Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com
Poniedziałek, 29 czerwca 2020 r. godz. 11:22

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Relacja z trybun: Świętowanie jeszcze nie teraz

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Przy sprzyjających okolicznościach już w niedzielę Legia mogła zapewnić sobie mistrzostwo Polski. Najpierw trzeba jednak było pokonać przy Ł3 Piasta, co w ostatnim czasie nie jest zadaniem wcale łatwym. Klub w końcu umożliwił udostępnianie niewykorzystanych miejsc w karnetów, nie tylko znajomym, ale i przekazywanie ich do ogólnodostępnej puli, by następnie sprzedać je raz jeszcze. Dzięki temu frekwencja na sobotnim spotkaniu była nieznacznie lepsza niż przy okazji meczu ze Śląskiem. Na trybunach zasiadło 5550 widzów, z ponad 7,5 tysiąca zajętych miejsc w systemie (niestety klub po jednorazowej akcji na Śląsku, znów wrócił do podawanie zawyżonej frekwencji na telebimie).

Przy wejściu na stadion ponownie znajdowały się puszki, do których każdy mógł dorzucić parę groszy od siebie na legijne oprawy. Tym razem fani na Żylecie zajęli obie kondygnacje, a nie jak na meczu ze Śląskiem tylko górną. Doping prowadzony był więc z "gniazda" (na nim zawisł transparent z zakazem skrętu w lewo) i właśnie na środkowych sektorach Żylety staraliśmy się zebrać jak najliczniej, by głośnym dopingiem wesprzeć piłkarzy walczących o mistrzostwo.

Już na początku meczu ryknęliśmy "Mistrz, mistrz, Legia mistrz" - również na dwie trybuny, aby przypomnieć zawodnikom jaka jest stawka meczu z gliwiczanami. Bardzo doniośle niosła się także pieśń "Do boju Legio marsz, mistrzostwo czeka nas...". Jako że mecz prowadził dobrze znany Szymon Marciniak, wiadomo było, że tylko kwestią czasu będzie, kiedy zacznie podejmować niekorzystne dla naszej drużyny decyzje. A wtedy wiadomo... przypominaliśmy "imię" arbitra, a także prowadziliśy dobrze znany dialog na dwie trybuny.



Piłkarzy schodzących do szatni żegnały okrzyki "Legia walcząca, Legia walcząca do końca!". Na początku drugiej połowy ruszyliśmy mocno z "Hitem z Wiednia", a kiedy przez stadion przeszedł pierwszy wybuch radości (po czerwonej kartce dla Rymaniaka), wydawało się, że tego dnia będziemy w naprawdę doborowych nastrojach. Niestety, nie minęły dwie minuty i sędzia podyktował rzut karny dla przyjezdnych i po chwili musieliśmy zmienić repertuar. "Jesteśmy z Wami, hej Legio jesteśmy z Wami" - skandowała Żyleta, by po chwili na pełnej k... ryknąć "Nie poddawaj się, ukochana ma...". Pieśń podchwycił cały stadion i naprawdę konkretnie śpiewał ją dobrych kilka minut.

W drugiej połowie spotkania przez kilka minut śpiewaliśmy pieśń, która debiutowała na naszym stadionie tydzień wcześniej. Pieśń, która naprawdę ma moc, szczególnie jeśli śpiewamy ją zgodnie z melodią, której raz jeszcze uczył gniazdowy, będący autorem zarówno treści, jak i linii melodycznej wspomnianej pieśni. "Nasza Legio będziemy zawsze z Tobą, zawsze z Tobą, do końca naszych dni..." - śpiewane z charakterystycznym "rarara" w refrenie, raz z klaskaniem, innym razem bez, wychodziło naprawdę kozacko. Tradycyjnie już, przez większość meczu, na całej Żylecie powiewały nasze nowe flagi na kijach.



W końcu kilka minut przed końcem spotkania udało się doprowadzić do wyrównania, a gol został uznany dopiero po interwencji z wozu VAR, bowiem marni sędziowie nie dostrzegli, że piłka po strzale Rosołka przekroczyła linię bramkową. Radość była spora, ale trzeba było wrzucić wyższy bieg, aby jeszcze powalczyć o zwycięskiego gola. My zaś staraliśmy się ryknąć kilka decybeli głośniej. Niestety tym razem gol w doliczonym czasie gry nie padł i musieliśmy zadowolić się remisem.

Po końcowym gwizdku podziękowaliśmy piłkarzom okrzykiem "Hej Legio dzięki za walkę", a także okrzykami "Mistrz, mistrz, Legia mistrz!" pokazaliśmy, że kwestia mistrzostwa w sezonie 2019/20 jest dla nas oczywista. Na koniec Żyleta ryknęła "Radek Majecki!", w podziękowaniu dla naszego młodego bramkarza, dla którego było to ostatnie spotkanie z eLką na piersi przed wyjazdem do Francji. Przed Legią dwa wyjazdowe spotkania - w Poznaniu oraz w Krakowie w półfinale Pucharu Polski, niestety oba bez naszego udziału (z powodu pandemii koronawirusa nadal na sektory gości kibice nie są wpuszczani). Widzimy się za dwa tygodnie przy Łazienkowskiej na meczu z Cracovią.

P.S. Na Żylecie wywieszone zostały transparenty "Siwy wracaj do zdrowia", "Małolat ZS PDW" oraz "Harry trzymaj się".

Frekwencja: 5550
Kibiców gości: 0 (zakaz)

Autor: Bodziach


przeczytaj więcej o: , , ,


Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!