śródmieście, które informują rozbieżnie, w jednym miejscu, że "stadion jest budowlą sportową mającą cechy pozwalające na zaliczenie jej do budynku", w drugim, że "stadion Legii jest budowlą".

Ostatecznie śródmiejscy urzędnicy postanowili uznać dolne pomieszczenia stadionu jako budynek, a pozostałe (trybuny i boisko) jako budowlę. W sumie wartość budowli oszacowano na 174,5 mln zł i od tego wyliczono 2% podatku, czyli 3,5 mln zł podatku. Do tego należy doliczyć 1 mln zł za budynki i 60 tys. za grunty, czyli w sumie 4,54 mln zł rocznie.

Do sprawy inaczej podeszli urzędnicy z Bemowa, o czym pisaliśmy wcześniej. W skrócie: uznali, że wszystkie pomieszczenia łącznie z trybunami są budynkami, a tylko boiska budowlami, ponieważ są granice wydzielenia przegrodami budowlanymi w postaci dolnej krawędzi balustrady trybuny dolnej oraz stadion przykryty jest dachem w postaci ukośnego stropodachu, a więc spełnia warunek posiadania dachu.

A co to jest przegroda budowlana? Tu urzędnicy z Bemowa skorzystali z "Encyklopedii architektury i budownictwa", która definiuje ją jako "element budowli oddzielający jej wnętrze od otoczenia zewnętrznego lub też wydzielający w jej wnętrzu pomieszczenia (...) rozróżnia się przegrody budowlane stałe i ruchome oraz pełne i ażurowe (...)". Balustrada na Legii została uznana za spełniającą te definicje, a więc spełnia niezbędny warunek wydzielenia przestrzeni za pomocą przegród, który to podważa Śródmieście. Naliczony przez Bemowo podatek rozkłada się następująco: grunty (58,6 tys. zł), budynki (1,03 mln zł), budowle (315 tys. zł) - w sumie ok 1,4 mln zł.

Jednym zdaniem: bałagan w przepisach, bałagan w interpretacjach i warszawskich urzędach!


Wszystko w rękach prezydent Warszawy?

Pod względem formalnoprawnym wydaje się, że miasto miało argumenty uzasadniające domaganie się od Legii wyższego podatku, natomiast sposób działania, przewlekłość postępowania i czekanie na ostatnią chwilę nie jest rzeczą normlaną. Przy Łazienkowskiej sugerują, że urzędnikami mogą kierować jakieś osobiste powody, ale chwilę później dodają, że ich nie znają. Brak jasnych, ostatecznych wykładni oraz groźba nałożenia podatku w kwocie niemal 23 mln zł za lata 2013, 2014, 2015, 2016 i 2017 wpływa na bilans finansowy Legii, zmniejsza wiarygodność, utrudnia planowanie budżetu i planowanie ewentualnych rezerw finansowych. Zdaniem klubu decyzja dzielnicy Bemowo za rok 2011 jest pierwszą prawomocną, wzorcową i wykonaną przez klub. Na dodatek dotyczy to pierwszego roku użytkowania nowego stadionu po zakończeniu budowy.

- Jesteśmy w takiej sytuacji, że możemy w każdej chwili otrzymać wysokości podatków ostatnie 5 lat, bo śródmiejski urząd nadal nie weryfikował wysokości podatków z lat 2013-17 i trzyma nas w niepewności - mówi prof. Siemiątkowski.

- To jest działanie na szkodę klubu, który jest wartością tego miasta. Nie może tak być, że jeden urzędnik to niszczy. My jesteśmy ważnym dobrem, nieobojętnym dla większości mieszkańców. Oddzielną dyskusją jest to, jak traktowane są inne kluby w mniejszych miastach, które z mniejszymi budżetami bardziej wspierają kluby niż Warszawa Legię - mówi Jarosław Jankowski.

Przy Łazienkowskiej są przekonani, że jeżeli sprawa podatku będzie podejmowana przez którąkolwiek inną dzielnicę, to wszystko pójdzie po myśli klubu. - Tylko o to nam chodzi, o nic więcej. Jak będzie to robiła osoba bezstronna, to zrobi to w sposób rzetelny - przekonują władze klubu. Jako przykład podawany jest Stadion Narodowy, który decyzją dzielnicy Praga-Południe płaci podatek jak budynek, czyli za każdy metr kwadratowy. Wynosi on rocznie 4,5 mln zł zamiast 20 mln zł gdyby traktowany był jako budowla. - My chcemy być traktowani na tych samych zasadach co inni - dodają przedstawiciele Legii.

Wygląda na to, że Legia musi więc pracować nad dobrymi relacjami z władzami Warszawy. W tym roku odbędą się wybory samorządowe… i wszyscy wiemy, co to oznacza. Temat Legii zawsze jest chodliwy w mediach, więc kandydaci będą musieli zająć stanowisko w tym temacie. Idealnie byłoby tak, gdyby Legia została zwolniona zapłacenia podatku od nieruchomości – taką decyzję wydano na przykład w Poznaniu. Lech nie płaci ani grosza podatku i nie musi wchodzić w spory o ustalenie czy stadion do budynek, czy jednak budowla.

Ciąg dalszy na pewno nastąpi.



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!