Iuri Medeiros - fot. Mishka / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Punkty po meczu z Miedzią
Qbas, źródło: Legionisci.com
Pewne 2-0 z beniaminkiem, choć był to mecz z gatunku takich, które mogą skończyć się zarówno 3-0, 4-0, jak i wymęczonym 2-1, było tym, o co nam chodziło po dwóch kolejnych bezpłciowych porażkach w lidze. Legia nie zagrała wyjątkowo dobrze, ale na tyle nieźle, by sobie poradzić i przynajmniej skierować się ku ścieżce marcowych zwycięstw.
1. Zgodnie z planem. Tak jak się mogło wydawać, Miedź okazała się być bardzo łatwym rywalem, nawet dla będącej w kryzysie Legii. Niemniej, nie jest to powód do deprecjonowania wagi tego zwycięstwa. Po pierwsze dlatego, że punkty z outsiderami liczą się tak samo, jak z tuzami ligi, a po drugie w sytuacji, do której klub sam się doprowadził, nie mamy miejsca na potknięcia. Legioniści zaczęli więc korzystać ze sprzyjającego terminarza i miesiąc rozpoczęli od planowej wygranej. W Gdyni będzie już znacznie trudniej, ale nie wyobrażam sobie byśmy mieli wrócić znad morza na tarczy.
2. Pewne zwycięstwo. Legia tym razem nie czekała na rywala, a od początku przesunęła grę na połowę gości. Co przy tym najważniejsze, dominowała, stwarzała sytuacje i w końcu, dość szybko, dopięła swego strzelając gola. „Wojskowi” sprawiali dobre wrażenie zwłaszcza w pierwszym kwadransie, gdy nawet Rocha prezentował się nieźle, a Medeiros wręcz błyszczał. Zdobyta bramka sprawiła (znów po stałym fragmencie), że rozpoczął się drugi element „sapintyzmu”, czyli wycofanie, zaryglowanie dostępu do bramki i oczekiwanie na błędy rywali. Tych było kilka, ale mistrzowie Polski wykorzystali tylko jeden, po szybkim przechwycie na połowie Miedzi i pewnym strzale Medeirosa. Legniczanie w całym meczu tylko dwukrotnie zagrozili bramce Majeckiego. Raz po składnej akcji, zakończonej strzałem Zielińskiego w środek, a drugi po uderzeniu w słupek Garguły z rzutu wolnego (będącego efektem nieodpowiedzialnego faulu Kucharczyka tuż przed polem karnym). Miedź w I połowie nie oddała żadnego uderzenia na bramkę. Wydaje się, że nawet nie spróbowała podjąć walki, szybko się poddała. Zabrakło im wiary, że mogą nie przegrać w tym spotkaniu.
3. Powrót króla. Carlitos nie tylko od dawna nie zdobył bramki, ale i grał kiepsko, a jego pozycja w zespole RSP wydawała się słabnąć. Przeciwko Wiśle Płock nie zagrał, przeciw Cracovii wszedł po przerwie na boisko, w Poznaniu wystąpił już w pierwszym składzie, ale był bezradny, całkowicie niewidoczny. Teraz wziął ciężar gry na siebie i to skutecznie. Było go wszędzie pełno. Strzelił gola, podał do Medeirosa przy akcji na 2-0, udanie dryblował, wychodził na pozycję, podawał. Oby ta jaskółka uczyniła nam wiosnę, bo Legia niesamowicie potrzebuje ligowego króla strzelców w takiej formie, jak w piątek.
4. Czy było warto wypożyczyć Medeirosa? Kilkoma zagraniami, a zwłaszcza strzałem na 2-0 Portugalczyk udowodnił, że jest zawodnikiem, jakiego Legia potrzebowała i ma potencjał, by zostać gwiazdą ligi. Technika, przegląd pola, precyzja podań – wszystko na poziomie przewyższającym ligową rzeczywistość. Medeiros ma natomiast problemy z wytrzymaniem całego meczu na pełnych obrotach, ale to zupełnie jak jego koledzy z drużyny. No i jest zawodnikiem wolnym, nawet jak na ekstraklasowe standardy. Równocześnie muszę przyznać, że gdy składał się do uderzenia, po którym zdobył bramkę, już w tym momencie czułem, że wpadnie. Z 16 metrów strzelił z taką pewnością, jakby wykonywał rzut karny. Cymesik.
5. Więcej! Oczywiście wybrzydzać nie zamierzam, ale chciałoby się zobaczyć Legię, która, mając na widelcu przeciwnika, potrafi go rozjechać dość wysoko. Rozumiem podejście trenera, taktykę, z tym że wydaje się, iż wchodzimy na zbyt niskie obroty. „Wojskowi” długimi fragmentami usypiają nie tylko przeciwników i widownię, ale i samych siebie, przez co trudno im się potem skoncentrować i realizować przedmeczowe założenia. Dla przykładu: legioniści bardzo dobrze stosowali pressing jako cała drużyna, ale tylko do gola na 1-0. Potem zrobił się on szarpany, rzadko współpracowały ze sobą formacje w tym zakresie. Ten zespół stać jednak na sporo więcej przy słabych przeciwnikach.
6. Tak trzeba. Klubowi bardzo zależało na sprzedaniu jak największej liczby biletów na ten mecz. Sięgnięto po rozmaite sposoby promocji, ale wspólnym mianownikiem było obniżenie cen wejściówek. Na początku poskutkowało to średnio - kibice kupili 1800 z puli 5000 wejściówek, ale w drugim rzucie na niższe ceny załapało się kolejne 5 tysięcy osób. Wydaje się więc, że to jest to właściwy kierunek. Walka o poprawę frekwencji należy zacząć właśnie od tego typu działań. Zaś zakłamywanie rzeczywistości przez podawanie liczby uprawnionych, a nie obecnych na stadionie kibiców z pewnością w tym nie pomoże.
7. Co było fajne? Spokojne zwycięstwo, poprawa atmosfery, forma Carlitosa i Medeirosa, pewna postawa defensywy.
8. Co było słabe? Nadmierne zwolnienie tempa po strzelonym golu, nieskuteczność, groźnie wyglądająca kontuzja Szymańskiego, murawa.
Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Komentarze: (0)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!