Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
Środa, 15 kwietnia 2020 r. godz. 20:45

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

W piłkarskim raju. Odcinek 2.

Qbas

W tym roku mija 25. rocznica pierwszego awansu Legii do Ligi Mistrzów. Od tamtej pory jeszcze tylko dwukrotnie polskie kluby grały w najsłynniejszych klubowych rozgrywkach świata – Widzew w sezonie 1996/97 i ponownie „Wojskowi” w 2016/2017. Zapraszamy na cykl tekstów przypominających wydarzenia sprzed ćwierćwiecza. Dziś drugi odcinek o niełatwych początkach procesu, które poprzedziły ten sukces.

Pomimo wyraźnej straty do broniącego tytułu Lecha, Romanowski i Wójcik nie porzucili myśli o tytule, na który Warszawa czekała od 1970 r., ale trudno powiedzieć, by zespół został zimą wzmocniony. Właściwie tylko wspomniany Jałocha okazał się graczem do pierwszego składu. Do drużyny dołączył też Ukrainiec Roman Zub, o którym jeszcze przyjdzie napisać. Jednocześnie "Wójt", zgodnie z zapowiedziami, wziął się za czyszczenie składu i Łazienkowską musieli opuścić Janusz Jedynak, którego trener od początku nie poważał i konsekwentnie tępił, Andrzej Łatka i Janusz Hubert Kopeć, ale nie byli to gracze pierwszego wyboru. Z klubem pożegnał się też doświadczony obrońca Jacek Bąk i to było właściwie jedyne osłabienie przed rundą rewanżową.

Legioniści zimą trenowali jak wówczas każdy polski zespół z I ligi: wyjazd w góry na zgrupowanie i bieganie po śniegu. "Przegląd Sportowy" relacjonował treningi drużyny w Wiśle: "Legioniści we wtorkowy poranek przebiegli po górach około 23 kilometrów (...). Nie budzi zdumienia fakt, że Jarosław Jedynak stracił po treningowych katorgach 4 kilogramy, a legioniści średnio po 1,5-2 kg. (...)" (cytat za "Księgą stulecia"). Legia miała być gotowa do walki już od początku rundy. I była.

Na dobry początek pewnie ograła 2-0 wicelidera ŁKS, a oba gole strzelił niezawodny M. Śliwowski. Wydawało się, że ta wygrana uskrzydli "Wojskowych", ale parę dni później doszło do niespodzianki w pierwszym spotkaniu ćwierćfinału pucharu Polski. Zagłębie Wałbrzych, które zimą połączyło się z derbowym rywalem Górnikiem w KP Wałbrzych, pod nowym szyldem pokonało "Wojskowych" 2-1. Następnie jednak przyszły trzy kolejne wygrane, w tym rewanż z KP (2-0) i ligowe z Siarką Tarnobrzeg (2-1) oraz z najsłabszą w stawce Jagiellonią (1-0). I choć gra ekipy Wójcika nie porywała, to udało odrobić trzy z czterech punktów straty do Lecha, który w tym czasie dwukrotnie zremisował i raz przegrał. Weryfikacja przyszła w Lubinie, gdzie Zagłębie prowadziło już 3-0, a w końcówce honorowego gola strzelił J. Kacprzak. Legioniści zmarnowali tym samym szansę na objęcie pierwszego miejsca w tabeli bowiem Lech tylko zremisował, a wicelider Widzew został rozbity w Krakowie przez Wisłę (4-0).





Lech nie wygrał zresztą pierwszych dziewięciu meczów, w kratkę grały znajdujące się w czołówce łódzkie kluby. Legioniści zostali w końcu liderem po wygranych z Olimpią Poznań (2-0) i Górnikiem Zabrze (1-0). W obu tych spotkaniach bramki zdobywał L. Pisz. Mecz z zabrzanami odbył się przy pustych trybunach, co było bodaj pierwszą w historii taką karą nałożoną na Legię przez PZPN. Była ona wynikiem awantur na stadionie podczas półfinałowego meczu z GKS Katowice, który wygrał przy Łazienkowskiej 1-0. Katowiczanie zresztą byli też ostatnią drużyną, która pokonała legionistów w Warszawie w lidze przed rozpoczęciem przez nasz zespół serii 48 meczów bez porażki u siebie (czerwiec 1992 r.).

Wydawało się, że legioniści nabiorą wiatru w żagle, bo przecież od lat nie liderowali w Ekstraklasie. Tymczasem wygrali jeszcze tylko w Mielcu, a potem przyszło 0-0 u siebie z Ruchem i wyjazdowa przegrana z Hutnikiem Kraków 0-1. W tabeli na czoło wysunął się Widzew i to właśnie z łodzianami przyszło się zmierzyć "Wojskowym" . Mecz na szczycie obejrzało 15 tys. widzów. Już na początku spotkania bramkę zdobył Radosław Michalski i wydawało się, że gospodarze ustawili grę na swoich warunkach. Przed przerwą jednak zespół stracił kontuzjowanych Ratajczyka i Pisza. Po zmianie stron widoczny był zwłaszcza brak tego drugiego, który dyrygował drużyną w środku pola. Zaczęło się przeciąganie liny: najpierw Kowalczyk trafił w słupek, a chwilę później wyrównał Marek Koniarek po podbramkowym zamieszaniu. Legia jednak nie poddała się: "Dobiegała ostatnia minuta spotkania... Pod bramką Widzewa zgromadzili się wszyscy łodzianie i 8-9 legionistów. Marek Jóźwiak wrzucił piłkę z autu, na polu karnym zakotłowało się, piłka wróciła przed "szesnastkę", Siergiej Szestakow wstrzelił ją w tłum futbolistów... Po chwili Maciej Śliwowski przez nikogo nie atakowany spokojnie przymierzył i Legia wygrała! 2-1 dla piłkarzy Janusza Wójcika, który znowu pokazał, że czego jak czego, ale piłkarskiego fartu mu nie brak" ("Przegląd Sportowy", relacja za "Księgą stulecia").



Kolejny mecz potwierdził jednak, że Legia nie jest jeszcze gotowa do udźwignięcia roli faworyta. We Wrocławiu, po słabym meczu, przegrała bowiem 0-1 ze Śląskiem i dała się wyprzedzić Ruchowi oraz dogonić ŁKS. W tabeli panował niesamowity ścisk - piąty Widzew tracił do lidera tylko dwa punkty. Cudowną metamorfozę przeszedł Lech, który po wspomnianej serii dziewięciu spotkań bez zwycięstwa w trzech kolejnych zdobył komplet punktów. Legia zaś, bez Pisza, Jałochy i Kowalczyka, pewnie wygrała z GKS Katowice. "Wojskowi" zagrali szybko i zdecydowanie. Dwa gole strzelił Śliwowski. Jak już pisaliśmy, w meczu tym legioniści po raz pierwszy wystąpili z reklamami FSO na koszulkach, a także w dwóch kompletach strojów: w pierwszej połowie w już wcześniej używanych koszulkach z kombinacją biało-zielonych pasów, a w drugiej z nowym wzorem zielonych trykotów (za: legia.info.pl).



Legia wróciła na pozycję lidera, a do końca sezonu pozostało pięć kolejek. Terminarz jej sprzyjał. Za trudniejszy mecz warszawianie mogli uznawać w zasadzie tylko ten najbliższy - w 30. kolejce czekał ich bowiem wyjazd na Bułgarską i starcie z Lechem. Spotkanie z "Kolejorzem" uchodziło za decydujące o losach mistrzostwa.

CDN.

Autor: Jakub Majewski



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!