Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej

Sobota, 29 grudnia 2018 r. godz. 12:00

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Alfabet Legii 2018

Fumen, Maciej Frydrych , źródło: Legionisci.com

Od Arkadiusza Malarza do Zagłębia Sosnowiec. Kolejny raz przygotowaliśmy dla Was podsumowanie w postaci alfabetu. Także i tym razem nie mogło zabraknąć konkretnych osób - zawodników i trenerów, a także wydarzeń z kibicowskimi na czele. Co się kryje pod poszczególnymi literami? Zapraszamy do lektury.

Arkadiusz Malarz – choć w barwach Legii zadebiutował w lutym 2015 roku, dla wielu kibiców jest już legendą naszego klubu. Legendą, której budowany pomnik zaczął kruszeć. Najpierw zaliczył świetne półrocze zwieńczone mistrzostwem Polski oraz nagrodą dla "Najlepszego bramkarza ekstraklasy" przyznaną na uroczystej gali. Jednak wraz z przyjściem Ricardo Sa Pinto oraz z końcem wakacji zaczęły się kłopoty. Były kapitan zespołu zaczął sukcesywnie spadać w hierarchii. Najpierw ustępując pola Radkowi Cierzniakowi, a następnie młodemu Majeckiemu. Ambicje i charakter kazały zacisnąć zęby i walczyć o swoje w najlepszy możliwy sposób – na treningach. Jednak faktem jest, że od września pojawiał się na murawie zaledwie trzykrotnie. Najgorsze dla Malarza nastąpiło pod koniec roku, kiedy to wypadł poza trójkę golkiperów. Upust emocjom dał w mediach społecznościowych, co spotkało się z mieszanymi reakcjami internautów.
Los się jednak może odmienić. Wypożyczenie Kudrjavcevsa dobiega końca, a Radosław Majecki znajduje się stale w kręgu zainteresowań zagranicznych klubów. Czy zobaczymy jeszcze "Malowanego" na murawie w ostatnich miesiącach wygasającego kontraktu? Jeśli tak, ustali on rekord najstarszego zawodnika Legii w historii. Rekord, który trwa ponad 82 lata.

Bramkarze - w rundzie wiosennej sezonu 2017/18 pierwszym bramkarzem Legii był wspomniany Arkadiusz Malarz. Jednak sytuacja między słupkami zmieniła się jak w kalejdoskopie. Możliwe, że golkiper rozegrał by jeszcze mniej spotkań, gdyby nie kontuzja Radosława Cierzniaka. Radek rozegrał pięć ligowych spotkań. Mimo wielu obaw radził sobie bardzo dobrze, a piłkę z siatki wyjmował tylko dwa razy. Jednak następnie doznał kontuzji łydki, która wykluczyła go z gry. W pucharowym meczu przeciwko Piastowi Gliwice trener Ricardo Sa Pinto postawił na młodego Radosława Majeckiego, który dzięki świetnej postawie w meczu oraz konkursie rzutów karnych stał się pierwszym bramkarzem. Od tamtego spotkania Majecki nie oddał miejsca do końca roku, a w sześciu z dziewięciu rozegranych meczów udało mu się utrzymać czyste konto.

Ceremonia medalowa - zazwyczaj wygląda ona tak samo. Kibice wbiegają na murawę, piłkarze otrzymują medale, trofeum, a następnie wszyscy idą świętować na Stare Miasto. W tym roku było zupełnie inaczej. Ostatnią kolejkę przyszło "Wojskowym" rozgrywać w Poznaniu. Kilka dni przed meczem wszyscy wiedzieli, że jeżeli Legia zdobędzie mistrzostwo, to piłkarze nie będą mogli odebrać nagród... Zaczęły się medialne dywagacje. A kiedy, a gdzie, a może na gali, a może w Warszawie w nocy na stadionie? Ile osób, tyle opinii. Temat i jego liczne rozwiązania zakrawały o absurd i kazały postawić pytanie, czy to o to w tym wszystkim chodzi. Ostatecznie ceremonię medalową zawodnikom urządzili więc fani ze stolicy, którzy przygotowali medale oraz puchar i wręczyli je w Poznaniu!

"Dobrzy - kibice Legii dzieciom" - o tej grupie stołecznych fanatyków w tym roku słyszeliśmy dość dużo, jednak wciąż za mało niż powinniśmy. 2 czerwca podczas Święta Łazienkowskiej "Dobrzy Ludzie" przekazali Centrum Zdrowia Dziecka karetkę oklejoną w legijne barwy. O tym, że pojazd się sprawdza świadczą liczby. Do 20 listopada przejechał 12,3 tysięcy kilometrów. Na ambulans pieniądze były zbierane ponad rok, a do całej akcji przyłączyła się także Fundacja Legii. Oprócz zakupienia pojazdu Dobrzy Ludzie regularnie odmalowują ściany w CZD oraz szkołach, wspierają domy dziecka i wiele inny dobroczynnych akcji. To był dobry rok, "Dobrych Ludzi".

Eduardo - tego piłkarza w Legii już nie ma i można powiedzieć, że nikt tym faktem przejmować się nie będzie. Brazylijczyk z chorwackim paszportem przybył do Warszawy 4 stycznia. Kiedy napastnik trafił do Legii prezes Dariusz Mioduski podał trzy główne powody ściągnięcia piłkarza: "Eduardo to lis pola karnego, który przekaże swoje wieloletnie doświadczenie i umiejętności Jarkowi Niezgodzie oraz przyciągnie kibiców na trybuny". Właściwie nie sprawdziło się zupełnie nic, a Chorwat zagrał z barwach Legii 14 meczów i zaliczył dwie asysty. Żegnamy bez żalu.

Florida Cup - w ostatnich latach legioniści najczęściej wyjeżdżali szlifować formę na Cypr, do Hiszpanii lub do Turcji. Tym razem kierunek był mniej oczywisty - Stany Zjednoczone. Legia Warszawa była jedną z europejskich drużyn zaproszoną na turniej Florida Cup. Na Florydzie podopieczni Romeo Jozaka rozegrali dwa mecze - z ekwadorską Barceloną (2-3) oraz Atletico Nacional z Kolumbii (0-2). Wyjazd do USA był okazją nie tylko, aby kopnąć kilka razy piłkę. Legioniści znaleźli czas, żeby wybrać się na mecz NBA czy też spotkać się z tamtejszą polską społecznością. Jednak z przygotowaniami do rundy wiosennej, miało to niewiele wspólnego, co odbijało się czkawką w kolejnych miesiącach.

Gra - dwanaście minionych miesięcy nie rozpieszczało kibiców Legii. Do gabloty trafiły kolejne dwa trofea, ale jakość gry stołecznej drużyny nie powalała na kolana. Dotyczy to zarówno rundy wiosennej, jak i jesiennej. Legia Jozaka notowała porażki u siebie z Jagiellonią i Wisłą Kraków. Czara goryczy przelała się po przegranej rywalizacji z Zagłębiem Lubin, a hasła w stylu "Co wy robicie, wy naszą Legię hańbicie" należały do najłagodniejszych. Jeszcze gorzej było w trakcie upalnego lata. Blamaże ze Spartakiem Trnava czy F91 Dudelange chcielibyśmy wymazać z pamięci. Nie lepiej było w lidze. Kandydatury na "Najgorszy mecz Legii w roku" sypały się jak z rogu obfitości. Ociężałość, brak zaangażowania, niedokładność, nieskuteczność - wszystko na nie. Nie takiej gry oczekuje stołeczna publiczność. Styl zaczął się sukcesywnie po przyjściu Ricardo Sa Pinto. Choć legioniści często grali nierówno - zachwycając w pierwszej połowie i zawodząc w drugiej odsłonie, to należy oddać Portugalczykowi, że potrafił poukładać grę w defensywie. Co prawda zespół nie gra jeszcze widowiskowo, ale najważniejsze, że skutecznie.

Hadaj Wojciech - w lutym tego roku pewien etap dobiegł końca. Autor retorycznego pytania „Kto wygra mecz?!”, zakończył swą przygodę z Legią po blisko 23-latach pracy. Wielokrotnie zarówno pobudzał publiczność do dopingu, jak i doprowadzał ją do szału. Budził emocje, niekiedy wyrażał kontrowersyjne opinie, był "jakiś". Jednak zamiast przy mikrofonie na murawie, w ostatnim czasie swojej pracy był zaangażowany w oprowadzanie wycieczek po stadionie, wizyty w szkołach czy projekt Legia Soccer Schools. Zbiór swoich doświadczeń i odczuć opisał w książce wydanej w tym roku.

Inwestycje - flagową inwestycją klubu jest budowa ośrodka treningowo-szkolnego, który ma przynieść profity w perspektywie kilku, kilkunastu lat. Niestety, początek prac był stale przesuwany. Powód? Przedłużające się kwestie formalne i wybór generalnego wykonawcy. Dopiero kilka dni temu zakończyło się postępowanie ofertowe na wybór generalnego wykonawcy kompleksu. Rozpoczęcie budowy zaplanowano na wiosnę 2019 roku, zaś oddanie ośrodka do użytku ma nastąpić w czerwcu 2020 roku. Koszt inwestycji wynosi ok. 60 mln złotych. Część środków ma pochodzić ze źródeł zewnętrznych (kredyty, dotacje, ministerstwo etc.).

Jagiellonia - z klubem z Białegostoku w ostatnim czasie Legii było nie do końca po drodze. Ekipa z Podlasia była jednym z konkurentów w wyścigu po mistrzostwo Polski w minionym sezonie. Finalnie trofeum trafiło do Warszawy. Stołeczny zespół zakończył rozgrywki z trzypunktową przewagą nad drugą "Jagą". Aspekty czysto piłkarskie to jedno, ale w grę wchodziły również sytuacje związane z kibicami Legii. Po kilkuletnich problemach z wejściem na stadion kibiców w Białymstoku, fanom z Warszawy udało się obejrzeć mecz z perspektywy trybun. Wpuszczane kibiców trwało bardzo długo, ale nie przeszkodziło to warszawiakom wnieść dwóch flag "Jagi". Finalnie płótna spłonęły na oczach gospodarzy. Za ten wybryk fani otrzymali dwa mecze wyjazdowe zakazu na stadion w Białymstoku. Z drużyną z Podlasia możemy się jeszcze spotkań w Pucharze Polski, białostoczanie w ćwierćfinale zagrają z Odrą Opole.

Kiedy my żyjemy - właśnie pod takim hasłem miała miejsce akcja, którą przeprowadzili Nieznani Sprawcy. Kampania została zapoczątkowana 3 listopada podczas rywalizacji Legii z Górnikiem Zabrze. Na "Żylecie" zostały ukazane trzy sektorówki z następującymi hasłami: "Wielu Polaków błędnie śpiewa hymn narodowy", "Używając słowa 'póki' zamiast 'kiedy'. Postanowiliśmy to zmienić..." oraz "#KiedyMyŻyjemy". Akcja trwała siedem dni, a przyłączyło się do niej bardzo dużo znanych osób z Robertem Lewandowskim na czele. Jak szacują organizatorzy, z inicjatywą udało się dotrzeć do ok. 2 milinów osób za pośrednictwem Internetu. W akcji brały też udział szkoły, a w Warszawie do dzisiaj można spotkać graffiti z #KiedyMyŻyjemy. Kampania na pewno zostanie zapamiętana na długie lata, a w całej Polsce nasz narodowy hymn będzie śpiewany poprawnie.

Luksemburg - niestety prawdopodobnie przez najbliższe przynajmniej kilka lat państwo to będzie nam się kojarzyło z upokorzeniem oraz porażką jaką odnieśliśmy w dwumeczu z Football 1991 Dudelange. Legioniści w pierwszym mecz przy Ł3 przegrali z mistrzem Luksemburga 1-2, a następnie na wyjeździe zremisowali 2-2. Spotkanie to było też debiutem dla obecnego trenera Legii Ricardo Sa Pinto. "Wojskowi" zakończyli swoje zmagania w europejskich pucharach już na trzeciej rundzie kwalifikacji, przez co drugi raz z rzędu warszawiaków zabrakło nawet w Lidze Europy. Klęska ta poniosła za sobą problemy finansowe, które jeszcze bardzo długo będziemy odczuwać...

Młodzież - często słyszymy o braku stawiania na młodzież. Nie można tego powiedzieć w kontekście drużyny Ricardo Sa Pinto. Największym zaskoczeniem jest Radosław Majecki, który radzi sobie wyśmienicie między słupkami. Rozegrał w Legii dziewięć meczów i aż sześć razy kończył spotkanie z czystym kontem. Tyle samo spotkań co Radek rozegrał 22–letni Paweł Stolarski, który nie może przebić się na stałe do pierwszego składu. Kolejnym piłkarzem jest Mateusz Hołownia. On za kadencji portugalskiego trenera zagrał pięć spotkań. Drugi pod względem rozegranych minut w minionym sezonie w Legii jest 21–letni Mateusz Wieteska. Jednak pierwszoplanową postacią w drużynie mistrzów Polski stał się Sebastian Szymański, który za kadencji nowego trenera opuścił tylko dwa mecze. Coraz więcej szans na grę otrzymuje Sandro Kulenović, Chorwat na murawie spędził 403 minuty, podczas których zdobył trzy gole oraz zaliczył asystę.

Niezgoda Jarek - z przykrością można stwierdzić, że Jarek jest największym pechowcem drugiej połowy 2018 roku. Napastnik Legii zakończył sezon 2017/18 z 15 golami. Nie było wątpliwości, że znacznie przyczynił się do zdobytego mistrzostwa Polski. Dość powiedzieć, że mówiło się o nim w kontekście wyjazdu na mundial do Rosji. Jednak zamiast grać w mistrzostwach świata kontuzje spędzał czas w gabinetach lekarskich. Najpierw przerwa była spowodowana zabiegiem jaki przechodził z powodu wykrytej wady serca. Kiedy wrócił do treningów, odnowił się jego uraz pleców. Swój ostatni pełny mecz z "eLką" na piersi zagrał 18 kwietnia w pucharowej potyczce z Górnikiem Zabrze. Wówczas Jarek zapewnił Legii udział w finale trafiając w doliczonym czasie gry. Następnie legionista zagrał cztery niepełne mecze, po czym pauzował aż 228 dni. Podopiecznemu Ricardo Sa Pinto udało się zagrać kilka minut w meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Trzymamy kciuki, aby snajpera omijały kontuzje i na stałe wrócił do regularnej gry.

Oszczędności - "Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie! Nie stać cię! Ty musisz oszczędzać!". Także i w tym roku cytat z "Misia" mógł krążyć po korytarzach przy Łazienkowskiej. Powód? Pieniądze, a raczej ich brak. Nie jest tajemnicą, że Legia jest uzależniona od gry w europejskich pucharach. Drugi rok z rzędu bez konkretnych kwot płynących z UEFA, sprawił, że klub musiał szukać oszczędności. Oszczędności zarówno wśród pracowników, jak i samych zawodników. Próbowano pozbyć się piłkarzy, spekulowano, że z pomocą przyjdzie Sebastian Szymański, a raczej jego transfer. Ewentualne miliony mogłyby zasypać nieco straty. Nic z tego. Legia musiała zredukować bieg i zamiast odjeżdżać ligowej stawce poprzez rozwój kadry (jakość piłkarzy) oraz infrastrukturalnej (ośrodek, boiska), zwolniła tempo rozwoju.

Puchar Polski - w 2018 roku Legia Warszawa po raz 19. sięgnęła po Puchar Polski. W finale pokonaliśmy Arkę Gdynia, po golach Jarka Niezgody i Cafu. Warto dodać, że droga do trofeum nie należała do wyboistych. Najpierw musieliśmy się uporać z aktualnie trzecioligową Wisłą Puławy, a następnie z Ruchem Zdzieszowice z tego samego poziomu rozgrywek. W ćwierćfinale w dwumeczu "Wojskowi" pokonali Bytovię Bytów, żeby w półfinale zwyciężyć z Górnikiem Zabrze. Nie najtrudniejszą drogę do finału wylosowaliśmy też w Pucharze Polski w sezonie 2018/19. Najpierw podopieczni Sa Pinto skromnie pokonali Chojniczankę Chojnice, następnie po rzutach karnych wyeliminowali Piast Gliwice. W 1/8 finału pokonali Chrobrego Głogów (3-0), a 26 lutego zmierzą się z aktualnym liderem pierwszej ligi, czyli Rakowem Częstochowa. Cel na nadchodzące miesiące? 20. Puchar Polski dla Legii!

Rezerwowi - Arkadiusz Malarz, Inaki Astiz, Artur Jędrzejczyk, Michał Pazdan, Krzysztof Mączyński, Kasper Hamalainen, Miroslav Radović czy Eduardo. Nazwiska znane i uznane. Swego czasu jakościowi, ale jesienią głównie rezerwowi. Ba, często nie łapali się nawet na ławkę rezerwowych! No, może poza „Jędzą”, który po przymusowym odpoczynku po mundialu wrócił do łask sztabu szkoleniowego i stał się wyróżniającą postacią bloku defensywnego. Ricardo Sa Pinto znalazł godnych zastępców dla zawodników, bez których często nie wyobrażaliśmy sobie wyjściowej jedenastki. "Pazdek" z Asitem? Mamy Remy’ego i Wieteskę. Wiekowy "Malowany"? Jest perspektywiczny Majecki. "Mąka"? Odszedł dawno w zapomnienie, a już szczególnie po przyjściu Andre Martinsa. "Rado" z Eduardo? Starsi panowie dwaj. W ofensywie brylowało trio Nagy – Kucharczyk – Carlitos, a swoje dorzucił także Szymański.

Selekcjonerzy - bardzo szybko po zwolnieniu z posady trenera Deana Klafuricia zaczęły się dywagacje, kto przejmie stery w Legii Warszawa. Po nieudanych dla Polski mistrzostwach świata z "Wojskowymi" łączony był Adam Nawałka. Wiele mediów informowało, że na dniach były selekcjoner przejmie ekipę mistrza Polski. Ostatecznie Adam nie trafił do stołecznego klubu, a parę miesięcy później został trenerem Lecha. Równie głośno było o Jerzym Brzęczku, którego przenosiny mieli zablokować sami włodarze Wisły Płock. Koniec końców były piłkarz przyjął ofertę z PZPN i wziął pod swoje skrzydła reprezentację Polski.

Trenerzy - wspomnienie selekcjonerów było wypadkową gry legionistów. Legionistów, który wiosną prowadził Romeo Jozak. Do czasu. Dariusz Mioduski w połowie kwietnia powiedział dość. Przygoda dyrektora sportowego pełniącego rolę trenera trwała siedem miesięcy. Za stery zasiadł jego asystent Dean Klafurić. Zespół pod jego wodzą zdołał zdobyć mistrzostwo oraz Puchar Polski. Na fali odniesionych sukcesów prezes postanowił zaufać Chorwatowi. Niestety, okazało się to fatalne w skutkach. Nic dziwnego, że na gwałt szukano zastępcy. Cały czas w mediach krążyły nazwiska potencjalnych następców. Jednak nim zespół powierzono Ricardo Sa Pinto, w rolę tymczasowego wcielił się niezawodny w takich okolicznościach Aleksandar Vuković. Ostatecznie od połowy sierpnia, a konkretnie od rewanżu z Dudelange trenerem jest Portugalczyk. Słowo klucz – trenerem. Nie dyrektorem, ani specjalistą od kobiecego futbolu. Trenerem, który choć z niejednego pieca jadł chleb. Wydaje się osobą, która zna swój fach i znalazła się na właściwym miejscu, o czym świadczy miniona runda. Nawet, jeśli jest człowiekiem specyficznym w obyciu.

Uroczystości - co roku zarówno klub, jak i kibice angażują się w uroczystości o charakterze patriotycznym. Żołnierze Wyklęci, 3 maja, rocznica Powstania Warszawskiego czy Dzień Niepodległości – zwykle jesteśmy świadkami niezapomnianych opraw czy haseł zapadających w pamięć. Nie inaczej było i tym razem. Szczególnie, że okoliczności były w tym roku wyjątkowe. Z okazji 100-rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę klub podjął się kilku aktywności. Światło dzienne ujrzała wyjątkowa, limitowana edycja koszulek przygotowana właśnie z racji jubileuszu. Przed meczem z Górnikiem Zabrze klub otrzymał obraz olejny przedstawiający drużynę piłkarską I Brygady Legionów z 1916 roku. Odgrywano pieśni patriotyczne, a swój utwór zaprezentował skład "Hemp Gru". Najlepsze zachowali na koniec kibice Legii prezentując tego wieczora wspomnianą oprawę #KIEDYMYŻYJEMY. Świętowanie 100-rocznicy Niepodległej zamknęła akcja dla kibiców, którzy przyszli na mecz z Piastem Gliwice. Nazwiska fanów znajdą się na specjalnej pamiątkowej tablicy układającej się w słowo POLSKA.

Warszawa - to były dość aktywne miesiące dla Legii w kontekście współpracy z miastem. Z racji, że w tym roku odbywały się wybory samorządowe, klub zorganizował debatę kandydatów na stanowisko prezydenta miasta. O jakości spotkania, poziomie wiedzy i znajomości realiów przez większości gości nie ma sensu się dłużej rozwodzić.
Co jeszcze? Klub stara się stale przypominać o wartościach, jakie niesie dla miasta Legia. Przytaczanie liczb, faktów, ma zaowocować realnymi korzyściami. Korzyściami liczonymi w nominałach Narodowego Banku Polskiego. Jedną z nich jest zwolnienie z podatku od nieruchomości w latach 2019-2020. Ponadto pojawił się pomysł sprzedania Warszawie komercyjnej nazwy stadionu przy Łazienkowskiej – Warsaw Arena. W ten sposób miasto miałoby wspomóc klub, płacący 4,6 mln zł rocznie za czynsz obiektu.

Zagłebie Sosnowiec - z Zagłębiem w tym sezonie mierzyliśmy się dwukrotnie. Pierwszy mecz odbył się przy Ł3, gdzie wraz kibicami "Wojskowych" zasiadło około 2 tys. fanów z Sosnowca. Oprócz zgodowych pieśni, można było usłyszeć hasła skierowane do piłkarzy oraz działaczy. Wszystko z powodu kompromitujących wyników w pucharach europejskich. Ostatecznie drużyna Ricardo Sa Pinto zwyciężyła 2-1. Drugi raz z Zagłębiem mierzyliśmy się 20 grudnia w Sosnowcu. Na Stadion Ludowy wybrało się prawie tysiąc legionistów. Kibice zaprezentowali zgodową oprawę, związaną również ze Świętami Bożego Narodzenia oraz długi pokaz pirotechniki i fajerwerków. "Wojskowi" po raz kolejny zwyciężyli, tym razem 3-2. Miejmy nadzieję, że z sosnowiczanami spotkamy się również w następnym sezonie Ekstraklasy.


przeczytaj więcej o: , ,


Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!