Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com
Niedziela, 12 stycznia 2020 r. godz. 10:05

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Słowo na niedzielę: Głód

Qbas

Legia pozyskała Cholewiaka i Pyrdoła. Przy stracie Niezgody, takie transfery wywołują u kibiców dużą irytację. Niezrozumiałą, bo przecież był już czas przyzwyczaić się obniżania jakości w Legii. A tym, którzy tego jeszcze nie zrobili, szczerze polecam nadrobić zaległości w tym aspekcie.

Trzy lata temu Legia, po zajęciu 3. miejsca w grupie Ligi Mistrzów, szykowała się do meczów w 1/16 finału Ligi Europy z Ajaxem. Od tamtej pory w Europie rozegrała jeden dwumecz z rywalem o znanej marce (przegrane el. LE z Rangers), a zwykle odpadała w przedbiegach z nieznanymi zespołami. W klubie zaś zmieniło się niemal wszystko. Przeszliśmy drogę od kilkunastu milionów zysku po 155 mln zadłużenia. Efekty widać na wszystkich możliwych polach – od pozyskiwania coraz tańszych (czyt. słabszych zawodników, wśród których na szczęście trafiają się takie okazje jak Wszołek), przez niskonakładowe akcje marketingowe i rocznicowe, po wybór i jakość produktów w klubowym sklepie.

Wpływ na tę sytuację ma kilka czynników: szaleńcza polityka finansowa i sportowa, zwłaszcza w dwóch pierwszych latach rządów samodzielnego właściciela i nowego prezesa, brak inwestora i (co jest zarówno skutkiem, jak i przyczyną) awansów do rozgrywek grupowych europejskich pucharów. W wielu tekstach o tym pisałem, sygnalizowałem i się zżymałem, zwłaszcza, że wielu kibiców ślepo ufało w zapewnienia i plany prezesów. Niestety, wszystko szybko weryfikowały fatalne wyniki - kolejne klęski w eliminacjach europejskich pucharów, aż wreszcie utrata mistrzostwa - oraz rewolucje personalne w składzie, sztabie sportowym i w kadrze zarządzającej.

Nie ulega żadnej wątpliwości, że p. Mioduski cofnął klub w rozwoju na wielu polach i z aspirującego średniaka miękko weszliśmy w buty europejskiego słabiaka bez perspektyw. Co bowiem przed nami? Jaki jest pomysł na Legię? Hodowanie młodych piłkarzy i sprzedawanie ich, by z tych pieniędzy spłacać dług? Ściągać zawodników pokroju Gwilii, Luquinhasa i teraz Cholewiaka, którzy albo w ogóle w pucharach nie grali, albo zostali przez nie negatywnie zweryfikowani?

Patrząc na to, co się wydarzyło w klubie, nie sposób uwierzyć, że coś miałoby się w tym zakresie poprawić. Brakuje ku temu racjonalnych przesłanek. Trzeba więc przyjąć rzeczywistość, choć nie bezrefleksyjnie, jaką ona jest. Wspierać Legię, dopingować ją do, nawet małych, sukcesów i zaakceptować, że o grze w pucharach nie mamy co marzyć, z czym, jak się wydaje, nawet pogodzili się i w klubie. W mojej ocenie nadeszła więc pora, by przestać się nadmiernie zżymać. Bo ile można? Trzeba przeczekać i ściskać kciuki za sukcesy na krajowym podwórku. "Splendid isolation".

Nie jest to zresztą nowa sytuacja. Wystarczy sięgnąć pamięcią 10-13 lat wstecz i przypomnieć sobie rządy ITI. Oni również raz wykonywali kompulsywne ruchy transferowe, szastając pieniędzmi (m. in. Grzelak, Iwański, Arruabarena, „truskawkowy zaciąg”), by potem podwijać ogon pod siebie i dziadować Ostrowskim, Rockim i zagranicznymi anonimami. Potem jednak już poszło, zdobywaliśmy seryjnie mistrzostwa, regularnie graliśmy w fazach grupowych europejskich pucharów.

Jest oczywiście jedna różnica – wtedy Wisła była potęgą i długo nie mogliśmy zdobyć mistrzostwa Polski, a sukces w lidze był dla nas spełnieniem marzeń. Obecnie natomiast nie mamy w lidze elektryzującego rywala, a co najwyżej sezonowe efemerydy i walczymy głównie sami ze sobą. Jednocześnie jako kibice jesteśmy bardziej rozkapryszeni. Chcemy odzyskać tytuł, ale to nie wystarczy. Tłuste lata 2013-2017, gdy znaleźliśmy swoje miejsce w Europie i dominowaliśmy w lidze, stały się punktem odniesienia. A przecież i wówczas byliśmy nienasyceni, chcieliśmy więcej i więcej.

Dziś jesteśmy kilka pięter niżej, karmieni bajkami o przyszłości i bzdetami o digitalizacji. Od tego się nie najemy, zwłaszcza że głodni chodzimy już od paru lat. A przecież przed nami trudne czasy w europejskich pucharach, również ze względu na reorganizację rozgrywek. Obawiam się więc, że jeszcze długo głód nas nie opuści. Chyba że, jak wspomniałem, zmienimy sposób myślenia i, podobnie jak inne kluby, skupimy się na lidze. Może dzięki temu stanie się wreszcie ciekawsza? Bo że lepsza, to już nie mam nadziei.

Takie 15 mistrzostwo i 20 puchar w tym roku smakowałyby może nie wyśmienicie, ale zupełnie dobrze.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!