Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com
Piątek, 24 kwietnia 2020 r. godz. 09:49

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Komentarz: Próba skoku na kasę

Woytek, źródło: Legionisci.com

Ekstraklasa szykuje się do powrotu, ale w kuluarach i w mediach trwają spory co do podziału pieniędzy z ostatniej transzy wynikającej z praw telewizyjnych i marketingowych. Kwota do podziału wynosi 56 mln zł z całkowitej sumy 225 mln zł.

Dokładnie rok temu Rada Nadzorcza Ekstraklasy wprowadziła w życie nowy model podziału środków finansowych w sezonie 2019/20. Mechanizm, za którym mocno lobbowała Legia Warszawa, bazuje na znaczącym zastrzyku finansowym dla najlepszych drużyn w końcowej tabeli, które następnie będą reprezentowały kraj w europejskich pucharach. Uwzględnia także pakiet solidarnościowy dla najsłabszych zespołów w lidze.

Jak wyliczył Przegląd Sportowy, jeżeli Legia zostanie mistrzem Polski, to do klubowej kasy wpłynie blisko 19 mln zł, z czego 12,6 mln stanowi premia dla pucharowiczów. W zgoła odmiennej sytuacji jest np. Wisła Kraków, która - jeżeli zakończy sezon na 13. pozycji - zarobi zaledwie 150 tys. zł, a jak wskoczy na 9. miejsce to nieco ponad 1 mln. I to właśnie dlatego z niektórych klubów docierają informacje o braku ciśnienia na dokończenie rozgrywek. Po prostu ci słabi ligowcy niemal wszystkie należne pieniądze już otrzymali w trzech pierwszych ratach. Najgłośniejsze uwagi wygłaszane są z Reymonta 22. Współwłaściciel krakowskiego klubu Jarosław Królewski sugerował nawet, że w tych wyjątkowych okolicznościach ostatnia transza mogłyby być rozdzielana np. na podstawie oglądalności meczów w telewizji (sic!).



Jak widać, walka toczy się nie o miejsca w tabeli, a przede wszystkim o kasę. Ligowi słabeusze próbują uszczknąć z tortu więcej, niż im się zgodnie z ustaleniami należy. W ostatnim etapie rozgrywek - co logiczne - rozdaje się nagrody za wynik na boisku, a nie za frekwencję na trybunach czy przed telewizorami. Dlaczego więc potencjalni spadkowicze chcą teraz zabrać tym, które na swoją wysoką pozycję pracowały od początku rozgrywek? Jeżeli Wisła chce zgarnąć większą nagrodę, to niech wykaże się na murawie. Miała zresztą ku temu do tej pory 26 okazji, ale delikatnie mówiąc "średnio" jej się to udawało. Na miejscu prezesa Legii na jakiekolwiek próby zagarnięcia części pieniędzy, które należą się najlepszym, spojrzałbym co najwyżej z uśmiechem politowania.

Jeżeli tylko gra w piłkę będzie możliwa, to nadrzędnym priorytetem każdego klubu powinno być dokończenie rozgrywek i szanowanie wcześniejszych ustaleń. Płacz o braku zarobku z dnia meczowego? A który klub zarobi na dniu meczowym?

Przeciąganie liny na pewno jeszcze potrwa, a co grosza obecna sytuacja daje możliwości cichego sabotowania rozgrywek w zasadzie w każdym momencie. To z kolei może spowodować, że pieniądze za ostatnią część sezonu w ogóle się nie pojawią - telewizje nie wypłacą ich Ekstraklasie, jeżeli mecze nie zostaną rozegrane. Na tym właśnie cisi buntownicy opierają swoje szanse na zmianę podziału ostatniej transzy. Coś w stylu "będziemy cicho, tylko dajcie nam więcej".

Przekaz władz Ekstraklasy powinien być jednak prosty: jak ktoś nie ma ochoty grać w piłkę, albo nie zamierza grać fair, to droga wolna - walkower, walkower, walkower i spadek z Ekstraklasy. Miejsce w drugiej czy czwartej lidze się znajdzie.

Jeżeli Wisła Kraków przez większość sezonu szorowała po dnie tabeli, to w lutym raczej nie mogła zakładać, że w czerwcu na jej konto wpłyną jakieś bonusowe pieniądze (chyba, że te pomocowe dla spadkowiczów z Ekstraklasy). Co innego w przypadku Legii, która co roku jest w czubie tabeli i już jesienią przodowała ligowej stawce, a w momencie przerwania rozgrywek miała aż 8 punktów przewagi nad wiceliderem. Dla klubu z Łazienkowskiej pieniądze z ostatniej transzy są więc istotną (planowaną) składową budżetu, a brak tych środków może spowodować ogromne problemy, większe niż przy Reymonta. Oczywiście ewentualne wypadnięcie z pierwszej trójki także może te problemy potęgować, ale wówczas jako kibice Legii nie będziemy szukali winnych w Krakowie czy Poznaniu.

Woytek

{sonda:211}



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!