Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Mishka / Legionisci.com
fot. Mishka / Legionisci.com
Środa, 30 stycznia 2019 r. godz. 19:55

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Pazdan: Nie mogę sobie pozwolić na kolejne pół roku bez grania

Woytek, źródło: weszlo.com

Michał Pazdan udzielił pierwszego wywiadu po odejściu z Legii Warszawa. Na łamach weszlo.com były stoper stołecznej drużyny opowiada o ostatnich trudnych miesiącach, powodach słabszej dyspozycji i niedoszłych transferach. Przyznaje, że jeszcze jakiś czas temu nie spojrzał by na ofertę Ankaragucu, ale teraz zależy mu przede wszystkim na powrocie do gry.

- Przez trzy lata non stop byłem pod prądem. A wiesz, jak jest w letnim okresie – jeśli w zimę nie odpoczniesz, to w lecie tym bardziej, a gdy jeszcze grasz w kadrze to już w ogóle nie masz czasu się spokojnie zregenerować, gdzieś pojechać, zresetować łeb. Wróciłem po mistrzostwach i ustaliłem, że będę potrzebował 10/14 dni na przygotowanie się. Przegraliśmy ze Spartakiem 0-2, kiedy byłem w okresie ciężkiej młócki – robiłem po dwa treningi dziennie, bo zgodnie z założeniami miałem przygotować się indywidualnie. Trenerowi się zapaliło, że mam być do grania na mecz ligowy z Koroną. Dowiedziałem się o tym dzień przed meczem, gdy byłem na zupełnie innym etapie niż reszta. Wszedłem do grania tak, jakbym był prosto z obozu. Zagrałem 70 minut i źle to wyglądało, a za trzy dni był najważniejszy mecz ze Spartakiem. Nie czułem, że jestem do grania, nie zregenerowałem się, czy mówiąc wprost – czułem się do dupy. Miałem siły tylko na 50 minut. Przegraliśmy.
Nie zrobiłem podstawy na początku okresu przygotowawczego. Jędza został przesunięty do rezerw, Krzysiu nie pojechał na mistrzostwa, a ja byłem w zupełnie innym okresie niż reszta. Zagrałem dwa mecze po zbyt dużych obciążeniach i później się nie mogłem odkręcić. Zdarzył się feralny mecz z Dudelange... (...) gdybym wiedział, jak będzie, nie robiłbym nic i dochodziłbym do formy samymi meczami. Zagrasz mecz, dwa, trzy, może i się słabo czujesz, ale nie jesteś zajechany. Jeśli zrobisz jakąś robotę i ma to funkcjonować, organizm potrzebuje kilku/ kilkunastu dni, żeby się ustabilizować. Nie możesz zarazem wejść na duże obciążenia i być gotowym do gry na najważniejsze mecze. Byłem zajechany w okresie koniec lipca-początek sierpnia i się z tego nie odkręciłem.
I od tego momentu wszystko zaczęło iść w dół. Przyszedł nowy trener i wprowadził swoje zasady. Nie byłem ani przygotowany, ani nastawiony mentalnie. Doszła do tego czerwona kartka i wpadłem w fatalny okres. Nie chcę do tego wracać, bo nie życzę nikomu takiej sytuacji. Można pogadać ze starszymi zawodnikami, którzy trochę pograli – każdy powie, że w takim okresie jest ciężko funkcjonować. Rozumiem też trenera Klafuricia, który chciał ratować siebie i sytuację, wiec wrzucił mnie do grania.

Niedoszłe transfery

Po mistrzostwach Europy Pazdan miał oferty z Besiktasu i Bordeaux, ale klub zablokował jego sprzedaż ze względu na nadchodzące mecze w Lidze Mistrzów. Z kolei klauzula odstępnego, która została wpisana później w nowy kontrakt wynosiła 2,2 mln euro i okazała się zbyt duża.

- Nie jestem typem zawodnika, który od razu idzie do rezerw i mówi: pieprzę to, odchodzę. Może byłoby inaczej, gdybym to miał. Widzę, że niektórzy zawodnicy na tym dobrze wychodzą. Spójrz na Prijo. Uparł się i koniec. Wyszło mu na dobre – widzę jak przechodzi do Arabii za takie pieniądze, a gdy pamiętam go z Legii, w życiu by człowiek nie powiedział, że tak to będzie wyglądać. Nie mam takiej natury, że wchodzę w konflikt na bombie. Wiele klubów woli podejść na zasadzie „z niewolnika nie ma pracownika”. Jestem w Polsce, szanuję to, gdzie jestem i nie mogę sobie pozwolić na pewne rzeczy.

Nowe cele

- Mam na nowo chęć wejścia w mecz, by coś się działo, coś ode mnie zależało. Nie potrafię wewnętrznie znieść bycia siedemnastym do gry. Z drugiej strony, nie jestem typem, który od razu się spakuje i pójdzie na wojnę. Gdybym taki był, już dawno temu by mnie w Legii nie było. Zresztą widać, jak wyglądają sytuacje z zawodnikami, którzy zostali skreśleni i nie wytrzymali ciśnienia. Jest mega ciężko, ale nie mam takiej natury, by od razu rozwiązywać kontrakt. Staram się walczyć. Nawet jeśli wszyscy są przeciwko, człowiek trzyma ciśnienie i chce robić swoje. Wiesz, jak w piłce. Pół roku cię nie ma i poziom sportowy czy finansowy leeeeeciiiii na łeb na szyję. W moim wieku nie mogę sobie pozwolić na kolejne pół roku bez grania, bo wyjście z tego mogłoby być ciężkie - dodaje Pazdan.

Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.


przeczytaj więcej o: , ,


Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!