fot. Woytek / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Słowo po niedzieli: Prowokacja
Qbas, źródło: Legionisci.com
Tak się ostatnio składa, że nie wyrabiam się ze „Słowem”. Na niedzielę albo w ogóle. Obok pewnych tematów nie sposób jednak przejść obojętnie. W zeszłym tygodniu pojawił się problem ewentualnego wręczenia mistrzowskich medali piłkarzom Legii po meczu w Poznaniu. Klub z Wielkopolski wystąpił nawet do Ekstraklasy S.A. o odwołanie ceremonii, a „Kolejarzowi” w sukurs przyszli niektórzy dziennikarze (w tym też byli), którzy apelowali, by nie prowokować poznańskich kibiców.
Moim zdaniem doszło do jakiegoś pomieszania pojęć. W mojej ocenie tego typu propozycje/apele to dokładnie to samo, co niewpuszczanie kibiców Legii na mecz w Białymstoku. Organizator, niepotrafiący zapewnić bezpiecznego przebiegu imprezy masowej, wybiera linię najmniejszego oporu i nie wpuszcza fanów, w obawie, że ci, zważywszy na pewne zaszłości w ich relacjach z sympatykami „Jagi”, sprowokują miejscowych do działań prawem zabronionych. Tak samo postępuje Lech: nie gwarantuje bezpiecznego przebiegu imprezy masowej, czyli nie potrafi jej zapewnić, w związku z tym wnioskuje do organizatora rozgrywek, by ten poszedł im na rękę i ich niekompetencję przykrył bezprecedensową decyzją, by mistrzom Polski nie wręczać medali, bo to może zdenerwować lokalnych kibiców, a ci mogą naruszać prawo.
Wtóruje temu red. Tomasz Smokowski, który na Twitterze pisze, że: „Źle byłoby prowokować kibiców Lecha w Poznaniu”. Co to w ogóle znaczy „prowokować”? Czy normalne, niejako tradycyjne zachowanie w postaci (ewentualnego) wręczenia medali mistrzom można w ogóle uznać za prowokację? Idąc tym tokiem myślenia jest już prosta droga, by uznać, że nie powinno wpuszczać się kibiców gości, bo przecież swoim zachowaniem i przyśpiewkami prowokują fanów gospodarzy, a przecież cieszący się ze zdobytej bramki piłkarze również mogą „prowokować” wrażliwą poznańską społeczność. Ba, czyż oczywistą prowokacją nie jest sama gra w strojach z emblematami znienawidzonego rywala? A cóż jeśli to sędzia swą decyzją „sprowokuje” tłum? Czy Lech wystąpi do PZPN, by grać bez arbitrów? A może na mocy przepisów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych powinno ukarać się Legię i Ekstraklasę za „prowokowanie” (art. 61 ustawy)?
Lech de facto, tak jak i Jagiellonia, przyznaje przecież, że nie jest w stanie poradzić sobie z własnymi kibicami i uważa ich za niezrównoważonych. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wręczenie legionistom złotych medali mogłoby wywołać furię u miejscowych. Ale co z tego? To organizator odpowiada za bezpieczeństwo imprezy masowej i jego rolą jest odpowiednie przygotowanie się na różne możliwości. Lecha oczywiście trzeba pochwalić za antycypowanie. Ludzie odpowiedzialni w tym klubie za bezpieczeństwo przewidzieli, że mogą mieć problemy na tym meczu. W tej sytuacji jednak powinni po prostu właściwie się przygotować. Jeśli nie są w stanie tego zrobić, to nie powinni organizować tego spotkania z udziałem publiczności. Proste. Zasłanianie swej słabości decyzją Ekstraklasy jest żenujące. Równocześnie ewentualna zgoda (a z tego co wiem, Ekstraklasa aktualnie nie zamierza organizować ewentualnej dekoracji Legii w Poznaniu) na prośbę „Kolejorza” będzie oznaczała, że Ekstraklasa i jej członkowie jedynie pozornie zapewniają bezpieczeństwo na trybunach. Jest dobrze do pierwszej trudnej, czy też kryzysowej sytuacji. Gdy do niech dochodzi, to zamyka się sektory gości, czy wnioskuje tak jak teraz poznaniacy.
Uważam, że jeśli ktoś naprawdę prowokuje swoich kibiców, to jest to Lech Poznań. Nie dość, że kolejny raz nakręca ich gadaniną w korporacyjnym stylu, że już są potęgą i lada chwila nie tylko zaczną seryjnie wygrywać ligę, ale i zagrają w Lidze Mistrzów, to w dodatku brutalnie zabija ich marzenia o mistrzostwie Polski. Biorąc pod uwagę problemy Legii, jest szczytem wszystkiego, że Lech kolejny raz przegrał co tylko mógł. Poznańska wiara ma prawo być wściekła, ale przecież nie na „Wojskowych”, tylko na swoich: działaczy, trenerów i piłkarzy.
Ich złość jest tym większa, że przecież nieprędko znów trafią na tak słabą Legię. Słabą, a jednak ponownie wyraźnie silniejszą. Również w kwestii organizacji meczów, bo od wielu lat zespoły, które fetowały na Łazienkowskiej zdobycie trofeów (Zagłębie Lubin, Śląsk, Zawisza, Lech, Arka) czyniły to bez przeszkód. Zamiast wybierać najprostsze metody, może po prostu warto zapytać w Warszawie, jak to zrobić? No chyba że o kwestia bezpieczeństwa w Poznaniu decydują kibice.
A my? My po prostu nie zmarnujmy szansy na fetowanie mistrzostwa Polski w Poznaniu.
Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB
P.S. Pan Smokowski nie powinien akurat w tym temacie zabierać głosu, bo jest mało wiarygodny. Słynną parafrazą po meczu Legii i Jagiellonii w maju 2015 r. „Piłkarski Smoleńsk”, wystawił sobie świadectwo i przyczynił do zwiększenia antagonizmu pomiędzy kibicami tych klubów.
Komentarze: (0)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!