Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Aleksandar Vuković - fot. Woytek / Legionisci.com
Aleksandar Vuković - fot. Woytek / Legionisci.com
Poniedziałek, 27 lipca 2020 r. godz. 09:02

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Felieton: Słowo klucz - zaufanie

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Kiedy na ostatniej konferencji prasowej minionego sezonu trener Vuković, powiedział, że w Legii trzeba zapier*****, wielu ludzi śmiało się z tych słów. Przecież wypowiadał je człowiek, który nie miał ani doświadczenia ani sukcesów na ławce trenerskiej i do tego trudny charakter. Wystarczyło jednak zaufać temu co mówi i jemu samemu. Vuković zapowiedział, że zbuduje zespół na nowo, na własnych zasadach, gdzie każdy będzie zapier*****, że doprowadzi go do mistrzostwa, odbuduje wielu zawodników, a niektórych przedstawi piłkarskiemu światu. Ktokolwiek uwierzyłby w to rok temu? Wątpię, a potrzeba było niewiele bo tylko zaufania.

Jeszcze przed zakończeniem sezonu 2018/2019 popularny „Vuko” podjął dwie ważne decyzje, gdy zespół mieli opuścić Michał Kucharczyk oraz ikona Legii Miroslav Radović. Natomiast gdy na ławce rezerwowych posadził najlepszego w minionych rozgrywkach Carlitosa, a postawił na Sandro Kulenovicia, zawrzało w mediach oraz wśród kibiców. Pojawiały się głosy, że trener niszczy klub i zawodników, a przez jego charakter dochodzi do kłótni i psuje się atmosfera w drużynie. Kto miał rację? Czas pokazał, że „Vuko”. Niektórzy pewnie stwierdzą, że miał szczęście, a według mnie był pewny swego. Za chwilę obaj piłkarze odeszli z szeregów „Wojskowych”, a my zostaliśmy z często mającym problemy zdrowotne Jarosławem Niezgodą, chimerycznym José Kanté oraz kontuzjowanym Vamarą Sanogo. Olbrzymie ryzyko nieprawdaż? Oczywiście, że tak, ale patrząc po czasie opłacało się. Niezgoda zdobył 14 bramek, José 13, natomiast Sanogo po urazie zdążył już strzelić swojego premierowego gola w Ekstraklasie w barwach Legii.

Aleksandar Vuković nie bał się podejmować trudnych decyzji. Pokazał to ponownie w sytuacji z Ivanem Obradoviciem, który okupował gabinety lekarskie. Tuż po transferze wydawało się, że to piłkarz idealny - 90 meczów w barwach Anderlechtu Bruksela, 28 w reprezentacji Serbii, kilka spotkań w europejskich pucharach. CV imponujące, jednak rzeczywistość okazała się inna i trener nie bał się podjąć decyzji o przesunięciu Ivana do rezerw. Podobnie było z Salvadorem Agrą, który niestety nie wskoczył na pożądany poziom sportowy w zespole z Łazienkowskiej. Obaj zawodnicy niedawno pożegnali się z klubem i poszukują klubów.

Kto z was postawiłby na lewej obronie na 18-latka, który nie zagrał w pierwszej drużynie, a główną pozycją, na której występował, był środek pomocy? Mogę się założyć, że niewiele takich osób by się znalazło. Szkoleniowiec Legii nie bał się tego ruchu, zaufał niedoświadczonemu zawodnikowi i dziś zbiera „żniwa” swojej decyzji. Michał Karbownik to jeden z największych talentów w Legii, który niewątpliwie pobije rekord transferowy oraz niedługo zadebiutuje w pierwszej reprezentacji Polski. Zaufanie to słowo klucz w relacjach trener - zawodnik, „Karbo” to tylko jeden z przykładów.

Wszyscy wiemy, że zarówno Pekhart jak i Antolić w ostatnich meczach grali z kontuzjami. Dlaczego to zrobili i ryzykowali swoje zdrowie? Według mnie przez trenera. To właśnie Vuković potrafi pojednać sobie ludzi. Stworzył dobry kolektyw nie tylko na boisku, ale także i poza nim. W szatni nie ma obrażania się, bo gra ten czy ten. Każdy dostaje swoją szansę i to od niego zależy czy ją wykorzysta. Trener jest sprawiedliwy i obroni każdego ze swoich piłkarzy. Tak było w przypadku Kanté, który mocno podpadł kibicom kopaniem koszulki po zejściu z boiska w meczu ze Śląskiem. Ostatnia konferencja po spotkaniu z Cracovią, to majstersztyk w wykonaniu „Vuko”. Słowa o piłkarzach Legii, brzmiały jakby kochająca matka opowiadała o swoich dzieciach. Zaufanie do każdego z nich, wiara w ich umiejętności i w ich samych.

Gdy piłkarz w każdym kolejnym meczu gra coraz słabiej i jest do bólu przewidywalny, to mało który szkoleniowiec będzie potrafił go odbudować i zaufać. Domagoj Antolić i Marko Vesović, bo o nich mowa, to transfery z którymi wiązano duże nadzieje. Ten pierwszy to były kapitan Dinama Zagrzeb i kilkukrotny mistrz Chorwacji, natomiast drugi był najlepszym graczem ligi chorwackiej, który wzbudzał zainteresowanie wielu klubów. Początki mieli trudne, ich występy nie napawały optymizmem, w pewnym momencie kibice chcieli by się ich pozbyć. Przyszedł Vuković i mamy kompletnie innych zawodników. Antolić to pewniak do wyjściowego składu, który zalicza w każdym meczu wiele odbiorów, rozpędzających ataki podań, a również sam zdobył już trzy bramki i zaliczył siedem asyst. Vesović się opanował, w tym sezonie otrzymał jedynie pięć żółtych kartek, nie kłóci się już z sędziami, a skupia na grze. Przy nim całkowicie inaczej wyglądała ofensywa Legii, która miała kilka wariantów ataku, dzięki podłączaniu się Marko i jego współpracy z Pawłem Wszołkiem.

W takim klubie jak Legia musisz przygotować się na krytykę z każdej strony - mediów, kibiców, włodarzy. Nie można czuć się pewnie, nawet po zwycięstwach może znaleźć się ktoś, kto się do czegoś przyczepi. Poradzisz sobie z tą presją, albo odpadniesz. Trener Vuković to jednak dobry strażak, co udowodnił dwukrotnie w tym sezonie, gasząc pożary w zespole. Początek obecnego sezonu nie rozpieszczał kibiców Legii. Słabsze mecze w europejskich pucharach, w dodatku odpadnięcie z nich po dwumeczu z Rangers FC po bramce straconej w ostatniej minucie meczu. Spotkania w lidze też nie wyglądały znakomicie - porażka z Pogonią Szczecin, Lechią Gdańsk czy z Piastem Gliwice, minimalna wygrana z ŁKS-em Łódź czy remis ze Śląskiem. Zespół Legii w 12. kolejce czekało spotkanie z Lechem Poznań. Wtedy zażegnano pierwszy „pożar”, a zwycięstwo zapewnił młody, debiutujący Maciej Rosołek. Po tym meczu nastąpiła przyjemna seria zwycięstw, w tym 7-0 z Wisłą Kraków. W ostatnich tygodniach sezonu też się nie wiodło. Remis z Piastem, Jagiellonią, porażka z Lechem i w Pucharze Polski z Cracovią, nie napawały optymizmem. Pojawiały się głosy krytyki, a co zrobił Vuković? Dalej wierzył w swój zespół, w lidze pokonał zespół z Krakowa i zapewnił sobie dwie kolejki przed końcem mistrzostwo Polski.

U poprzednich trenerów zespół z Łazienkowskiej często odpuszczał i gdy wygrywał, raczej trochę spuszczał z tonu, dając dojść do głosu przeciwnikom. W tym sezonie było inaczej, co potwierdzają wysokie zwycięstwa z Wisłą Kraków, Górnikiem Zabrze czy Arką Gdynia. Taki jest właśnie styl zespołu prowadzonego przez trenera Vukovicia. Nawet jeśli wygrywamy 3-0, to do samego końca walczymy o kolejne gole. Nie ma odpuszczania, kalkulowania, wyciągnąć z meczu jak najwięcej. Właśnie w ostatnim kwadransie Legia zdobyła w tym sezonie we wszystkich oficjalnych rozgrywkach, aż 19 bramek. Najwięcej, bo aż 21, w pierwszych piętnastu minutach drugiej odsłony gry. Nawet w przegranych meczach to zespół z Łazienkowskiej stwarzał wiele sytuacji podbramkowych i często brakowało skuteczności, albo szczęścia.

Trener Vuković podkreśla, że współpraca z dyrektorem sportowym Radosławem Kucharskim oraz innymi osobami związanymi z komitetem transferowym przebiega wzorowo. Osobiście dawno nie pamiętam, tak udanych dwóch poprzednich okienek transferowych. Igor Lewczuk to skała, piłkarz, który pomimo swojego wieku daje dużą jakość i wprowadza spokój w szeregach defensywy. Paweł Wszołek dołączył w trakcie sezonu i często przeplata dobre mecze ze słabszymi, jednak proszę znaleźć zawodnika, który w 29 meczach zalicza dziewięć asyst (najwięcej w zespole) i zdobywa do tego siedem goli. Luquinhas to żywe srebro Legii, choć było dużo obaw przed jego przyjściem. Każdy wie, jak kończyły się przygody zawodników z zagranicy, a zwłaszcza skrzydłowych, w ostatnich latach w Legii. Sezon Brazylijczyk zakończył z pięcioma bramkami i ośmioma asystami. Walerian Gwilia, któremu w ostatnich tygodniach sezonu obrywało się od kibiców, wykręcił świetne liczby (11 bramek i 8 asyst), pozostawił w każdym meczu wiele zdrowia na boisku i przede wszystkim, dzięki niemu poprawiły się stałe fragmenty gry w drużynie.

Odnośnie transferów nie możemy zapomnieć o tych, które budziły pewien niepokój wśród mediów i kibiców, czy to są piłkarze na miarę gry w Legii - Arvydas Novikovas, Mateusz Cholewiak oraz Tomáš Pekhart. Były gracz Jagiellonii w wielu spotkaniach w tym sezonie nie wystąpił przez kontuzje i problemy z sercem. Liczby jednak ma naprawdę przyzwoite, bo na jego koncie cztery bramki i trzy asysty. Wierzę, że jeszcze da dużo jakości w zespole, gdy tylko wszelkie zdrowotne problemy go ominą. Pekhart - można było wywnioskować, że były gracz UD Las Palmas trafił do zespołu Legii, po fiasku negocjacji z Alibecem. Niezbyt pasował do koncepcji gry zespołu Vukovicia. Wielu widziało w nim drugiego Necida, który po prostu nie sprawdził się u nas. Rosły napastnik, może nie jest tytanem pracy na boisku, nie rozgrywa piłki, jednak ma dużą zaletę, którą jest skuteczność. Zwycięski gol przeciwko Lechowi i dwie bramki z Wisłą, bez nich Legia nie była w tym miejscu jakim jest teraz. I na końcu Cholewiak, były gracz Śląska, który przychodził w wieku 30 lat i z niezbyt okazałą liczbą spotkań w Ekstraklasie. Po co nam taki zawodnik? Nie wyróżniał się mocno w poprzednim klubie i można było się zastanawiać, czy to na pewno właściwa osoba. Otóż okazało się, że właściwa. Vuković chciał „zadaniowca” i go dostał, a ten odpłacił się za zaufanie. Mateusz to świetny człowiek, skromny, ciężko pracujący i wiedzący, że tylko dzięki pracy będzie się rozwijał.

Do niedawna można było usłyszeć zarzut, że w pierwszym zespole jest za mało młodych zawodników. W ostatnich latach na graczy poniżej 21. roku życia najczęściej stawiał Maciej Skorża w sezonie 2011/2012 (ośmiu) oraz Henning Berg w sezonie 2014/2015 (dziesięciu). W obecnym zagrało dwunastu młodzieżowców w pierwszej drużynie. Oprócz Majeckiego, Kulenovicia, Karbownika, Rosołka i Pyrdoła, którzy zostali wymieni powyżej, należy wspomnieć o Praszeliku, Kostorzu i Sliszu. Ten pierwszy jest już zawodnikiem Śląska Wrocław, Kostorz wypożyczony do Miedzi Legnica i wróci po sezonie, natomiast były gracz Zagłębia staje się powoli bardzo ważnym piłkarzem w układance Vuko. „Ostatni transfer wyniósł nas 1,5 mln euro i w przypadku Bartosza Slisza to są to najlepiej wydane pieniądze w historii klubu. Najtańszy transfer jaki można by sobie wyobrazić. Jestem w 100% przekonany, że wszyscy już niebawem to zobaczą.” - takie słowa o młodym graczu wypowiadane przez trenera, muszą o czymś świadczyć. Slisz odwdzięcza się tytaniczną pracą na boisku, w meczu o mistrzostwo zanotował statystyki, które robią wrażenie: 100% celnych podań, 100% wygranych pojedynków główkowych, 100% udanych dryblingów. W kolejce są kolejni młodzi gracze, którzy dostali szanse w ostatnich meczach ligowych przeciwko Lechii Gdańsk i Pogoni Szczecin. Z ciekawością będę obserwował dalsze występy w wykonaniu Szymona Włodarczyka, Ariela Mosóra czy Radosława Cielemęckiego. Z wypożyczenia wracają Cezary Miszta i Kostorz i być może dostaną swoją szansę na pokazanie się.


Przed zespołem Legii daleka droga do ideału, zarówno trener jak i prezes podkreślają, że są dopiero w jej połowie. Oczywiście było kilka skaz w tym sezonie, jak np. przegrany mecz z Górnikiem Zabrze czy odpadnięcie z Pucharu Polski. Przed nami europejskie puchary, walka o kolejne mistrzostwo czy puchar kraju. Potrzeba wzmocnień, co nie umknęło uwadze ani trenerowi ani włodarzom klubu. Rywalizację na lewej obronie wzmocnił Filip Mladenović, a sam Vuko podkreśla, że: „nie chcę mieć u siebie żadnych Robertów Carlosów czy Mbappe i tak dalej. Chcę mieć zawodników, którzy mogą nas wzmocnić i sprawić, że ta drużyna będzie w stanie robić kolejne kroki do przodu. Bez tego nie będziemy się rozwijać.”

Po roku pełnym wzlotów i kilku upadków, dość nietypowym przez pandemię koronawirusa, mogę jedynie uderzyć się w pierś. Zabrakło mi zaufania, a przede wszystkim spokoju w trakcie sezonu do „Vuko”. Chyba już tacy jesteśmy, że nie chcemy czekać i niecierpliwie przebieramy nogami na kolejne mecze i zwycięstwa Legii. Wyniki powinny być tu i teraz, a najlepiej jeśli do tego dorzucona jest piękna gra, która cieszy oko. Rzeczywistość to jednak nie Football Manager i na każdy mecz składa się wiele czynników. Trening, przygotowanie do meczu, dyspozycja dnia, szczęście bądź jego brak, kontuzje i mógłbym wyliczać tak w nieskończoność. Droga do ideału trenera Vukovicia jest daleka i on sam o tym wie, jednak się stara to wszystko ułożyć po swojemu. My natomiast powinniśmy w końcu zaufać włodarzom i klubowi. Nie wyrzucać z klubu po porażkach, nie obrażać a zaufać i dać pracować w spokoju. Przyjdą porażki, bo one są wpisane w każdą dziedzinę życia, jednak ważne jest jak się po nich podnosimy, co w tym sezonie udowodnił szkoleniowiec. Dlatego bądźmy cierpliwi, wspierajmy klub i zawodników, a oni się odpłacą i jestem pewien, że w najbliższych latach nie raz będziemy cieszyć się z nimi podczas mistrzowskiej fety, bo przecież mamy 50 tytułów za mało ;-)

Autor: Kamil Dumała

{sonda:224}



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!